cytaty z książki "Oskarżenie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Znasz mój stosunek do papierosów- odezwała się w końcu.
-Raczej znałem. Od kiedy jesteś w stanie błogosławionym, trudno stwierdzić, w jaki sposób twoje poglądy ewoluowały.
-Są constans- zapewniła- Wciąż uważam, że fajki wpływają korzystnie na środowisko naturalne.
-Korzystnie?
-Usuwają jego największy problem. Ludzi.
Miłość zniesie wszystko.(...)
- Przedstawić ci to matematycznie?
- Nie.
- Szkoda, bo wszystko sprowadza się do prostych równań . Dzielenia smutku, pomnażania szczęścia, odejmowania samotności i dodawania otuchy.
(...)-Bo wiesz jak to mówią. Jeśli jesteś politykiem, aspiruj, by zostać prezydentem.Jeśli księdzem, dąż do bycia papieżem. Jeśli prawnikiem, próbuj zostać Chyłką.(...)
- Nią wprawdzie nie zostaniesz, ale same starania wystarczą -dodała.
Dzielenia smutku, pomnażania szczęścia, odejmowania samotności i dodawania otuchy.
Książki w starciu z obrazem są jak hipotetyczna walka Pudzianowskiego z Piotrem Żyłą w MMA. O ile ten drugi nie zabrałby ze sobą nart. [...] Dają mi władzę - ciągnęła Chyłka. - Sama decyduję, jak wyglądają postacie, jak się zachowują i tak dalej. W filmie czy serialu reżyser mnie z tego odziera.
Bo nawet jeśli zrobimy absolutnie wszystko. co w naszej mocy, niejednokrotnie towarzyszy nam poczucie, że mogliśmy zrobić więcej.
- Cóż... nie będziesz miała łatwo.
- Ano nie. W dodatku przez najbliższe trzy lata będę się starała nauczyć go dawać głos - mruknęła z niechęcią. - A przez następne dziesięć będę robiła wszystko, by się zamknął.
Mam bebzol jak stąd do wieczności - ciągnęła. - A pasożyt produkuje tyle CO2, że ONZ niedługo rozciągnie na mnie sankcje z Protokołu z Kioto.
Piekło w Boskiej komedii ma dziewięć kręgów, ludzka natura z pewnością więcej. I w każdym panuje jeszcze większy mrok niż u Dantego na samym dnie.
-Borborygmus- powiedziała.
Oryński otworzył szeroko oczy.
-Wybrałaś imię dla dziecka?
-Nie. To fachowe określenie na burczenie i bulgotanie w brzuchu.
-Szkoda, pasowałoby w sam raz do twojego szkraba (...).
Zordon napije się kawy. Z mlekiem sojowym, aromatem waniliowym, bitą śmietaną i happy mealem Czarodziejki z Księżyca. Jeśli pan ma coś takiego pod ręką.
Książki w starciu z obrazem są jak hipotetyczna walka Pudzianowskiego z Piotrem Żyłą w MMA.
Wprawdzie ciąża to choroba przenoszona drogą płciową, ale nie znaczy to, że mam dogorywać w domu. Z tego się wychodzi.
Może nie bez powodu mawiają, że ciąża to choroba, z której leczysz się dopiero po dziewięciu miesiącach i osiemnastu latach.
-Wciąż uważam,że fajki wpływają korzystnie na środowisko naturalne.
-Korzystnie?
-Usuwają jego największy problem. Ludzi.
-Nic nie jest w takich sytuacjach absolutnie pewne.
- Powiedziałabym, że nie tylko w takich sytuacjach, ale tez w życiu. Jeśli nie liczyć trzech rzeczy, które pewne są. Śmierć, podatki i to, że nigdy nie kupię produktu firmy, która zmusza mnie do obejrzenia trzydziestosekundowej reklamy przed odtworzeniem jakiegoś materiału wideo w internecie.
-Dla jednych zbawieniem, dla innych przekleństwem.(...)
-Joanna Chyłka.
-Sama przecież widzisz, że chce sprawiedliwości.
-Nikt na świecie jej nie chce, Zordon. (...) Tak jak nikt nie potrzebuje prawa. Dobrym ludziom jest zupełnie zbędne, a skurwysyny i tak znajdą sposób, by je ominąć.
- Podpisze pan to wszystko i będziemy mieć papierologię z głowy.
- Co to jest?
- Cyrograf na usługi Joanny Chyłki. - odparła, obracając papiery. - Podpisuje pan, oddaje mi swoją duszę, a ja wypuszczam ją z więzienia jak dżina z butelki. Pasuje?
- Tak? - rozległ się głos w słuchawce.
- Wspomina pani każdą swoją kretyńską decyzję, czy jak?
Joannie odpowiedziało milczenie.
- Halo? - upomniała się o uwagę Chyłka.
- Tak, jestem... tylko nie bardzo rozumiem, co pani...
- Ja zazwyczaj tak spędzam te noce, kiedy nie mam spania. Mówię swojemu mózgowi: czas się wyciszyć i wyłączyć, a on odpowiada mi: hola señora, przeanalizuj najpierw każde potknięcie, które w życiu zaliczyłaś.
- Ależ... - Łucja na moment urwała i nabrała tchu. - Kim pani jest?
- Dla jednych zbawieniem, dla innych przekleństwem.
- (...) Ty dostajesz tylko sygnał, że masz spodziewać się nadciągającego gównosztormu.
- To się nazywa gównoburza, Chyłka.
- W moim słowniku nie - odparła czując, że zbliża się kolejna fala upierdliwych wzdęć. - Poza tym w tym przypadku to i tak niedomówienie. Powinniśmy mówić o gównotajfunie lub gównoorkanie.
[...]nikt nie potrzebuje prawa. Dobrym ludziom jest zupełnie zbędne, a skurwysyny i tak znajdą sposób, by je ominąć.
Kordian głośno przełknął ślinę.
- Tym bardziej nie możesz wziąć tej sprawy - zauważył.
- Nie jestem dziurawą boją, Zordon, tylko łodzią podwodną. Mogę pływać bez problemu.
- Nie po tych wodach.
- Wręcz przeciwnie. A ty wybierzesz się w rejs ze mną.
-Daj temu spokój - odburknęła. - Dla uproszczenia wizualizujemy tego intryganta jako mężczyznę.
-Nie wiem, czy...
-To bez dwóch zdań wyjątkowa gnida, a tak się składa, że one zazwyczaj są rodzaju męskiego.
Słowa "wiedzieć" i "widzieć" dzieliła różnica jednej litery, ale przepaść znaczeniowa była gigantyczna.
- Skoro już o wózkach mowa...
- Nie mam jeszcze upatrzonego - ucięła. - Czekam, aż BMW wypuści jakiś model dla samotnych matek.
Kordian zmarszczył czoło w głębokim namyśle.
- Iks niewiniątka? - podsunął.
- Raczej iks zawiniątka. Albo iks chłopiątka. Jak zwał, tak zwał, ważne, żebym deklasowała inne matki na placu zabaw.
Wyglądasz jak... jak człowiek.
Kordian usiadł po drugiej stronie biurka.
-Pozory -bąknął. - Nie czuję się bynajmniej jak istota ludzka, ale jak pieprzone widmo.
Wciąż uważam, że fajki wpływają korzystnie na środowisko naturalne.
– Korzystnie?
– Usuwają jego największy problem. Ludzi.