Co pani na to, lady Agatho?

LubimyCzytać LubimyCzytać
10.09.2014

Agatha Christie kochała łamigłówki, zwłaszcza liczbowe, stąd konstruowane przez nią kryminalne intrygi zwykle takie właśnie układanki przypominały. Sophie Hannah postanowiła podtrzymać tę tradycję i stworzyła skomplikowaną, pełną pułapek zagadkę. Wierni czytelnicy Christie, sięgając za ten nowy tom przygód Herculesa Poirot, powinni więc pamiętać, że tu każdy element ma znaczenie. Żadna informacja nie jest przypadkowa, a spostrzeżenia bohaterów, zwłaszcza te rzucone mimochodem, mogą okazać się kluczowymi elementami składowymi rozwiązania.

Co pani na to, lady Agatho?

Ja sama z racji tego, że jestem nie tylko czytelniczką, ale też autorką kryminałów, nie potrafię dać się całkowicie ponieść historii, nie próbując równocześnie analizować, jak to było konstruowane, i rozbierać fabuły na poszczególne elementy. To z jednej strony przekleństwo, ale z drugiej dobra zabawa. Christie pewnie podobnie podeszłaby do powieści swojej następczyni. I podejrzewam, że zgodziłaby się ze mną, że Hannah odwaliła kawał dobrej roboty. Dopiero po skończonej lekturze czytelnik może w pełni docenić trud autorki, której przyszło się zmierzyć z legendą specjalistki od łamigłówek.

Dziś misternie utkana intryga nie jest tym, czego obowiązkowo wymaga się od kryminałów. Często ważniejsze jest tło – społeczne, polityczne, obyczajowe. Kryminał stał się doskonałym nośnikiem informacji o świecie, źródłem wiedzy o specyfice poszczególnych narodów, środowisk czy grup społecznych. W tym upatruje się głównych zalet, jakie niesie ze sobą lektura powieści kryminalnych.

We współczesnych historiach często bardziej interesuje nas los głównych bohaterów, niuanse żmudnego policyjnego śledztwa, miłosne perypetie albo nawet język opowieści niż sama intryga, która bywa jedynie pretekstem do opowiedzenia o czymś zupełnie innym. U Christie zawsze na pierwszym miejscu była zagadka. Cała reszta miała znaczenie drugorzędne i utylitarne wobec intrygi. Rozwikływanie tajemnicy było wyzwaniem dla inteligencji, trudniejszym niż testy IQ, bo tu nie wystarczyło rozgryźć zasadę czy rozszyfrować wzór, bo te wiecznie się zmieniały. Christie była przecież znana z łamania reguł zarówno tych, które narzucały ramy gatunkowe, jak i tych, które sama układała. Za to nagminne lekceważenie statutu zrzeszającego autorów kryminałów „Klubu detektywów” została z niego na jakiś czas usunięta. A przecież to za te właśnie machinacje jej fani najbardziej ją kochają. Czytelnicy kryminałów satysfakcję odczuwają bowiem nie wtedy, gdy rozwikłają zagadkę, lecz gdy autorowi uda się ich zmanipulować i oszukać. W historii, jaką serwuje Sophie Hannah, znowu mamy do czynienia z tą nieco już zapomnianą tradycją kryminału, który jest przede wszystkim łamigłówką.

Być może doceniwszy kunszt zagadki, Christie wybaczyłaby autorce, że inne elementy opowieści potraktowała po macoszemu. Również czytelnikom, przyzwyczajonym przez współczesne powieści kryminalne do długich opisów, licznych wątków pobocznych, różnych smaczków i głębokiej analizy psychiki bohaterów, może w Inicjałach zbrodni tych elementów brakować.

#####

Zapewne dlatego z samej historii najmocniej pozostaje w pamięci fragment rozgrywający się w miasteczku Great Holling, do którego na polecenie Herculesa Poirot udaje się inspektor Catchpool. Królowej Kryminału prawdopodobnie również przypadłby do gustu ten rozdział, nawiązujący do wielu jej książek. Na tych kilkudziesięciu stronach klimat na chwilę bierze górę nad matematycznym równaniem z wieloma niewiadomymi. Szkoda, że Hannah nie zaserwowała więcej takich wątków, bo od wydarzeń w Great Holling nie sposób się oderwać. Opisując aurę panującą w miasteczku, autorka kłania się nie tylko Christie, ale również autorom horrorów, zwłaszcza Kingowi. Prowincjonalna dziura, w której Catchpool spotyka się z jawną wrogością mieszkańców, związanych zmową milczenia i ponurą tajemnicą, jest upiorna jak nawiedzona wioska. Pozornie sielska miejscowość okazuje się koszmarnym miejscem, zamieszkanym przez ludzi przesiąkniętych złem. W taki sposób Christie widziała angielską wieś w Uśpionym morderstwie, Zatrutym piórze czy Domu nad kanałem − w tych historiach często ocierała się o gotycką tradycję, a niekiedy subtelnie sugerowała ingerencję sił nadprzyrodzonych. Podobnie postępuje Sophie Hannah. Opis starego cmentarza, wyludnionych uliczek, niegościnnej oberży, jej podejrzanych gości i wrogiego właściciela oraz refleksje osamotnionego Catchpoola budują ponury klimat. Czytelnik poddaje się gęstniejącej atmosferze i ulega nastrojowi zagrożenia.

Christie doceniłaby również to, że Sophie Hannah udało się wprowadzić kilka postaci, które przypominają te stworzone przez nią. Pocieszny właściciel hotelu, bystra kelnerka, utalentowana malarka czy opiekuńcza właścicielka pensjonatu to osoby, które można spotkać w powieściach Królowej Kryminału. Catchpoola, będącego narratorem historii, musiałaby natomiast uznać za równie irytującego jak jej kapitan Hastings. To że Catchpool staje się chłopcem na posyłki Poirota, wydaje się momentami wręcz absurdalne, zważywszy na to, że mamy do czynienia z inspektorem Scotland Yardu. Nie jest on jednak pierwszym przedstawicielem prawa, który poddał się mocy małego Belga. Również inspektor Japp nie raz pozwalał, by Poirot przejmował dowodzenie nad jego śledztwem.

Sama potrójna zbrodnia, która jest punktem wyjścia historii, stoi na pograniczu klasycznego kryminału z lubianym przez Christie zabiegiem locked room a współczesnego thrillera, w którym psychopatyczny seryjny morderca zabija swoje ofiary w wyrafinowany, dziwny sposób.

Trudno powiedzieć, jak eksperyment polegający na wskrzeszeniu Poirota odebrałaby ostatecznie twórczyni legendarnego detektywa. (Zwłaszcza że miała ochotę uśmiercić go o wiele wcześniej niż w Kurtynie). W jej imieniu będą książkę oceniać jej wielbiciele. Odbiór Inicjałów zbrodni na pewno nie będzie jednoznaczny. Niektórym pomysł wyda się pewnie kontrowersyjny i niepotrzebny. Ale ci, którzy podejdą do tej historii z dystansem i świadomością, że świata Christie i postaci Poirota nie da się odwzorować jeden do jeden, powinni dobrze się bawić, wyłapując odniesienia do jej książek i próbując rozwikłać zagadkę kryminalną w starym stylu.

Gaja Grzegorzewska

------------------------------
Gaja Grzegorzewska - twórczyni cyklu o prywatnej detektywce Julii Dobrowolskiej. Debiutowała w 2006 roku powieścią "Żniwiarz". Za następną powieść o przygodach krakowskiej detektywki "Noc z czwartku na niedzielę" była nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru. Za kolejną: "Topielica" otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru 2011, dołączając do grona najlepszych i najbardziej uznanych polskich autorów kryminałów.


komentarze [22]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
ogarbejbe 14.09.2014 13:42
Czytelniczka

Całkowicie jestem przeciwna. Nabijanie czytelnika w balona.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
ogarbejbe 14.09.2014 13:42
Czytelniczka

Całkowicie jestem przeciwna. Nabijanie czytelnika w balona.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
14.09.2014 12:46
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

lacerta 16.09.2014 10:31
Czytelniczka

Ale po co w ogóle "pożyczać" bohatera? Czy autorka nie mogła stworzyć własnej postaci?
O wielkim nazwisku Christie na okładce nie będę wspominać, bo to raczej zabieg samych wydawców niż autorki.
Ale czemu Hannah nie mogła stworzyć własnej powieści, bez "pomocy" wcześniej wykreowanych bohaterów? Przecież tyle jest kryminałów, tyle nowych postaci.
To prawda, że samo nazwisko...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
karus133 14.09.2014 11:52
Czytelniczka

fan fiction które zostało wydane jako normalna powieść. Co jak co, ale nie toleruje takiego ściągania. Należy stworzyć wlasnych bohaterów a nie podczepiać się pod sukces innej Pisarki

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
VilyaQ 12.09.2014 13:02
Czytelnik

"U Christie zawsze na pierwszym miejscu była zagadka" - co to za brednie!? Jak można brać się za analizowanie dzieła następczyni, gdy ma się tak niewielką wiedzą na temat samej Agathy Christie? Dla niej kryminalna intryga była właśnie drugorzędna, o czym sama wielokrotnie podkreślała, choćby w swojej autobiografii. Zagadka miała być jedynie pretekstem do podróży, dlatego...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Amadea 11.09.2014 01:14
Czytelniczka

Pewna konsternacja... Artykuł ciekawy, ale rzeczywiście...Nikt z nas nie lubi podróbek. Nie czytałam książki i NIE KUPIĘ , bo w pewnych kwestiach mam zasady. Czy sama Agata Christie nie zarzuciłaby plagiatu w kwestii użycia samego nazwiska Poirota ? To nie ma znaczenia, czy go lubimy, czy nie i czy Agatha Christie go lubiła czy nie ( ja akurat tak ).
Znaczenie ma fakt...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
czytelniczka78 10.09.2014 22:15
Czytelniczka

Zastanawiam się, co ludzie jeszcze zrobią dla pieniędzy. "Kurtyna" była ostatnią książką i tak powinno zostać. Taka sama sytuacja była z cyklem o Tomku Wilmowskim Alfreda Szklarskiego. Ostatni tom przygód "Tomek w grobowcach faraonów" był napisany przez innego autora i to już nie był ten sam styl pisania.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
lacerta 10.09.2014 20:48
Czytelniczka

Autorka na pewno stworzyła sobie wielu zagorzałych przeciwników. Wielgachny napis "Agatha Christie" na okładce na pewno nie pomaga i wiele osób może zmylić. Sama patrząc na okładkę ucieszyłabym się, że odnaleziono powieść pióra Pani Christie.
Uważam, że takie podpieranie się czyjąś twórczością jest na dość niskim poziomie. Ale ciekawość nie pozwala mi na kategoryczne...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
marrrta4ever 10.09.2014 20:44
Czytelnik

Nie przeczytałam, więc nie będę tu definitywnie oceniać, ale dla mnie to nieco denerwujące. Herkules Poirot to detektyw Agathy Christie i jej znak rozpoznawczy, więc po co to?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
10.09.2014 19:41
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto