cytaty z książek autora "Wojciech Bonowicz"
im bardziej człowiek otwiera się na inne światy, tym mocniej docenia swój własny.
To jest paradoks, ale miłość daje olbrzymią wolność, największą.
Małżeństwo to też jest sztuka. I tak jak w każdej sztuce, rozum musi w niej walczyć z emocjami.
Wyzwolenie (z Auschwitz) jest wprawdzie końcem koszmaru, ale nie uwolnieniem się od niego.
- To wasz nowy kolega – przedstawiła. – Powiedz, skąd przyjechałeś?
- Przyjechałem z Oświęcimia – odpowiedziałem, a klasa wybuchnęła śmiechem. (…)
- Nie śmiejcie się, ja mieszkałem w blokach – dodałem tonem usprawiedliwienia. Odpowiedzią był jeszcze głośniejszy wybuch wesołości.
W dyskusje internetowe na ogół się nie wdaję. Prowadzą donikąd (…) Masz inny pogląd niż mój? To znaczy, że jesteś głupi (…) Ciągle wierzę, że siedząc z kimś twarzą w twarz, trudniej mu powiedzieć, że jest głupcem.
Zatriumfować w kolejnej dyskusji - oto marzenie pokonanych.
Człowiek, żeby żyć, potrzebuje zwycięstw. Będzie szukał słabszych od siebie, żeby ich kosztem zwyciężać.
Nawiasem mówiąc, Tischner znał bardzo dobrze język niemiecki, francuski, nieźle włoski. Angielskiego nie lubił i nie potrafił się go nauczyć. Kiedy koledzy filozofowie wytykali mu ten brak, odpowiadał: "Lepiej mieć coś do powiedzenia w jednym języku niż nie mieć nic do powiedzenia w wielu".
Kiedy układam płytę albo program koncertu, to staram się, żeby nie kończyć zbyt mrocznie. Nawet na pierwszej naszej płycie, podobno najmroczniejszej, zakończenie nie jest dołujące. I koncerty też zazwyczaj kończymy ciepło. Gramy na przykład Kobieto, proszę cię albo Flotę zjednoczonych sił. Chciałbym, żeby wychodząc z naszego koncertu, mężczyźni wzięli swoje kobiety za rękę.
Kobietę trzeba całe życie uwodzić. Ten wysiłek powoduje, że człowiek zakochuje się ciągle na nowo.
Sztuka to - w moim przypadku - nieustanne podwalanie się do jednej kobiety.
Książek czytam dużo, ale nieregularnie. Nie mam czasu na rzeczy średnie. Podobnie jest z muzyką: muzyki średniej nie słucham, bo jest gorsza od mojej, to po co mam słuchać. Takich samych jak ja też nie słucham, bo skoro są tacy sami... A lepszych nie będę słuchał, bo tylko się wkurwiam.
Pisanie podtrzymuje ludzi przy życiu. Przeważnie chodzi o życie konkretnego człowieka – tego, który pisze.
Kiedy wszystko zaczyna się rozpadać i nie wiadomo, gdzie szukać ratunku – zostaje słowo.
Należy szybko wybaczać, bo długie wybaczanie łatwo staje się pamiętliwością. Dobrze jest ulegać namowom ludzi ufnych, naiwnych i bezinteresownych. Każdy, kto ma pieniądze, niech się nimi podzieli z tymi, którzy nie umieją ich wydawać. Zawsze trzeba stać po stronie ofiar i tych, którzy nie mają głosu. Dobrze mieć niepełnosprawnego przyjaciela. Dobrze jest chodzić z dziećmi do ludzi starszych i samotnych. Dobrze jest dawać zwierzętom schronienie i traktować je jak członków rodziny. Dobrze jest nie oglądać programów informacyjnych, zwłaszcza wieczornych. To, zdaniem doktora Zaczka, bardzo poprawia ciśnienie. Leżąc na plaży albo siedząc w cieniu drzewa, dobrze jest pomyśleć, że choć ludzie bywają denerwujący (niekiedy w najwyższym stopniu), to jednak bez nich byłoby jakoś dziwnie. Dobrze jest myśleć o nich jako o bliźnich, cokolwiek to znaczy. Dobrze jest - ze wszech miar dobrze - jeśli się kogoś lubi, przytulać go.
Wygrałem, ale przecież nie przekonałem. To jednak nieważne, ważne ze do mnie należy ostatnie słowo. Jeśli drugi poczuł się źle, tym lepiej. Zamiast przekonywać, zawstydzamy.
Nie szukajcie źródeł smutku. Jest ich dokoła mnóstwo, traficie na nie bez trudu. Szukajcie źródeł ulgi, pociechy, choćby odnalezienie ich wydawało wam się teraz nierealne.
Świat w którymś momencie musi przestać pisać i zacząć na nowo czytać to, co zostało napisane. Biblioteka światowa jest gigantyczna i nie bardzo widać powód – poza ludzkimi ambicjami i pieniędzmi, jakie w ten sposób można zarobić – żeby dodawać do niej kolejne tomy, które nic nowego nie wnoszą.
Bardzo możliwe, że najwytrwalszymi, jeśli nie jedynymi czytelnikami przyszłości będą sztuczne inteligencje. Lektura literatury, a także gazet, stron internetowych i listów będzie im potrzebna, żeby lepiej zrozumieć ludzkie drogi myślenia i odczuwania.
Innym razem Tischner opowiadał podczas kazania, że Pan Bóg stworzył wszystko, co nas otacza: żaby, zające, jelenie, misie... I tak wymieniał razem z dziećmi różne zwierzęta, a w końcu zapytał: "Które stworzenie udało się Panu Bogu najbardziej?". Miał nadzieję, że dzieci powiedzą: "Człowiek". Ale dzieci milczały. I wtedy ze środka kościoła wyszła mała dziewczynka, podeszła do mikrofonu i powiedziała: "To chyba ja". Ludzie w kościele znowu się roześmieli, a dziewczynka się zawstydziła. Ale Tischner ją pochwalił: "Bardzo dobrze powiedziałaś!". Tę odpowiedź przytaczał potem często, ilekroć tłumaczył, jakie znaczenie dla człowieka ma odczuwanie samego siebie jako wartości.
Nie wiem, czy się państwu kiedyś przydarzyło, żeby parę dni nie widzieć i nie rozmawiać z człowiekiem", mówił Tischner podczas wykładu na Uniwersytecie Jagiellońskim w październiku 1981 roku. "Radzę takie doświadczenie podjąć, jest to bardzo interesujące. Można mieć radio i słyszeć ludzki głos; nie słyszy się jednak własnego głosu wypowiadanego do drugiego człowieka ani jego odpowiedzi. Po paru dniach robi się wokół człowieka dziwna pustka. Przez pierwsze godziny, nawet dni, człowiek odpoczywa. Po jakimś czasie zaczyna się czuć nieswojo. Rzeczy i wydarzenia zaczynają tracić właściwe proporcje. Szmery wyolbrzymiają się. W tej ciszy przelot muchy staje się hałasem. Dźwięki tracą naturalne proporcje. I wtedy odzywa się w człowieku pragnienie człowieka. Gdy po takim czasie człowiek spotyka drugiego człowieka, ogarnia go dziwna gadatliwość. Chwile, w których człowiek do nikogo nie mówi, są chwilami nieobecności, którą się czuje. Można powiedzieć: obecność nieobecności."
'.
Tischner lubił przywoływać następujący dialog:
"- Co robicie, baco, jak mocie cas?
- Siedze i myśle.
- A jak ni mocie czasu?
- A to ino siedze".
Jeden ze słuchaczy chciał wiedzieć, czy to prawda, że na pytanie o to, czy zostanie biskupem, Tischner odpowiedział jednemu z dziennikarzy" O, co to, to nie, to już bym się wolał ożenić!". "Rzeczywiście, dziennikarze byli niesłychanie natrętni wtedy", tłumaczył Tischner. "Ja jakoś to znosiłem z poczuciem humoru, a lęk ogarnął mnie dopiero wtedy, kiedy do mojego ubogiego skądinąd mieszkanka na Marka 10 przyszedł przedstawiciel Wspólnoty Brytyjskiej w imieniu królowej... Chciał mnie po prostu poznać. Ja sobie myślę: >>Do cholery, cóż on tak mnie chce poznać?!<<. Obok tam mieszkają rozmaici, o wiele bardziej pobożni niż ja, a >>Nie mogę, bo umarłem<<. I to ich przekonuje [...]
To właśnie z Wiedniem wiąże się jedno z najbardziej znanych powiedzeń Tischnera - skierowane do sekretarki polecenie: "Proszę mnie nie budzić pod żadnych pozorem. Chyba że zniosą celibat - wtedy natychmiast".
Dzieci odchodzą w świat, a kot zostaje. Kocha nas egoistyczną, zaborczą miłością, ale czyż nie tęsknimy za czasami, kiedy dzieci tak właśnie nas kochały?
Historia może i jest niezgorszą nauczycielką życia, tylko my - jej uczniowie - jesteśmy czasem mało pojętni. (Aleksandra Jasińska-Kania).
Kto według najmłodszej generacji się kocha (lub nie kocha) - nie robi rewolucji, tylko kocha się po prostu, i nie jest mu do tego kochania niezbędna jakakolwiek ideologia (...). (Wojciech Engelking).
Czyjaś sprawa publiczna nie jest moją osobistą sprawą. (Wojciech Engelking).