cytaty z książki "Król kłania się i zabija"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dopiero wtedy dowiedziałam się, że nerwy na zawsze pozostają nadwerężone po nazbyt silnym ciosie. Że to nadwerężenie nerwów pozostaje na przyszłość, że sięga nawet po przeszłość. Zmienia nie tylko rzeczy następujące po tragicznym zdarzeniu, lecz również wcześniejsze, które nie miałyby nic wspólnego z tym wstrząsem, gdyby do niego nie doszło. Wszystko jest jakby zahipnotyzowane przez tę katastrofę, ani w głowie, ani w życiu nie da się już niczego od niej oddzielić. To, co było przed wstrząsem, prezentuje się w spojrzeniu wstecz tak, jakby już wtedy stanowiło w ukryciu, a więc nierozpoznane, oczywistą zapowiedź późniejszej straty, jakby było lekkomyślnie zignorowanym prologiem.
Milczenie nie jest przerwą w mówieniu, lecz czymś odrębnym.
Kiedy przyjechałam do Niemiec, przestraszyłam się reklamy firmy przeprowadzkowej, która głosi: "Wasze meble dostaną nóg". Znam meble z nogami jako celowo pozostawione znaki Securitate. Przychodziłam do domu, a krzesło przeszło podczas mojej nieobecności z pokoju do kuchni. Obraz spadł ze ściany na łóżko na ukos przez cały pokój.
Muszę czasami gryźć się w palec, żeby poczuć, że jeszcze istnieję.
Udane rumuńskie przekleństwo to pół rewolucji na podniebieniu, mawiałam wtedy rumuńskim przyjaciołom. Dlatego ludzie w tej dyktaturze nie buntują się, ich gniew znajduje ujście w przekleństwach.
Pytanie mego dzieciństwa: "Co warte jest moje życie?" straciło aktualność. Takie pytanie może nadejść tylko z wewnątrz. Jeśli zsotaje postawione przez kogoś z zewnatrz, budzi sprzeciw. Choćby z przekory człowiek zaczyna kochać życie, uczy się żyć chętnie. Każdy dzień zabiera wartosci, ciągle powraca myśl: jestem żywą istotą. I to wystarcza, jest w tym więcej sensu życia niż można przypuszczać.
Pisanie przypomina mi zawsze wędrówkę po ostrzu noża, między ujawnieniem a zachowaniem tajemnicy.
Pozbywają się wykluczonych na zawsze, bo nigdy nie można wrócić tak, jak się odeszło.
Mają głowy pełne książek, a żadna z nich nie pomogła im zrozumieć, czym jest niewola.
Znałam mówienie i milczenie, nie znałam przypadku wypowiadanego milczenia bez treści.
Już prędzej teksty innych autorów wyjaśniają mi coś czasem, a nie moje własne.
Moja porażka polegała na tym, że to, co robiłam, robiłam bez przekonania, a tego, co mi chodziło po głowie, nikt się po mnie nie spodziewał. Rozciągałam chwilę tak, żeby nie można jej było wypełnić niczym, co leżało w ludzkich możliwościach.
Po mojej pierwszej książce ludzie ze wsi pluli mi w twarz, kiedy spotykali mnie na ulicach miasta - do wsi nie odważyłam się pojechać.
Czułam, że coraz mniej dorastam również do siebie. Nie chcieć zostać taką jak inni i nie móc pozostać taką, jaką byłam - to rozterka nie do rozwiązania.
Mam wrażenie, że to przedmioty określają, kiedy, jak i gdzie powracają w pamięci minione sytuacje i ludzie. One, zbudowane z odpornego na zranienia, bezdusznie trwałego materiału, a więc zupełnie inne niż my, same wyznaczają swój powrót w głowie. Torują sobie drogę, uderzają na oślep, pojawiając się przypadkowo, odsyłają do minionego. Przeszłość doprowadzają do ostateczności przez teraźniejszość.
Wierzę w to, że można myśleć "o niczym", a więc o czymś, czego nie da się określić. Nie wiemy po prostu, o czym myślimy. Kiedy nie myślimy w słowach, myślimy "o niczym", ponieważ nie można tego wyrazić słowami. Myślimy o czymś, co nie potrzebuje konturu słowa. To coś leży w głowie. Mówienie odfruwa, milczenie leży, leży i pachnie.
Berlin nie jest okolicą moreli, jest na to za zimny. Nie brakowało mi w Berlinie morelowych drzew. Kiedyś jednak znalazłam jedno przypadkiem. Stoi tuż obok torów przy moście kolejowym, nie można do niego podejść (...) Co kilka dni przechodzę obok niego. To drzewo jest dla mnie kawałkiem zbiegłej wsi, o wiele starszym niż mój pobyt w Niemczech. Jakby wieś uprzykrzyła się również niektórym drzewom, jakby niepostrzeżenie dały stamtąd nura.
(...) pan Schroder chce szybko sprowadzić Hindusów, a po trzech lub pięciu latach pozbyć się ich. (...) Z niemieckiego punktu widzenia każdy Hindus musi czuć się wyróżniony, skoro Niemcy go potrzebują. Hindus, uszlachetniony przez pobyt w Niemczech, po trzech latach wróci do domu z masą przeżyć: uznanie w biurze, pouczenia w sklepie, kiedy "u nas w Niemczech" nieprawidłowo wymawiał oba "e" w "Brezel".
Jeżeli człowiek nie nabrał nawyku mówienia do innych, nie musi się przyzwyczajać do myślenia w słowach. Nie trzeba mówić, żeby być obecnym.
Połowa tego, co powodują zdania podczas czytania jest niewyrażalna, ta niewyrażalna połowa umożliwia amok w głowie, daje początek poetyckiemu szokowi, który trzeba uznać za myślenie bez słów. Można to też nazwać uczuciem.