Zdrajca i generałowa: walka o miłość

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
05.10.2022

Z okazji premiery „Zdrajcy i generałowej” rozmawiamy z Joanną Wtulich o jej „Sadze napoleońskiej”, zamiłowaniu do kryminałów i terapeutycznej mocy pisania. Autorka opowiada również o różnych rodzajach miłości, o tym, jak przygotowuje się do pisania powieści historycznych, i udziela rad osobom, które chciałyby kiedyś wydać książkę.

Zdrajca i generałowa: walka o miłość Materiały wydawnictwa

Wśród historycznej zawieruchy i krwawych bitew rozgrywają się nie mniejsze dramaty osobiste.
Émilie Treillard i Antoni Podolski zostają rozdzieleni. Ona podąża do Ostródy, gdzie stacjonuje Napoleon ze swoim sztabem, on zostaje w Warszawie. Fałszywe oskarżenie rzucone na Antoniego sprawia, że teraz to on jest zdrajcą i zbiegiem. Émilie, która wciąż jest żoną generała Treillarda, przyświeca tylko jeden cel – odzyskać córkę przebywającą w warszawskim pałacu Pod Blachą. Dla dobra dziecka i ukochanego rezygnuje z uczucia, które wiąże ją z Antonim. Ale czy to wystarczy, by uchronić najbliższe sercu osoby od zemsty generała? Czy Émilie i Antoni pokonają wszystkie przeciwności, jakie stawia im na drodze los i okrutny Charles Treillard?

Brawurowe pojedynki, spektakularne ucieczki i podróż w pogoni za uczuciem… W kolejnej powieści Joanny Wtulich z serii „Saga napoleońska” Wielka Armia kroczy ku zwycięstwu, a bohaterowie walczą nie tylko o wolność i honor, lecz także o szczęście

Sonia Miniewicz: pierwszy literacki sukces odniosłaś, pisząc opowiadania kryminalne – dzięki czemu mogłaś uczestniczyć w warsztatach na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału. Wydawać by się mogło zatem, że podążysz śladem Agathy Christie czy Arthura Conana Doyle’a – ty jednak obrałaś zupełnie inny kierunek i popularność zdobyłaś, pisząc powieści obyczajowe i historyczne. Skąd ta zmiana?

Joanna Wtulich: za tą zmianą, jak często bywa w życiu, stoi przypadek. Gdybym nie wyjechała do Lwowa, nie byłoby pomysłu na „Trylogię lwowską”, a gdyby nie „Trylogia”, nie byłoby Joanny Wtulich w wydawnictwie Lira. Ponieważ dobrze się bawiłam przy pisaniu opowieści z historią w tle, postanowiłam nie poprzestawać na jednej serii, ale jeśli się tak dobrze przyjrzeć, to nawet w takich z pozoru lekkich książkach obyczajowych czy historycznych umieszczam elementy jeśli nie kryminalne, to przynajmniej sensacyjne.

Powiedziałaś, że pisanie ma dla ciebie siłę terapeutyczną. Kiedy tworzysz, łatwiej ci stawić czoła problemom? „Obarczasz” swoich bohaterów znajomymi ci traumami, trudnościami, bolączkami?

Nie jestem wcale jakaś odkrywcza, jeśli chodzi o tę terapeutyczną rolę literatury. W końcu już starożytni znali i stosowali pojęcie katharsis, czyli oczyszczenia z emocji i lęków poprzez przeżycie ich z bohaterami tragedii. Staram się więc moich czytelników zabierać w takie ciemne miejsca ludzkiej duszy i oswajać z tym, co trudne, co boli i uwiera. Oczywiście nie zawsze i nie w każdej książce ma to wymiar głęboko psychologiczny, ale moi bohaterowie to trudne osobowości, które mają swoje traumy i problemy. Jednak nie są i mam nadzieję nie będą moim udziałem żadne z tych trudności, które opisuję.

Skąd pomysł, by akcję „Uciekinierki i ułana” oraz „Zdrajcy i generałowej” osadzić na początku XIX wieku, w czasach napoleońskich? Ten okres wyjątkowo cię fascynuje, rozbudza wyobraźnię?

Proszę mi wierzyć, że moja wyobraźnia podąża czasem tak krętymi ścieżkami, że sama nie mogę pojąć, skąd to się bierze. W przypadku „Sagi napoleońskiej” również zupełnie przypadkowo moja przyjaciółka opowiedziała mi o pobliskim Pułtusku, w którym stacjonował Napoleon w czasie wojny w 1806 i 1807 roku. Ponieważ nosiłam się z zamiarem napisania historii, której akcja rozgrywałaby się w szlacheckim dworku, takim z tradycjami, trochę jak w „Panu Tadeuszu”, połączyłam te dwie rzeczy. Oczywiście nie mogło się obejść bez afery politycznej i skradzionych listów. Natomiast akurat ten okres okazał się bardzo fascynujący i bogaty w różne ciekawe wydarzenia. Był to też czas wielkich osobowości, takich jak książę Józef Poniatowski, który właśnie na początku XIX wieku dał się poznać jako mądry wódz i doskonały strateg. Potencjał więc był ogromny. Wystarczyło poszukać, a potem dać pole do popisu wyobraźni.

Jak wielką wagę przywiązujesz do realiów historycznych? Konsultujesz swoje powieści ze specjalistami, robisz szczegółowy research czy też ważniejsza jest dla ciebie sama fabuła i rozwój postaci?

Zawsze zaczynam od czytania różnych tekstów źródłowych. Uwielbiam pamiętniki ludzi żyjących w danym okresie. Nawet jeśli nie znajdę tam wielu istotnych informacji, to umożliwia mi to wyszukanie smaczków, ciekawostek, które mogę wpleść w fabułę. I tak mam za sobą pamiętniki Michała Ogińskiego, Anetki Potockiej, a aktualnie czytam pamiętniki Ludwiki Radziwiłłowej. Podpowiem, że postać pojawi się w trzeciej części Sagi. Staram się być wierna faktom i bardzo przestrzegam chronologii. Zdarza mi się rozmawiać z historykami, ale lubię też odwiedzić miejsca, o których piszę. Dlatego właśnie byłam we wspomnianym Pułtusku, odwiedziłam pałac Pod Blachą, a także zamek w Ostródzie. Jestem wtedy zmorą przewodników i każdego, kto chce opowiadać o danym miejscu. Mogę powiedzieć, że moje postaci są związane z konkretnymi miejscami, bo często czytając o jakiejś miejscowości, natrafiam na inspirujące fakty z życia mieszkańców, co chętnie wykorzystuję w książkach.

XIX wiek to nie był czas przyjazny kobietom; miały być zwykle posłusznymi żonami i siedzieć w domu. Twoja Emilie nie daje się jednak wepchnąć w obowiązuje schematy, walczy o siebie i o najbliższych. Chcesz, by posłużyła za wzór twoim czytelniczkom – by nie były bierne, nie poddawały się nawet w najtrudniejszych sytuacjach?

Emilie pragnie ratować dziecko, a chyba żadna z nas nie stałaby spokojnie w takiej sytuacji, więc lepszej motywacji do działania nie trzeba.
Gdyby kobiety patrzyły na to, co je ogranicza, to ludzkość byłaby w zupełnie innym miejscu. Przez wieki nauczyłyśmy się pokonywać te ograniczenia i historia pełna jest przykładów kobiet, które nie ustępują w niczym mężczyznom, które łamią konwenanse i żyją według własnych zasad. Co jakiś czas spotykam się z opiniami, że moje bohaterki są z innej epoki, że nie pasują do czasów, w których żyły. I tu przyznam rację, ale też nie są nierealne, ponieważ mogę wymienić przynajmniej kilka nazwisk kobiet, które od igły i tamborka wolały szablę i niewygody żołnierskiego życia. Fakt, że było ich mało, nie oznacza, że nie istniały. To właśnie takie osobowości powinny nas inspirować, powinny być wzorem do naśladowania. Takie kobiety nie są nudne i nijakie. Nie wiem, czy umiałabym napisać historię o kimś, kto wzdycha do ukochanego i poza tym, że wzdycha, nie robi nic więcej. Moje bohaterki mają w sobie odwagę i dość determinacji, by ruszyć z miejsca, wyjść z saloniku, rzucić w diabły haft i zawalczyć o swoje. I takie też jest ich przesłanie: miejmy odwagę walczyć o swoje. Bo jeśli wtedy kobiety potrafiły tyle osiągnąć, mimo ograniczeń, to my tym bardziej możemy.

W „Uciekinierce i ułanie” Emilie początkowo nie darzy Antoniego sympatią – i vice versa. Są zupełnie różni, wydaje się, że nic ich nie łączy i nie będą w stanie się porozumieć. A jednak, z czasem, okazuje się, że rozkwita między nimi uczucie. To dość popularny motyw w literaturze – mówi się przecież, że przeciwieństwa się przyciągają. Według ciebie najpiękniejsze historie miłosne zaczynają się właśnie od wzajemnej niechęci?

Może nie tyle te najpiękniejsze, ale z pewnością te najbardziej burzliwe. Lubię się bawić znanymi motywami i w swoich książkach staram się tak nimi pograć, by czytelnik został pochłonięty przez mój świat, by kibicował moim bohaterom nawet wtedy, gdy nie budzą jego sympatii. Zdarzyło mi się ostatnio czytać ciekawą opinię o „Trylogii”. Czytelniczka wypunktowała braki i minusy historii, ale na koniec stwierdziła, że tego się nie dało odłożyć, że pochłonęło ją mimo wszystko. I to jest wielki sukces tak manewrować emocjami, by nawet świadomy czytelnik dał się wciągnąć, ponieść i zapomniał na chwilę o całym świecie. A jest to możliwe tylko wtedy, gdy bohaterowie się różnią, gdy się ścierają i nieustannie zderzają ze sobą, tak jak różni są Emilie i Antoni.

Antoni i Emilie zakochują się w sobie, ale w „Zdrajcy i generałowej” nie szczędzisz im kolejnych ciosów. Rozdzielasz ich, każesz im podejmować trudne decyzje, a jednak wciąż nie pozwalasz im stracić nadziei na szczęśliwe zakończenie. Warto jest walczyć o miłość, nawet jeśli musimy godzić się na wiele wyrzeczeń?

Warto jest walczyć o to, w co wierzymy. Warto jest zrobić wszystko, by zrealizować swoje marzenia, a nade wszystko warto walczyć o miłość. Moi bohaterowie są w końcu moimi dziećmi, więc są też nośnikiem moich poglądów i tego, w co wierzę i jak żyję. Nie umiem się poddawać, jestem bardzo uparta i to przenoszę do swoich historii, tym obarczam moich bohaterów. Bo taki niepokorny charakter to po trosze przekleństwo. Czy nie prościej, łatwiej i przyjemniej poddać się okolicznościom i płynąć z prądem? Tyle że to nudne, przewidywalne i pozbawia nas jakiejkolwiek mocy sprawczej.

Dla Emilie i Antoniego wszystkie perypetie są sprawdzianem siły ich uczucia. Tylko to, co kosztuje nas wiele wysiłku, doceniamy w pełni. Dla bohaterów żyjących w świecie wojen, nieustających zmian, pełnym niebezpieczeństw miłość jest takim odnośnikiem, stałą wartością i punktem zaczepienia. Działa jak kompas, bez którego pogubiliby się w życiu.

Twoja historia to nie tylko opowieść o trudnej miłości między kobietą a mężczyzną, ale też miłości matki do dziecka, która może popchnąć rodzicielkę do rzeczy – wydawać by się mogło – niemożliwych. Uważasz, że to najsilniejsze uczucie, które pokona każdą barierę?

Zdecydowanie miłość matki do dziecka to takie uczucie, które jest w stanie przewrócić świat do góry nogami, które popchnie matkę do rzeczy niewyobrażalnych. Nie chcę tu popadać w patos, po prostu sama jestem matką i wiem, na ile mnie w tej kwestii stać. Oczywiście są kobiety, które być może zachowałby się zupełnie inaczej niż Emilie. Mają do tego prawo, natomiast Emilie wiele razy udowadnia, że to nie miłość do Antoniego jest dla niej najważniejsza, że jest w stanie ją nawet poświęcić, byle odzyskać dziecko.

Skąd czerpiesz inspiracje do swoich powieści? Pomysły długo dojrzewają u ciebie w głowie, czy też od razu notujesz je i przelewasz historię na papier?

Inspiracje, jak już wspomniałam, pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach. To może być podróż albo zasłyszana historia. Bywa tak, że kilka różnych historii zlewa się w całość i jakby dopasowuje do siebie. Lubię notować pomysły i zbierać różne ciekawostki, które mogą wspomóc pracę przy pisaniu. Dobrze jest mieć czas na to, by dana historia dojrzała w człowieku, by wszystkie kawałki trafiły na swoje miejsca. Osobiście lubię planować i mieć przemyślaną całą historię, choć nie zawsze mam dość czasu, by dokładnie i w szczegółach dopracować całość. Z pewnością nie zacznę pisania bez planu i bez przygotowania się, bo wtedy po prostu książka pisze się sama. Jest w tym lekkość, spokój, bo wiadomo, dokąd się zmierza i pewność obranego celu.

Jaką radę dałabyś osobom, które chcą pisać? Czy warto uczęszczać na rozmaite kursy i warsztaty pisarskie?

Zawsze powtarzam, że jeśli ktoś chce pisać, powinien zacząć od czytania. Czytać dużo, czytać najpierw wszystko, a potem to, co najbardziej trafia do serca. Potem dopiero można pisać. Innej drogi nie znam. Natomiast zawsze warto szlifować warsztat, poznawać pewne techniki i schematy, bo pisanie w dużej mierze opiera się na schematach. Nawet jeśli pisarz je łamie, to byłoby dobrze, gdyby miał tego świadomość. Sama jestem absolwentką kursu Pasja Pisania i dla mnie było to cenne doświadczenie, ponieważ pierwszy raz mogłam dyskutować o moich tekstach. Na warsztatach we Wrocławiu w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału natomiast zweryfikowałam swoją wiedzę i skonfrontowałam się z ludźmi piszącymi zawodowo. Zawarłam wiele znajomości literackich i to też było bardzo cenne doświadczenie.
Przede wszystkim jednak jestem polonistą, więc mogę powiedzieć, że znam klasykę i mam solidny fundament pod moje pisanie.

Jak wyglądają twoje dalsze plany zawodowe? Niedawno ukazał się twój kryminał, którym wracasz do pisarskich korzeni („Za kulisami”), teraz druga część „Sagi napoleońskiej”… Wspominałaś też, że masz w planach książkę dla młodszych czytelników. Możesz wyjawić coś więcej?

Niestety w ostatni czasie jestem mocno ograniczona przez pracę zawodową, co sprawia, że nie mogę pisać tyle, ile bym chciała, i w takim tempie, które byłoby dla mnie satysfakcjonujące. Aktualnie pracuję nad trzecią częścią Sagi, w której sporo się dzieje, więc nieustannie doczytuję i poszukuję informacji w źródłach historycznych. Natomiast kiedyś chętnie napiszę historię dla młodszych czytelników, bo moi uczniowie ciągle mnie do tego namawiają. Wbrew pozorom trudno jest stworzyć książkę dla dzieci i moim zdaniem wymaga to naprawdę sporych nakładów pracy i jeszcze dokładniejszego przemyślenia. Dlatego nie spieszę się z tym. Nie zastanawiałam się też, co powstanie w dalszej kolejności. Natomiast mam w zanadrzu jeszcze jeden tekst, który powinien ukazać się w przyszłym roku i to będzie coś zupełnie innego od moich dotychczasowych publikacji, ale mam nadzieję, że spotka się z pozytywnym przyjęciem.

O autorce

Nauczycielka z wykształcenia i zamiłowania, miłośniczka kryminałów zakochana w książkach, dlatego pracuje w bibliotece. Wielokrotnie wyróżniana za swoje opowiadania, m.in. dwukrotnie w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału (2018, 2019) i w ramach konkursu Poznań fantastyczny (2019).
Wyznaje zasadę, że chodzenie i pisanie ma terapeutyczną moc, dlatego pisze od zawsze, choć dopiero dwa lata temu zebrała się na odwagę i postanowiła upublicznić swoją twórczość. Skutkiem tego jest debiutancka powieść „Ćma”.

Książka „Zdrajca i generałowa” jest dostępna w sprzedaży

Artykuł sponsorowany


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
SekstusEmpiryk  - awatar
SekstusEmpiryk 09.10.2022 20:42
Czytelnik

Na litość faraona, po prawcie nazwę serii! To nie jest seria "neapolitańska" tylko "napoleońska". Obie na "n", ale jest drobna różnica...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sonia  Miniewicz - awatar
Sonia 05.10.2022 13:30
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post