-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant7
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński6
Biblioteczka
Narracja pierwszoosobowa i realia epoki w najlepszym wydaniu
Narracja pierwszoosobowa i realia epoki w najlepszym wydaniu
Pokaż mimo toKsiążka daleka od moich zainteresowań, ale przeczytałam w jeden dzień. I jedna myśl przyświecała mi długo po po jej odłożeniu: "Strach i samotność zawsze wyglądają tak samo. Niezależnie od okoliczności".
Książka daleka od moich zainteresowań, ale przeczytałam w jeden dzień. I jedna myśl przyświecała mi długo po po jej odłożeniu: "Strach i samotność zawsze wyglądają tak samo. Niezależnie od okoliczności".
Pokaż mimo to
Jest w niej wszystko. Niestety, właściwie niedostępna. Ceny używanych egzemplarzy osiągają stawki jak na aukcjach dzieł sztuki.
Jest błąd w opisie - książka ma 1015 stron.
Jest w niej wszystko. Niestety, właściwie niedostępna. Ceny używanych egzemplarzy osiągają stawki jak na aukcjach dzieł sztuki.
Jest błąd w opisie - książka ma 1015 stron.
Pompatyczne zapowiedzi książki okazały się tylko jak clickbaitowy nagłówek w prasie czy tytuł filmiku na popularnym portalu. W „Niechcianym dziedzictwie” nie ma nic z obiecanych rzeczy. A już na pewno nieprawdą jest, że nigdy dotąd nie powstało takie barwne dzieło. To nie jest opowiedziane barwnie.
Barwy w tej pozycji wyglądają tak:
„Na usługach królowej pozostawali takoż chłopcy pokojowi i dworzanie, z których znakomita większość była jej urzędnikami. Sonka miała swojego marszałka dworu, ochmistrzynię, kanclerza czy wreszcie sekretarzy piszących w jej imieniu listy. Byli też krajczy, podstoli, stolnik, podczaszy, koniuszy, kredensarz, opiekun obrusów i wielu innych, których funkcji teraz dokładnie nie pomnę”.
Odnoszę wrażenie, że to notatka. Do tego mocno zsyntetyzowana z dopisanymi kilkoma wyrazami by dawały iluzję czyjejś opowieści. Od powieści średniowiecznej oczekuję zbudowania średniowiecznego świata i pokazania go mnie. Tutaj świata średniowiecznego nie zobaczyłam.
Opisu miejsc brak. Właściwie wszystko się dzieje w jakiejś komnacie pośród świec – już samo to świadczy o słabej znajomości tematu.
Opis Krakowa nie istnieje, bo druga królowa zjeżdża do niego nocą, do tego jest mgła i w ostateczności miasto nie zostaje pokazane. Bitwa też jest, ale jej nie widzimy, bo narrator leży w rowie i też nic ni widzi… Jest mowa o polowaniu, ale narrator na nie nie trafia, bo uszkadza kolano…
Opisy ograniczają się do asekuracyjnych wtrętów, a mimo to Autorka nie unika błędów.
Dlatego uważam też, że nawet micra bibliografia nie jest tożsama z treścią książki. Architektura Wawelu podana na tacy w najnowszej monografii Janickiego (wskazana w bibliografii) w ogóle nie została ukazana, a publikacja historyka nie została wykorzystana. Szkoda.
Całość od pierwszych stron konsekwentnie odsuwa nas od historii, od Jagiellonów tym bardziej. Ostatecznie składa się z notatek przeplatanych dialogami, które są tak miałkie, że ich nie pamiętamy po dziesięciu sekundach lub okrutnie nudnymi rozważaniami narratora, który z wiedzą współczesnego psychiatry używa słów takich jak „zwerbalizowane” „emocje” „system” czy „relacje”. W ogóle język jest nieprzyzwoicie współczesny i skutecznie wywala nas z immersji.
Mam problem z hasłem wydawniczym mówiącym o przystępności powieści, czyniąc z hasła główny atut książki. Mnie owa przystępność obraża, bo sugeruje, że mój mózg nie zniesie niczego więcej prócz zwykłego nagrzania ośrodka szybkiej przyjemności (?). Co to jest przystępność w tej wersji? Niedbały język? Powierzchowne potraktowanie tematu?
Historia jest, ale jej nie ma. A w powieści historycznej to historia kształtuje bohatera i odwrotnie. Ten wpływ i próba rozszyfrowania kodu kulturowego średniowiecza, jest kręgosłupem tego gatunku. Mam wrażenie, ze autorka porzuca historię na rzecz uczuć (zakochania), które całkowicie przejmują władzę nad treścią. Sama przyznaje nawet, (ustami narratora), że to miała być opowieść o Jagiellonach, a jest o uczuciach. Wybranych, dodam. Jakby autorka tylko tutaj czuła się dobrze.
Nierówna narracja rozprasza. Nie wiem po co ta ekwilibrystyka logiczna mająca wytłumaczyć przejście z narracji pierwszoosobowej na narrację trzecioosobową. A raczej wiem. Chodzi o pokazanie sceny, której widzieć nie może narrator pierwszoosobowy. Podobne kuriozum nastąpiło, kiedy Hen bardzo chciał pokazać noc poślubną Jagiełły z królową Zofią i narrator ukrył się w jakimś kącie lub pod ich łóżkiem…
Nie robi na mnie wrażenia masa notatkowych dat i faktów. To nie jest dobry research. Research to też badanie, research to wyciągnięcie wniosków z tych notatek. Jednak na wnioski chyba zabrakło czasu; Autorka zupełnie niedawno pisała przecież o Wołyniu.
Na temat bohaterów i ich kreacji się nie wypowiem – licentia poetica daje prawo do folgowania wyobraźni. Jednak wygląd Władysława Jagiełły mocno mnie zdziwił; czytałam zdanie kilkukrotnie, bo myślałam, że autorka opisuje Zygmunta Starego:
„(…) król jak i biskup byli potężnej budowy, zwaliści i umięśnieni jak niedźwiedzie (…)”
I to już powinno wyjaśnić wiele miłośnikom historii. Tak jak i to, że Oleśnicki zasiada za … biurkiem. Rzecz dla superfana autorki lub blogera obojętna, dla czytelnika powieści historycznej, nie do przyjęcia.
„Niechciane dziedzictwo” to produkcyjniak, a opis z tyłu okładki to nadużycie. Ale nie winię autorki. Winie wydawcę.
Pompatyczne zapowiedzi książki okazały się tylko jak clickbaitowy nagłówek w prasie czy tytuł filmiku na popularnym portalu. W „Niechcianym dziedzictwie” nie ma nic z obiecanych rzeczy. A już na pewno nieprawdą jest, że nigdy dotąd nie powstało takie barwne dzieło. To nie jest opowiedziane barwnie.
Barwy w tej pozycji wyglądają tak:
„Na usługach królowej pozostawali takoż...
Piszący opinie o tej książce prawie wszyscy zwracają uwagę na wybijającą się erudycję Autorki. Dla mnie to tylko dobry i ciekawy risercz. Jednak uważam, że eseje są świetne. Tylko pierwszy rozdział pomógł mi zobaczyć Jadwigę wyraźnie i odpowiedział na kilka istotnych pytań, z którymi nikt z publicystów do tej pory się nie zmierzył. Gorąco polecam.
Piszący opinie o tej książce prawie wszyscy zwracają uwagę na wybijającą się erudycję Autorki. Dla mnie to tylko dobry i ciekawy risercz. Jednak uważam, że eseje są świetne. Tylko pierwszy rozdział pomógł mi zobaczyć Jadwigę wyraźnie i odpowiedział na kilka istotnych pytań, z którymi nikt z publicystów do tej pory się nie zmierzył. Gorąco polecam.
Pokaż mimo toSensacja i historia w świetnym wydaniu. Jedyna autorka, której sceny łóżkowe wychodzą apetycznie.
Sensacja i historia w świetnym wydaniu. Jedyna autorka, której sceny łóżkowe wychodzą apetycznie.
Pokaż mimo to
Jest w książce wszystko to co być powinno w powieści historycznej: na pierwszym planie przemyślany, pokazany fragment dziejów (przyczyna, przebieg, skutki - razem lub osobno) wpływający na bohaterów narracji i oczywiście niezauważalnie, wszyte w treść, bogate tło kulturowe. Jak zawsze świetna pozycja autorki. Wznowienie powieści świadczy o tym, jak wielu miłośników historii doceniło poprzednie wydanie.
Jest w książce wszystko to co być powinno w powieści historycznej: na pierwszym planie przemyślany, pokazany fragment dziejów (przyczyna, przebieg, skutki - razem lub osobno) wpływający na bohaterów narracji i oczywiście niezauważalnie, wszyte w treść, bogate tło kulturowe. Jak zawsze świetna pozycja autorki. Wznowienie powieści świadczy o tym, jak wielu miłośników historii...
więcej Pokaż mimo to