cytaty z książki "Charakternik"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ja tylko pragnę, by w tej mojej Polsce
każdy mógł wierzyć w to, co chce, i myśleć to, co chce. Kto chce, niech
wierzy w Chrystusa, kto chce, niech wierzy w Mahometa, kto chce, niech
wierzy w święte zaskrońce, święte dęby i duchy przodków. A kto chce,
niech nie wierzy w nic oprócz własnego rozumu. I niech nikt nikogo nie
łamie kołem, nie pali na stosach, nie wiesza i nie ścina za myśli, wierzenia
czy poglądy. A jak chcesz w piątek zjeść mięso, to niech cię ani nie
potępią z ambony, ani nie zabiją.
Jak waści, polskiemu szlachcicowi, nie wstyd wierzyć w to, że szwargocący po żydowsku cieśla jest twoim Bogiem? Wierzyć, że Bogiem jest ten nieudaczny rzemieślnik, który nie umiejąc nawet porządnie wykonywać swego fachu, ogłosił się bóstwem i otoczył zgrają złożoną z niepotrafiących sklecić składnego zdania rybaków, celników i miejscowych murew? Cóż on takiego zrobił poza tym, że włóczył się, wyłudzając pieniądze od ciężko pracujących ludzi i w głowach mącił poczciwcom
Ja nikomu nie broniłem wierzyć w jakie chciał bóstwa. Czcić
święte dęby albo zaskrońce, kłaniać się opiekunom strumieni, rzek i lasów,
miłować żyjące pomiędzy nami duchy przodków. A oni? Oni przywlekli tu
ludzi w czarnych sutannach, którzy niczym zaraza spadli na spokojne
sioła. Dla nich największą zbrodnią było nie wierzyć w to, w co wierzą oni
sami. Zatruli wasze dusze, zabili niewinność serca, wyuczyli was
nienawiści. Oni rozpalili stosy, oni wycięli święte dęby i wyrywali zęby
ludziom, którzy chcieli jeść mięso w piątek, oni żerowali na krzywdzie
biedaków. Ja głodującym naganiałem zwierzynę w sidła, kierowałem ich
strzałą, by celnie ugodziła. Oni biedaków obłupiali z ostatniego grosza, by
budować wielkie kamienne świątynie. A tam nauczano tak pokrętnie, iż
uwierzyliście, że nienawiść oznacza miłość, że mordować znaczy
nawracać, że zemsta oznacza sprawiedliwość, a wspomagać znaczy
rabować.
(...) biada narodom, które kochają więcej wolność niż ojczyznę.
(...) nie złotem mierzy się wartość człowieka, a zacnością serca, poczciwością uczynków i gotowością, by wszystkie siły oddać w służbę miłej ojczyźnie.
Żołnierz, który ręką ni nogą nie mógł poruszyć i który jęczał tylko "Dajcie grosz weteranowi". Jakież smutne oczy miał ten człowiek! Jakaż to hańba dla Rzeczpospolitej, że nie dbała o tych, którzy oddawali życie w jej służbie!
Pan Myszkowski słuchał spokojnie całej tej tyrady i uprzejmie poczekał, aż pan Szczurowicki skończy.
- To waści ostatnie słowa? - zapytał. - Te psie skamlenia? Bohaterowie nie poddają się przeznaczeniu, panie Szczurowicki. Bohaterowie walczą, by zmienić przeznaczenie.
- Ja nie jestem bohaterem, panie bracie - odparł cicho wysoki szlachcic i jakby zapadł się w sobie. - Ja jestem już tylko starym puszczańskim demonem, który nie umie znaleźć sobie miejsca na tej ziemi.
- Mówię waści po raz ostatni - zmarszczył brwi pan Myszkowski. - Siadaj na koń i wywiej sobie zgryzoty ze łba.