cytaty z książek autora "Andrus Kivirähk"
Po co ci w ogóle zadawać się z Bogiem? Chodzisz, wciąż prosisz i co masz z tego proszenia? Patrz, jak dobrze się robi interesy ze starym diabłem: dajesz mu trochę krwi, a on odpłaca ci się tym, czego ci najpilniej trzeba, bez żadnego proszenia ani błagania, czysty handel!
Pomyślałem... No, taki trzeźwy to chyba jednak nie byłem, żeby to myśleniem nazwać...
Upiory nie trzymały ludzi na uwięzi, lecz ich możliwie prędko pożerały, jak każde rozsądne stworzenie, bo więźnia trzeba karmić, a tak - nakarmisz siebie.
Mógłby przyjść do mnie jak błazen, a przyszedł jak król. Cóż z tego, że na zabicie. I to trzeba umieć.
Już mi się sprzykrzyło - być wciąż tym ostatnim. W mojej rodzinie ostatnim mężczyzną, w lesie ostatnim chłopakiem. A teraz ostatnim, który widział wielką rybę. Jak to się dzieje, że zawsze muszę nim być?
On jest z zamierzchłych czasów. Trochę się go boję, ale jednocześnie bije z niego ożywcza siła. To coś zupełnie innego niż ojciec i matka rozprawiający wciąż o przeszłości. Z tego, co oni mówią, ciągnie pleśnią, a twój dziadek jest jak roślina, która wciąż kwitnie, nie zważając na to, że już przyszła zima.
- No widzisz, jak nasi bogowie pomagają nam nawet swoimi piszczelami! - podsumował Ints. - Potrafią jednak zdziałać więcej niż Jezus.
- No, nie wiem, Jezus też potrafi to i owo - sprzeciwił się Ott. - Wszyscy bogowie się do czegoś nadają. Kalevipoeg i Jezus, i Stary Piekielnik. Mądry człowiek wyciśnie z nich, co trzeba.
- Tak, gniję - rzekł. - Ale nie tylko ja. Ty tak samo. Czujesz swój własny smród, żałosna niedojdo? My wszyscy gnijemy i rozpadamy się w proch, najpierw twój wuj, potem ja, a na koniec zgnijesz ty. Jesteśmy jak zeszłoroczne liście, które na wiosnę wyzierają spod śniegu, brązowe i zbutwiałe. Nasz czas minął. Musimy już tylko pomału zmienić się w pył, bo wysoko na drzewach pojawiło się nowe życie i puszczają świeże i zielone liście. Możesz kroczyć dumnie po lesie i myśleć, że jesteś młody, nic ci nie będzie i ile ważnych rzeczy masz do roboty, ale tak naprawdę gnijesz jak i ja. I śmierdzisz! Powąchaj się! Uważnie! To jest w tobie!