cytaty z książek autora "Linda Malczewska"
Moje życie jest najlepszym przykładem tego, że rodzinę niekoniecznie stanowią krewni. Tu nie chodzi o wspólne geny czy nazwisko. Można ją stworzyć samemu. Dom to nie budynek na kawałku ziemi, nie ściany, podłoga czy sufit. Dom to ludzie, którzy nas otaczają, wspierają i kochają, na których możemy zawsze liczyć, choćby nie wiem, co się działo.
Wiele razy chciałam przestać ciągnąć tę farsę, ale niestety człowiek nie jest samotną wyspą i łatwiej było mi wymyślić i cholernie mocno udawać swoje szczęście niż pogodzić się z losem odrzucenia.
Miałem pewność, że czekają nas ciężkie chwile i wiele wyrzeczeń ale byłem na to gotowy. Dla niej byłem gotowy na wszystko.
Miłość to najcudowniejsze uczucie, jakie może spotkać dwójkę ludzi. Nie posiada określonego koloru skóry, wyznania,wyznania, orientacji, nie możemy jej dotknąć czy zmierzyć, ale istnieje i cholernie mocno sprawia, że każdego dnia to dzięki niej mamy siłę walczyć. To nasza najpotężniejsza broń i tylko od nas samych zależy, jak ją wykorzystamy. W nieodpowiednich rękach, zaniedbana i zapomniana powoli zamienia się we frustrację, złość, zgorzknienie.
Nie rozumiałam tego świata i jego cholernej niesprawiedliwości. Nie mogłam pojąć, jak można być zdolnym do takich okrucieństw. Jak człowiek człowiekowi może zgotować taki los. Zasady. Podobno są czymś, co odróżnia nas od zwierząt, ale jeśli my, ludzie, zaczynamy zachowywać się jak drapieżnicy, jak najstraszniejsze, dzikie bestie, to czy nadal nas obowiązują? Czy może są tylko złudną nadzieją trzymającą nas kurczowo w przekonaniu, że dopóki przestrzegamy chociażby w najmniejszym ułamku tych żałosnych norm, to nasza ludzka strona utrzyma się na powierzchni, a uśpione w nas demony nie dojdą do głosu? Ja jednak wiedziałam, że są one jedynie głupim wytworem naszego sumienia, czymś, co każdy musi określić sam dla siebie, by uśpić skrywane gdzieś głęboko mroczne zakamarki duszy.
(...) nie można manipulować, okłamywać i szantażować innych dla osiągnięcia własnych korzyści. Każdy nasz czyn i podjęta decyzja, nawet ta najmniejsza, niosą za sobą konsekwencje.
Byłem egoistycznym sukinsynem, który myślał tylko o sobie. Sądziłem, że wygrałem los na loterii, a okazało się, że to życie postanowiło zagrać ze mną w rosyjską ruletkę(...).
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że czas rekonwalescencji zależy od stopnia obrażeń, ja też długo tak myślałam, ale teraz uważam, że to nie jest prawdą. Nie zawsze się udaje.
Czułam, że znikam. To taki ból, który spala od środka. Ten żywy ogień piecze, przypala, zostawia niewiarygodne blizny na duszy, ale nie trawi do końca, by czuć wszystko, co najgorsze, by ten koszmar każdego ranka zaczynał się na nowo. To był mój osobisty przedsionek piekła.
Miałem wrażenie, jakbym dopiero w tym momencie zaczął oddychać pełną piersią, jakbym rozliczył się sam ze sobą za te wszystkie lata, jakbym w końcu uwolnił się od demonów przeszłości, które przez ten czas zatruwały mój umysł i serce, podsycając nienawiść do samego siebie. A teraz doznałem ulgi i oczyszczenia. Tłumione emocje, które dusiłem w sobie od tak dawna znalazły wreszcie ujście. Wolność. Poczułem upragnioną wolność. Moja przeszłość została pogrzebana. Mogłem zacząć wszystko od nowa. Tylko czy nie było na to za późno...
Nic nie mogło sprawić, żeby było jak dawniej, żeby to wszystko wreszcie się skończyło, abym mogła zapomnieć i żyć dalej. To, co tam przeżyłam, zmieniło mnie na zawsze.
Myślałam, że umierając, każdy z nas widzi przed sobą obrazy, coś na kształt stopklatek, które w maleńkiej pigułce streszczają nasze życie: twarze bliskich nam osób, szczęśliwe wydarzenia i ulubione miejsca. Chciałam to wszystko przywołać choćby na chwilę, ale jedyne, co byłam w stanie sobie przypomnieć... to zapach. Nie wiem, dlaczego akurat ten konkretny, ale działał na mnie kojąco. Był mocny, piżmowy, tak bardzo wyrazisty. Czułam, jak zaczyna otaczać mnie z każdej strony, przenikać do środka, i nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, poczułam upragniony spokój.
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że czas rekonwalescencji zależy od stopnia obrażeń, ja też długo tak myślałam, ale teraz uważam, że to nie jest prawdą. Nie zawsze się udaje. Nieważne jak bardzo się staramy, niektóre rany nigdy nie zagoją się całkowicie. Możemy wstać każdego ranka z łóżka, spotykać się z innymi, funkcjonować, żyć, ale złapie nas taki moment, taka chwila, w której spojrzymy w swoje odbicie, przypominając sobie to co było i znowu rozpadniemy się na miliardy małych kawałków... a potem, jak gdyby nigdy nic, otrzemy łzy, prostując dumnie sylwetkę, ponownie na chwilę gojąc tę ranę na duszy, pozostawiając na niej jedynie swędzącą bliznę, ruszając z nią naprzód i próbując wierzyć naiwnie każdego dnia, że to co robimy ma jakiś cholerny sens.
Miłość to nie chłodna kalkulacja. Miłość to takie chwile jak ta, dotyk, szept, pocałunek. Wierzymy w nią, bo ma ogromną siłę i dzięki niej jesteśmy w stanie góry przenosić. To ona czyni nas lepszymi.
Miłość jest jak układanie puzzli: rozsypane nie stanowią nic, nie świadczą o niczym, kiedy jednak zaczynasz powoli łączyć je ze sobą, z czasem powstaje coś pięknego. Nie ma znaczenia, ile czasu trwało dopasowywanie poszczególnych elementów, bo efekt na końcu zawsze jest ten sam. Jedność. Różnica wieku to nic przy prawdziwej miłości. Każdy z nas kocha na swój sposób i nikt inny nie ma prawa oceniać, jak i gdzie ulokujemy swoje uczucia.
Oblał mnie zimny pot, a moje dłonie zaczęły się trząść. Wiedziałam, że kawałek mnie zniknął na zawsze, że już nic nie będzie takie jak przedtem. [...] Chciałam się ruszyć, ale nie byłam w stanie. Ciało mi zdrętwiało. Bolało. Tak strasznie bolało. Nie miałam siły krzyczeć ani walczyć. Już nie. Po prostu patrzyłam jak całe moje dotychczasowe życie w jednej chwili się sypie wokół mnie. Z transu wyrwał mnie jego głos, który ciął gęste powietrze jak nóż. Wiedziałam, że mnie szuka. Ocknęłam się i zapragnęłam zniknąć. Nie miałam pojęcia, co zrobię, dokąd pójdę, ale byłam pewna, że już nigdy więcej mnie nie zobaczy. Już nigdy więcej mnie nie skrzywdzi.
Ból, zwłaszcza ten emocjonalny, to obok miłości najsilniejsze uczucie, jakiego możemy doświadczyć. I chociaż robimy co w naszej mocy, by uchronić się przed nim, to czasami po prostu nie da się go uniknąć. Czasami to jedyne, co nam pozostaje, by uwierzyć, że jeszcze żyjemy, by odnaleźć w sobie siłę, podnieść się z kolan i być zdolnym do dokonywania naprawdę wielkich rzeczy....
To nie miłość rani, tylko osoby zaślepione przez dumę, które boją się zaryzykować i przebaczyć.