Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Skaptowanie Świerzyńskiego, lidera zespołu, jest w kampanijnej wojnie PiS-u z PSL-em o wieś jak zdobycie chorągwi przeciwnika.

Zobacz te baby, co przyszły teraz. Patrz, jak wszystko oceniają. Stoją i się uśmiechają, coś zeżrą, a później będą obgadywać przez cały rok. Nikt nikogo nie lubi, wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą i sobie dupę obrabiają. Taka jest wieś. Jakbyś mnie pytał, męcząca.

Po ponad roku spędzonym na kampanijnych imprezach, konwencjach i piknikach wiem już, że się myliłem.

Przekąski, poza tym, że smaczne, wypełniają dość szczelnie jamę ustną i zwalniają gościa honorowego z odpowiedzi na kłopotliwe pytania.

Mina groźna, brew zmarszczona. Wytacza najcięższe działa.
- Jeśli nasi oponenci dojdą do władzy, zabiorą to, co myśmy dali.

- Dwadzieścia trzy razy byłam na widowni, ale robię za dużo dymu, to mnie już nie wpuszczają. Chuj z tym, mogę sobie teraz przynajmniej piwko dziabnąć! - śmieje się serdecznie.

- A ty za kim jesteś? - pyta.
Wiem dobrze, że odpowiedź na to pytanie może być poprawna lub niepoprawna. Tak jak Legia czy Polonia, Wisła czy Cracovia, PiS czy anty-PiS. Ale i tak próbuję się wymigać:
- Nie, ja to tak poobserwować przyszedłem.

Tydzień w tydzień późnym sobotnim wieczorem ludzie siadają i słuchają przez półtorej godziny regularnego darcia ryja.

- Trzynasty pazdziernika to dzień odpowiedzi na pytanie o to, czy chcemy być Polakami. Albo powiem jeszcze więcej: polskimi Polakami - mówi Kaczyński.

Jeśli ktoś myśli, że wieś jest biedna albo bogata, to zapraszam na przykościelny parking. Jest różna. Jak stare seicento odpalane na pych, stuningowana beta, nawoskowana specjalnie na dożynki, i czarny jaguar.

-Powiem Panu w zaufaniu, że syn pisowiec. - Ścisza głos niemal do szeptu. Za każdym razem, kiedy ktoś na wiecach opozycyjnych kandydatów mówi, że jego bliscy głosują na PIS, robi podobnie. Jakby opowiadał o wstydliwej chorobie, która go dotknęła. - Ale co zrobić? W więzieniu pracuje, dzieci ma, to dostał te pincet plusy, dodatki. Życie mu się zmieniło na lepsze, to co on się będzie przejmował konstytucją - stwierdza strzelanka.

W Polsce nie da się wygrać z Kościołem, walcząc z religią.

Dwanaście miesięcy, trzy kampanie. Takiego sezonu politycznego nie było od lat. Karuzela właśnie ruszała. Byłem pewien, że gdy się w końcu zatrzyma, będziemy jej mieć serdecznie dosyć.

Na wieczorze wyborczym kończącym kampanię prezydencką jakiś facet pokazał mi kij przygotowany "na tych LGBT" - na wypadek gdyby przegrał Andrzej Duda.

Zaraz za falą, w miejsca, w których puściły wały, uderzają politycy.

Czasy się zmieniły, to na pewno, ale na zmiany w myśleniu ludzi i "modzie na wieś" chyba trzeba jeszcze poczekać.