cytaty z książki "Speak, Memory. Autobiography Revisited"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Miałem bzika na punkcie stania na bramce. W Rosji i w krajach łacińskich tę rycerską sztukę zawsze otaczał nimb szczególnej chwały. Za powściągliwym, samotnym, niewzruszonym mistrzem bramki biegną ulicami zauroczeni chłopcy. Jako obiekt rozemocjonowanej adoracji może on rywalizować z matadorem i asem pilotażu. Jego sweter, czapka z daszkiem, nakolanniki, rękawice sterczące z bocznej kieszeni szortów odróżniają go od reszty drużyny. Jest samotnym orłem, człowiekiem zagadką, ostatnią deską ratunku.
Mój zadawniony (datujący się od roku 1917) spór z dyktaturą sowiecką absolutnie nie dotyczy kwestii własności. Żywię bezbrzeżną pogardę do emigrantów, którzy „nienawidzą bolszewików” za to, że „ukradli” im pieniądze i ziemie. Nostalgia odczuwana przeze mnie latami sprowadza się do hipertroficznego poczucia utraconego dzieciństwa, nie zaś do żalu za utraconymi banknotami.
W latach czterdziestych niektórzy z tych pisarzy znaleźli wreszcie konkretne zbocze, po którym mogli zsuwać się na klęczkach. Tym zboczem stał się entuzjastyczny nacjonalizm, który obwołał państwo (w tym przypadku stalinowską Rosję) dobrym i kochanym tylko dlatego, ze jego wojska wygrały wojnę.
Teraz jednak nie było bankietów, przemówień ani nawet meczów z Wellsem, którego nie dało się żadną miarą przekonać, że bolszewizm jest tylko wyjątkowo brutalną, totalitarną formą barbarzyńskiego ucisku - starego jak piasek pustyni - a nie atrakcyjnym nowym eksperymentem rewolucyjnym, jak widziało go wielu zagranicznych obserwatorów.
Wyobrażałem sobie wyraziście, jak (matka) jedzie ulica Morska w stron ę Newskiego Prospektu. Widziałem nawet lekkie sanie ciągnięte przez kasztanowego kłusaka. Słyszałem jego parskanie, rytmiczne klaskanie moszny oraz dudnienie grud zamarzniętej ziemi i śniegu o przód sań. Przed oczami moimi i matki, piętrzył się tył woźnicy, w grubej, watowanej granatowej katanie, i widniał oprawny w skórę zegarek (dwadzieścia po drugiej) z tyłu pasa, spod którego wypuczały się łukiem dyniowate fałdy wielgachnego, wypchanego zadu. Widziałem matczyne futro z fok, a kiedy lodowata prędkość wzrosła, również mufkę uniesioną do twarzy - wdzięcznym gestem petersburskiej damy na zimowej przejażdżce. Dwa rogi obszernej skóry niedźwiedziej okrywającej ją do pasa były przyczepione pętelkami do gałek po obu stronach w dolnej tylnej części jej ławki. Za nią, trzymając się tych gałek, jechał lokaj w kapeluszu z kokardą, stojąc na wąskim schodku nad tylnymi końcami płóz.
Skarżyła się wszystkim krewnym na ciemne siły, które uwiodły jej utalentowanego syna, każąc mu odrzucić „błyskotliwą" karierę w służbie cara, podejmowaną przez jego przodków. Szczególnie trudno przyszło jej zrozumieć, że mój ojciec, chociaż, jak wiedziała, w pełni doceniał przyjemności wielkiego bogactwa, mógł wystawić na szwank te rozkosze, stając się liberałem, przez co przyczynił się do wybuchu rewolucji, która na dłuższą metę, zgodnie z przewidywaniami babki, uczyniła zeń biedaka.
Jako człowiek szczery i odważny skrytykował [brat V. Nabokova] ustrój w obecności kolegów, którzy go następnie zadenuncjowali. Aresztowano go, oskarżono o to, że jest „angielskim szpiegiem", i wysłano do obozu koncentracyjnego w Hamburgu, gdzie 10 stycznia 1945 roku zmarł z wycieńczenia. Należał do tych istot, które na próżno domagają się czegoś spóźnionego - współczucia, zrozumienia, czegokolwiek - czego samo pragnienie nigdy im nie zastąpi ani nie przyniesie.
Matka zorganizowała prywatny lazaret dla rannych żołnierzy. Pamiętam ją w znienawidzonym przez nią modnym szarobiałym fartuchu sanitariuszki, jak z tymi samymi dziecinnymi łzami żali się na nieprzeniknioną potulność owych okaleczonych chłopów i na nieskuteczność cząstkowego miłosierdzia. A jeszcze później, już na emigracji, wspominając przeszłość, nieraz czyniła sobie wyrzuty (jak dziś uważam, niesłusznie), że mniej przejmowała ją niedola ludzi niż ciężar emocjonalny, jakim człowiek obarcza niewinng przyrodę - stare drzewa, stare konie, stare psy.