cytaty z książki "Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Porozmawiaj z wyspiarzami, ze starymi dziadkami gdzieś w małym wioskowym kafenijo, a szlag cię trafi. Dla nich Grecja nie jest nawet "naj". Dla nich Grecja jest jedyna i niepowtarzalna. Poza Grecją nie ma świata, nie ma kultury, nie ma historii. Greckie jedzenie jest najlepsze, greckie biesiady najweselsze, tańce najpiękniejsze, grecka historia najbardziej tragiczna. Całe życie nosa z wioski nie wyściubili, a uważają się za mędrców (choć muszę przyznać, że jest w nich pewna życiowa mądrość, która czasem objawia się w celności uwag i pozytywnie zaskakuje).
Generał Komar zabrał się do roboty. Zlecił podwładnym znalezienie miejsca, które najlepiej nadawałoby się na tajny szpital. Wybrano dawną i kompletnie zrujnowaną bazę niemieckich hydroplanów w Dziwnowie na wyspie Wolin, zabezpieczoną minami w liczbie 100 tysięcy i setkami bomb. Ekipa remontowa oceniła, że potrzebuje co najmniej roku, by odbudować zniszczone bloki i koszary, by doprowadzić elektryczność oraz kanalizację. Co najmniej roku, a i to pod warunkiem niezaburzonych dostaw i sporych funduszów. Robotnicy dostali na to wszystko cztery tygodnie i pomoc ze strony wojska.
Żeby utrzymać całą akcję w tajemnicy, musieli w pierwszej kolejności rozebrać most nad Dziwną. Transporty niezbędnych materiałów, w tym żywności, odbierali z pokładu promu, który bez przerwy kursował w tę i z powrotem – między lądem a wyspą.
(...)
Gdy miesiąc później remont dobiegał końca, pierwszy statek z rannymi partyzantami był już w drodze – wyruszył z albańskiego portu w Durrësi. Przerobiony na pływający szpital Kościuszko, z siedmiuset pięćdziesięcioma pasażerami na pokładzie, zacumował w Świnoujściu w nocy z 25 na 26 lipca 1949 roku. Osoby mieszkające w pobliżu mola zostały na czas tajnej operacji wysiedlone. Na przybyszów czekały dwa plutony żołnierzy, czternastu lekarzy różnych specjalności, siedemnaście pielęgniarek i osiemnaście osób personelu pomocniczego. Wszyscy złożyli wcześniej przysięgę, że nie puszczą pary z ust. Gdyby puścili, groziłoby im dwadzieścia pięć lat za kratami.