cytaty z książek autora "Vikram Chandra"
i na ich twarzach rozpoznawał ten sam wyraz, to samo zadowolenie z siebie i zniecierpliwienie dane wyłącznie podróżującym, którym potęgę zapewnia ich całkowita obojętność, tę lekko rozbawioną bezstronność turysty
Jeszcze w tym samym momencie, kiedy mamy ich przy sobie, tracimy tych, których kochamy, odbiera nam ich śmiertelność, historia, a także oni sami. W rzeczywistości dysponujemy jedynie tymi okruchami wspaniałomyślności, tymi darami wiary, przyjaźni i pożądania, które możemy sobie nawzajem przekazać
Co to jest żal?
- Zrozumienie, że człowiek spędził całe swe życie , martwiąc się o przyszłość.
- Co to jest smutek?
- Tęsknota za przeszłością.
- Co jest największą rozkoszą?
- Słuchanie dobrej opowieści.
zrozumienie tej podstawowej sprawy, że człowieka można opisać na wiele sposobów, ale jeśli powie się o nim, że jest hindusem, biedakiem, przestępcą, nie daje to punktu zaczepienia
Niechaj więc opowieść pojawi się wśród was taka, jaka zdarzyła się dawno temu, niech oczyści wasze serca, obmyje dusze, strzeżcie się wszakże, bo nie jest dla tych, co mają słabe żołądki i płochliwe serca
bo przecież obrazy, których się czepiamy, dają życie innym opowieściom, są tylko historiami tworzącymi historie, a mnie uwodzą i przerażają owe multiplikacje
on także wpatrywał się w tajemnicę ukrytą w złączonych dłoniach i odkrył poezję
miał lekko otumanione oczy człowieka, który podróżował daleko, pragnąc odnaleźć dom, a stwierdził, że wrócił z wygnania
w wojnie, która teraz ze wspomnień i mitów przeszła do śmiertelnego bezruchu bibliotek
Wszechświat jest jednym, istnieje jedność, która jest bezgraniczną matką świata tego i nie tego, a owa wielka harmonia, jedność, Brahman, wybucha i zmienia się w zróżnicowanie, staje się widzialna wyłącznie wtedy, gdy jest niejednością, tak więc - jesteście gotowi? Zaraz to usłyszycie - jedność jest różnorodnością, różnorodność jest jednością. Różnorodność zaś, każda jej cząstka, jest święta, ponieważ jest jednym - niebiosa i pola, lato i deszcze, życie karmiące się życiem, ptaki i zwierzęta, wszyscy są częścią tej samej sieci
Metafizyczny stan, który jest brzemieniem i darem służących - niewidzialność
Przekląłem ten wiek, w którym krowa moralności stoi chwiejnie na jednej nodze, w którym jedyna miłość pomiędzy mężczyznami a kobietami to pożądanie, w którym jedyną cnota jest chciwość, w którym zapomniano o honorze
Mijały lata, narody napadały na siebie i z tego zamętu powstawały imperia ze swoimi pomnikami, epiką, poezją, naukami skrytobójstwa i władzy. Niektóre bitwy poszły w zapomnienie, inne stały się wspomnieniem i gromadziły marzenia całych narodów, tak jak na drobinie piasku narasta perła, a potem przekształciły się w historie o historiach, historie o narodzie stworzonym z wielu narodów, we wspólne marzenie wielu ludów, które były jednym ludem (...) To był niewinny czas, niekiedy zapominano O dharmie, lecz wciąż do niej dążono, klątwa biednego chłopa mogła zmusić króla do pochylenia głowy, duma kurtyzany zawracała nurt rzeki
A potem nadeszła kolejna fala najeźdźców. Niektórzy z nich wierzyli, iż ich czystość zbrukała wiara, więc siali zniszczenie: ich wierze towarzyszył miecz. Zostali władcami, lecz ich dzieci urodziły się tutaj i stały się częścią tego kraju. sama wiara podlegała przekształceniu i tak jak wcześniej różne ludy żyły obok siebie. Ale walki o władze przybierały na sile, a zwycięzcy zyskiwali imperia, jakich dotąd nie było. Po wielkim zwycięstwie w Delhi na tronie zasiedli cesarze i przez jakiś czas panował pokój, później jednak znowu zaczęły się walki. Wojna rozlała się na cały kraj. Królestwa padały, cesarze umierali lub zostawali poetami. Za morzami budziło się coś nowego., inny lud wzrastał w potęgę, nikt jednak nie nastawiał ucha, ponieważ wszyscy wierzyli, że żyją w centrum świata. Ignorancja to burzyciel. A potem nadeszli Anglicy
Przyzwyczajenia unoszą się między mężczyznami a kobietami, kryją się w żołądkach dzieci, skąd uciekają, rozprzestrzeniają się i znikają w każdym oddechu, nie można ich zabić, nie można ich powstrzymać, można je tylko cierpliwie znosić
Przysłuchiwał się rozmowie... o liczbie potrzebnych butelek nafty, krowich placków i ilości drewna.Teraz oblekali go w nowe ubranie...Żona nacierała jego czoło gulalem (mieszaniną kolorowego proszku i wody), nałożyła czerwoną tikkę. Sartadź poczuł zapach kadzidła, palonego oleju. Żona zmarłego powolnymi, okrężnymi ruchami poruszała thali wokół ramion nieżyjącego i wokół jego głowy. Płakała.
Wyruszyli do śmaśan ghatu. Ktoś niósł napełniony wodą dzban-matkę. Ktoś inny thali wypełniony kwiatami i gulalem. Ktoś rozrzucał po drodze ziarno i gulal z thali. Do śmaśanu weszli przez wysoką, czarną, metalową bramę...Ktoś rozciął zmarłemu rękaw, a potem rozpiął guziki w spodniach.., dusza nie może napotkać żadnych ograniczeń...
Przyprowadzono do przodu synów. Ktoś położył dłoń na ramieniu starszego chłopca i wraz z nim zatoczył koło wokół jego ojca. Ten syn niósł matkę wypełnioną wodą, która skapywała przez dziurę...Kapłan trzymał rękę chłopca, pokazując mu, jak ma uderzyć kijem w głowę ojca. Było to lekkie uderzenie, symboliczne, ale już chwilę potem prawdziwe uderzenie, wykonane przez kapłana, miało rozbić czaszkę. ...To niezbędne,.. żeby czaszka nie eksplodowała w ogniu. ...Ale Sartadź usłyszał miękki chrzęst otwieranej czaszki i zmarły był teraz otwarty na niebo, absolutnie i w pełni otwarty. Jego syn pochylił się do przodu trzymając w dłoni płonące drewno...Ogień objął drewno, ciało....Kiedy już odeszli wszyscy krewni i przyjaciele, kiedy ostygły popioły, zgarnięto je, zabrano do domu i powieszono w dzbanie koło drzwi
Przyszłość jest iluzją, ale najbardziej nieuchwytną iluzją jest teraźniejszość.
(...) niektórym ludziom pisana była wielkość, a innym torowanie drogi tym wielkim.
,,Jak nisko cenią sobie życie młodzi, ci, którzy są tak go pełni. Jak niewiele wiedzą o śmierci. Wydaje im się, że to zaledwie przerwa w przedstawieniu, i wyobrażają sobie, jak ci gnębiący ich rodzice biją się w piersi i lamentują, a zagubieni w tej przyjemności nigdy nie dostrzegają swojego upadku, nieodwracalności własnego zatracenia.
,,Jesteśmy jak rozsypane szczątki, pomyślał Sartadź, przypadkowo rozrzucone i trącające się nawzajem, jeden drugiemu rozbija życie.
Każdego ranka dziękował Bholenathowi (niewinny bóg, jedno z imion Śiwy) za te wszystkie wyłudzone krory, za wręczane łapówki, za cement zmieszany z piaskiem, za tandetne okablowanie, które wyłaziło z nierównych ścian, za budynki postawione bezprawnie i bez zezwolenia, za naruszanie prawa, za dodatkowe kondygnacje zdecydowanie przewyższające limity FSI, za pieniądze przedstawicieli klasy średniej, którzy marzyli o własnych domach, za niewolniczą pracę, za slumsy, za twardzieli wymachujących mieczam
Ponarzekali już na władze miasta, na korporacje, przeniesienia uczciwych pracowników służby cywilnej i policjantów, drogie mango, ruch uliczny, zbyt wiele prowadzonych budów, walące się budynki, zatkane rury kanalizacyjne, samowolny i nieludzki parlament, dokonywane przez Rakszak wyłudzenia, złe filmy, na to, że nie ma co oglądać w telewizji, na mieszanie się Ameryki w sprawy subkontynentu, na zniknięcie ze stoisk napoju Rimzim, międzystanowe spory o wodę w rzekach, brak dobrych szkół angielskiego dla dzieci, których rodzice nie mają fury pieniędzy, na wizerunek policji na ekranie filmowym, niezapłacone nadgodziny, na płacę i na pracę
O Mumbaju - Wkroczyć w świat brudu nieposprzątanych ulic, chaotycznych i niekończących się robót ziemnych..., wzburzonych potoków pojazdów łamiących wszelkie przepisy, ponurych i spoconych pieszych. Trudno dostrzec w tym piękno, ale czy to wszystko było tak złe, że zasługiwało na śmierć?
Moja dusza miotała się niespokojnie niczym tygrys uwięziony pomiędzy płonącym lasem a szalejąca rzeką: byłem teraz nieskończenie wdzięczny za dar świadomości, ale przerażony próbami , których niewątpliwie doświadczę w tym nowym dziwnym świecie
Z Gudźaratu to mili ludzie.
- Chyba że mordują muzułmanów.
- Ale o wszystkich można coś takiego powiedzieć, prawda? Nawet muzułmanie czasami mordują ludzi. Chrześcijanie też to robią".
Pewnego razu Laluo Prasad Jadaw spotkał japońskiego biznesmena, który przyjechał do stanu Bihar. Japończyk powiedział mu " "Premierze-dźi, pański stan dysponuje wspaniałymi zasobami. Jeśli dacie nam wolną rękę na trzy lata, my zamienimy go w drugą Japonię". Lalu popatrzył na niego bardzo zaskoczony i odrzekł: "A mówią, że wy, Japończycy jesteście tacy efektywni! Trzy lata?! Dajcie mi wolną rękę na trzy dni, a ja zmienię Japonię w drugi Bihar
Nie istnieje całość, nic nie jest w stanie przetrwać, nic nie żyje: jest tylko zmiana, nierozsądna, bezrozumna; wyłącznie narodziny i śmierć za każdym razem powtarzają tę samą historię, a jednak ciągle inaczej: dlaczego?