rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Fabuła powieści, pomimo że na pierwszy rzut oka wydawała mi się całkiem zachęcająca, nie zachwyca. Przede wszystkim wydarzenia zbyt długo kręcą się jedynie wokół planów realizacji swoich zamiarów przez główną bohaterkę i wokół niej samej, natomiast główna intryga pojawia się stosunkowo późno. Największym problemem powieści jest jest jednak sama Tess. Nie wiem dlaczego ktoś zdecydował się z tak odpychającej postaci uczynić główną bohaterkę (czy raczej antybohaterkę), ale miałam wrażenie, jakbym patrzyła na młodsze wcielenie Mirandy Priestly, która jeszcze nie zdążyła rozwinąć skrzydeł. Tess jest okropną egocentryczką, próżną, a czasami bezinteresownie złośliwą (dużą przyjemność sprawia jej wymyślanie plotek na temat stanu, w jakim znaleziono jej byłego szefa, co – na szczęście – zwraca się przeciwko niej). Nie grzeszy również inteligencją, co doskonale widać, gdy – popychana głupotą i próżnością – pakuje się, i to z uśmiechem na twarzy, w pułapkę zastawioną przez byłych współpracowników, którzy planują pozbyć się potencjalnej konkurentki. O wątku miłosnym wolałabym nawet nie wspominać – powiem tylko, że trafił swój na swego. Kolejną rzeczą jest język powieści - pomimo że uwielbiam narrację pierwszoosobową, w tym wypadku było to dodatkowe źródło udręki, ponieważ cały czas byłam skazana na obecność Tess oraz wysłuchiwanie jej ciągłych, erotycznych skojarzeń, lub zachwytów nad samą sobą. Osobowość bohaterki i jej niewybredny język przekłada się również negatywnie na sceny erotyczne – a gdy w czasie jednej z takich scen bohaterka zaczęła zachwycać się swoimi piersiami, miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno. Podczas lektury stale towarzyszyło mi na przemian znudzenie, niedowierzanie, chęć bicia głową w poduszkę, a pod koniec, dla odmiany, dołączyła do tego również satysfakcja, gdy do Tess zaczęły wracać własne czyny, i to ze zdwojoną siłą. Niestety nawet zakończenie mnie zawiodło, ponieważ stało się oczywiste, że nie wyciągnęła żadnych wniosków - wręcz przeciwnie. Polubiłam za to Emmę, asystentkę Tess, która wprawdzie nie odegrała żadnej znaczącej roli, jednak jakaś pozytywna postać była miłą odmianą. Również Saleema, z której narzeczonym główna bohaterka poszła do łóżka (i to nie jeden raz) w czasach, gdy obie były najlepszymi przyjaciółkami, wydała mi się ciekawa, jednak z powodu toczącej się między nimi wojny w zasadzie nic nie można o niej powiedzieć. Poza tym, że przeciwieństwie do swojej dawnej przyjaciółki, najwyraźniej ceni lojalność i szczerość – za to Tess ma do niej pretensje, że nie chce jej znać.
Naprawdę nie wiem, jak udało mi się przez to przebrnąć, ale nie chciałabym przechodzić czegoś takiego drugi raz. Nawet szczególnie się nie zdziwiłam, gdy na koniec przeczytałam, że autorem „Agencji” jest mężczyzna, niejaki Brian Freeman, który przy pisaniu powieści współpracował z prawdziwą agentką literacką. Być może osoby zainteresowane funkcjonowaniem takich agencji znajdą w tej książce coś dla siebie – dla mnie jednak była to okropna, toksyczna lektura, a niesmak pozostanie mi pewnie jeszcze przez jakiś czas.

http://z-glowa-w-ksiazkach.blogspot.com/

Fabuła powieści, pomimo że na pierwszy rzut oka wydawała mi się całkiem zachęcająca, nie zachwyca. Przede wszystkim wydarzenia zbyt długo kręcą się jedynie wokół planów realizacji swoich zamiarów przez główną bohaterkę i wokół niej samej, natomiast główna intryga pojawia się stosunkowo późno. Największym problemem powieści jest jest jednak sama Tess. Nie wiem dlaczego ktoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo fajna, nieco nostalgiczna powieść, zupełnie inna niż się spodziewałam że będzie - uwielbiam takie zaskoczenia :) Z pewnością godna polecenia.

Bardzo fajna, nieco nostalgiczna powieść, zupełnie inna niż się spodziewałam że będzie - uwielbiam takie zaskoczenia :) Z pewnością godna polecenia.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z twórczością Gai Grzegorzewskiej zetknęłam się po raz pierwszy przy okazji "Orchidei" i postanowiłam sprawdzić jak autorka radzi sobie z samodzielną twórczością, a że akurat w tym czasie ukazała się "Topielica", padło właśnie na tą książkę. No i skończyłam ją z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony mamy całkiem fajną główną bohaterkę, prywatną detektywkę Julię, Mazury i jacht jako miejsce akcji, z drugiej strony jednak w pewnym momencie (na krótko przed rozwikłaniem zagadki) zorientowałam się że wątek kryminalny przestał mnie zajmować, w przeciwieństwie do losów bohaterów i relacji między nimi (swoją drogą, dość pokręconych:). Chyba nie do końca powinno tak być, co nie zmienia faktu że lektura sprawiła mi dużo przyjemności i przy najbliższej okazji chętnie poznam poprzednie dwie części.
Zastanawiam się również, jak autorka odnalazłaby się w innych gatunkach - mam wrażenie, że mogłoby z tego wyjść coś bardzo ciekawego.

Z twórczością Gai Grzegorzewskiej zetknęłam się po raz pierwszy przy okazji "Orchidei" i postanowiłam sprawdzić jak autorka radzi sobie z samodzielną twórczością, a że akurat w tym czasie ukazała się "Topielica", padło właśnie na tą książkę. No i skończyłam ją z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony mamy całkiem fajną główną bohaterkę, prywatną detektywkę Julię, Mazury i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba jestem jedną z nielicznych osób, której Bastion nie przypadł do gustu... Pierwszą część opowieści czytałam z zapartym tchem, gdyż realizm opisanych wydarzeń robił na mnie ogromne wrażenie i nie sposób było się oderwać, jednak gdy tylko rozpoczęły się wydarzenia składające się na główną część historii, napięcie zaczęło opadać, a powieść zaczęła mi się okropnie dłużyć. Zdecydowanie na plus należy zaliczyć całą masę interesujących postaci pierwszo- i drugoplanowych i chyba to dzięki nim udało mi się w pewnym momencie nie odłożyć książki na bok... Według mnie Bastion jest zbyt nierówny, by nazwać go najlepszą powieścią Stephena Kinga, ale zapewne wyróżnia się na tle jego twórczości. U mnie jednak po lekturze pozostało wrażenie, że coś poszło nie do końca tak, jak sobie zaplanował autor.

Chyba jestem jedną z nielicznych osób, której Bastion nie przypadł do gustu... Pierwszą część opowieści czytałam z zapartym tchem, gdyż realizm opisanych wydarzeń robił na mnie ogromne wrażenie i nie sposób było się oderwać, jednak gdy tylko rozpoczęły się wydarzenia składające się na główną część historii, napięcie zaczęło opadać, a powieść zaczęła mi się okropnie dłużyć....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moja ulubiona część przygód Mistrza :) Pomimo że akcja przeniosła się z Krakowa do małej wioski, oddalonej od miasta 11 kilometrów (a głównie do baru w tejże wiosce), atmosfera powieści ani trochę nie ucierpiała - a nawet wręcz przeciwnie. Historia wciągnęła mnie bez reszty, a na dodatek wszystko dzieje się w trochę niesamowitej i dość ponurej scenerii. Pojawia się trochę nowych postaci, wraca parę starych (w tym okropny pan Grzesio, z nie mniej okropnym kolegą), zaś szczególnie interesująco wypadają powodowane alkoholem wspomnienia Mistrza, dzięki którym wreszcie możemy trochę bliżej poznać tajemniczego Doktora. Pomimo że nie jestem fanką kryminałów (i raczej nią nie zostanę:), trylogię Marcina Świetlickiego czytałam z prawdziwą przyjemnością i trochę żałuję, że to już ostatnia część.

Moja ulubiona część przygód Mistrza :) Pomimo że akcja przeniosła się z Krakowa do małej wioski, oddalonej od miasta 11 kilometrów (a głównie do baru w tejże wiosce), atmosfera powieści ani trochę nie ucierpiała - a nawet wręcz przeciwnie. Historia wciągnęła mnie bez reszty, a na dodatek wszystko dzieje się w trochę niesamowitej i dość ponurej scenerii. Pojawia się trochę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dracula: Nieumarły Ian Holt, Dacre Stoker
Ocena 6,2
Dracula: Nieum... Ian Holt, Dacre Sto...

Na półkach: ,

Moim zdaniem to niestety zupełnie nieudana książka - tym bardziej że niedawno przeczytałam również "Draculę" i liczyłam na godną kontynuację, jednak obie powieści dzieli ogromna przepaść, a na domiar złego "Nieumarły" robił co mógł, by popsuć mi wrażenia po pierwszej części. Nie mam wątpliwości, że autorzy chcieli dobrze (również ich motywy wydawały mi się przekonujące), ale na tym się skończyło. O ile jeszcze początek był bardzo nastrojowy - co również było zasługą mojego ulubionego bohatera Draculi, Johna Sewarda, występującego tu w roli łowcy wampirów:) - to w momencie wprowadzenia nowych postaci cała atmosfera zaczęła się rozmywać, aż do finału, który w moim odczuciu całkowicie pogrążył powieść. Znalazło się tu również wiele dziwnych wątków, wśród których wyjątkowo nietrafionym pomysłem wydaje mi się umieszczenie książki "Dracula" i samego Brama Stokera, a w dodatku czasami miałam wrażenie, że autorom zdarzało się tracić z oczu realia, w których miała rozgrywać się powieść i wydawało się jakby na moment wszystko przenosiło się do czasów współczesnych. Mam tylko nadzieję, że za jakiś czas zapomnę o "Nieumarłym" i jeszcze raz będę mogła wrócić do "Draculi".

Moim zdaniem to niestety zupełnie nieudana książka - tym bardziej że niedawno przeczytałam również "Draculę" i liczyłam na godną kontynuację, jednak obie powieści dzieli ogromna przepaść, a na domiar złego "Nieumarły" robił co mógł, by popsuć mi wrażenia po pierwszej części. Nie mam wątpliwości, że autorzy chcieli dobrze (również ich motywy wydawały mi się przekonujące),...

więcej Pokaż mimo to