Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Ironizując, taki życiorys, i w takim sosie podany, mógłby być podstawą naszej rodzinej odpowiedzi na serialowe "Californication". Pod warunkiem, że całość wyreżyserowałby Janusz Kondratiuk z czasów "Dziewczyn do wzięcia" i "Wniebowziętych".

Ironizując, taki życiorys, i w takim sosie podany, mógłby być podstawą naszej rodzinej odpowiedzi na serialowe "Californication". Pod warunkiem, że całość wyreżyserowałby Janusz Kondratiuk z czasów "Dziewczyn do wzięcia" i "Wniebowziętych".

Powieść z lat 80. To przed-internetowe czasy, więc czytać należy mając tego świadomość. Gibson kreuje świat, nowe pojęcia, sięga po slang. Zatem tłumacze mają nielada wyzwanie. Być może powinno się go czytać w oryginale. Ma się wrażenie, że Gibson zna przyszłość, tylko ujawia ją skrawkami i się z nami droczy.

Powieść z lat 80. To przed-internetowe czasy, więc czytać należy mając tego świadomość. Gibson kreuje świat, nowe pojęcia, sięga po slang. Zatem tłumacze mają nielada wyzwanie. Być może powinno się go czytać w oryginale. Ma się wrażenie, że Gibson zna przyszłość, tylko ujawia ją skrawkami i się z nami droczy.