rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Na sam początek powiem, że okładka na żywo wygląda po prostu cudnie! Zdecydowanie najlepsza z całej trylogii, lecz sama książka niestety gorsza pod jednym względem - najchudsza. Czerwona piramida ma około 550 stron, Ognisty tron 450 i niestety Cień węża zaledwie 400.

Rzecz, która charakteryzuje wszystkie powieści Riordana to akcja. Tutaj towarzyszy nam już od momentu otworzenia książki, od pierwszego rozdziału. Nie liczcie na więcej niż kilka stron spokoju, w tej książce jest to po prostu niemożliwe. Jednak czy to źle? Nie, to zdecydowanie przemawia na jej korzyść.

Jeśli chodzi o fabułę natomiast, trzecia część gorsza od pierwszej, lecz zdecydowanie lepsza od drugiej. Jak się można spodziewać, Carter i Sadie dążą wytrwale do zniszczenia Apopisa, po drodze walcząc z potworami, spotykając bogów, przeżywając wiele przygód oraz ogólnie próbując przeżyć, przy okazji (jak zwykle) rozśmieszając nas do bólu. Nie było rozdziału, w którym nie byłabym pod wrażeniem nieograniczonej wręcz chyba wyobraźni autora. Gdy już nam się wydaje, że nic nowego nas nie spotka, Riordan serwuje nam ogromną niespodziankę, przez co zadajemy sobie coraz to nowe pytania. Na szczęścia, na większość z tych pytań oraz frustrujących niewiadomych z poprzednich części poznajemy odpowiedzi.

Niestety idealnie nie jest. W książce występuje kilka niedociągnięć oraz niekiedy przewidywalnych rozwiązań (których na szczęście nie jest wiele). W Cieniu Węża wystąpiło między innymi rozwinięcie wątków romantycznych i jedynie od gustu zależy czy się to spodoba czy nie. Mi osobiście przeszkadzało i chwilami wręcz irytowało, choć przyznaję, że rozwinięcie trójkąta miłosnego z Sadie w roli głównej było interesujące.

Przez całą książkę przewijają się praktycznie wszyscy (żywi) poznani w poprzednich częściach bohaterowie. U większości z nich nie zaszły znaczące zmiany, lecz powtarzam - u większości. W tym przypadku autor pozytywnie mnie zaskoczył, dodając ciekawe elementy do niektórych postaci, dopełniając ich osobowość i tym samym wzbudzając moją sympatię. Dla przykładu Ziya, która wcześniej była chyba najbardziej znienawidzoną przeze mnie postacią, teraz stała się znośna, a nawet więcej - polubiłam ją.

Ostatecznie po raz kolejny uznaję geniusz pana Riordana. Jego książki pełne między innymi akcji, wspaniałych bohaterów i mitologii są po prostu niesamowite! Co następne? Mitologia nordycka? Celtycka? Indyjska? A może egipska i dalsze rozwijanie świata Cartera i Sadie? Cokolwiek to będzie, nie mogę się doczekać!

Na sam początek powiem, że okładka na żywo wygląda po prostu cudnie! Zdecydowanie najlepsza z całej trylogii, lecz sama książka niestety gorsza pod jednym względem - najchudsza. Czerwona piramida ma około 550 stron, Ognisty tron 450 i niestety Cień węża zaledwie 400.

Rzecz, która charakteryzuje wszystkie powieści Riordana to akcja. Tutaj towarzyszy nam już od momentu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niedawno skończyłam czytać Niezgodną, no i cóż, krótko mówiąc zawiodłam się.
Pomysł, jaki miała autorka wymyślając frakcje był dobry, a nawet mogłabym powiedzieć, że świetny. I może właśnie to chwilowe zafascynowanie sprawiło, że na początku książka wydawała mi się taka niesamowita? Pierwsze rozdziały były ciekawe jednak im dalej tym gorzej. Akcja książki przez większą jej część była przewidywalna i pod jej koniec zaczęła się robić nużąca. Niestety, również bohaterowie nie zachwycają i nie zapadają w pamięć, a śmierć niektórych z nich nie wywołuje żadnych emocji.
"Po Igrzyskach śmierci nadchodzi Niezgodna", "Niezgodna wychodzi poza Igrzyska Śmierci: wartką akcję i niewyczerpaną wyobraźnię dopełnia refleksją nad dojrzewaniem" - jakie to wszystko piękne...i nieprawdziwe. Zależy od gustu, ale jak dla mnie Niezgodna nie jest nawet w połowie tak dobra jak IŚ.
Przy wielu książkach jestem ciekawa ciągu dalszego, lecz w tym wypadku - nie. Mimo wszystko przeczytam kolejne części, Niezgodna nie była na tyle zła, aby porzucać ją po pierwszym tomie. Może następne będą lepsze? Mam nadzieję, że tak.

Niedawno skończyłam czytać Niezgodną, no i cóż, krótko mówiąc zawiodłam się.
Pomysł, jaki miała autorka wymyślając frakcje był dobry, a nawet mogłabym powiedzieć, że świetny. I może właśnie to chwilowe zafascynowanie sprawiło, że na początku książka wydawała mi się taka niesamowita? Pierwsze rozdziały były ciekawe jednak im dalej tym gorzej. Akcja książki przez większą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W Polsce nie mają zwyczaju wydawać takich krótkich opowiadań, a szkoda, bo książka jest na prawdę dobra. Oczywiście dla tych co polubili Delirium.
Późniejsze wydarzenia z historii głównej, a dokładniej, te po kłótni Leny i Hany zostały przedstawione z punktu widzenia tytułowej bohaterki. Można zobaczyć, jak się czuła podczas rozmów z Leną, jak wygląda życie "tej, która ma szczęście", a także poznać kilka dodatkowych i ciekawych elementów.
Poza tą przyjemną zmianą perspektywy był jeden rozdział poświęcony Lenie i jej życiu poza granicami miasta. Jak dla mnie, krótkie i dobre wprowadzenie do drugiej części.

W Polsce nie mają zwyczaju wydawać takich krótkich opowiadań, a szkoda, bo książka jest na prawdę dobra. Oczywiście dla tych co polubili Delirium.
Późniejsze wydarzenia z historii głównej, a dokładniej, te po kłótni Leny i Hany zostały przedstawione z punktu widzenia tytułowej bohaterki. Można zobaczyć, jak się czuła podczas rozmów z Leną, jak wygląda życie "tej, która ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początek przyznam, że pomysł na książkę był świetny. Uwielbiam tego typu klimaty, więc widząc cudną okładkę i opis od razu chciałam ją kupić. W pierwszej chwili trochę mnie odstraszyło porównanie do Igrzysk (same Igrzyska kocham, ale nienawidzę, kiedy naprzodzie czy z tyłu książki jest porównanie. "Kolejna książka na miarę Zmierzchu!", "Następca Harrego Pottera!" itd. - większość czytanych przeze mnie książek z takim dopiskiem to krótko mówiąc - gnioty.), ale ostatecznie kupiłam. I owszem Delirium mnie zachwyciło, ale równocześnie trochę zawiodło. Historia, choć w niektórych momentach przewidywalna, była niesamowita, bohaterów bardzo polubiłam, a w szczególności małą Grace. Jedynie Alex pod koniec wydawał mi się zbyt wyidealizowany, zdecydowanie lepszy był w pierwszej części. Książkę ogólnie przyjemnie się czyta, dodając, że miała ponad 300 stron małych literek (im dłużej tym lepiej, o ile jest ciekawie!). Ostatecznie przechodząc do tego co mnie zawiodło - klimat. Zdecydowanie liczyłam na coś bardziej mrocznego, więcej akcji pokazujących brutalność i niesprawiedliwość rządu, lepsze ukazanie rygorystycznych zasad, itp. Chwilami Delirium wydawało się książką, gdzie akcja rozgrywa się w normalnych warunkach. Dorośli zostają pozbawieni miłości oraz wielu cech i emocji. Jak dla mnie, w tym wypadku świetnie została ukazana Rachel i jej obojętność wobec siostry, natomiast chwilami zupełnie nie podobała mi się Carol i jej mąż. Niekiedy było widać skutki leczenia, ale zdarzały się momenty, że wyglądali na normalnych ludzi. Następnie, wydarzenia, gdzie porządkowi atakowali dom i gonili głównych bohaterów. W większości tych akcji nie czułam żadnych emocji. Po prostu: biją ich, oni uciekają, a ja nie czuję nic. W całej książce były chyba tylko dwa momenty, gdzie przeżywałam wszystko wraz z Leną. Nie wiem, może to wina stylu autorki? Tak samo koniec. Przeczytałam, ale nie czuję tego, co np. w przypadku Igrzysk: "o cholera... dajcie mi następną część!"
W każdym razie Delirium jest pozycją zdecydowanie godną polecenia. Mimo paru rzeczy, które mnie zawiodły wystawiam 8/10. Ta książka po prostu ma w sobie coś, co sprawia, że się ją lubi.

Na początek przyznam, że pomysł na książkę był świetny. Uwielbiam tego typu klimaty, więc widząc cudną okładkę i opis od razu chciałam ją kupić. W pierwszej chwili trochę mnie odstraszyło porównanie do Igrzysk (same Igrzyska kocham, ale nienawidzę, kiedy naprzodzie czy z tyłu książki jest porównanie. "Kolejna książka na miarę Zmierzchu!", "Następca Harrego Pottera!" itd. -...

więcej Pokaż mimo to