rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ocena całego cyklu Królotwórca, Królobójca: 6/10 - dobra.

Po potrójnej tragedii jaka dotknęła Lur, młody książę Gar wspólnie ze swym przyjacielem Asherem próbują ogarnąć królestwo. Posuwają się przy tym do złamania pierwszego prawa bogini Barl. Nie wiedzą, że czai się na nich Morg, czyste, inteligentne zło chcące zniszczyć całe królestwo.

Schemat rozwoju akcji jest podobny jak w pierwszym tomie. Tempo jest najpierw spokojne, wydawałoby się, że wszystko idzie ku lepszemu i to pomimo owego ukrytego zła. Ale nadzieja szybko upada wraz z naszymi bohaterami. Czy jeszcze się podniosą?

Każda opowieść fantasy musi mieć wyraziste zakończenie, ostateczne starcie dobra ze złem. Temu cyklowi wyraźnie go brakuje, co obniża ogólne wrażenie po jego przeczytaniu. Całość jednak jak najbardziej do przeczytania, choć bez fajerwerków.

Starsza młodzież najbardziej doceni te książki.

Ocena całego cyklu Królotwórca, Królobójca: 6/10 - dobra.

Po potrójnej tragedii jaka dotknęła Lur, młody książę Gar wspólnie ze swym przyjacielem Asherem próbują ogarnąć królestwo. Posuwają się przy tym do złamania pierwszego prawa bogini Barl. Nie wiedzą, że czai się na nich Morg, czyste, inteligentne zło chcące zniszczyć całe królestwo.

Schemat rozwoju akcji jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ocena całego cyklu Królotwórca, Królobójca: 6/10
Młody człowiek, mający dość braku perspektyw porzuca swą wioskę, by zacząć nowe życie w stolicy kraju Lur. Wydaje się, że jest wybrańcem losu, gdyż przypadkiem udaje mu się okiełznać konia królewskiego syna. Jednak szybko okazuje się, że "przypadek" nie był przypadkiem, a bycie wybrańcem losu nie jest jednoznaczne z byciem szczęściarzem.

Akcja powieści rozwija się powoli, leniwie, łagodnie wciągając czytelnika w świat stworzony przez autorkę. Klimat książki zmienia się tuż przed jej końcem. Następuje gwałtowne i trochę chaotyczne przyspieszenie akcji, które ma zachęcić czytelnika do sięgnięcia po drugi tom.

Książka jak najbardziej do przeczytania, choć nic odkrywczego w niej nie znajdziemy. Najbardziej doceni ją starsza młodzież.

Ocena całego cyklu Królotwórca, Królobójca: 6/10
Młody człowiek, mający dość braku perspektyw porzuca swą wioskę, by zacząć nowe życie w stolicy kraju Lur. Wydaje się, że jest wybrańcem losu, gdyż przypadkiem udaje mu się okiełznać konia królewskiego syna. Jednak szybko okazuje się, że "przypadek" nie był przypadkiem, a bycie wybrańcem losu nie jest jednoznaczne z byciem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co mają wspólnego wysoki urzędnik państwowy, przedsiębiorca, makler giełdowy, finansista, przestępca i dziennikarz? Drogi tych wszystkich ludzi w ciekawy sposób splatają się w opowieści Kena Folleta.
Średnia powieść autora, napięcia trochę brakuje, historia trochę naciągana, na dodatek dość krótka. Ale jak najbardziej można przeczytać. Szczególnie, że zajmie to tylko ok. 4 godzin.

Co mają wspólnego wysoki urzędnik państwowy, przedsiębiorca, makler giełdowy, finansista, przestępca i dziennikarz? Drogi tych wszystkich ludzi w ciekawy sposób splatają się w opowieści Kena Folleta.
Średnia powieść autora, napięcia trochę brakuje, historia trochę naciągana, na dodatek dość krótka. Ale jak najbardziej można przeczytać. Szczególnie, że zajmie to tylko ok. 4...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest zła. I to na wielu płaszczyznach.
Sam pomysł wydaje się być OK. Oto spokojne miasto w Japonii jest atakowane przez coraz liczniejsze bandy makaków. Małpy posuwają się nawet do morderstw, a policja jest bezradna. Aby rozwiązać ten problem rząd Japonii wzywa na pomoc naukowca z USA, którego zadaniem jest pomoc w badaniach naukowych nad tym fenomenem i zapobieżeniu dalszym atakom. Szybko jednak okazuje się, że problem daleko wykracza poza badania naukowe.
Natomiast kiedy przejdziemy do czytania, szybko przekonałem się, że otrzymaliśmy gniota. Książka napisana jest w dziwnej manierze, której nawet nie umiem określić. Akcji w niej niewiele. Większość narracji dzieje się w formie wewnętrznego monologu bohatera. Stawia pytania, na które natychmiast otrzymuje odpowiedzi albo od siebie samego, albo od osób z otoczenia, które "domyślają się" co bohater myśli. Naukowego dochodzenia tu jak na lekarstwo, a bohater bardziej zajmuje się zwiedzaniem okolicy niż dochodzeniem przyczyn zjawiska. Właściwie sam bohater wydaje się być zbędnym balastem dla otoczenia, które działa zupełnie jakby go nie było i doskonale radzi sobie bez niego.
Naprawdę można obejść się bez tej książki. Ja żałuję, że przeczytałem.

Ta książka jest zła. I to na wielu płaszczyznach.
Sam pomysł wydaje się być OK. Oto spokojne miasto w Japonii jest atakowane przez coraz liczniejsze bandy makaków. Małpy posuwają się nawet do morderstw, a policja jest bezradna. Aby rozwiązać ten problem rząd Japonii wzywa na pomoc naukowca z USA, którego zadaniem jest pomoc w badaniach naukowych nad tym fenomenem i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Film oglądałem wiele razy. Po książkę sięgnąłem dopiero teraz.
I nabrałem nowego spojrzenia na tą historię. Film z jednej strony dość wiernie adaptaptuje książkę. Z drugiej strasznie spłycił głównych bohaterów. John Rambo - twardziel z filmu zmienił się w Johna Rambo - świetnie wyszkolonego żołnierza, który ma uczucia i słabości. Podobnie Teasle ze zwyczajnego brutalnego i głupiego policjanta z filmu zmienił się w gościa, który ma trochę zdrowego rozsądku, zasady i powody swego postępowania.
Dlatego cieszę się, że przeczytałem książkę po obejrzeniu filmu. I na pewno do filmu wrócę ponownie, by spojrzeć na niego innym okiem.
Lektura zdecydowanie warta przeczytania, nie tylko dla miłośników mordobicia.

Film oglądałem wiele razy. Po książkę sięgnąłem dopiero teraz.
I nabrałem nowego spojrzenia na tą historię. Film z jednej strony dość wiernie adaptaptuje książkę. Z drugiej strasznie spłycił głównych bohaterów. John Rambo - twardziel z filmu zmienił się w Johna Rambo - świetnie wyszkolonego żołnierza, który ma uczucia i słabości. Podobnie Teasle ze zwyczajnego brutalnego i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Saga trwa nadal. Jednak im dalej w las tym gorzej. Poprzednie dwie części zmogłem z bólem. Ta jednak przechyliła czarę goryczy. Przeczytałem, ale obiecałem sobie, że o następnych tomach tylko posłucham jak rozwinęła się akcja i zakończyła klątwa od tych, którzy przeczytają. Nie mam siły już tego czytać dalej.
Autorka tym razem zmieniła troszkę konwencję. Do tej pory był romans, później trochę akcji, dla której w ogóle warto było wziąć książkę do ręki i kończyło się znów romansem. Teraz mamy romans, kropelka akcji, romans, kropelka akcji, romans, kropelka akcji, itd. Moim sposobem na książkę był przeskakiwanie momentów romansowych by chwytać akcję. W miarę mi się udało. Ale nie tak powinno wyglądać czytanie książki.
Mam wrażenie, że kolejne pomysły na części romansowe przychodzą autorce w miarę czytania kolejnych Harlequinów. W tym Harlequinie ona kocha jego, ale nie może być z nim, bo coś tam? No to streszczamy wątek własnymi słowami i wstawiamy do książki i już jest kilka stron. A następnym Harlequinie on kocha ją a ona nie może być z nim? No to jest przecież świetny materiał by go streścić w mojej książce. itd.
Zdecydowanie nie warto tego czytać...

Saga trwa nadal. Jednak im dalej w las tym gorzej. Poprzednie dwie części zmogłem z bólem. Ta jednak przechyliła czarę goryczy. Przeczytałem, ale obiecałem sobie, że o następnych tomach tylko posłucham jak rozwinęła się akcja i zakończyła klątwa od tych, którzy przeczytają. Nie mam siły już tego czytać dalej.
Autorka tym razem zmieniła troszkę konwencję. Do tej pory był...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z trudem przeczytałem pierwszy tom. Drugi wziąłem do ręki tylko dla tego, że interesowało mnie jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Ale drugi tom jest chyba jeszcze słabszy od pierwszego. Pierwsze 140 stron to zwykły Harlequin. Później zaczyna się jakaś akcja, ale ciurka ona niczym z przerdzewiałej konewki. Postacie są tak nierzeczywiste, że aż zęby bolą.
Ot kilka przykładów. Jak myślicie ile zajmuje Kesley nauczenie się celnego strzelania z łuku? Jeden dzień, dwie strony książki. Coś co w rzeczywistości trwa miesiącami dla Kesley było równie łatwe jak zjedzenie pączka w Tłusty Czwartek.
Kesley z jednej strony jest mało rozgarniętą nastolatką, której myśli są zafiksowane wokół "jedynej", "prawdziwej" miłości i która czasami wydaje się mieć kłopoty z pomnożeniem 5 i 6, z drugiej strony rozwiązuje w kilka sekund zagadki nad którymi pan Kishan głowił się tygodniami.
A już rozwaliło mnie zupełnie, kiedy Kesley nazwała siebie ciężko przez życie doświadczoną, bo przeżyła miłosny zawód. Ludzie!!! To obraża zdrowy rozsądek.
Znów świetny pomysł na fabułę został zmarnowany.

Z trudem przeczytałem pierwszy tom. Drugi wziąłem do ręki tylko dla tego, że interesowało mnie jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Ale drugi tom jest chyba jeszcze słabszy od pierwszego. Pierwsze 140 stron to zwykły Harlequin. Później zaczyna się jakaś akcja, ale ciurka ona niczym z przerdzewiałej konewki. Postacie są tak nierzeczywiste, że aż zęby bolą.
Ot kilka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Most w Avinione to jedna z najdłużej czytanych przeze mnie książek pomimo, że liczy tylko nieco ponad 300 stron. Nie wciągnęła mnie w ogóle. Co więcej, nie rozumiem po co w ogóle została napisana. Nie udało mi się odkryć jej fabuły. Książka wg zapowiedzi to powieść historyczna i owszem, dzieje się w 1314 roku, podczas ostatnich dni życia papieża Klemensa V. Wydaje się być swoistego rodzaju apologią tego nie najlepiej ocenianego papieża - jego porażki (rozwiązanie templariuszy, zależność od Filipa Pięknego, przeniesienie papiestwa do Avinionu) przedstawione są jako głęboko przemyślane plany zakończone sukcesem. Oprócz tego mamy słabą historię miłosną, Żydów ratujących świat, podstępnych kardynałów i tajemnicę, która mogłaby spoić to wszystko w świetną całość, gdyby autor chciał tą tajemnicę rozwiązać, a nie stwierdzić że jest nieważna.
Zdecydowanie odradzam, szkoda czasu. Jest tyle innych powieści historycznych, po które warto sięgnąć.

Most w Avinione to jedna z najdłużej czytanych przeze mnie książek pomimo, że liczy tylko nieco ponad 300 stron. Nie wciągnęła mnie w ogóle. Co więcej, nie rozumiem po co w ogóle została napisana. Nie udało mi się odkryć jej fabuły. Książka wg zapowiedzi to powieść historyczna i owszem, dzieje się w 1314 roku, podczas ostatnich dni życia papieża Klemensa V. Wydaje się być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z tyłu okładki wydawca napisał, że J.K. Rowling chciałaby napisać tą powieść. No cóż, ja też bym chciał. Powstałaby wtedy ciekawa książka, z wciągającą fabułą. A tak mamy coś, co jest wytworem powieściopodobnym. Książkę pożyczyłem w bibliotece szukając czegoś ciekawego dla mojego nastoletniego syna. I on się nią zachwycił. Chcąc być "na czasie" przeczytałem ją też i ja. Przedstawiona historia ma potężny potencjał, który został na wiele sposobów zmarnowany przez autorkę. Gdzie powinno być długo, jest krótko (np. przejście przez komnatę pełną robaków opisane w dwóch akapitach!). Gdzie jest długo powinno być krótko (np. ogromna ilość przemyśleń bohaterki na temat jej uczuć do tygrysa). Często widać zwyczajny brak pomysłu na ciekawe rozwinięcie wydarzeń, czy poprowadzenie akcji. Autorka nie ma żadnego warsztatu pisarskiego, a nawet co gorsza brakuje jej chyba oczytania. Bo nawet na podstawie innych powieści możnaby sklecić jakąś ciekawą fabułę.
Cała świat powieści widzimy oczami młodszej nastolatki i niestety jest on opisany językiem takiej to nastolatki. O ile pierwsza cecha mogłaby dodać wiele smaku tej powieści, o tyle druga jest dopuszczalna co najwyżej w jakimś sweet blogasku. Ja wiem, że przez głowy nastolatków przemyka sto uczuć na godzinę, ale opisywanie ich wszystkich w książce jest dziwactwem. Autorka jest tak przekonująca w swej pisaninie, że zaczynam mieć podejrzenia, że ona sama jest taką nastolatką, tyle że zamkniętą w ciele dorosłej kobiety. Wg mnie to się nadaje do konsultacji psychologicznej.

Nie dajcie się zwieść reklamie. Jeśli nie sięgniecie po tą książkę, to nic nie stracicie.

Z tyłu okładki wydawca napisał, że J.K. Rowling chciałaby napisać tą powieść. No cóż, ja też bym chciał. Powstałaby wtedy ciekawa książka, z wciągającą fabułą. A tak mamy coś, co jest wytworem powieściopodobnym. Książkę pożyczyłem w bibliotece szukając czegoś ciekawego dla mojego nastoletniego syna. I on się nią zachwycił. Chcąc być "na czasie" przeczytałem ją też i ja....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka bardzo wtórna. To taka Camilla Lackberg, ale w gorszym wydaniu.

Książka bardzo wtórna. To taka Camilla Lackberg, ale w gorszym wydaniu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kocham Gruzję. Byłem tam raz w swoim życiu i mam nadzieję pojechać tam raz jeszcze na dłużej. Dlatego czytam wszystko co na temat tego kraju pojawia się w Polsce. Dlatego też czekałem na Georgialiki.
Jestem jednak trochę zawiedziony książką. Może zwyczajnie oczekiwałem czegoś innego. Autorka jest zafascynowana Gruzją i to widać z każdej strony tej książki. W pierwszej części próbuje w słowach ubrać swoje wrażenia z pobytu w wielu unikalnych miejscach. Maluje obrazy słowami i dodaje im swoich uczuć. Część to nierówna - jedne krainy bardziej opisane, drugie potraktowane trochę bardziej po macoszemu. Druga część to kilka wywiadów z twórcami kultury gruzińskiej formie rozmów przy stole. Myślę, że ciekawiej czytałoby się jako normalne wywiady w jakimś tygodniku. Myślę, że klucz do książki opisany jest we wstępie - Katarzyna Pakosińska tłumaczy Gruzję przez siebie. A każdy kto Gruzję odwiedzi będzie miał własne tłumaczenie tego kraju.
Dodatkowa gwiazdka za wydanie książki - dużo zdjęć, świetny papier. Warto wziąć do ręki.

Kocham Gruzję. Byłem tam raz w swoim życiu i mam nadzieję pojechać tam raz jeszcze na dłużej. Dlatego czytam wszystko co na temat tego kraju pojawia się w Polsce. Dlatego też czekałem na Georgialiki.
Jestem jednak trochę zawiedziony książką. Może zwyczajnie oczekiwałem czegoś innego. Autorka jest zafascynowana Gruzją i to widać z każdej strony tej książki. W pierwszej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze się czyta. Historia ciekawa. Mam nadzieję, że realia są przedstawione wiernie, bo wykreowany świat jest barwny, pełny i sprawia wrażenie rzeczywistego. Szkoda by mi było, gdyby był w całości wytworem fantazji autora. Razi nie jednak antyluterskość autora. Może dlatego, żem sam luteranin. Nauki Lutra generalnie rozprzestrzeniały się w pokojowy sposób.

Andrzej Pilipiuk wydaje się miłośnikiem Norwegii (wszak napisał też dzienniki norweskie), ale odrzuca z niej to, co stanowi esencję dzisiejszej Norwegii - właśnie protestantyzm.

Dobrze się czyta. Historia ciekawa. Mam nadzieję, że realia są przedstawione wiernie, bo wykreowany świat jest barwny, pełny i sprawia wrażenie rzeczywistego. Szkoda by mi było, gdyby był w całości wytworem fantazji autora. Razi nie jednak antyluterskość autora. Może dlatego, żem sam luteranin. Nauki Lutra generalnie rozprzestrzeniały się w pokojowy sposób.

Andrzej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę czyta się lekko, szybko, a prezentowana intryga powoli wciąga, by ukazać swe mroczne oblicze. Po drodze stawianych jest wiele pytań, mierzymy się z sytuacjami, które mogą dziać się i dzieją wszędzie, także w naszym otoczeniu. Mam po niej kilka tematów do przemyśleń i rozmów.

Nie rozumiem tych, którzy twierdzą, że odpowiedź na pytanie "kto zabił" jest oczywista - chyba, ze zaczynają czytanie książek od końca.

Książkę czyta się lekko, szybko, a prezentowana intryga powoli wciąga, by ukazać swe mroczne oblicze. Po drodze stawianych jest wiele pytań, mierzymy się z sytuacjami, które mogą dziać się i dzieją wszędzie, także w naszym otoczeniu. Mam po niej kilka tematów do przemyśleń i rozmów.

Nie rozumiem tych, którzy twierdzą, że odpowiedź na pytanie "kto zabił" jest oczywista -...

więcej Pokaż mimo to