cytaty z książki "Tatry"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wiek XIX, wiek wielkiej przemiany wewnętrznej, która przeobraziła Polaków w naród pełny i wspaniały, przełamał i zapory polskiej zasiedziałości. Przyroda i lud, uznane przez romantyzm za drogowskaz idealistyczny, skłoniły ówczesnych ludzi do odkrywania własnego kraju, dalej i szerzej, niż sięgała sielska nizina.
...górale, ludność podtatrzańska. Ci, są takim samym fenomenem etnicznym, jak Tatry przyrodzonym. Nieodgadłe zmieszanie typów etnicznych, jakie się tu kiedyś
dokonało, wyodrębniło ich nie tylko z reszty polskiego ludu, ale chyba i z ludów Europy.
Wywodzono rodowód ich od Rzymian, nordyków, czerwonoskórych i... Ostrogotów: Kim są, naprawdę, nikt nie wie i nigdy już chyba nie ustali. Oczy maje raz bladoniebieskie, raz piwne;
włosy raz jasne, raz ciemne. Był jasnooki i szczupły Sabała, herkuliczny i wysoki Suleja Tylko,był i arcyprzewodnik Klimek Bachleda, ciemny i krępy. W temperamencie góralskim żyje niepokój wielu ras, wciąż jeszcze nie przetrawiony. Zahaczeni o dawność bezpośrednio, prawem odludzia, w którym się zatrzymali i osiedli, ustrzegli się sentymentalizmu Polaków, osiadłych w sielankowych nizinach. Pieśń, mowa, muzyka ich ma charakter epicki.
Ale przecież i sam Lenin, siedzący wówczas w Poroninie, nie wytłumaczyłby, stosując marksistowskie dogmaty, dlaczego, w chwili, gdy miał go uwięzić starosta nowotarski, obronili
go, ręcząc za niego, Dłuski i Kasprowicz, a więc piłsudczyk i religijny reakcjonista.
Jeśli nie znalazł odpowiedzi, winien nie on, ale dramat człowieka naszych czasów, który wyjałowiony przez stworzoną przez się cywilizację na próżno szuka wyjścia, chcąc kulturę zawrócić do jej dawnego łożyska.
Spisek działający w Zakopanem zdobył się tu jednakże i na akt historycznego znaczenia, kiedy to w r. 1913 odbyło się w Zakopanem zebranie stwarzające Skarb Narodowy. Pełniąc na nim obowiązek sekretarza czy protokólanta, wysłuchałem Studnickiego i jego wywodów o niebezpieczeństwie narastającego stale imperializmu rosyjskiego,
Węgra Diveky’ego, gdy prawił o konieczności federacji polsko-węgierskiej, Daszyńskiego,gdy stawiał postulat niepodległości Polski przed postulatem walki klasowej, Piłsudskiego, który nawoływał surowo do tworzenia armii polskiej, albowiem nie pomoże nam nikt.
Ale Witkacy popełnił błąd większości nowatorów polskich,
którzy nowoczesność pojmowali jako odwrócenie się od własnego kraju.
Niebezpieczna już w dawnym Zakopanem interwencja ulicznego gustu, w okresie między wojnami zamieniła się w tyranię.
Była taka czwórka przyjaciół: jeden profesor szkoły wyższej,
drugi znany lekarz, trzeci starosta, czwarty wyższy urzędnik. Urlopy swe zaczynali solidarnie jednego dnia o godzinie 12 w południe. Wymieniam godzinę nie zważając na to, że ten i ów nieraz wcześniej przyjechał do Zakopanego. O 12 jednakże nakrywano w sali hotelu „Morskiego
Oka” specjalny stolik i wnoszono nań z kuchni olbrzymią patelnię rydzów, z bufetu zaś litrową flaszkę gorzałki. Przyjaciele witali się krótkim okrzykiem, siadali i rozpoczynali swe pierwsze tatrzańskie sursum corda, które przy tym stole ciągnęło się poprzez bigos, białą
kiełbasę i kolejne butle do następnego ranka a później, z niedużymi przerwami, przez parę dni. Ceremoniał ten urozmaicało dosiadanie się do wielkiej czwórki całego szeregu ludzi miejscowych, z reguły wybitnych.
Po pierwszym akordzie urlopowym następowało parę dni wypoczynku, po czym czwórka wypychała plecaki żywnością i butelkami i wyruszała w góry, nie na banalny Zawrat, ale na
Gierlachy i Ganki. wzdłuż i w poprzek Tatr, na tydzień i dłużej... Zapas alkoholu uzupełniano po tamtej stronie. Po powrocie do Zakopanego – wypoczynek, po czym wyprawa w dwu samochodach,profesora i starosty, wzdłuż doliny Dunajca, z odskokami w bok, gdzie tylko knajpa z pstrągami i śliwowicą. Powrót do Zakopanego, wypoczynek. pożegnalna patelnia rydzów. Obrządek ten odbywał się rok w rok.
najosobliwszą cechą górala nie jest jego wielki gest, nie jest nawet spokój w obliczu niebezpieczeństwa i śmierci – ale umiejętność pozostania sobą w każdej sytuacji lub raczej wytrzymania każdej sytuacji w sposób budzący szacunek. Ci nieokiełzani jakoby i targani namiętnościami
ludzie są mistrzami taktu! Trudno doprawdy powiedzieć, że tę właśnie cechę nabyli w wyprawach zbójnickich i myśliwskich. Jest to już coś więcej, coś, co nas naprowadza
na zagadnienie starej, wytrawnej kultury.
Twórczość zastępowała wymiana myśli,zawsze gorąca i nieraz poważna, lecz przecież bezpłodna.
Wszyscy pamiętający Podhale wiedzą, że do ostatnich lat „ceper” – chłop od cepa – oznaczał człowieka z nizin, niedojdę przy tym i tępaka. I chociaż w ustach sąsiadującego
z Podhalem ludu „gorol” oznaczał głupca i chama – to jednak była to tylko sąsiedzka niechęć.