Przeczytaj fragment książki „Spotkamy się we śnie“ Jolanty Kosowskiej i Marty Jednachowskiej

LubimyCzytać LubimyCzytać
25.10.2023

Poznajcie wciągającą, a zarazem zaskakującą powieść, w której nic nie dzieje się przypadkowo i wszystko ma głęboki sens. Oniryczny świat splata się z rzeczywistością, by otworzyć bohaterom i czytelnikom oczy na to, co jest w życiu ważne. Użytkownicy Lubimyczytać już dziś mają okazję przeczytać fragment powieści „Spotkamy się we śnie”. Zapraszamy do lektury!

Przeczytaj fragment książki „Spotkamy się we śnie“ Jolanty Kosowskiej i Marty Jednachowskiej Materiały Wydawnictwa Novae Res

[Opis – Wydawnictwo Novae Res] Istnieją rzeczy, których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić.

Oliwia, młoda autorka powieści romantycznych, odczuwa coraz większe niezadowolenie ze swojego życia. Problemy rodzinne i brak sukcesów literackich to tylko część jej zmartwień.

Najwięcej frustracji przysparza jej relacja z Czarkiem, która zupełnie nie przypomina ognistych romansów, jakie Oliwia opisuje w swoich książkach. W ich sypialni od dawna wieje chłodem, a Czarek zdaje się robić wszystko, by każdą chwilę spędzać w zaciszu własnego biura.

Szukając ucieczki od codziennych problemów, Oliwia zaczyna eksperymentować ze świadomym śnieniem. Fantastyczne, szalone sny przynoszą jej zapomnienie i ulgę. W każdym z nich pojawia się jednak tajemniczy mężczyzna o imieniu Miron, który z biegiem czasu staje się zadziwiająco realny. Wkrótce rzeczywistość zaczyna się niebezpiecznie mieszać z wytworami kobiecej wyobraźni…

To wciągająca, a zarazem zaskakująca powieść. Nic nie dzieje się tu przypadkowo i wszystko ma głęboki sens. Oniryczny świat splata się z rzeczywistością, by otworzyć bohaterom i Czytelnikom oczy na to, co jest w życiu ważne.

O autorkach

Jolanta Kosowska i Marta Jednachowska, matka i córka. Pozornie dzieli je sporo. Dwa pokolenia, dwa temperamenty, dwie dusze. Łączą je więzy krwi, ta sama wrażliwość, miłość do zwierząt i pasja podróżowania. No i ta książka.

Jolanta Kosowska, autorka szesnastu powieści, z zawodu lekarka.

Marta Jednachowska, miłośniczka koni i lekarka weterynarii.

Przeczytaj fragment powieści „Spotkamy się we śnie”:

Nasza wyobraźnia jest ograniczona przez zmysły.
Istnieją rzeczy, których nie potrafimy sobie
nawet wyobrazić.

 

Rozdział I

Otaczał mnie błękit – wszechobecny, łagodny i spokojny. Był wszystkim, co znajdowało się wokół. Może ja też byłam jego częścią? Nie czułam strachu. Unosiłam się w powietrzu. Byłam lekka. Szybowałam w błękicie. Wydawało mi się, że nie istnieje nic, co mogłoby zaburzyć wypełniający mnie spokój. Nagle poczułam szarpnięcie, a po chwili mocny podmuch zimnego powietrza na twarzy. Otworzyłam oczy. Błękit nie zniknął, nadal roztaczał się przede mną. Leciałam, czułam się wolna. Nareszcie byłam sobą. Ostatnio mi tego brakowało. Zagubiłam się w natłoku codziennych spraw.

Spojrzałam w dół i zobaczyłam chmury. Śnieżnobiałe pukle cumulusów wyglądały na bardzo miękkie. Chciałam się w nich zanurzyć, dotknąć ich, poczuć je całą sobą. Zanurkowałam. Nie czułam lęku. Chmury nie były tak mięk-kie, na jakie wyglądały. Były zimne i mokre. Rozczarowały mnie. Odruchowo zamknęłam oczy. Otworzyłam je po-nownie, kiedy zniknął nieprzyjemny chłód. Nie było już wokół mnie błękitu. Śnieżnobiałe cumulusy unosiły się te-raz nade mną.

Pode mną rozciągała się panorama Warszawy. Po chwili leciałam nad moim rodzinnym domem. W ogro-dzie zobaczyłam rodziców i Morkę. Na ulicy obok dostrze-głam Czarka i Magdę, kilkaset metrów od nich Tomka. Widziałam coraz więcej znajomych twarzy. Byli tam wszy-scy ludzie, którzy są w moim życiu ważni.

Powinnam do nich polecieć, być z nimi, lecz nie chcia-łam. Pragnęłam nadal być wolna i niezależna, decydować sama o sobie, unosić się w powietrzu, cieszyć się bezgra-niczną wolnością. Tylko ja i moje marzenia. Ja i moje cele. Ja – nareszcie taka, jaka jestem.

Zawróciłam szybko w kierunku zimnych chmur. Przymknęłam oczy, zbliżając się do nich. Kiedy je otwo-rzyłam, okazało się, że błękit zniknął.

* * *

W pokoju panowała ciemność. Z zewnątrz, przez szczelinę w zasłonach sączył się nikły blask księżyca. W srebrnej poświacie widziałam jedynie kontury mebli. Obróciłam się. Łóżko cicho zaskrzypiało. Czarek spał. Nawet nie drgnął. Kiedyś, na początku naszego związku, budził się przy każdym moim ruchu.

Dawniej lubiłam obserwować go śpiącego. We śnie rysy jego twarzy łagodniały, znikały delikatne zmarszczki na czole, a oddech stawał się spokojny. Czasami Czarek bez-wiednie się uśmiechał. Bardzo lubiłam ten jego uśmiech. Wzbudzał we mnie mnóstwo ciepłych uczuć i wspomnień.

Wtulałam się wtedy w niego. A on przytulał mnie mocno. Mruczał pod nosem, że mnie kocha. Byliśmy już ze sobą kilka lat. Spowszedniało mi to nocne obserwowanie Czarka. Wszystko znałam na pamięć. Nie musiałam na niego patrzeć. W pamięci potrafiłam odtworzyć każdy szczegół jego twarzy.

Spojrzałam w kierunku okna. Jeszcze nawet nie świtało. Musiał być środek nocy. Patrząc na ciemne niebo, zatęsk-niłam za błękitem z mojego snu. Parę razy powtórzyłam sen w myślach, żeby zapamiętać każdy szczegół. Od kiedy sięgam pamięcią, zawsze próbowałam zapamiętywać sny. Chciałam odnaleźć jak najwięcej powiązań pomiędzy sobą i nimi. Pamiętam wakacje u mojej babci. Dzień zaczyna-łyśmy od omawiania snów.

–  Co ci się śniło, kruszynko? – pytała babcia, gdy zo-baczyła, że już nie śpię.

–  Woda.

–  Woda we śnie jest odzwierciedleniem stanu ducha – mówiła. – Jaka to była woda?

–  Czysta.

–  Czysta woda to znak, że w twoim życiu panują har-monia i szczęście.

W czasach szkolnych codziennie opowiadałyśmy so-bie sny z Magdą. To był nasz rytuał. Zawsze szeptałyśmy o nich na przerwie śniadaniowej z kanapkami w ręku. Magda czasami nie pamiętała, co jej się śniło. Ja pamię-tałam zawsze. Dla zabawy próbowałyśmy interpretować nasze marzenia senne. Czasami wychodziło, czasami nie.

Przypomniał mi się mój dzisiejszy sen. Co on mógł ozna-czać? Przecież nie chciałam uciec od moich bliskich, prze-cież byłam szczęśliwa.

Usiadłam, sięgnęłam do stolika po szklankę z wodą. –  Dlaczego nie śpisz?

W otaczającą mnie ciszę wdarł się niespodziewanie głos Czarka. Był cichy i zaspany.

–  Obudził mnie sen – odpowiedziałam.

–  Mnie też coś się śniło! – Chłopak ożywił się niespodziewanie.

Podparł się na łokciach na łóżku.

–  Naprawdę? – zdziwiłam się.

Czarkowi nigdy nic się nie śni. Twierdził, że to dlatego, że jest za bardzo zmęczony i śpi za głęboko. Ja myślę ina-czej. Uważałam, że za twardo stąpa po ziemi, żeby zaprzątać sobie głowę czymś tak abstrakcyjnym jak marzenia senne.

– Śniło mi się, że jadę samochodem i boję się, że spóźnię się do pracy. Miasto było zakorkowane. Na każdym skrzyżo-waniu stałem po trzy cykle świetlne. Co chwilę patrzyłem na zegarek. Czas pędził jak szalony. Coraz bardziej się denerwo-wałem. Tego dnia nie mogłem spóźnić się do pracy. Byłem umówiony – opowiadał. – Ważny klient miał być u mnie tuż po ósmej. To był koszmarny sen… Miałem wrażenie, że z nerwów się pocę. Próbowałem zadzwonić do biura. Nikt nie odbierał. Myślałem, że oszaleję. Jakaś masakra…

Uśmiechnęłam się. Taki sen, jaki człowiek – pomyśla-łam. – Nawet jego sny są ostatnio przyziemne i związane z pracą.

– A tobie co się śniło? – zapytał, zupełnie już rozbudzony.

–  Nie śniła mi się praca.

Nie dopytywał o nic więcej. On nie lubi tych moich snów. Położyłam się obok niego. Objął mnie ramieniem, przytulił. Zanim zdążyłam się w niego wtulić, jego oddech się uspokoił. Czarek zasnął. Od kiedy pracuje po dwana-ście godzin dziennie, nie ma siły ani czasu na nic. Nawet na miłość. Obudził mnie dźwięk nadchodzącego SMS-a. Powoli otworzyłam oczy. Promienie słońca wdzierały się do pokoju. Czarka nie było w sypialni. Zapewne od dawna był już w pracy.

Sięgnęłam po telefon. Czekały na mnie dwie wiado-mości. Pierwsza od Czarka.

"Miłego dnia, Kochanie,  nie chciałem Cię budzić. Chciałem, żebyś się wyspała. Widzimy się po południu. Twój"

Uśmiechnęłam się do siebie. „Twój” i nic więcej. Podpisywał się w ten sposób od pierwszego SMS-a, któ-rego od niego dostałam.

Druga wiadomość była od Magdy. Przypominała, że o jedenastej jesteśmy umówione w mieście na późne śnia-danie z kawą, i że nie mam prawa o tym zapomnieć. Rok temu o czymś zapomniałam i chociaż przeprosiłam ją wiele razy, i tak przypominała mi o wszystkim. Jesienią ubie-głego roku zapomniałam o naszym wspólnym wyjeździe
do domku letniskowego moich rodziców. Magda zadzwo-niła do mnie, kiedy stała już pod drzwiami, ja nadal byłam w Warszawie. Dzieliła nas odległość dwustu kilometrów. Ruszyłam zaraz po jej telefonie. Przesiedziała w ganku dwie godziny, szkicując malwy rosnące pod płotem i kota są-siadów spacerującego po parkanie. Udawała, że nic się nie stało, ale jakoś tych dwóch godzin nie może mi wybaczyć.

Do kawiarni dotarłam z pięciominutowym opóźnie-niem. Magda siedziała przy stoliku pod oknem i zajadała się ogromnym kawałkiem ciasta.

– A nie miałyśmy zjeść śniadania? – przywitałam ją z uśmiechem.

– Zjadłam płatki kukurydziane w domu, to jest deser – odpowiedziała.

Magda jest subtelną, drobną blondynką, o prawie an-orektycznej budowie ciała i zaskakująco dobrym apety-cie. Znamy się od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Posadzono nas wtedy w jednej ławce i tak przesiedziały-śmy do matury.

Zamówiłam sałatkę, kanapkę z serem i kawę. Najważniejsza była kawa. Pospiesznie podniosłam do ust filiżankę. Dzień zawsze staje się lepszy po pierwszym łyku kawy. Szczególnie kiedy jest mocna, aromatyczna i słodka.

– Co ci się dzisiaj śniło? – zapytałam.

Magda oderwała wzrok od talerzyka z ciastem i spoj-rzała na mnie zaskoczona.

– Dlaczego pytasz? Już dawno nie rozmawiałyśmy o snach.

– Tak jakoś. Pamiętasz, kiedyś rozmawiałyśmy o nich codziennie?

– Pamiętam. Dawne czasy… – odpowiedziała pomię-dzy kolejnymi kęsami ciasta. – Ostatnio nie mam czasu zastanawiać się nad snami. Dzisiejszy trochę pamiętam. Wczoraj wieczorem, już w łóżku, oglądałam film o dino-zaurach. I one mi się przyśniły. Jakieś kompletne bzdury. Nawet nie warto o tym mówić.

Magda rok temu skończyła weterynarię i dostała się na staż do kliniki małych zwierząt. Leczy głównie psy i koty. Nierzadko pracuje po dwanaście godzin dziennie przez kilka dni z rzędu. Bywa, że pracuje siedem dni w tygo-dniu. Jej się to podoba. Lubi to, co robi. Zwierzęta zawsze były jej pasją, a weterynaria wymarzonym zawodem. Poza pracą w klinice zajmuje się hodowlą seterów irlandzkich. Na początku to było jej hobby, z czasem stało się drugim zawodem. Oba zajęcia są czasochłonne i wymagają za-angażowania. Poza pracą Magda ma więc niewiele czasu.

– Zwolnij! – powiedziałam. – Wyluzuj! Odpocznij! Na nic nie masz czasu. Nawet na sny…

Podniosła wzrok znad talerza. Spojrzała na mnie.

– Dopadła mnie dorosłość – powiedziała z ociąga-niem. – Nie wszyscy mają tyle szczęścia co ty. Masz fa-ceta, który zarabia pieniądze. Ty możesz pracować, kiedy masz na to ochotę. Tworzysz we własnym rytmie, sama sobie jesteś sterem, żeglarzem i okrętem.

– To nie jest tak, jak myślisz – przerwałam jej. – Masz spaczony obraz mojej pracy – dodałam. – Zresztą jak wielu ludzi… Wydaje ci się, że pisanie książek to ciepły kocyk, laptop na kolanach, cicha muzyka w tle i herbata z pomarańczą. Niewiele wiesz o pracy nad tekstem, redak-cjach, korektach… To nie jest tak, że siada się do kompu-tera i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki powstaje książka. To setki godzin pracy…

– Wiem – przerwała mi.

– Nie wiesz – ucięłam krótko. – Czarek uważa, że to hobby.

– Ja tak nie myślę – broniła się Magda.

– U mnie najpierw pojawia się pomysł na fabułę, po-tem bohaterowie i miejsce akcji. Ta fabuła cały czas jest ze mną. Towarzyszy mi na spacerze, jest ze mną w ki-nie, kładzie się ze mną spać i wstaje ze mną rano. Siedzi ze mną przy porannej kawie i w trakcie spaceru z psem. Bohaterowie stają się moimi znajomymi, czasami przyja-ciółmi. W wyobraźni powstaje scena za sceną, dialog za dialogiem, zwroty akcji, katastrofy. Jestem każdym z bo-haterów z osobna. Myślę i czuję jak oni. Żeby oni mieli uczucia i emocje, to ja najpierw muszę je przeżyć. Pisząc książkę, czasem płonę od tych emocji.

– Wiem, Oliwka. – Magda weszła mi w słowo. – Źle mnie zrozumiałaś. – Spojrzała na mnie uważnie. Na chwilę zatrzymała wzrok na mojej twarzy. Nasze spoj-rzenia na moment się spotkały.

– Coś ci ostatnio nie wyszło? – zapytała niespodzie-wanie. – Ktoś ci dokuczył? Czarek cię nie rozumie? – dopytywała.

– Wszystko w porządku – skłamałam.

Sama nie wiedziałam, skąd we mnie było tyle frustra-cji. Może przez to, że Czarka nigdy nie było w domu. On uważał, że musi pracować za nas dwoje, bo ja swoją ener-gię wkładam nie w pracę, a w pasję. Niedawno powiedział, że on też ma kilka pasji, które, podobnie jak moje pisanie powieści, nie przynoszą pieniędzy, ale musiał je zostawić. Może wróci do nich na innym etapie życia. Zabolało mnie to, zapiekło żywym ogniem, ale tego nie chciałam mówić przyjaciółce.

Magda skończyła ciasto, dopiła kawę. Zaczynała się zbierać do pracy.

– Przyjdziesz dziś wieczorem? – zapytałam.

– Dyżuru nie mam, psy mogę ogarnąć wcześniej… – mówiła dziwnie, jakby się nad czymś zastanawiała. – Tomek będzie? – Nagle się zatrzymała.

– Będzie.

– To ja chyba nie przyjdę – odpowiedziała z ociąganiem.

– Nie wygłupiaj się! Oboje jesteście mi bliscy.

To ja ich ze sobą poznałam. Tomek szukał wtedy inspi-racji do nowej książki, Magdzie brakowało bratniej duszy i tak właśnie się odnaleźli. Szkoda tylko, że nie ustalili, na czym ma polegać ich znajomość. Byli razem przez dwa miesiące. Potem wydarzyło się coś, czego żadne z nich nie chciało mi opowiedzieć, a co zepsuło wszystko. Magda poczuła się zraniona i oszukana. Tomek nie rozumiał, o co chodzi. Nie mam pojęcia, o co im poszło, ale roz-stali się z hukiem. Oboje są moimi przyjaciółmi.

Książka jest już dostępna w sprzedaży online

---

Artykuł sponsorowany, który powstał we współpracy z wydawnictwem.


komentarze [3]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
FioletowaRóża  - awatar
FioletowaRóża 25.10.2023 17:50
Czytelniczka

Wydawnictwo Novae Res nie raz i nie dwa wydało coś fajnego, a po fragmencie wierzę, że będzie to niezły kawał lektury:) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Krzysztof Gromadzki - awatar
Krzysztof Gromadzki 25.10.2023 13:40
Czytelnik

"Co się komu w duszy gra, co kto w swoich widzi snach". Wszyscy jesteśmy Chochołami! 😃 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 25.10.2023 12:59
Administrator

Eksperymentowaliście kiedyś ze świadomym snem? Lubicie wątki oniryczne w książkach?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post