rozwiń zwiń
olaboga

Profil użytkownika: olaboga

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 8 lata temu
3
Przeczytanych
książek
4
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
5
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Mnie, podobnie jak Reddiusa zachwycił klimat krucjat i głównie dlatego zauważyłem tą książkę pośród wielu innych na półce w księgarni. Posiadam 2 pierwsze tomy, na trzeci niestety nie starczyło kasy, ale wkrótce go nabędę :)

Mnie, podobnie jak Reddiusa zachwycił klimat krucjat i głównie dlatego zauważyłem tą książkę pośród wielu innych na półce w księgarni. Posiadam 2 pierwsze tomy, na trzeci niestety nie starczyło kasy, ale wkrótce go nabędę :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mnie książka bardzo się podobała, pomimo tego że nie było tam zbyt wiele rozlewu krwi który tak lubię w książkach fantasy. Nie miałem również problemów ze wspominanym trudnym językiem.
Gorąco polecam!

Mnie książka bardzo się podobała, pomimo tego że nie było tam zbyt wiele rozlewu krwi który tak lubię w książkach fantasy. Nie miałem również problemów ze wspominanym trudnym językiem.
Gorąco polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałem, choć z narastającym trudem, wraz ze zbliżającym się końcem. Teraz czas na ocenę. Książki nie kupiłem, a jedynie pożyczyłem od znajomej, więc moje wrodzone skąpstwo nie wpłynęło negatywnie na opinię. Niestety, nie znaczy to jednak, że ta jest przychylna. Jestem fanem fantastyki – szeroko pojętej (od Lema, poprzez Tolkiena, aż do Grzędowicza) i zwykle, nawet mierną literaturę spod tego znaku pochłaniam tak, jak mój przyjaciel-łakomczuch zwykł połykać wszelkiego rodzaju słodkości. Tym razem było inaczej. Autorka pisze o rzeczach znanych nam wszystkim w sposób obcy – nadaje wyrafinowany mistycyzm, którego źródło nie jest dla mnie ni trochę zrozumiałe, sytuacjom zwyczajnym. To paskudny zabieg, kojarzący mi się z najgorszym gatunkiem grafomanii. Z opisów przyrody wylewa się postromantyczny erotyzm sytuacyjny, zawarty w wyszukanych (i zbędnych, spowalniających akcję oraz utrudniających czytanie) metaforach. Z poszczególnych stron dosłownie kipi samouwielbienie, jakiś dziwny egoizm, jakim przesiąknięte są wszystkie zdania. Proszę wybaczyć mocne słowa, ale przypomina mi to zjawisko o jakim wielokrotnie wspomina się w branżowych felietonach – słowną masturbację. Dostrzegam w tym tzw. twórczość dla sztuki, dla samozaspokojenia potrzeb przelewania myśli na papier za wszelką cenę. Czytelnik jest gdzieś na drugim, albo i trzecim czy czwartym planie. Nikt nie puszcza oczka do odbiorcy zabawnymi nawiązaniami do popkultury, ani też zręcznymi dowcipami sytuacyjnymi. Gagi wydają się wymuszone, nienaturalne, nieśmieszne (sporo tych „nie-” w odniesieniu do Międzypiekla, NIEstety). Nie czułem się częścią akcji nawet przez chwilę; brnięcie przez kolejne sceny przypominało raczej seans filmu na małym ekranie, aniżeli dawało mi możliwość wtopienia się w fabułę, poczucia zapachów danego miejsca i zobaczenia konkretnych osób. Wyszło sztampowo, nudno, zwroty akcji są przewidywalne. To wszystko już było! Być może gdybym nie czytał „Harrego Pottera” (niezwykle wyraźna inspiracja), „Siewcy wiatru” i wielu książek, których tytuły mógłbym wymieniać jeszcze długo coś zaskoczyłoby mnie lub zainteresowało. Stało się inaczej, bo życie po raz kolejny udowodniło nam wszystkim, że kalka to nie inspiracja, a w tym wypadku mamy do czynienia z tym pierwszym. Młody wiek autorki ma z pewnością wpływ na nieco naiwny obraz świata, w którym wszystko podporządkowane jest stereotypom , dylematy moralne nie istnieją, a każdy postępuje w zgodnie z własnym przekonaniem bez względu na okoliczności. Odbiera to jednak realizm sytuacyjny poszczególnym scenom, które jako pojedyncze obrazy nie wyglądają źle, ale wprawione w ruch przyprawiają o ból głowy. Wyszło nierówno – momentami jest już prawie, prawie dobrze, innymi zaś walory literackie sięgają dna. Zwykło mówić się, że dobra powieść skonstruowana jest z emocjonalnych wyżyn i dolin. Dostrzegam próbę odwzorowania tego schematu... Nieudolną. Mimo starań nie identyfikuję się z bohaterami (proszę spojrzeń jak dokonał tego George R. R. Martin w swojej sadze! finał pierwszego tomu to emocjonalne apogeum, ze względu na więź wytworzoną z postacią). U Nikoliny brakuje emocji. Oczywiście – mamy naturalizm, obraz ohydy, odrazy (tylko czy to w dzisiejszych czasach, gdy cały świat przesiąknięty jest odwołaniami do agresji, zdoła to kogokolwiek zszokować?), to jednak nie wystarcza. Czułem się, jakbym czytał nie pełnoprawną powieść, a raczej sprawozdanie, plan wydarzeń. Wszystko było beznamiętne, mimo wyraźnych starań. Postaci ożyły w mojej głowie, ale nieustannie wydawały się obce, sztuczne, wyzute z uczuć, schematyczne na wskroś. Karciany Shaddy spodoba się pewnie licealistkom, z tego samego powodu, z którego pokochały zniewieściałego wampira Edwarda, wszyscy inni dostrzegą braki z kreacji osobowości, zastąpione marzeniami o geniuszu literackim i podniosłości stylu wypowiedzi. Młodzi ludzie w niektórych bohaterach dostrzegą uniwersalne cząstki siebie (zamiłowanie do mangi, bojaźliwość) – nie sądzę jednak, by wciągało to w historię, nie mówiąc już o intrygowaniu czy rozbudzaniu wyobraźni. Trudno bowiem o coś bardziej ogranego. Linia fabularna pozostawia wiele do życzenia, szczególnie urwane zakończenie (żartobliwie zwane „syndromem części pierwszej”). Młodzi ludzie często kończą opowiadania tak, jakby były jedynie pierwszym rozdziałem powieści, a książki tak, jakby był pierwszym tomem całości. Nawet jeśli tak jest, zadbać należy o satysfakcjonujący finał (pozytywnym przykładem jest „Pan lodowego ogrodu” i ostatnie rozdziały drugiego tomu sagi), którego zdecydowanie zabrakło. Bohaterzy maja też paskudny zwyczaj wychodzenia cało ze wszystkich opresji. Rycerz na białym koniu samotnie stojący przeciw hordom (koniecznie czarnych) przeciwników i odnoszący sukces to nic przy rzeczach, jakie przyjdzie wam uświadczyć w Międzypieklu. Motywy postępowania postaci pierwszoplanowych są nienaturalne i niejasne, brak im logiki i zdroworozsądkowego myślenia. Działania podporządkowane są ślepo fabule, co sprawia, że często pozbawione są sensu. Językowo jest słabo, do mistrzów gry słowem w rodzaju Andrzeja Pilipiuka brak jeszcze kilometrów drogi. Uznaję rozrywkę dla rozrywki, ale lubię, gdy książka ma drugie dno, stara się poruszać problemy moralne, bieżące, ważne. Nie uświadczymy tego tutaj, nawet jeśli spróbujemy szukać bardzo uważnie. Międzypiekle nie jest materiałem na Zajdla, tego jednak nikt się nigdy nie spodziewał. Czy warto kupić? „Nie” – odpowiadam z czystym sumieniem. Literackich tworów znacznie gorszych od tegoż debiutu krąży w internecie zapewne sporo, na półkach księgarń podobna miernota stanowi raczej rzadkość. Biorąc pod uwagę szeroki wybór renomowanych wydawców fantastyki, jak choćby Fabryka Słów warto więc zainwestować w coś znacznie lepszego, co pozwoli milej spędzić czas i uniknąć wielu odruchów wymiotnych w trakcie wertowania stronic opasłego tomiska (stosunek ogromnej ilości stron w stosunku do małej objętościowo treści przeraża, tyle wody nie wylano chyba od czasu biblijnego potopu!)

Przeczytałem, choć z narastającym trudem, wraz ze zbliżającym się końcem. Teraz czas na ocenę. Książki nie kupiłem, a jedynie pożyczyłem od znajomej, więc moje wrodzone skąpstwo nie wpłynęło negatywnie na opinię. Niestety, nie znaczy to jednak, że ta jest przychylna. Jestem fanem fantastyki – szeroko pojętej (od Lema, poprzez Tolkiena, aż do Grzędowicza) i zwykle, nawet...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika olaboga

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
3
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
5
razy
W sumie
wystawione
3
oceny ze średnią 6,0

Spędzone
na czytaniu
18
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]