cytaty z książki "17 szram"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Przyznaj mała, zło jest o wiele bardziej zachwycające niż ci się wydawało.
Miłych snów, moja kochana dewotko, miłych snów. Koszmarnych.
Odpowiedziała, że aby zwariować, najpierw trzeba być choć trochę normalnym.
Och, wybacz, zwykły ze mnie sąsiad, taki, co wymieni rurę albo przypilnuje kwiatków. Bez podtekstów.
Nawet polubiłem jej towarzystwo. Ja, ostatni samotnik tego padołu łez,(...).
(...), módl się i pracuj, dość hodowli pseudociąży pod habitem.
(...), moi państwo, nadchodzi wiosna, czas ludzi śmierdzących w autobusach.
Jeśli podczas spaceru w Człopie nadepniesz na coś brązowego, zazwyczaj nie jest to psia kupa, lecz kawałek kory.
To chyba wiele mówi o naszych czasach, że przyzwoitość kogoś obcego tak nas szokuje.
Niektórzy mają dość przyzwoitości, by sprzątać swoje gówna i wyrzucać je przez okna, ale inni po prostu srają na dywan i idą dalej.
Bartosz
bo ty gowno widziales jeszcze x)
najlepsze takie to ja mam na dysku
Ja
Gorsze? co, rozbierane zdjecia twojej siostry?
Bartosz
kurwa moja siostra ma 12 lat
Ja
Na tym polegał dowcip.
Bartosz
spisz
?
Ja
Nie, masturbuje sie do tego rekina.
Strasznie mnie nakrecił, człowieku
Bartosz
ha to jest nas dwoch.
Już miałem wkładać słuchawki do uszu, gdy coś kazało mi zawołać za zakonnikiem. Przyzwoitość czy zwykła ciekawość. No przecież nie miłosierdzie, miłosierdziem byłoby zatłuczenie tego żywego trupa choćby gołą pięścią.
-Przepraszam za Emilkę. - Kaśka bezradnie rozłożyła ramiona. - Po prostu trochę się o mnie martwi.
Jasne, mała, tak inaczej nazywamy zazdrość.
Próbowała się zaśmiać, z wiadomym skutkiem, jakby coś leżało jej na sercu, a ludzie jakoś szczególnie lubili mi się zwierzać.
No, dalej.
-Nie, nie będę cię obejmował ani ocierał załzawionych oczu, życie to życie, trzeba się przyzwyczaić do kopniaków w dupę.
-Więc sugerujesz, że zawsze będę sam?
To miał być żart, ale Kaśka nie była w nastroju. Uniosła rękę, opuściła ją przerażona własną śmiałością, aż się przemogła. Poczułem dotyk, palce prześlizgujące się przez zgrubienia blizn. (...)
-Przez to? Daj spokój, jesteś za dobry, by być sam.
Aż mi się chciało śmiać. Dobry to ja mogę być w łóżku, skarbie, nic więcej.
Ale furię zachowałem. Karmiłem ją. Ostrzyłem, dopóki nie stała się czysta, twarda i ostra. Dostatecznie ostra, by pewnego dnia przeciąć mrok pokrywający moją duszę.
Teraz myślę tylko o tym, że chciałbym wziąć największy, najostrzejszy nóż do mięsa, jaki uda mi się znaleźć, i pokroić tego typa jak hamburgera.
-Gdzie ją trzymacie?
-Żartujesz? Powiem ci, a ty polecisz spróbować odwalić akcję w stylu Rambo? Nie ma mowy.
Oboje udali się na badania, w trakcie których wyszło na jaw, że kobieta ma bardzo nikłe szanse na zajście w ciążę. Robert doznał ulgi, jego męskie ego nie zniosłoby świadomości, że strzela ślepakami.
-Zgadnij, kto przyszedł, Walter. (...)
-Nie, to nie czerwononosy Rudolf. To ktoś trochę młodszy i trochę bardziej angielski.
-Królowa wstąpiła na herbatkę.
Jej plan cudownego poczęcia spalił na panewce i została z trójką dzieci, wysokimi alimentami i domem, który utrzymywał były mąż. Dzięki temu była w tej komfortowej sytuacji, że nie musiała pracować, nie musiała zarabiać. Wystarczyło dać się zapłodnić trzy razy.