rozwiń zwiń

Historia ludzkości fascynuje i przeraża na zmianę – wywiad z Erickiem Polem, autorem „Immersji”

LubimyCzytać LubimyCzytać
27.07.2018

Jakie emocje towarzyszą pisarzowi, gdy jego debiutancka powieść trafia na półki? Czy research do powieści można połączyć z pasją i podróżami? Na te i kilka innych pytań odpowie Erick Pol – autor Immersji, która premierę będzie miała w sierpniu.

Historia ludzkości fascynuje i przeraża na zmianę – wywiad z Erickiem Polem, autorem „Immersji”

„Immersja” to Pański debiut książkowy. Powieść poleca sam Jarosław Grzędowicz. Jakie emocje, trudy i doświadczenia towarzyszą wydaniu pierwszej książki?

Było i jest wiele emocji, które kłębią się we mnie w związku z tworzeniem i wydaniem „Immersji”. Na początku towarzyszyła mi niepewność co do zamysłu oraz sensowności podjętego trudu. Brakowało mi pisarskiego warsztatu. Za to miałem wizję tego, o czym chciałbym napisać. Najczęściej siadałem do laptopa późną nocą. Niekiedy powstawało tylko jedno zdanie, dopóki sen mnie nie pokonał. Wydawało się, że w ten sposób „Immersja” nigdy nie powstanie. W tych dniach większość czasu poświęcałem koniom. Po dwóch latach byłem już pewny, że dam radę dokończyć powieść i że to będzie pierwsza część. Oczywiście nie wiedziałem, czy ktoś się moją książką zainteresuje. Czy się spodoba? Próbowałem prosić przyjaciół, żeby przeczytali. Różnie to wychodziło. Natomiast nieocenione wsparcie miałem w żonie, która zachęcała mnie do dalszej pracy nad tekstem i wniosła wiele cennych uwag. Pragnąłem jednak poznać opinię profesjonalisty.

Jak znalazł Pan wydawcę?

Nie znałem rynku wydawniczego. Przez kilka miesięcy szukałem agencji literackiej. Bezskutecznie. Ponownie siadłem do tekstu na kolejnych parę miesięcy. Gdy był gotowy, sprawę rozmów handlowych wzięła na siebie żona. Chyba jedyna, która wtedy wierzyła, że to ma sens. Ja nie byłem w stanie „sprzedawać” swojej powieści. Niespodziewanie przyszły dobre wieści z Agencji Literackiej Book/lab. Podpisałem umowę i sprawy ruszyły z miejsca. Pokrzepiony podjąłem pracę nad drugim tomem. Po paru miesiącach dostałem informację, że Grupa Wydawnicza Foksal jest zainteresowana kontraktem. Byłem w szoku. Potem przyszła praca z redaktorem Jerzym Wachowskim, którego życzliwe i cenne uwagi wniosły wiele dobrego.

Współpraca autora z redaktorem bywa trudna. Autor, który jest przyzwyczajony do swojego tekstu, nie zawsze godzi się na zmiany w tekście. Jak to było u Pana?

Proszę nie myśleć, że była to droga usłana różami. Nieraz się ścieraliśmy. Cóż, chyba każdy artysta walczy o swoje dzieło i cierpi z powodu krytyki. Teraz przyjdzie mi się zmierzyć z opinią czytelników.

Oparł Pan fabułę na eksperymencie naukowym, w którym umysł pracownika korporacyjnego instytutu badawczego zostaje przeniesiony do starożytnego miasta Fajstos. Kiedy po raz pierwszy pojawił się pomysł, aby napisać o zderzeniu świata przyszłości ze światem starożytnym? Jak się Pan do tego przygotował? Skąd czerpał Pan inspiracje i z jakich źródeł korzystał?

Prawdę mówiąc, wszystko zaczęło się od fascynacji starożytnymi cywilizacjami, z których minojska zrobiła na mnie największe wrażenie jeszcze w szkole. Okruchy wiedzy na jej temat, które wtedy były dostępne, pobudzały wyobraźnię. Dzisiaj wiem, że starożytni Kreteńczycy stworzyli kulturę, która o wieki, a może nawet o tysiąc lat, wyprzedzała Europę kontynentalną. Ich dokonania materialne starałem się oddać w książce zgodnie z dostępną wiedzą archeologiczną. Informacje zbierałem parę lat.

Zwiedził Pan Kretę?

Jeździłem też na Kretę i do Aten, aby w muzeach zobaczyć artefakty i zrobić notatki. Przeszedłem i przebiegłem ścieżki, którymi poruszają się moi bohaterowie. Od początku jednak wiedziałem, że to będzie opowieść o doskonałym wirtualnym świecie. Może to się wzięło z niemożliwego do realizacji marzenia o podróży w przeszłość. Skoro nie mogłem cofnąć się w czasie, postanowiłem odtworzyć przeszłość. Przynajmniej w wyobraźni. Z wykształcenia jestem fizykiem i informatykiem. Wirtualna rzeczywistość i sztuczna inteligencja to są dziedziny, które mnie najbardziej interesują. Ciągle szukam nowości i staram się podążać za naukowcami. Inspirują mnie badania nad komputerami kwantowymi i programowanie sieci neuronowych.

W którym świecie, opisanym w powieści „Immersja”, wolałby Pan żyć? W stechnicyzowanej przyszłości, czy w wojowniczej starożytności? Co Pana fascynuje, a co przeraża w tych dwóch światach?

Proszę wybaczyć, nie uciekam od odpowiedzi, ale dla mnie są to pytania nie tyle o czas i miejsce, ile o ludzką naturę. Bohaterki i bohaterowie „Immersji” też stają przed podobnymi dylematami, który świat jest lepszy. Zawsze ciekawiło mnie, na ile ludzie zmienili się od czasów faraonów, Fajstos i Knossos. Czy ewolucja dała już o sobie znać w postaci zmian w budowie mózgu człowieka? Czy przemiany kulturowe były na tyle duże, że odcisnęły trwały ślad w sposobie zachowań współczesnych pokoleń? Czy rzeczywiście jesteśmy mniej wojowniczy? Fascynacja i przerażenie towarzyszą mi nieodłącznie, gdy zagłębiam się w wyobraźni i w jeden, i w drugi świat.

A w szczególności?

Niezwykłe budowle, naczynia, ubiory, broń, zręczność, niebywała sprawność fizyczna w świecie sprzed tysięcy lat fascynują. Potężne konstrukcje, nowe materiały, nieznane jeszcze technologie, zdobywanie kosmosu pobudzają wyobraźnię. Ale w tym wszystkim najbardziej interesuje mnie człowiek, gdyż historia ludzkości fascynuje i przeraża na zmianę.

W Pańskiej książce pojawiają się zagadnienia związane z tożsamością, transhumanizmem, dualizmem metafizycznym, przekraczaniem przez człowieka kolejnych granic i z próbą przezwyciężenia oraz odrzucenia natury. Czy „Immersja” od początku miała mieć filozoficzny wydźwięk?

Cieszę się, że padło to pytanie. To dla mnie sygnał, że udało mi się w jakimś stopniu dotknąć zagadnień natury filozoficznej, które w zamyśle pragnąłem w książce poruszyć. Nie chciałbym tutaj mówić o moich poglądach na temat transhumanizmu i posthumanizmu oraz współczesnego rozumienia dualizmu metafizycznego, gdyż mogłoby to zniekształcić obraz, jaki każdemu czytelnikowi wyłoni się podczas lektury książki i zabrać nieco przyjemności z własnych rozważań.

Mieszka Pan w Irlandii. Jak ocenia Pan tamtejszy rynek książki, poziom czytelnictwa oraz ofertę wydawniczą? Co czytają Irlandczycy?

Jak już mówiłem, nie jestem znawcą rynku książki. Co jednak mogę dostrzec, to, że Irlandia mocno propaguje czytelnictwo. Dzieci i młodzież są zachęcani do czytania poprzez konkursy i nagrody. Dużo się mówi o wartości, jaką są książki. Słychać zachęty i podkreślanie znaczenia pracy twórczej irlandzkich pisarzy, co również przejawia się w systemie podatkowym. Mam wrażenie, że księgarnie i biblioteki mają się naprawdę dobrze.

Jacy są Pańscy ulubieni autorzy? I skąd ta pasja związana z książkami?

Od dzieciństwa lubiłem czytać i poznawać w ten sposób świat. Nie mam ulubionego autora. Natomiast jest wielu, których dzieła czytałem i wiem, że przesłania niektórych z nich tkwią gdzieś we mnie głęboko. Przyznaję, że ostatnio nie czytam powieści, raczej literaturę popularnonaukową i naukową.

Książka „Immersja” pojawi się na polskim rynku wydawniczym 1 sierpnia nakładem wydawnictwa Uroboros.

Z autorem rozmawiał Kamil Kozyra


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Mavericus 28.07.2018 22:27
Bibliotekarz

Ujął mnie ten wywiad, który przybliża autora ciekawej powieści. Mnie książka zainteresowała będę jej szukał na półkach. Pozdrawiam

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Gosia_7 27.07.2018 19:52
Czytelniczka

Zapowiada się intrygująco.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
kryjab20 27.07.2018 18:55
Czytelnik

Może być ciekawa.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 27.07.2018 11:33
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post