rozwiń zwiń
barakuda1205

Profil użytkownika: barakuda1205

Warszawa Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 rok temu
51
Przeczytanych
książek
51
Książek
w biblioteczce
48
Opinii
127
Polubień
opinii
Warszawa Kobieta
Dodane| 2 książki
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Dusza światowa Agnieszka Drotkiewicz, Dorota Masłowska
Ocena 6,5
Dusza światowa Agnieszka Drotkiewi...

Na półkach:

Jeśli macie wolne 30 zł i chęć na spędzenie wieczoru w miłym towarzystwie, polecam gorąco tę książkę. To zapis rozmów przeprowadzonych przed rokiem - pytała Agnieszka Drotkiewicz, odpowiadała Dorota Masłowska. Całość czyta się świetnie - premiera była ledwie wczoraj, a ja już mam lekturę za sobą (i żałuję! chciałabym więcej!). Przebiegając wzrokiem po literach ma się wrażenie, że słucha się ciekawej rozmowy dwóch inteligentnych, lubiących się kobiet. Dosłownie czułam, jakbym siedziała z nimi przy kawiarnianym stoliku i w ten sposób miło spędzała czas jednocześnie poszerzając swoje horyzonty.

Nie bez znaczenia jest pewnie fakt, że jestem w wieku obu dziewczyn - też urodziłam się w początkach lat osiemdziesiątych i tematy, które poruszają, są mi bliskie. Nie zawsze zgadzam się w 100% z Dorotą (wtedy lektura byłaby chyba nudna), ale mam swoje przemyślenia na temat przewijających się w książce zagadnień. Też o tym rozmawiam ze znajomymi - o człowieku w mieście i człowieku na wsi, o byciu częścią tłumu, o pisaniu, o jedzeniu, o wyrażaniu siebie, o nieposiadaniu facebooka, o serialach i marzeniach.
Dorota pokazuje w tej książce, jak fajną i szczerą jest osobą. Bardzo cenię w ludziach cechę, która z niej wręcz bije - szacunek dla inności drugiego człowieka. Sama cały czas się tego uczę, ona, mam wrażenie, opanowała to do perfekcji. A może jest to po prostu wrodzone?
Moje zaskoczenie tą jej pozytywnością wynika zapewne po części z faktu, że przez długi czas nie czytałam jej książek i wiedziałam o niej tylko tyle, ile mignęło mi gdzieś w prasie czy Internecie, a zwykło się chyba o niej mówić, jako o młodej lasce, której się poszczęściło i która jest trochę walnięta. Nic bardziej mylnego. Ja odniosłam wrażenie, że ma bardzo dobrze poukładane w głowie.
Początek jej popularności, powszechny zachwyt Wojną polsko-ruską przypadł na końcówkę mojego liceum. Wszyscy zachwycali się tą książką i jej lektura była w zasadzie obowiązkowa. Ja nigdy nie lubiłam tego, co obowiązkowe i w powszechnym zachwycie wyczuwam jakiś fałsz (ona zresztą sama w wywiadzie mówi, że odrzuca lektury "must read", nie lubi książek, które trzeba przeczytać). Dlatego też na fali powszechnego "wow!" nawet nie przyszło mi do głowy, aby pochylić się nad tą książką. Odrzucilam ją z zasady. Z jej twórczością zapoznałam się dopiero przy okazji "Kochanie, zabiłam nasze koty". Wzięłam do ręki w Empiku, żeby zobaczyć, co to właściwie jest, przeczytałam kilka pierwszych zdań i wsiąkłam w ten rytm, w tę narrację.
"Duszę światową" na pewno warto przeczytać, niezależnie od tego, czy jest się jej fanem, czy nie, bo mam wrażenie, że ta książka trafnie ukazuje o czym myślą współczesne 30-latki, które przyglądają się światu z ciekawością i starają się go odczuć i zrozumieć. Cena książki to równowartość dwóch-trzech kaw w kawiarni. Spójrzcie na to, jak na zaproszenie na kawę dwóch fajnych osób. Moim zdaniem warto to zrobić, bo pogaduchy przy tej kawie dostarczą Wam zagadnień do zadumy na jakiś czas. Mi dostarczyły.

Więcej moich opinii o książkach na www.barakudatoja.blogspot.com

Jeśli macie wolne 30 zł i chęć na spędzenie wieczoru w miłym towarzystwie, polecam gorąco tę książkę. To zapis rozmów przeprowadzonych przed rokiem - pytała Agnieszka Drotkiewicz, odpowiadała Dorota Masłowska. Całość czyta się świetnie - premiera była ledwie wczoraj, a ja już mam lekturę za sobą (i żałuję! chciałabym więcej!). Przebiegając wzrokiem po literach ma się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wilki w ścianach Neil Gaiman, Dave McKean
Ocena 7,1
Wilki w ścianach Neil Gaiman, Dave M...

Na półkach: ,

Książka, która zupełnie mnie zaskoczyła.
Po pierwsze tym, że udało mi się ją znaleźć w naszej bibliotece. Zajrzałam pod literkę „G” w zasadzie pewna, że jej nie będzie, ale nie chciałam potem się zastanawiać, czy może przypadkiem by jej nie było. I była! Wypożyczyłam ją bardziej dla siebie niż dla dziecka.
Gdy spojrzałam na rysunko-kolaże Dave’a McKeana, tak bardzo przywodzące na myśl ilustracje z Sandmana, stwierdziłam, że w żadnym wypadku nie nadają się dla dzieci i że moja E. na pewno nie będzie chciała ich oglądać.
Do tego dochodzi fabuła i klimat książki – dla dzieci dość przerażające. A moja córka jest z gatunku tych, co nie za bardzo lubią się bać.
I tu drugie zaskoczenie – książka okazała się absolutnym strzałem w dziesiątkę! Córka męczy mnie i męża od tygodnia, żebyśmy jej czytali „Wilki w ścianach” po kilka razy dziennie. Poza tym dużo mówi o tej książce. Budujemy właśnie nowy dom i cały czas zapewnia, że ona dopilnuje, żeby panowie murarze nie zamurowali w ścianach żadnych wilków:-).
Tak więc nawet jeśli Wy jako rodzice, podobnie jak ja, stwierdzicie, że dzieciom książka się nie spodoba, nie dajcie się zwieść. Magia wyobraźni Neila Gaimana i jego zdolność do snucia magicznych opowieści najwyraźniej nie pozostają bez wpływu także na najmłodszych. Książkę trudno dostać, ale jeśli Wam się uda – łapcie!.

Więcej moich opinii o książkach znajdziecie tu:

barakudatoja.blogspot.com. Zapraszam!

Książka, która zupełnie mnie zaskoczyła.
Po pierwsze tym, że udało mi się ją znaleźć w naszej bibliotece. Zajrzałam pod literkę „G” w zasadzie pewna, że jej nie będzie, ale nie chciałam potem się zastanawiać, czy może przypadkiem by jej nie było. I była! Wypożyczyłam ją bardziej dla siebie niż dla dziecka.
Gdy spojrzałam na rysunko-kolaże Dave’a McKeana, tak bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do tej książki podchodziłam jak nauczyciel polskiego do Pana Tadeusza – po prostu musiała być dobra. Bo jakże mogłoby być inaczej, skoro powieścią tą zachwycają się i opisują jako inspirującą takie osoby jak Neil Gaiman czy Erin Morgenstern? Może więc moja opinia jest trochę skrzywiona, niemniej jednak przez całe ponad 800 stron tej grubaśnej książki nie wychodziłam z podziwu.
Już samo napisanie tak długiej powieści, przy której czytelnik nie nudzi się ani przez pół strony jest sukcesem. Tym większym, jeśli jest to debiutancka i jedyna jak dotąd wydana powieść (poza nią Susanna Clarke publikowała chyba tylko opowiadania). Podobno pracowała nad nią 10 lat i opłaciło się. Przedstawiony świat jest dopracowany w najmniejszych szczegółach, każdy detal, każda nawet drugoplanowa postać jest wymyślona od początku do końca i zakotwiczona w tym, co się wokół niej dzieje (co unaoczniają nam fantastyczne przypisy Autorki). Co więcej, w powieści występują też prawdziwe, historyczne postaci (choćby lord Wellington, który pokonał Napoleona Bonaparte pod Waterloo). Na ile wiernie odwzorowują rzeczywistość – nie wiem, bo historia nigdy nie była moją mocną stroną. Polegam jednak na tych, którzy twierdzą, że pisarka nie nadużywała tutaj swojej licencji na zmyślanie i podziwiam, bo stworzenie tak dopracowanej rzeczywistości w dodatku powiązanej z prawdziwymi wydarzeniami to zadanie niezwykle trudne, a wybrnęła z niego doskonale.
W dodatku język jest cudowny. Czytając tę książkę nie mogłam wyzbyć się skojarzeń z Dickensem. Czyta się wspaniale, płynnie, jest mnóstwo zaskakujących zwrotów, opisów, wiele humoru właśnie w takim Dickensowskim stylu.
No to jak już się pozachwycałam, to może napiszę parę słów o treści. Magia w Anglii umiera. Nikt nie zajmuje się praktyką, wszyscy magowie to teoretycy. Aż nagle na arenie pojawia się pan Norell – mag praktykujący, a do tego przebiegły i egoistyczny. Nie chcę zdradzać za dużo, w każdym razie podstępem doprowadza do tego, że w zasadzie tylko on ma prawo nazywać się magiem. Zdobywa zaszczyty, współpracuje z premierem i wszystko idzie w zasadzie po jego myśli do czasu, gdy w Anglii pojawia się drugi mag – Jonathan Strange, różniący się od pana Norrella na wszelkie możliwe sposoby. Nie sposób jednak odmówić mu talentu, więc pan Norrell przyjmuje go na ucznia, co okazuje się prostą receptą na katastrofę. Żaden z nich nie jest idealny, każdy ma wady, a wady każdego z nich są inne. Obserwowanie jak te dwa charaktery ścierają się i odkrywanie, co ich przy tym wszystkim spotyka jest prawdziwą przyjemnością.
To idealna lektura na zbliżające się wakacje. Dlaczego? Dlatego, że wtedy można czytać od rana do wieczora albo i do następnego ranka, a na to właśnie ma się przy tej książce ochotę. Strony umykają spod palców w zastraszającym tempie, więc niech nikogo nie przerazi solidna objętość książki. Polecam gorąco.

Więcej moich opinii o książkach znajdziecie tu:

barakudatoja.blogspot.com. Zapraszam!

Do tej książki podchodziłam jak nauczyciel polskiego do Pana Tadeusza – po prostu musiała być dobra. Bo jakże mogłoby być inaczej, skoro powieścią tą zachwycają się i opisują jako inspirującą takie osoby jak Neil Gaiman czy Erin Morgenstern? Może więc moja opinia jest trochę skrzywiona, niemniej jednak przez całe ponad 800 stron tej grubaśnej książki nie wychodziłam z...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika barakuda1205

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
51
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
127
razy
W sumie
wystawione
50
ocen ze średnią 7,6

Spędzone
na czytaniu
246
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]