rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Za pierwszym razem wybrałam właśnie tę książkę z wielu dostępnych tytułów Kinga ze względu na przewodni motyw, który wydał mi się niezwykle ciekawy - niekontrolowana utrata wagi jako rezultat klątwy. Czytałam, oczywiście, dla grozy i... mniej więcej w połowie lektury zaczęłam czuć się nieco zawiedziona. Gdzieś zniknęło całe napięcie, akcja wydawała się przeciągana na siłę. Nie umiałam też ocenić, czy usatysfakcjonowało mnie zakończenie.

Czemu zdecydowałam się ponownie przeczytać "Chudszego"? Prawdopodobnie po części z powodu tęsknoty za stylem autora. Nawet tak niewybitną książkę Kinga czyta się nieźle; strony odwracają się same, choć ich treść nie robi takiego wrażenia jak w przypadku np. "Misery". Będąc też o te kilka lat starsza, niż za pierwszym podejściem, zwróciłam większą uwagę na inne aspekty tej powieści - prześmiewczą krytykę stylu życia warstw społecznych, do których należy główny bohater. Prześmiewczą, ale czasem bardziej przerażającą, niż sama cygańska klątwa.

Ostateczny werdykt? "Chudszy" broni się - nie jako mrożący krew w żyłach horror, błyskotliwa satyra czy niesamowicie porywające czytadło. To coś pomiędzy, nieklasyfikujące się tak naprawdę do żadnej z tych kategorii. Moim zdaniem, warto sięgnąć po tę książkę - ale bez zbyt wysokich oczekiwań.

Za pierwszym razem wybrałam właśnie tę książkę z wielu dostępnych tytułów Kinga ze względu na przewodni motyw, który wydał mi się niezwykle ciekawy - niekontrolowana utrata wagi jako rezultat klątwy. Czytałam, oczywiście, dla grozy i... mniej więcej w połowie lektury zaczęłam czuć się nieco zawiedziona. Gdzieś zniknęło całe napięcie, akcja wydawała się przeciągana na siłę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Niesamowita lektura, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nie pamiętam, czy jakakolwiek inna książka ostatnimi czasy dała mi tyle do myślenia. Było to też wielkie wyzwanie - i jakkolwiek tekst otwierający zbiór, "Linia oporu", to po prostu dzieło sztuki, muszę przyznać, że szczególnie na początku miałam duże problemy ze zrozumieniem go; wybrałabym na pierwsze opowiadanie coś nieco prostszego. Niemniej jednak - "Król bólu" zachwycił mnie, oczarował, skłonił do refleksji i doprowadził do łez, przypomniał, dlaczego tak bardzo kocham książki, a szczególnie fantastykę naukową. Wiem, że niejednokrotnie wrócę do tego zbioru i gorąco polecam go wszystkim miłośnikom literatury złożonej, tajemniczej, sugestywnej, mrocznej. Dla tej książki warto uzbroić się w cierpliwość i wytężyć umysł.

Niesamowita lektura, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nie pamiętam, czy jakakolwiek inna książka ostatnimi czasy dała mi tyle do myślenia. Było to też wielkie wyzwanie - i jakkolwiek tekst otwierający zbiór, "Linia oporu", to po prostu dzieło sztuki, muszę przyznać, że szczególnie na początku miałam duże problemy ze zrozumieniem go; wybrałabym na pierwsze opowiadanie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki D’Artagnan H. Bedford-Jones, Aleksander Dumas
Ocena 6,7
D’Artagnan H. Bedford-Jones, A...

Na półkach: ,

UWAGA! Powieść "D'Artagnan" NIE ZOSTAŁA napisana przez Aleksandra Dumasa. Pozwolę sobie zacytować wikipedię - "D’Artagnan – powieść z gatunku płaszcza i szpady z 1928 roku, której autorem jest Henry Bedford-Jones.

Niektórzy wydawcy twierdzą, że Henry Bedford-Jones napisał tę książkę na podstawie notatek Aleksandra Dumasa. Z tego powodu była też w Polsce wydawana pod nazwiskiem Aleksander Dumas."

Polskie wydania książek z tej serii to jakaś pechowa sprawa, np. w ostatnim tomie - "Wicehrabia de Bragelonne" - w polskim przekładzie brakuje 26 rozdziałów :p...

Jeśli chodzi o powieść jako taką, nie zorientowałam się w trakcie jej czytania, że została napisana przez innego autora. Naśladownictwo stylu jak najbardziej udane. Generalnie oceniam pozytywnie, ale opinię z prawdziwego zdarzenia napiszę chyba kiedy indziej - na razie czuję się zbyt zbulwersowana swoim odkryciem, że "D'Artagnan" to po prostu... fan fiction.

UWAGA! Powieść "D'Artagnan" NIE ZOSTAŁA napisana przez Aleksandra Dumasa. Pozwolę sobie zacytować wikipedię - "D’Artagnan – powieść z gatunku płaszcza i szpady z 1928 roku, której autorem jest Henry Bedford-Jones.

Niektórzy wydawcy twierdzą, że Henry Bedford-Jones napisał tę książkę na podstawie notatek Aleksandra Dumasa. Z tego powodu była też w Polsce wydawana pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Warto. Naprawdę warto.
To na pewno mogę powiedzieć każdemu, kto zastanawia się nad kupnem tej książki.
A może jednak nie? Może nie wszystkim się spodoba?
Sama sięgnęłam po tę pozycję wkrótce po zapoznaniu się z wspaniałymi opowiadaniami Edgara Allana Poego. Sięgnęłam w księgarni... i, niestety, postała sobie na półce dość długo; tak wyszło. Zabrałam się do niej w ubiegłe wakacje - przerwałam, zapracowana w nowym roku szkolnym - aż w końcu do niej wróciłam... Ba, nie podjęłam w przerwanym momencie. Zaczęłam od początku. Chciałam ponownie rozkoszować się wszystkimi opowiadaniami.
Są rewelacyjne, choć nie na pierwszy rzut oka - szczególnie, jeśli ktoś zaznajomiony jest z Poem. Zwłaszcza te początkowe wydają się jakby napisane przez Edgara, ale później... Uczta, prawdziwa uczta dla każdego, kto lubi upiorną literaturę.
Lovecraft jest mistrzem. Bez rozlewu krwi, pełne niedopowiedzeń - historie autentycznie wzbudzają dreszcze. A ten język! Owszem, archaiczny - ale każde zdanie jest czystą przyjemnością...
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to najlepsze tłumaczenie, z jakim się zetknęłam. Maciej Płaza zyskał w moich oczach podziw - nie tylko za przekład, ale też za obszerne i wspaniałe posłowie, które znakomicie dopełnia całość książki. Co więcej, opowiadania uszeregowane są chronologicznie, w kolejności, w jakiej powstawały, co pozwala obserwować subtelne zmiany w stylu autora i stopniową rozbudowę straszliwej mitologii Cthulhu.
Jeśli ktoś miałby tylko chwilę na zapoznanie się z tym dziełem, jeśli musiałby wybrać tylko jedno, niezbyt długie opowiadanie do przeczytania - najbardziej polecam chyba "Kolor z innego wszechświata". Dość krótkie, w pełni przenosi czytelnika w przerażający świat Lovecrafta.
To świat potworności. Obłędu. Ludzkiej klęski. To świat, którego zgłębianie jest fascynujące.

Warto. Naprawdę warto.
To na pewno mogę powiedzieć każdemu, kto zastanawia się nad kupnem tej książki.
A może jednak nie? Może nie wszystkim się spodoba?
Sama sięgnęłam po tę pozycję wkrótce po zapoznaniu się z wspaniałymi opowiadaniami Edgara Allana Poego. Sięgnęłam w księgarni... i, niestety, postała sobie na półce dość długo; tak wyszło. Zabrałam się do niej w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wszędzie w sieci, gdzie nie jest jeszcze zajęty, wybieram nick "Melpomene" - imię greckiej muzy tragedii. To dlatego, że mam szczególne zamiłowanie do smutnych historii. Kiedy więc przyjaciółka wspomniała mi, że czyta beznadziejnie smutną książkę, ożywiłam się, a gdy dodała, że to fantastyka naukowa, i to na temat podróży na Księżyc, ogarnęła mnie prawdziwa fascynacja.
"Na srebrnym globie" zaskakuje; pierwszą niespodzianką było nazwisko autora - Jerzy Żuławski? To mamy w Polsce, poza oczywiście Lemem, dobre science-fiction?
Stanowczo.
Oczekiwałam, co tu dużo mówić, ekscytującej przygody. Z wątkami filozoficznymi. Najprawdopodobniej, sądząc po opinii przyjaciółki, ze smutnym zakończeniem. Nie spodziewałam się natomiast bolesnego ośmieszenia mitu odysei kosmicznej, mitu człowieka-zdobywcy.
Nie polecam tej książki ludziom wrażliwym, i nie chodzi mi o wrażliwość na opisy krwawych zbrodni; chodzi mi o wrażliwość na cierpienie. O empatię. Apeluję, czytelnicy, nie angażujcie się emocjonalnie w tę książkę. Pożre ona wasze uczucia, rozerwie wam serce. Jest przepełniona tak ogromną, beznadziejną tęsknotą, samotnością, żalem, że chociaż minął już niemal rok, odkąd skończyłam ją czytać, wciąż nie otrząsnęłam się z szoku, wciąż nie mogę do niej wrócić na spokojnie. Pamiętam, jak czytając w szpitalnej kawiarni pewną scenę, zasłaniałam twarz włosami, aby nie niepokoić otaczających mnie ludzi niepohamowanym płaczem. Każde zdanie przenosi mnie z powrotem na Księżyc, na srebrny glob - miejsce cichej, powolnej i pozornie nic nieznaczącej tragedii.
To bardzo piękna historia. Świetnie napisana. Ale chyba najtragiczniejsza ze wszystkich, jakie przeczytałam. Nie zapomnę jej nigdy - i mam nadzieję, że pewnego dnia znajdę siłę, by do niej powrócić.

Wszędzie w sieci, gdzie nie jest jeszcze zajęty, wybieram nick "Melpomene" - imię greckiej muzy tragedii. To dlatego, że mam szczególne zamiłowanie do smutnych historii. Kiedy więc przyjaciółka wspomniała mi, że czyta beznadziejnie smutną książkę, ożywiłam się, a gdy dodała, że to fantastyka naukowa, i to na temat podróży na Księżyc, ogarnęła mnie prawdziwa fascynacja.
...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Nawet tego nie tknę, widziałaś, jakie to długie?"
"Proszę cię, będę tracił czas na coś takiego, skoro mam Wiedźmina?"
"W życiu. Od czego są streszczenia?"
"Nie wiem, jakim cudem przez to przebrnęłam. Beznadziejna książka."

No tak. Odnośnie książek nigdy nie mogłam znaleźć ze znajomymi wspólnego języka. Nie zniechęciłam się więc ich komentarzami i sięgnęłam po tę lekturę z ciekawością, uznając, że "Lalka" nie może być ulubioną książką mojej mamy bez powodu.
Cytując moją znakomitą polonistkę, powiedzieć, że "Lalka" to książka o Wokulskim, to zwyczajny banał. 864 strony to naprawdę dużo, ale kiedy podsumuje się wszystkie wątki, motywy, jakie zawarł w tej książce Prus, naprawdę bierze podziw, że nie potrzebował tych stron więcej.
Nie pożerałam tej książki. Tą książką się delektowałam. Na moim czytniku 10 stron zajmuje sam spis ulubionych jej fragmentów. To dzieło niezwykle przenikliwe, realistyczne bardziej, niż niejeden mógłby sobie życzyć, przez to miejscami bardzo bolesne. Równocześnie genialne poczucie humoru, podkreślanie absurdów w otaczającym nas świecie wywołuje szeroki uśmiech. Czytałam kolejne strony wzruszona, rozbawiona, zafascynowana. Nieczęsto trafia się na książkę, której nie można nic zarzucić.
Nie podejmuję się głębszej analizy tego dzieła; absolutnie wykracza to poza moje możliwości. Mogę tylko gorąco zachęcić do przeczytania. To nie tylko, moim zdaniem, najlepsza z lektur szkolnych. To jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w życiu.

"Nawet tego nie tknę, widziałaś, jakie to długie?"
"Proszę cię, będę tracił czas na coś takiego, skoro mam Wiedźmina?"
"W życiu. Od czego są streszczenia?"
"Nie wiem, jakim cudem przez to przebrnęłam. Beznadziejna książka."

No tak. Odnośnie książek nigdy nie mogłam znaleźć ze znajomymi wspólnego języka. Nie zniechęciłam się więc ich komentarzami i sięgnęłam po tę lekturę...

więcej Pokaż mimo to