Zemsta jako powód do życia – recenzja „Zjawy”
Niezwykłą byłaby sytuacja, gdyby Iñárritu, którego „Birdman” w ubiegłym roku otrzymał Oscara jako najlepszy film, również w 2016 tryumfował, tym razem ze „Zjawą”. Niezwykłą, ale nie zaskakującą, przynajmniej nie dla nikogo, kto ten obraz widział, bo wielkości nie sposób mu odmówić.
Przede wszystkim, wbrew temu, jak film opisuje prasa i na czym skupia się szum wokół filmu, Leonardo DiCaprio nie jest jedynym jego elementem. Kolejna wybitna rola tego aktora rzecz jasna na nowo rozbudziła dyskusje o Oscarach i o tym, że DiCaprio, który nie raz zasłużył i który jest jednym ze współczesnych aktorskich mistrzów, wciąż statuetki nie otrzymał. Czy tym razem się uda? Z pewnością w „Zjawie” dał niezwykły popis swoich możliwości, dokładając do tego przy okazji uwielbiane przez Hollywood poświęcenie, tu w postaci grania na mrozie czy zjadania różnych obrzydliwości. Po szalonym „Wilku z Wall Street”, po raz kolejny w swojej grze ociera się o pewne granice tego, co można robić, jak jeszcze inaczej grać (sam aktor policzył, że w filmie wypowiada około stu słów); choć z drugiej strony nie od dziś wiadomo, że DiCaprio ma niezwykły talent do grania bez słów, tylko oczami, tylko wyrazem twarzy, przekazując tym więcej emocji, niż większość kolegów po fachu jest w stanie poprzez długie przemówienie. Słusznie Martin Scorsese porównuje swojego ulubieńca do mistrzów kina niemego.
W „Zjawie” DiCaprio gra człowieka jednocześnie złamanego i niezniszczalnego. Złamanego, bo odebrano mu sens życia, syna, jego samego – poważnie rannego po ataku niedźwiedzia – porzucono zaś na śmierć pośrodku mroźnego pustkowia. Niezniszczalnego jednak, bo żądza zemsty na tych, którzy zamordowali jego dziecko kazała mu się czołgać, jeść, co tylko się da (a z naszej perspektywy – również to, czego się nie da), brnąć w bólu i mrozie, byle tylko nie zgubić tropu i wymierzyć karę. To, co Galss musi przetrwać zatrważa i zaskakuje, oszałamia wręcz (nie przypominam sobie drugiego filmu, na którym w kinie panowała tak niezmącona cisza).
Iñárritu nie opowiada tu skomplikowanej historii: oto człowiek, w którym nie ma już życia (jak sam mówi, nie boi się śmierci, bo już umarł), ale którego gniew pcha do przodu, przez lasy, rzeki, góry, śniegi. Oto, oparta na faktach, opowieść o przetrwaniu wbrew wszystkiemu, z rozsądkiem na czele, bo nie raz, nie dwa, nie trzy nawet widz, przyglądając się cierpieniom bohatera, zastanawia się, ile jeszcze można znieść. DiCaprio popisuje się tu niezwykłym kunsztem, fakt, siłą „Zjawy” jest jednak ta tkwiąca z tyłu głowy informacja: Glass naprawdę istniał, on naprawdę to przeżył; i nawet jeżeli filmowcy dopisali trzy czwarte opowieści, czyniąc ją bardziej efektowną na potrzeby widowi, wrażenie, jakie wywiera ona na odbiorcy pozostaje niezmiennie ogromne.
Przy tym wszystkim, drugim równie ważnym dla „Zjawy” co DiCaprio członkiem ekipy Iñárritu był operator Emmanuel Lubezki. Podobnie jak w kręconym ze złudzeniem jednego, długiego ujęcia „Birdmanie”, również tutaj autor zdjęć nie szedł prostą ścieżką, nieustannie szukając dziwnych perspektywy, starając się oddać raz galopującą akcję, raz majestat natury, z która mierzył się Glass. Kamera w „Zjawie” pracuje w sposób oryginalny, starając się podkreślić surowość i naturalizm całej opowieści (niektórych scen nie można polecić co bardziej wrażliwym widzom).
I owszem, muzyka jest wspaniała, reszta obsady się spisuje (Tom Hardy z zasłużoną nominacją do Oscara), a niedźwiedź to małe arcydzieło sztuki efektów wizualnych, niezwykłą „Zjawę” czynią jednak właśnie te trzy elementy: DiCaprio, Lubezki oraz Glass i jego prawdziwa historia opisana przez Michaela Punkego w książce o tym samym tytule.
Poruszający, szokujący, olśniewający, przerażający film. „Zjawa” jest zjawiskowa.
komentarze [8]
Po pierwsze: świetna, klimatyczna muzyka i efekty dźwiękowe. Długie, klimatyczne sceny, co może irytować, kiedy ogląda się współczesne kino z szybkimi ujęciami. Bardzo dużo zbliżeń, a potem jeszcze więcej krajobrazów "pocztówkowych". Mój facet stwierdził, że można go było skrócić o 20 minut i nic by się nie stało - a ja wręcz odwrotnie, brakuje mi takiego "wyciąganego...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejNiezwykły i szokujący film. Po co zobaczeniu go nie można zostać obojętnym, przeżywa się go bardzo długo a przerażające sceny zostają w pamięci. Dawno nie oglądałam filmu, który poruszył mnie i wzruszył, który mnie zadziwił i zrobił ogromne wrażenie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postIdę na niego w niedzielę. Już nie mogę się doczekać. Potem opisze swoje wrażenia.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postFilm jest olśniewający wizualnie, widoki surowej przyrody przejmują do szpiku kości, przy czym natura nie ma tu w sobie nic ze słodkich, oswojonych przez człowieka landszaftów. Jest ciemno, ponuro, mroźno, ekstremalnie, prymitywnie, pierwotnie, dziko - nie zawsze pięknie. Wiele kadrów urzeka nieziemską poetyckością. Słowem - jest na co patrzeć. Mało jest takich produkcji....
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejFilm opowiadający o zemście jednej z najbardziej pierwotnych ale i stale obecnych elementów ludzkich poczynań i stałych wzorców zachowań spod ciemnej strony ludzkiej psychiki występujących w każdej kulturze i pod każdą szerokością graficzną, czymś niezwykle popularnym w filmowym światowym dorobku jak i literaturze. Temat mimo że opowiedziany na każdy możliwy sposób to nadal...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
"Poruszający, szokujący, olśniewający, przerażający film. „Zjawa” jest zjawiskowa" - to najlepsza puenta i jednocześnie ocena filmu.
Mam nadzieję, że DiCaprio dostanie Oscara nie tylko za to, jak wycierpiał się jako aktor - na śniegu, w rwącej wodzie i innych ekstremalnych warunkach.
Mnie swoją rolą poruszył do głębi i przede wszystkim dlatego nagrodziłabym jego kreację....