cytaty z książek autora "Jasmine Warga"
Może wszyscy mamy w sobie ciemność, tylko niektórzy z nas radzą sobie z nią lepiej niż inni.
Zastanawiam się, czy można zabić kogoś, nie odbierając mu życia.
Czuję wszystko. I dalej chcę wszystko odczuwać. Nawet to, co bolesne, okropne i straszne. bo to umiejętność odczuwania świadczy o tym, że żyjemy. A ja chcę żyć.
W depresji nie ma niczego pięknego ani literackiego, ani tajemniczo głębokiego. Dperesja jest jak ciężar, spod którego nie można się wydostać. Przygniata, sprawiająć, że nawet takie drobiazgi, jak zawiązanie butów czy przeżycie tostu, przypominają duwdziestomilową wspinaczkę pod górę. Depresja jest częścią ciebie; przenika twoje kości i krew. Jeśli cokolwiek o niej wiem, to na pewno to, że nie da się przed nią uciec.
Twój smutek jest tak glęboki i przytłaczający, że boisz się, że jeśli pozwolisz bliskim osobom w towim życiu zbliży się do niego za bardzo, to też się w nim utopią.
Czasami zastanawiam się, czy to grawitacja nie jest naszym największym problemem. Trzyma nas przy ziemi, daje to fałszywe poczucie stabilności, chociaż w rzeczywistości jesteśmy tylko ciałami w ruchu.
Zastanawiam się, czy właśnie w ten sposób zwycięża ciemność - przekonując nas, byśmy uwięzili ją wewnątrz siebie, zamiast się jej pozbyć.
Nie chcę by zwyciężyła.
Ale chociaż brzmi to strasznie ckliwie, może dobre dni sprawią, że warto będzie przechodzić przez te złe.
Nie jest już osobą, z którą chcę umrzeć. Jest osobą, z którą chcę pozostać przy życiu.
Czasami trzeba zobaczyć, jak ktoś inny obserwuje nasze życie, żeby uświadomić sobie, w jaki sposób naprawdę żyjemy.
Ludzie nie rozumieją, że depresja nie jest stanem zależnym od świata. Że płynie wewnątrz. Że to coś we mnie za nią odpowiada. Pewnie są w moim otoczeniu rzeczy, przez które czuję się samotna, ale żadna z nich nie wywołuje we mnie doznania izolacji przerażenia jak głos w mojej głowie. Głos, który przypomina mi, że prawdopodobieństwo, iż skończę jak ojciec, jest bardzo wysokie.
Każdy, kto kiedykolwiek był aż tak smutny, może wam powiedzieć, że w depresji nie ma niczego pięknego ani literackiego, ani tajemniczo głębokiego. Depresja jest jak ciężar, spod którego nie można się wydostać. Przygniata, sprawiając, że nawet takie drobiazgi, jak zawiązanie butów czy przeżucie tostu, przypominają dwudziestomilową wspinaczkę pod górę. Depresja jest częścią ciebie; przenika twoje kości i krew. Jeśli cokolwiek o niej wiem, to na pewno to, że nie da się przed nią uciec.
Spędzam dużo czasu na rozmyślaniach, jakie to uczucie umierać. Jak brzmi umieranie? Czy eksploduję jak te nuty, wydam ostatni okrzyk bólu, a potem zamilknę na zawsze? Czy może zamienię się w szum elektryczności statystycznej, który można usłyszeć, jeśli człowiek wystarczająco się skupi?
Zaczynam rozumieć, że to jest właśnie ta ekscytująca, dezorientująca i, szczerze mówiąc, frustrująca strona miłości: rzeczy, które mają znaczenie dla tej drugiej osoby, nagle zaczynają się nam wydawać intrygujące, nawet jeśli w rzeczywistości, gdy się nad tym zastanowić, są dość banalne.
Problem z samobójstwem, z czego większość osób nie zdaje sobie sprawy, polega na tym, że naprawdę trudno jest je popełnić. Wiem, wiem. Ludzie wiecznie gadają, że samobójstwo to tchórzostwo. I tak chyba jest. W tym sensie, że człowiek się poddaje, rezygnuje. Ucieka od czarnej dziury, jaką jest jego przyszłość, nie dopuszcza do tego, by wyrosnąć na kogoś, kim absolutnie nie chciałby się stać. Ale tchórzliwość tego aktu wcale nie gwarantuje, że będzie on prosty. Problem polega na tym, że obawiam się, iż mój instynkt przetrwania jest zbyt rozwinięty. Zupełnie jakby mój pogrążony w depresji umysł i tętniące życiem ciało toczyły nieustanną walkę. Martwię się, że w ostatniej chwili moje ciało wygra jakimś impulsywnym szarpnięciem i skończy się na tym, że przerwę w połowie to, co zamierzałam zrobić. Nic nie przeraża mnie bardziej niż nieudana próba.
Tak naprawdę Milton i Einstein twierdzili to samo. Że dla ludzkiego umysłu wszystko jest subiektywne. Nasze emocje, nasze opinie są względne. Wszystko zależy od punktu widzenia.
Może właśnie to tak naprawdę oznacza miłość: mieć kogoś, kogo się obchodzi na tyle, żeby zwracał uwagę na to, co się robi żeby zachęcał do podróżowania i transferowania, do przeistaczania swojej energii potencjalnej w kinetyczną. Może jedyne, czego wszyscy potrzebują, to ktoś, kto ich zauważy, kto będzie ich obserwował.
- Słuchaj, wiedziałem, że to zły pomysł. Tylko, że ty jesteś, ty jesteś... - jąka się jak gasnący silnik.
- Co jestem?
- Jesteś sobą. Rozumiesz to. Rozumiesz wszystko. I jesteś tak smutna jak ja. I chociaż to pokręcone, jest w tym coś pięknego. - Wyciąga dłoń i głaszcze mnie po twarzy, dotyka włosów. - Jesteś jak szare niebo. Jesteś piękna, mimo że nie chcesz taka być.
Czuję wszystko. I dalej chcę wszystko odczuwać. Nawet to, co bolesne, okropne i straszne. Bo to umiejętność odczuwania świadczy o tym, że żyjemy. A ja chcę żyć.
Czasami zastanawiam się wręcz, czy to grawitacja nie jest naszym największym problemem. Trzyma nas przy ziemi, daje to fałszywe poczucie stabilności, chociaż w rzeczywistości jesteśmy tylko ciałami w ruchu. Powstrzymuje nas przed uleceniem w kosmos, przed mimowolnym zderzaniem się ze sobą. Bez niej ludzka rasa zmieniłaby się w jeden wielki bajzel. Ale ja chciałabym, żeby grawitacja po prostu zniknęła i pozwoliła nam żyć w tym bajzlu.
Jedyna rzecz gorsza od chodzenia na wf, to spóźnianie się na wf - naprawdę nie jestem w nastroju, żeby zaliczać karne okrążenia. Trener Summers wiecznie powtarza, że bieganie wzmocni nasze serca, żebyśmy mogli żyć dłużej. Dziękuję, postoję.
Słyszę, jak szeptem obrzucają mnie obelgami, ale wszystko to brzmi jak syki i mamrotanie i w żadnym razie nie może być gorsze od rzeczy, które wyobrażam sobie nocami, leżąc w łóżku i zastanawiając się, czy wyrwanie z ciała własnych genów jest fizycznie możliwe.
Mój umysł wypełnia się organowymi nutami i wyobrażam sobie, jak klawisze układają się na kształt drabiny prowadzącej do pustej przestrzeni.
znajomość z tobą pomogła mi inaczej spojrzeć na świat. Inaczej widzieć siebie. A wszystko, czego pragnę, to żebyś zobaczył siebie w sposób, w jaki ja cię widzę.
There is an Arabic proverb that says: 'She makes you feel like a loaf of freshly baked bread.' It is said about the nicest, kindest people. The type of people who help you rise.
Roman ściska moją rękę tak mocno, że tracę czucie w palcach. Chciałabym, żeby ktoś zrobił to samo z moim sercem.
-Co to niby za pytanie?
-Ciekawskie. Chociaż chyba wszystkie pytania są ciekawskie.
Czasami trzeba zobaczyć, jak ktoś inny obserwuje nasze życie, żeby uświadomić sobie, w jaki sposób naprawdę żyjemy.
Usta wypełnia mi kwaśny, metaliczny posmak, który zaczęłam rozpoznawać jako upokorzenie.
Mój umysł wypełnia się mrocznymi organowymi nutami i wyobrażam sobie, jak klawisze układają się na kształt drabiny prowadzącej do pustej, spokojnej przestrzeni.