cytaty z książki "Playback"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zdrowy rozsądek to taki facet, który dowiedziawszy się, że rozwaliłeś sobie przód w tym tygodniu, mówi ci, że powinieneś był zmienić hamulce tydzień temu. Zdrowy rozsądek to zawodnik rezerwowy, który mówi w poniedziałek rano, że gdyby grał w niedzielę, to jego drużyna by wygrała. Ale on nigdy nie gra. Zawsze siada wysoko na trybunach z butelką w kieszeni. Zdrowy rozsądek to także człowiek w szarym garniturku, który nigdy nie myli się w dodawaniu. Ale zawsze dodaje cudze pieniądze.
Gdzieś wyczytałem, że tajniak zawsze powinien mieć samochód zwyczajny, ciemny, nie rzucający się w oczy, na który nikt nie zwróci uwagi. Ten, kto to napisał, nie był chyba nigdy w Los Angeles. Żeby nie rzucać się w oczy w Los Angeles, trzeba by jeździć różowym Mercedesem z tarasem na dachu, na którym opalałyby się trzy piękne dziewczyny.
- Skąd u takiego bezwzględnego faceta tyle delikatności? - spytała z namysłem.
- Gdybym nie był bezwzględny, to już dawno bym nie żył. Gdybym nie potrafił być delikatny, nie zasługiwałbym na to, żeby żyć.
- Przepraszam, że zachowałem się nieuprzejmie - powiedziałem. - Ale mało spałem tej nocy.
- Nic się nie stało. Myslę, że przy odrobinie wysiłku mogłabym nawet pana polubić. Jest pan, że tak powiem, sympatyczny w dolnej granicy normy.
- Dziękuję - odparłem i ruszyłem w stronę drzwi. Nie mogę powiedzieć, żeby wodziła za mną tęsknym wzrokiem, ale też nie wydawała się aż tak niedostępna, jak pięćdziesiąt jeden procent udziału w General Motors.
Kiedy wszedłem, panna Vermileya przygotowywała się właśnie do rozpoczęcia ciężkiego dnia pracy, poprawiając swoją platynową fryzurę. Sprawiała wrażenie nieco sfatygowanej. Odstawiła lusterko i włożyła do ust papierosa.
- Patrzcie, patrzcie! Pan Twardziel we własniej osobie. Czemu możemy zawdzięczać ten honor?
- Jestem umówiony z Umneyem.
- Dla ciebie to jest pan Umney, kolego.
- A dla ciebie ciepły kochaś, siostrzyczko.
Poderwała się z wściekłością. - Nie nazywaj mnie "siostrzyczką", tani kapusiu!
- To nie mów do mnie kolego, kosztowna sekretarko. Co robisz dziś wieczorem? I nie opowiadaj, proszę, że znowu jesteś umówiona z czterema marynarzami.
Jej policzki pobladły. Palce zacisnęły się na przycisku do papierów. Mało brakowało, a rzuciłaby we mnie.
- Ty sukinsynu! - syknęła dosadnie. Potem odchyliła się do tyłu i posłała mi miażdżące spojrzenie. - Mam przyjaciół, którzy mogliby tak cię przykroić, że musiałbyś wchodzić na drabinę, żeby włożyć buty.
- Ktoś musiał się bardzo napracować nad tym tekstem - powiedziałem. - Ale ciężka praca nie zastąpi talentu.
Życie pośmiertne stwarza poważne problemy. Nie podobałoby mi się niebo, w którym musiałbym dzielić mieszkanie z kongijskim Pigmejem, z chińskim kulisem, lewantyńskim komiwojażerem czy nawet hollywoodzkim producentem. ( ... ). Trudno mi także wyobrazić sobie niebo, któremu prezyduje dobroduszny staruszek z długą siwą brodą, znany miejscowym jako Bóg. ( ... ). Z drugiej jednak strony jakże mogę wyobrażać sobie piekło, w którym dziecko zmarłe przed chrztem cierpi tak samo jak najemny morderca czy komendant hitlerowskiego obozu śmierci.
Jakże przedziwne musiało być bóstwo, które stworzyło tak skomplikowany świat, skoro mogło stworzyć go o wiele prostszym? Czy rzeczywiście jest wszechmocny? Jak to możliwe? Jest tyle cierpienia na świecie i prawie zawsze cierpią niewinni. Dlaczego królicza matka dopadnięta w norze przez fretkę zasłania dzieci własnym ciałem i daje sobie rozerwać gardło? Dlaczego? Przecież za dwa tygodnie nawet by ich nie poznała.
Do głównego hallu wchodziło się po trzech schodkach pod łukowatym sklepieniem. Było tam kilka osób, które z zasady wysiadują w hallach hotelowych; są przeważnie w podeszłym wieku, przeważnie bogaci i przeważnie nie robią nic, tylko patrzą wygłodniałym wzrokiem. W ten sposób spędzają życie. Dwie starsze damy o surowych twarzach, noszące trwałą ondulację w kolorze fioletowym, walczyły z ogromną układanką, wystawioną na specjalnie w tym celu skonstruowanym dużym stole. Obok rozgrywało partię kanasty dwóch panów i dwie panie, z których jedna miała na sobie tyle biżuterii, że mogłaby założyć sklep jubilerski, oraz grubą warstwę makijażu, którego wystarczyłoby na pomalowanie parowca. Obie kobiety paliły papierosy w długich cygarniczkach. Towarzyszący im mężczyźni byli szarzy i zmęczeni, prawdopodobnie podpisywaniem czeków.