cytaty z książki "Snując zmierzch"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zostanę u twojego boku, aż ogień słońca oziębnie, a światło księżyca zgaśnie. Aż czas pochłonie gwiazdy.
(...) nasze dusze wciąż się odradzają, a ci, których kochamy, są z nami związani tak, byśmy zawsze mogli się odnaleźć.
Byliśmy jak słońce i księżyc dzielące te same gwiazdy i to samo niebo.
Jesteśmy związani, ty i ja, w tym życiu i w następnym. Dokądkolwiek zechcesz pójść, pójdę za tobą.
Każdy z nas jest przywiązany nicią do kogoś, kto ma być przy nas i nas uszczęśliwiać...
,,- Dlaczego drzewa zmieniają kolor?
- Bo umierają.
- Jeśli umieranie jest tak piękne , też chcę być drzewem. Z radością umrę i odrodzę się wiosną.
To zdumiewające, że syn pasterza i prosta tkaczka, rozdzieleni przez wieki spadających gwiazd, się odnaleźli.
Co za tortura, widzieć go tak wyraźnie, a jednak nie móc go dotknąć.
Nadziej to cenna broń, a my ostrzyliśmy każdą jej krawędź.
Cokolwiek zapamięta historia - czy przyrówna nas do słońca i księżyca, którym wolno spotkać się tylko raz do roku, czy po prostu do chłopaka i dziewczyny dotkniętych magią gwiazd - los zatańczył, by nas połączyć.
Kiedyś zostałem przeznaczony magii. Teraz jestem przeznaczony jej. Jej ponad wszystkim.
Demony pochłoną cię kawałek po kawałku. Wspomnienie po wspomnieniu. Aż nie zostanie nic.
W końcu na niego spojrzałam. Po raz pierwszy użył mojego prawdziwego imienia. Czy brzmiało obco dlatego, że nigdy nie słyszałam go z jego ust, czy dlatego, że przestawało być moje?
- Musi być...
- Bezcenny? Tak, wydałem na niego głupią fortunę. Ale służy mi za przypomnienie tego, co odbiera nam wojna. Sztukę i nasze dzieci.
Jesteś w niebezpiecznej sytuacji, chcą cię obie strony. Niewielu potrafi ci pomóc, a ty nie poprosiłabyś o pomoc, nawet gdybyś jej potrzebowała.
Niech mędrcy mają cię w swojej opiece, młoda Tamarin. I niech bogowie mają w swojej opiece nas wszystkich.
Nie chciałam okłamywać Ammi, lecz to nie znaczyło, że nie byłam skłonna okłamywać samej siebie.
Teraz, kiedy znów cię odnalazłem, nigdy więcej cię nie zostawię, Maiu. Zostanę u twojego boku, aż ogień słońca oziębnie, a światło księżyca zgaśnie. Aż czas pochłonie gwiazdy.
- Pamiętaj, co powiedział mistrz Tsring - szepnęłam, próbując się uspokoić. - Zemsta to droga do upadku.
Łatwiej z nimi walczyć, kiedy jestem z tobą, chciałam powiedzieć. Łatwiej być dawną Maią i udawać, że mam więcej czasu. Łatwiej patrzeć w lustro i pamiętać, kim jestem.
Ale nie mogłam tego wyznać.
- Kolejne życie?
- W Nelronacie wierzyliśmy, że pierwsze życie to dopiero początek. Że nasze dusze wciąż się odradzają, a ci, których kochamy, są z nami związani tak, byśmy zawsze mogli się odnaleźć.
Pociągnęłam się za włosy, próbując złapać za coś, cokolwiek, co pozwoliłoby mi zatrzymać dziewczynę, którą kiedyś byłam. Moje palce odnalazły kwiat śliwy, który Edan założył mi za ucho. Położyłam go na dłoni. Zaczęłam zaciskać palce na płatkach, ale podmuch wiatru wyrwał mi kwiat z ręki. Rzuciłam się za nim, lecz było już za późno. Pofrunął nad górą. Stracony na zawsze.
- Dlaczego drzewa zmieniają kolor? - zapytałam kiedyś moich braci.
- Bo umierają.
- Finlei ma na myśli, że kiedy zieleń blednie, liście umierają i spadają z drzew - wyjaśnił Sendo, widząc moją przerażoną minę.
-Jeśli umieranie jest takie piękne, też chcę być drzewem. Z radością umrę i odrodzę się wiosną.
- Wolałabym zginąć jako ta Maia, niż żyć wieczność jako demon i patrzeć, jak mój kraj upada - warknęłam. W moich słowach zabrzmiało okrucieństwo. Nie mogłam nic na to poradzić.
- Nie zrozumiesz mnie. Nie masz już Nelronatu, nie masz rodziny, nie masz domu. Za co miałbyś walczyć?
- Za ciebie - wychrypiał. - Ty jesteś moją rodziną i moim domem.
Objęłam się, by ukoić ból. Był jak węzeł trzymający mnie w ryzach, którego nie miałam odwagi rozplątać.
Za każdym razem, gdy odrobina szczęścia ośmieliła się przesączyć przez pęknięcia w moim sercu i próbowała je posklejać, przeznaczenie przypominało mi, że przed nim nie ucieknę. Zabrało mi serce i powoli je kruszyło.
Może i moje serce było odrętwiałe, ale jeszcze nie umarło i chciałam oszczędzić mu bólu na tyle, na ile mogłam.