Chrześcijański autor, doradca i wykładowca. Jest założycielem Ransomed Heart Ministries w Colorado Springs - stowarzyszenia pomagającego ludziom odzyskać zdrowie i żyć pełnią serca. Wraz z żoną i trzema synami mieszka w Kolorado.
Uwielbia wyprawy w Góry Skaliste, gdzie oddaje się swoim pasjom - wędkarstwu, wspinaczce i spływom dzikimi rzekami Zachodu.http://www.ransomedheart.com/
Czytałem w oryginale. Autor zaczyna od
"Permit me to bypass the entire nature vs nurture 'is gender really built-in?' debate with one simple observation: Men and women are made in the image of god *as men* and *as women*,"
skąd przechodzi do
"Why does a man long for a battle to fight? Because when we enter the story in Genesis, we step into a world at war,"
gdzieś po drodze rzucając
"Now, a man's struggles, his wounds and addictions, are a bit more involved than that, but these ['these' = nieznalezienie rzeczy, których męskie serce potrzebuje: przygody, bitwy i pięknej do uratowania] are the core reasons."
Podaje cytaty dla zilustrowania dwóch rzeczy: (1) rzucania tez z palca i (2) polegania prawie wyłącznie na argumentach emocjonalnych, z pominięciem logicznych.
Argumenty logiczne zastąpione są przykładami. Znajdziemy więc Prawdziwych Mężczyzn w opisach scen z filmów akcji i przygodowych (np. Bravehart, Gladiator, Indiana Jones) i w relacjach z lądowania aliantów w Normandii. Autor jest Amerykaninem, nie mogło więc też zabraknąć dowodów anegdotycznych, na podstawie życia jego i jego kolegów. Fascynacja wojną i walką sugeruje, że autor w wojnie nigdy nie uczestniczył. Na koniec wpadamy w opisy codziennej walki z dosłownym szatanem. Słowem, nonsens. Wydaje się też, że autor odczytuje biblię dosłownie.
Kluczowa dla przesłania książki jest obserwacja, że dziecko (bo i chłopiec, i dziewczynka) zostaje za młodu zranione przez ojca. "Ojca" można zastąpić jak sądzę przez "rodzica", ale autor nie zdobył się na ten krok.
Gwiazdka nie jedna, a dwie, bo czytało się gładko. Ale skończyłem tylko dlatego, bo brat powiedział, że ta książka zmieniła jego życie i chciałem go zrozumieć.
Kiedy kilkanaście lat temu przeczytałem "Dzikie serce" była to dla mnie jedna z najważniejszych książek w życiu. Niedawno postanowiłem sprawdzić jak teraz na mnie działa i czy nadal robi wrażenie.
Muszę powiedzieć, że się nie zawiodłem, choć teraz patrzę na "Dzikie serce" z trochę innej perspektywy. Bez wielkiego WOW. Może bez olbrzymich emocji. Bez szoku i niedowierzanie, że mężczyzna może być właśnie taki. Ale mimo to książka świetnie pokazała mi w jakim punkcie teraz jestem. Pozostałem z olbrzymim szacunkiem do autora i jego dzieła.