cytaty z książki "Wszystko zależy od przyimka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bralczyk: Tak jak weekend, wciąż pisany po angielsku. To podobno jest słowo, które najdłużej czeka na spolszczenie. I nie doczeka się. Bo wyraźnie narusza reguły: w polszczyźnie po "ł" nie występuje "-i'. "Łikendu" nie będzie.
Markowski: Występuje, występuje. W wyrazie "półinteligent".
(...)
Miodek: I "półidiota".
Bralczyk: Półinteligent - półidiota; myślę, że to częste połączenie.
Natomiast Agnieszka Osiecka mówiła kiedyś, że użycie wulgaryzmu to wyraz niedawania sobie rady ze światem. Nie umiem sobie z tym światem poradzić, nie wiem, jak nad nim zapanować, to sobie przeklnę i wtedy pokażę, że ja też istnieję, że jestem. Wyzwalam energię.
Świat w którym wszyscy są na ty, nie jest światem powszechnej przyjaźni tylko powszechnego lekceważenia.
Powiada się, że w mowie niektórych ludzi słychać nawet błędy ortograficzne.
(...) interpunkcja jest odbiciem ładu myśli.
Przy nowych terminach niemal natychmiast pojawiały się czasowniki: blog - blogować, skan - skanować, Twitter - tweetować, Esemesować, mejlować, googlować, czatować...
Bralczyk: Dlaczego w takim razie nie ma po polsku słowa "sportować"?
Miodek: A "imprezować" na przykład jest.
Markowski: Może chodzi o to, że Polacy nie uprawiają sportu dość często, więc się nie sportują. Czesi mają "sportowat", Słowacy mają "szportowat". A my?
Bralczyk: "Eksportujemy" - i może to nam przeszkadza.
Markowski: Ekssportowałem, bo już teraz nie sportuję, eks-sportowałem, jak byłem młody.
Kultura językowa zaczyna się tam, gdzie się zaczyna świadomość językowa, gdy ludzie nie tylko mówią, lecz zastanawiają się także nad tym, jak mówią, gdy zaczynają sprawdzać nieświadome poczucie językowe.
(...) nieznajomość języka jest motorem zmian.
Jan Miodek:
Chciałbym się na pewną rzecz poskarżyć. Otóż, od kiedy istnieje internet, tak długo pojawiają się w nim pseudo-atrakcyjno-dowcipno-żartobliwe wykłady na temat słowa na ka, na pe, na cha podpisane nazwiskiem Jan Miodek. A ja od 20 lat powtarzam, że - jak Boga kocham, najświętsze słowo honoru - to nie ja. Nawet z estrady pewien polski kabaret odczytał wykład o dupie, rzekomo mój. Ja na widowni, a to leci ze sceny...
Wiadomo, że spontaniczna spontaniczność wygląda bardzo niespontanicznie, a autentyczna autentyczność na coś nieporadnego, czasem chamskiego. Dlatego najlepsza autentyczność i spontaniczność jest zrobiona. Żeby być spontanicznym i potocznym, trzeba dobrze wiedzieć, co można, a czego nie można.
Markowski: "Siksa", o której wszyscy myślą, że pochodzi od "sikać"...
Miodek: A oznacza "dziewczyna"!
Miodek: Ale też "nie-Żydówka".
Markowski: "Szikse". A wszyscy myślą, że to taka siusiumajtka.
Bralczyk: Kiedyś ksiądz brzmiał "kniądz".
Czyli kniaź?
Markowski: Kniaź to ruska wersja tego samego słowa.
Miodek: "Pop" był określeniem duchownego rzymskokatolickiego przez całe wieki, dopiero potem poszedł do prawosławia.
Markowski: Natomiast "ksiądz" to możny pan, młody ksiądz to był "książę", a jeszcze młodszy to "księżyc".
Miodek: A syn księża był księżycem.
Markowski: Jak pisał zapomniany dziś nieco satyryk Marian Załuski: "płeć jak telewizor, telewizor jak płeć, można nie korzystać, ale trzeba mieć".
Bralczyk: Właśnie. W "Babcia i wnuczek, czyli noc cudów" było: "Jak się pan nazywa? Płeć. Jak pan może, z tak pornograficznym nazwiskiem!".
Prof. Jerzy Bralczyk:
Nieodmienianie jest tłamszeniem duszy fleksyjnej Polaka. Bo dusza fleksyjna w każdym Słowianinie tkwi.
Bralczyk: (...)Sztuką jest ukrycie sztuki! Sztuką jest pokazywanie, że się człowiek nie stara albo niepokazywanie, że się człowiek stara.
Sztuką jest ukrycie sztuki! Sztuką jest pokazywanie, że się człowiek nie stara albo niepokazywanie, że człowiek się stara.