cytaty z książki "The Hunchback of Notre-Dame"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zawsze i wszędzie znajdą się ludzie, którzy wszystko widzieli.
Człowiek potrzebuje uczucia, życie bez tkliwości i bez miłości jest tylko bezdusznym, skrzypiącym i smutnym mechanizmem.
Bo miłość jest jak drzewo: sama z siebie rośnie, głęboko zapuszcza korzenie w całą istotę człowieka i nieraz, na ruinie serca dalej się zieleni.
Bo choćby człowiek w nic nie wierzył, zdarzają się w życiu chwile, kiedy wyznaje się tę wiarę, której świątynia stoi najbliżej.
Najczęściej nasi najlepsi przyjaciele są sprawcami naszego upadku.
O, jakże pusty jest głos nauki, kiedy się o nią rozpaczliwie uderza głową pełną namiętności.
Phoebus de Châteaupers również skończył tragicznie - ożenił się.
Stawał się więc [Frollo] coraz bardziej uczony, a zarazem - naturalnym biegiem rzeczy - coraz bardziej surowy jako ksiądz, coraz bardziej smutny jako człowiek.
Od jednej kropli wina cała szklanka wody różowieje
Pewnego ranka, budząc się, zobaczyła na oknie dwa naczynia pełne kwiatów. Jedno było kryształowe, piękne i błyszczące, ale pęknięte. Woda, którą je napełniono, wyciekła i kwiaty w nim zwiędły. Drugim był gliniany garnek, zwykły, niepozorny, ale nie przeciekał i kwiaty, które w nim stały, były świeże i czerwone. Nie wiem, czy naumyślnie Esmeralda wybrała zwiędły bukiet i prze cały dzień nosiła go na piersi.
A co najtrudniej pojąć, im bardziej namiętność jest ślepa, tym jest uporczywsza. Wtedy bywa najtrwalsza, kiedy nie ma żadnej racji istnienia.
Bo choćby człowiek w nic nie wierzył, zdarzają się w życiu chwile, kiedy wyznaje się tę wiarę, której świątynia stoi najbliżej.
Od dzwonków z wieżyczki na transepcie aż po największy dzwon wszystkie je miłował tkliwie. Środkowa dzwonnica i dwie wieże były dlań jak trzy ogromne klatki, w których ptaki, przez niego wyhodowane, jemu tylko śpiewały. A przecież to te właśnie dzwony odebrały mu słuch; lecz matki często najbardziej kochają to dziecko, przez które wycierpiały najwięcej.
Nie ma już manuskryptów, nie ma już ksiąg. Druk zabija księgarstwo. Zbliża się koniec świata.
Przyjaźń to kiedy jest się siostrą i bratem, to dwie dusze, co się dotykają, nie zwlekając w jedną, to dwa palce u reki. (...) A miłość... To być dwojgiem, co się w jedno zlewają. To mężczyzna i kobieta stopieni w jednego anioła. To niebo!
A otóż zauważyliśmy, że sędziowie tak sie na ogół urządzają, by dzień ich roków był również dniem ich złego humoru po to, by móc wygodnie wyładować go na kimś w imieniu króla, prawa i sprawiedliwości.
Szczęśliwe zakończenie wielkich przedsięwzięć zawdzięcza człowiek po trosze losowi, a po trosze przebiegłości.
Kiedy oczy jej zamykały się, kiedy zanikało w niej czucie, wydało jej się jeszcze, jakby ogień przypalił jej wargi; spadł na nie pocałunek gorętszy niż czerwone katowskie żelazo.
Serce ludzkie(...) może pomieścić tylko pewną ilość rozpaczy. Kiedy gąbka nasiąknie, choćby całe morze po niej przepłynęło, ani jedna łza więcej nie przeniknie do środka.
Człowiek, który w kieszeni swojej nie czuje najmniejszego nawet ciężaru sakiewki, śmiało wkracza w każdą przygodę.
Lecz, wielebny ojcze, spędzać życie to nie dosyć jeszcze, trzeba na nie zarabiać.
(...) jodła nie jest piękna,
Nie jest tak piękna jak topola,
Ale jodła zieleni się w zimie.
Było to przeczucie, że myśl ludzka, zmieniając swoją formę, zmieni również i środek wyrazu, że idea główna każdego pokolenia nie będzie już odtąd zapisywana w tym samym, co dotychczas, materiale ani w ten sam sposób, że księga kamienna, tak mocna i trwała, ustąpi miejsca księdze papierowej, jeszcze mocniejszej i jeszcze trwalszej.
Wynalazek druku jest największym wydarzeniem w historii. To matka rewolucji. Sposoby wyrażania się ludzkości odnawiają się zupełnie, myśl ludzka porzuca jeden swój kształt i przywdziewa inny, ów wąż symboliczny, który od Adama jest znakiem rozumu, całkowicie i ostatecznie zmienia skórę.
- Czy Ty wiesz co to jest przyjaźń? - zapytał.
- Tak - odrzekła Cyganka. - To kiedy się jest siostrą i bratem, to dwie dusze, co się dotykają nie zlewając w jedną, to dwa pace u ręki.
- A miłość... - odezwała się, a głos jej drżał i oczy pałały. - To być dwojgiem, co w jedno się zlewają. To mężczyzna i kobieta stopieni w jednego anioła. To niebo!
Choćby nadszedł potop, choćby góra od dawna już znikła pod falami, ptaki będą jeszcze fruwały; i jeśli jedna bodaj arka pływać będzie na powierzchni kataklizmu, ptaki siądą na niej, popłyną z nią razem, przetrwają z nią razem opadanie wód; i nowy świat, który się z tego chaosu wyłoni, ujrzy budząc się, jak unosi się nad nim skrzydlata i żywa myśl pochłoniętego przez potop świata.
Z tych wszystkich względów wielebny Klaudiusz, zasmucony i zawiedziony w swych ludzkich uczuciach rzucił się z jeszcze większym uniesieniem w ramiona nauki, tej siostry, która przynajmniej nie śmieje ci się w sam nos i odpłaca zawsze - choć czasami monetą nieco wytartą - za troskliwość i staranie. Stawał się więc coraz bardziej uczony, a zarazem - naturalnym biegiem rzeczy - coraz bardziej surowy jako ksiądz, coraz bardziej smutny jako człowiek.
Każdy wie , że wielkich bogactw nie czerpie się z literatury i że ci, co oddają życie literaturze, nie zawsze mają zimą ogień na kominie.
Żak ze zdziwieniem obserwował brata. Nie wiedział - on, który serce miał na dłoni, on, dla którego jednym prawem na świecie było tylko dobre prawo natury, on, który pozwalał namiętnościom swym spływać wedle skłonności, on, w którego sercu jezioro wielkich wzruszeń było zawsze suche, bo każdego ranka otwierał tu coraz to inne, nowe śluzy - nie wiedział, z jaką furią to morze ludzkich namiętności wre i burzy się, kiedy zagradza mu się ujście, jak się ono gromadzi, zbiera, przelewa, jak drąży serce, jak wybucha wewnętrznym szlochem i drga sucho, by wreszcie zerwać groble i wyżłobić sobie koryto odpływu. (...) Wesoły żak nigdy by się nie domyślił, ile wrzącej, wściekłej, głębokiej lawy ukrywa się pod śnieżnym czołem Etny.
Lecz tym, co pokochał nade wszystko w ojczystym gmachu, tym, co budziło duszę Quasimodo, co prostowało jej skrzydła tak żałośnie stulone w pieczarze jego ciała, tym, co czasem czyniło go szczęśliwym, były dzwony. Kochał je, pieścił, mówił do nich, rozumiał je. (…) A przecież to te właśnie dzwony odebrały mu słuch; lecz matki często najbardziej kochają to dziecko, przez które wycierpiały najwięcej.