cytaty z książek autora "Sarah Brianne"
Nie można być takim ideałem na zewnątrz bez jakieś rysy w środku".
Family cannot be determined by blood. Family is determined by actions. Family is about trust. Family is about acceptance. Family is about love. True family is earned, not born.
Może cierpisz tylko chwilę, a może bezustannie.
Wiedz, że jutro wstanie nowy dzień
i wiatr rozwieje twoje troski. Mógłbyś z łatwością poddać się,
lecz tylko działaniem możesz coś zyskać.
Więc jeśli czekasz na nagrodę i wiatr, które rozwieją twoje cierpienie,
wstań wraz z nowym dniem i zrób krok przed siebie.
SARAH BRIANNE.
Słyszymy tylko to, co chcemy usłyszeć i widzimy tylko to, co chcemy zobaczyć.
Miłość można zrozumieć tylko samemu się zakochując, a wtedy jest już za późno, żeby się z tego wyplątać. Wtedy ta czarna dziura, która nigdy nie wyglądała zachęcająco, nagle okazuje się krainą czarów. A dziura, do której on wpadł, była szczególnie wyjątkowa. Sądził, że prawdziwi bohaterowie nie istnieją. Żył w świecie zbrodni, w którym spotykało się tylko antybohaterów, mających na koncie tyle samo szlachetnych uczynków, co grzechów. Poraz pierwszy dziewczyna nie była tą, która potrzebowała ratunku, ale tą, która go niosła. W tej historii była tylko jedna bohaterska postać.... i nie była to ta, której imię widnieje na okładce.
- Wiesz po co istnieją zasady? - (...) - Po to, żeby słabi byli im posłuszni, a silni je łamali.
Rodzina to nie pula genów. Rodzina to działania. Rodzina to zaufanie. Rodzina to akceptacja. Rodzina to miłość. Na rodzinę trzeba zasłużyć.
Prawdziwa miłość nie powinna dla nich istnieć, tak jak nie istniała dla pechowców takich jak Kat, ale Lucca i Chloe na przekór wszystkiemu odnaleźli uczucie, które było nawet czymś więcej. Mogliby umrzeć tysiąckrotnie i za każdym razem odnaleźć się na nowo w kolejnym wcieleniu. Taka miłość nie miała nazwy, była na to zbyt potężna.
Ranę można uleczyć, ale nie da się wskrzesić czegoś, co zostało unicestwione.
Dwójkę osób dosięgną kule.
Jedna przeżyje.
Druga zginie.
To może być koniec pięknego początku.
Jego dotyk był pełen miłości, skupiony na dawaniu jej przyjemności bez żądania czegokolwiek dla siebie.
Była ubrana dokładnie tak, jak przystało na pannę młodą, z jednym wyjątkiem... Jej suknia była równie czarna jak jej oczy, a welon równie mroczny jak jej przeszłość.
To był manifest, niemal protest. Oprócz ślubu miał dziś mieć miejsce pogrzeb, ostatnie pożegnanie z życiem, jakie dotąd wiodła.
Suknia była dla niej stworzona. Sprawiała, że jej blada skóra lśniła, podobnie jak jasnoróżowe padma skryte pod koronką. Ciemny cień do powiek tylko potęgował efekt, nadając jej królewski wygląd gotyckiej monarchini.
Jeszcze zanim ich wargi się zetknęły, już rozchyliła dla niego usta, ale choć miała wielką ochotę odwzajemnić pocałunek, nie zrobiła tego. Chciała, żeby to on ją całował, aby mogła przekonać się, jak mocno tak naprawdę jej pragnął.
Radość i miłość, jaką kiedyś czuł, dotykając jej, przepadły. Nie był jej przeznaczony i wreszcie widział jasno i wyraźnie, że ona jemu też nie.
Nigdy nie zrozumiesz miłości, jaką do niej czuję. Jak bardzo jest piękna i ile bólu potrafi sprawić. Co czułem, kiedy po raz pierwszy na nią spojrzałem, i kiedy myślałem, że mogę ją stracić, zanim zdążyłem ją ocalić. Nigdy nie zaznasz prawdziwej miłości, dopóki nie doświadczysz prawdziwego strachu. I nigdy nie poczujesz żadnej z tych rzeczy względem niej, bo tylko ja jestem jej przeznaczony.
Tkwię w pułapce ścian, które mnie więżą.
W pułapce myśli, które mnie oszukują.
W pułapce kości, które nie pozwalają mi stąd odejść.
Ale nie wolno mi się poddać,
Bo muszę zwyciężyć,
Aby móc spojrzeć ci w twarz,
Kiedy zdasz sobie sprawę,
Że ja
Nigdy
Przenigdy
Się nie ugnę.
Możesz znieść okropne słowa pod swoim adresem, kiedy sama zachowujesz się wobec drugiej osoby jak wredna jędza, ale jeśli robisz coś miłego, żeby kogoś uszczęśliwić, a on tego nie docenia, to boli. Jak diabli.
Są rany, które nie przestają się jątrzyć, ale są też takie, które po prostu zabijają.
Ich miłość jest pokręcona, prawie chora. Z osobna każde z nich jest popieprzone na swój własny sposób; potrzebują się nawzajem, żeby przetrwać, bo bez siebie są zgubieni. Niech ich Bóg ma w swojej opiece, jeśli jednemu z nich będzie dane przeżyć drugie. Łączy ich najrzadszy rodzaj miłości, chore uczucie, któremu piękna przydają te dwie dusze i tylko one.
Chciał odejść, ale nie mógł, bo Lucca trzymał go w miejscu i zmuszał do słuchania jego słów, do zmierzenia się z zawartą w nich prawdą i oskarżeniem.
– Ktoś musiał ci kazać, żebyś w ogóle na nią spojrzał i poświęcił jej swój cenny czas. Ja nie potrzebowałem zachęty – warczał Lucca, nie cofając noża. – Mnie wystarczyło jedno spojrzenie, żeby się w niej zakochać. Jedno spojrzenie, żebym chciał wiedzieć o niej wszystko.
Zrozumiałem, że mogę albo zostać tu na zawsze, w potrzasku, albo zostać tu na zawsze, z tobą.
Zwierzę zbyt długo trzymane w klatce w końcu nie wytrzymuje; albo traci wolę walki i zdycha, albo popada w obłęd, próbując wyrwać się na wolność.
Jakiś błysk wvjego oczach mówił jej, że coś było z nim nie w porządku. Zaczynał się przed nią otwierać, pokazywać jej, co naprawdę w sobie kryje.
Znów to poczuła - to dziwaczne doznanie, kiedy jej skóra przestała dotykać jego skóry. Znów jakiś fragment niej odszedł razem z nim, a w zamian ona schwytała cząstkę jego. Nie przypominało to niczego, co czuła do tej pory. Powinna się bać, skulić ze strachu, że mu ulegnie, że się w nim zatraci. Ale nie czuła lęku. Przynajmniej jak na razie.
Nie była w stanie wytłumaczyć skąd to wie, ale jednego była pewna. Ten złoty uśmiech śmierci był przeznaczony dla niej, i tylko dla niej.
Żadne modlitwy jej nie ocalą. Bóg zdecydowanie nie ochroni jej przed tym upadłym aniołem ani przed samą sobą.
Miejsce, do którego ją zabierał, zawsze było piękne... ale tym razem jej podróż pomiędzy piekłem a niebem wydawała się inna niż zwykle. W jakiś sposób wyjątkowa. [...] nie byłoby źle spędzić tak całą wieczność.
W życiu człowieka rzadko zdarzały się naprawdę drogocenne chwile.