rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Różne odgłosy towarzyszą mojemu wieczornemu zasypianiu. Słyszę karetki pogotowia jadące na sygnale, alarm włączony w czyimś samochodzie; słyszę również awanturujących się ludzi, których „pogaduszki” okraszone są stekiem wyzwisk. Czasem jednak nie słychać niczego. Właśnie w takich momentach myślę o wieczorach na wsi, gdzie słychać rżenie koni, ujadanie psa przy akompaniamencie cykania świerszczy.

Wielkomiejski zgiełk nigdy nie dorówna wiejskiej sielance, o czym doskonale przekonały się Emilia Sergiej i Ludwika Kiszczyńska zwana Lulą – główne bohaterki powieści „Stateczna i postrzelona” autorstwa Moniki Szwaji. Skomplikowana przeszłość postrzelonej Emilki i uporządkowane – acz nudne – życie statecznej Luli – o tym dowiadujemy się na początku książki. Jeden wyjazd na wieś, jedno spotkanie z przyjaciółmi powoduje, iż grupa starych znajomych postanawia całkowicie zmienić swoje dotychczasowe życie i prowadzić wspólny agrobiznes, korzystając przy tym z uprzejmości poczciwej wdowy po rotmistrzu, która dzięki temu nie musi wyprowadzać się z domu, z którym wiąże ją tyle wspomnień. Dla każdej z głównych bohaterek decyzja ta jest brzemienna w skutki: Lula przekonuje się, że niekiedy potrzeba czasu, aby dostrzec to, co jest dla nas najcenniejsze, z kolei Emilia po kilku latach spędzonych w luksusie poznaje smak zajęć związanych z prowadzeniem domu i opieką nad niepełnosprawnymi ludźmi – i o dziwo, doskonale się w tym odnajduje. W tym miejscu nie wolno nie wspomnieć o dwóch leciwych staruszkach, które czasem pomagają domownikom w poszukiwaniu szczęścia – oczywiście za ich plecami! – i bardzo chciałyby, aby te ich niecne plany się spełniły. Mowa tu o babci Stasi, właścicielce Rotmistrzówki a także o baronowej Mariannie von Krieger, która wraca do swojego Mariendorfu po wielu latach spędzonych za granicą. Obie tworzą niepowtarzalny klimat i to właśnie dzięki nim goście mogą poczuć prawdziwe ciepło domowego ogniska.

Powieść ta jest idealna dla osób, które czasem mają wątpliwości co do słuszności podjętych kroków; boją się zaryzykować. Tymczasem pełna werwy postawa – nie takich już młodych – bohaterów może zainspirować do działania i przekonać, że są jeszcze na świecie ludzie, którzy mogą pomóc w realizacji marzeń. Pani Monika Szwaja po raz kolejny z dużą dozą humoru opisuje codzienne życie ukazane z dwóch perspektyw – jak sam tytuł wskazuje. Która bohaterka bardziej przypadła mi do gustu? Po chwili zastanowienia wskazałabym na Emilkę, pełną uroku osobistego i wcale nie zepsutą przez bogactwo dziewczynę, na której widok szaleją prawie wszyscy mężczyźni – która z nas by tak nie chciała! Choć myślę, że każda czytelniczka odnajdzie w sobie wiele cech zarówno tej statecznej jak i postrzelonej. I każda zatęskni do wiejskiej beztroski, gdzie wieczorną melodię układa sama Matka Natura.

Różne odgłosy towarzyszą mojemu wieczornemu zasypianiu. Słyszę karetki pogotowia jadące na sygnale, alarm włączony w czyimś samochodzie; słyszę również awanturujących się ludzi, których „pogaduszki” okraszone są stekiem wyzwisk. Czasem jednak nie słychać niczego. Właśnie w takich momentach myślę o wieczorach na wsi, gdzie słychać rżenie koni, ujadanie psa przy...

więcej Pokaż mimo to