cytaty z książki "Where We Belong"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie krew z mojej krwi,nie kość z mojej kości,lecz to nie umniejsza matczynej miłości.Więc zawsze już o tym pamiętaj,mój kotku,że cię nie nosiłam pod sercem,lecz w środku.
(...) Chyba chodzi mi po prostu o to, że życie szybko mija. Coraz szybciej. Czasem zapominam, jaka jest pora roku albo nawet który jest rok. Więc najważniejsze jest wykorzystywanie tego co nam dane. Podejmowanie najlepszych możliwych decyzji. I radość z krótkich chwil, które spędzamy razem.
cudownie - odpowiedziała tak jakbym właśnie wygrała roczny zapas papierowych ręczników kuchennych
A „dobra partia” to nie to samo, co „miłość życia”. To subtelna, ale dość istotna różnica, pamiętaj.
Chyba chodzi mi po prostu o to, że życie szybko mija. Coraz szybciej. Czasem zapominam, jaka jest pora roku albo nawet który jest rok. Więc najważniejsze jest wykorzystywanie tego, co nam dane. Podejmowanie najlepszych możliwych decyzji. I radość z krótkich chwil, które spędzamy razem.
Nawet jeśli nie mamy już ze sobą zbyt wiele wspólnego, to przecież pozostała nam wspólna przeszłość, która w pewnym sensie jest równie ważna co teraźniejszość i przyszłość. Bo określa, skąd pochodzimy i kim jesteśmy.
Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość.
(...)Marianne była miłością mojego życia. Bardzo, bardzo długo. A kiedy człowiek jest młody i głupi i ma nadzieję na coś jeszcze lepszego, niż to, co stracił, opowiada drugiej osobie o takich rzeczach. Przez takie bzdury traci się mnóstwo czasu. Wierz mi, to nikomu nie wychodzi na zdrowie. Pamiętaj o tym, okej? Jest, jak jest, i nie ma sensu w kółko rozpamiętywać przeszłości i zastanawiać się, co by było gdyby.
Aidan przesiada się na kanapę i wyciąga z torby powieść Ursuli Le Guin. W życiu nie widziałam chłopca, który by tyle czytał. Z pewnością nie odziedziczył tego po matce, która kiedyś oświadczyła bez cienia zażenowania, że "nie cierpi czytać". Kto się przyznaje do czegoś takiego?
On mnie nienawidzi - stwierdza Marianne. Siadamy obok siebie na najniższym schodku.
- To lepsze, niż gdyby miał być obojętny - pocieszam ją, choć szczerze mówiąc, to właśnie chłodną obojętność u niego zaobserwowałam, nie nienawiść.
Bądź ostrożna z otwieraniem drzwi, których nie chcesz otwierać.
-Czyli...żadnych konkretnych planów? zapytałam mając oczywiście na myśli studia w college'u, które dla mnie i moich znajomych były czymś oczywistym.
-Nie...poza tym, że zamierzam cię dziś pocałować. I jutro pewnie też. A jeśli będziesz uważać...może nawet pojutrze.
Już raz odeszłam, chociaż wcale tego nie chciałam. I już kiedyś czułam, że pewnych błędów nie da się naprawić.
-Poprosiłbym cię o numer telefonu - odezwał się nieśmiało - ale... - spojrzałam w jego oczy o poważnym wyrazie i ponuro pokiwałam głową, spodziewając się, że powie: "ale oboje wiemy,że nic z tego nie będzie". On jednak dokończył - Ale już go mam...Nawet nauczyłem się go na pamięć. Na wszelki wypadek.
Cieszyliśmy się nawzajem ze swoich planów, lecz ogarniało nas również przeczucie, że złote lata, które właśnie przeżywamy, szybko zbledną i przeminą. Przykryją je doświadczenia z college’u, stanowiące początek drogi w dorosłość, którą można iść tylko do przodu. To wtedy podejmiemy decyzję o tym, kim jesteśmy i kim chcemy się stać. Nieuchronnie mknęliśmy w stronę czegoś większego i lepszego.
(...)ogarnia mnie za to duma i - co dla mnie samej jest dość dziwne - wdzięczność. Jestem wdzięczna Marianne, że mnie urodziła - a potem oddała rodzinie, która marzyła o dziecku. Jestem wdzięczna Conradowi - nieważne, czy tu jest, czy nie - za to , że zaakceptował mnie natychmiast, nie zadając pytań. Jestem wdzięczna mojej młodszej siostrze za to, że nigdy nie próbowała mnie wykluczyć z rodzinnego życia ani sprawić, bym poczuła się gorsza - chociaż przecież mogła, chociaż ja robiłam to sama. Ale najbardziej ze wszystkich jestem wdzięczna rodzicom, którzy mnie pokochali i uczynili ze mnie swoją córkę.
Jeszcze raz ją przytulam i zastanawiam się, jak mogłam nie wiedzieć, że moja najlepsza przyjaciółka jest w takim fatalnym stanie. Potem przychodzi mi do głowy, że może wszyscy jesteśmy nieszczęśliwi.
Nagle czuję, że pragnę w życiu tego, co prawdziwe – nawet jeśli miałoby być trudne, nieprzyjemne i skomplikowane.
W ogóle nie znałam tego chłopaka, a po chwili był całym moim światem...
Ja też kocham twoje ciało i twój umysł - powiedział. -I twoje oczy. I ten uśmiech. I te urocze odstające uszy jak u słonia Dumbo.
Chcemy z nią przynajmniej porozmawiać - dodaje mama.
- Ale wy nie macie ze sobą nic wspólnego - protestuję.
- Mamy. Ciebie - mówi ojciec.
Cóż, jestem pewien, że nie przyjechała również po to, żeby zwiedzać miasto albo chodzić po sklepach. Przyjechała, bo cię potrzebuje.