cytaty z książek autora "Karolina Klimkiewicz"
Jeśli cuda zdarzają się tuż obok cierpienia, są jeszcze bardziej widoczne, jeszcze bardziej chcemy w nie wierzyć i nawet nie staramy się im zaprzeczyć. Mimo że zmienia się wszystko, każdy ma nadzieję, że w tym szaleństwie jest chociaż odrobina dobra.
Czekanie, czekanie - to najgorsze, co może nas spotkać. Czekanie na ukochanego, czekanie w kolejce, czekanie na wynik, czekanie na niewiadomą. A skoro czekamy, to znaczy, że jest to dla nas ważne, że musimy spędzić kilka chwil, minut, godzin, dni, lat w zawieszeniu, żeby wreszcie otrzymać upragnioną rzecz, wiadomość. Upragnioną lub znienawidzoną, tak to ju jest z czekaniem.
Jako małe dzieci jesteśmy po protu sobą. Mimo że bywamy wtedy okrutni, wynika to z dziecięcej szczerości. Nie udajemy nikogo, kim nie jesteśmy. Im stajemy się starsi, tym bardziej próbujemy być każdym, tylko nie sobą.
Najtrudniejsze rzeczy spotykają nas wtedy, gdy najbardziej się ich obawiamy.
Za to najbardziej lubię zdjęcia - potrafią zatrzymać czas, sprawić, że to co, nieuchronne i naznaczone przemijaniem, zostaje zapisane. W końcu wczoraj nigdy nie wróci i zawsze będzie inne od jutra.
Czuję się brudna, problem polega jednak na tym, że żadna kąpiel tego nie zmieni, ten brud jest we mnie. To brud zmęczonej, zakłamanej duszy.
Wraz z jej śmiercią słońce zniknęło. A mrok? Nie, on został. Ukrył się na jakiś czas w szczelinie łóżka, a gdy wszyscy zasnęli, przemknął się i znalazł nowy dom – moją duszę.
Może czas przestać oceniać się oczyma innych, spójrz na siebie i nie myśl, kim powinieneś być, a kim jesteś.
- Gwiazdy! - powiedziała nagle. - Czemu jej nie powiedziałeś, że gwiazdy i niebo należą tylko do nas? Czemu jej nie powiedziałeś, że księżyc jest mój? Dlaczego pozwoliłeś jej zabrać nasze niebo.
-Teraz twoje wschody i zachody słońca, twój księżyc, twój wiatr, zieleń, szum morza i śpiew ptaków, teraz cały wszechświat to będą te dwie istoty i dla nich musisz o siebie dbać(..), dla nich musisz żyć.
Śmierć jest kolejnym etapem istnienia. Jeśli się z nią nie pogodzimy, nie będziemy ani żyć, ani umierać.
Ludzie mówią, że najgorsze na świecie jest patrzeć, gdy ktoś bliski umiera, że właśnie wtedy nasze serce rozpada się na milion kawałków i nigdy więcej się nie sklei. Wcześniej też tak myślałam. Dzisiejszego poranka zmieniłam zdanie. Najgorsze nie jest wcale bycie przy ukochanym w ostatnim dniu jego życia, trzymanie go za rękę i wspieranie. Najbardziej destrukcyjne doświadczenie na świecie to wiedzieć, że ukochana osoba zniknęła na zawsze, i nie mieć pojęcia, gdzie jest, czy w ogóle żyje, czy jest bezpieczna, co u niej. Najgorsze są niepewność i niemoc, które niszczą nas w każdej sekundzie dalszego życia. Nie ma grobu, który można odwiedzić, nie ma końca i możliwości przejścia żałoby. Nie ma definicji tej relacji, jest pieprzony wielokropek i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie jakiś ciąg dalszy. Nadzieja miesza się z szaleństwem.
Nic nie dzieje się z dnia na dzień, nagle znikąd... To było w niej od dawna. Smutek przeplatany szaleństwem. Ten sam smutek ma w sobie Felicja. I ja. Bez względu na to, jaką etykietę nam nałożą, jaką rolę przypiszą, wewnątrz nas będzie prawda ukryta w ciszy.
Gniję od środka niczym owoc, który opadł na ziemię, wiatr okrył go zżółkniętymi liśćmi i wszyscy o nim zapomnieli. Powoli i w agonii czeka na swój koniec. - To ostatnie, co udaje mi się usłyszeć i co zapisuje się we mnie na wieczność.
Był obok, patrzył na mnie codziennie, rozmawiał ze mną, przebywał w moim towarzystwie, a mimo to nigdy nie spojrzał na nic poza moją cielesnością. Uśmiechałam się, chodziłam na imprezy, całowałam go, więc było w porządku. Nie wysilił się na tyle, żeby pokusić się o spojrzenie w głąb.
Czasami mam wrażenie, że nie mam wyboru, że to jedynie kwestia czasu. Tak jakbym umierał w każdej sekundzie swojego życia. Zakończenie tego to jedynie dokończenie czegoś, co już trwa , nic więcej.
Człowiek, który nie podejmuje walki, nie przechodzi konfliktów, nie kłóci się ze sobą i światem, stoi w miejscu!
Gra aktorska rozpoczyna się scenariuszem, którego tutaj zabrakło. Poczułam się swobodnie, zbyt naturalnie. To mnie zgubiło.
Dla dobra człowieka, na którym nam zależy, jesteśmy w stanie zrobić wiele, niemalże wszystko. Poświęcić swoje dobro, żeby tylko on był szczęśliwy. Stojąc nad przepaścią wyborów, skoczymy w otchłań niewiadomych konsekwencji. Wystarczy, że na pytanie, czy dzięki temu go ocalimy, odpowiedź brzmi: TAK.
Czas gna na przód, nie zważając na nasze zachcianki, to pędzący ekspres, który zatrzyma się dopiero w dniu naszej śmierci. Jedyny wybór jaki mamy, to wyskoczyc z niego wcześniej lub pędzić przed siebie, nie będąc pewnym, co czeka za rogiem.
Chciałam pomocy, nie planu niszczącego twoje i moje życie.
Normalsi starają się nie angażować w konflikty i zachowuje się nad wyraz przeciętnie, są niczym niewidzialna plama na obrusie - istnieją, ale jakby ich nie było - nikt nie zwraca na nich uwagi, co całkowicie im odpowiada, bo mają swoją paczkę i się jej trzymają.
Czy jest coś takiego jak gen potwora? Zawsze się nad tym zastanawiałam. A jeśli tak, to skąd wiadomo, kiedy się uaktywnia?! Może właśnie teraz stawałam się monstrum, snując rozważania, jaką krzywdę mogłabym wyrządzić Satianie - wyrwać włosy, wydrapać oczy, udusić... I mimo że było to odrażające, pragnęłam, żeby cierpiała.
To jak z marzeniami - Nie wypowiadamy ich na głos, żeby nie zapeszyć. Myślimy o nich tak intensywnie i długo, aż się spełnią. Dopiero wtedy dzielimy się nimi ze światem.
Gdybym spotkała anioła, chwyciłabym go mocno za skrzydła i ściągnęła na ziemię. Zamknęłabym go w klatce i nie wypuściła, dopóki by mi ciebie nie oddał. Rozkazałabym Bogu, żeby mi cię zwrócił lub zabrał ze sobą. Życie ze świadomością, że odszedłeś, nie ma najmniejszego sensu, pozbawiony jest barw, których tak potrzebują, by trwać.
- Wierzysz w przeznaczenie? - pytam nagle, a z oczu płyną mi łzy, nie jestem w stanie ich zatrzymać.
- Wierzę - mówi zgodnie z prawdą.
- Ja również - staram się uśmiechnąć - a my zawsze byliśmy przeznaczeni do pożegnania.
Mam tylko jedno marzenie: żebyś wróciła. Przyzwyczaiłem się już do twojej obecności. Możesz nawet milczeć. O nic nie zapytam. Twoje tajemnice pozostaną bezpieczne. Najważniejsze, żebym mógł mieć poczucie, że nie jestem sam.
Ty i ja, Cedric, to dwa różne światy. Przekradam się do twojego, gdy mój na chwilę zasypia, i udaję, że to moje prawdziwe życie, ale tak nie jest . W moim świecie nie jesteś realny, w moim świecie jesteś jedynie marzeniem.
Siadam na pobliskiej ławce i zaczynam głośno płakać. Moje ciało zaczyna się trząść, oddech staje się nierówny, serce przyśpiesza, a do głowy zaczynają napływać różne złe myśli. Nie mogę złapać tchu, wiem, że to atak paniki, ten jednak jest silniejszy niż poprzednie. Staram się zakotwiczyć w robieniu orgiami, dziś to jednak za mało. Ucisk w klatce piersiowej narasta i staje się nie do opanowania. Szukam jakiejś pozytywnej myśli, która pozwoli mi się uspokoić. Wszystkie obrazy, które napływają dziś do mojej głowy, są przytłaczające i nakręcają spiralę obłędu. Upadam na kolana i łapię się za szyję. Zamykam oczy pełne łez, wyciągam telefon i szukam na YouTube spokojnego bicia serca i zaczynam się wsłuchiwać w dźwięk, licząc w myślach uderzenia i starając się oddychać w ich rytmie. Mija kilka chwil, gdy mój oddech zaczyna się uspokajać. Udaje mi się na tyle opanować, że zaczynam układać w głowie origami. Czysta kartka, jedno zgięcie, wyprostowanie, kolejne zgięcie ...
Jestem wolna i szczęśliwa, bo żylam. Bez Ciebie jedynie bym umierała. Dziękuję, że mnie pokochałeś, że byłeś, że mogłam być normalna. W Tobie zamknęłam moje marzenia - wszystkie się spełniły!