Grubcio

Profil użytkownika: Grubcio

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 1 rok temu
17
Przeczytanych
książek
27
Książek
w biblioteczce
4
Opinii
19
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Pieśń Ognia i lodu G.RR Martina

Zwabiony popularnością Gry o Tron sięgnąłem po cykl powieści, które przerobiono na scenariusz tego serialu. Ocena dzieła amerykańskiego autora nie jest wcale taka prosta.
Bez żadnych wątpliwości trzeba docenić wielką pracę Martina, jaką włożył w wykreowanie powieściowej rzeczywistości. Jego wizja świata przedstawionego jest spójna i często intrygująca.
Dbałość o szczegóły naprawdę budzi podziw. Historię tego świata niewątpliwie pragnie się poznać.
Również część wykreowanych przez niego postaci budzi zainteresowanie, naturalną sympatię lub antypatię. Powiem szczerze, w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że czytam powieść przede wszystkim z powodu Tyriona.
To są niewątpliwie plusy tej sagi.
Są niestety też minusy. Moje największe wątpliwości budzi konstrukcja tej sagi, przede wszystkim wielowątkowość. Ciągłe skoki od wątku do wątku, od jednej grupy postaci do drugiej powodują, że czytanie wymaga bardzo dużej koncentracji. Nie jest to naturalne chłonięcie emocji, zaprzyjaźnianie się bohaterami, lecz ciężka praca umysłowa – przypominanie sobie kim u diabła są pojawiające się kolejne postacie i o co chodzi w danym wątku.
Trzeba jednak przyznać, że jest to specyficzna literatura, ja ją nazywam powieścią fanowską, która skierowana jest do czytelnika, który nie traktuje jej jako rozrywki lekkiej łatwej i przyjemnej (jak np. ja traktuję literaturę), lecz w jakiś sposób utożsamia się z nią i czuje się niemal uczestnikiem fabuły – niczym gracz w grze komputerowej. Dygresje i szczegóły wątków pobocznych mogą być dla nich, w przeciwieństwie do mnie, bardzo atrakcyjne.
Zbyt duża liczba wątków sprawia, że obok fascynujących bohaterów pojawiają się postacie, które nie budzą zainteresowania, nie ma w nich tajemnicy, która sprawia, że chcemy śledzić ich losy. A może inaczej – zbyt duże nagromadzenie opisów niewiele wnoszących do akcji neutralizuje ich atrakcyjność. Dla mnie irytującym wątkiem było snucie się Briana z Hodorem oraz smętne dylematy Jona. Moim zdaniem autorowi zabrakło tutaj pomysłów.
I wreszcie dochodzę do największej według mnie słabości tej sagi – zbyt wiele w niej dłużyzn. Sporo akapitów można śmiało pominąć w czytaniu bez żadnej szkody dla zrozumienia dzieła.
Wydaje się, że autor bardzo często ulega fascynacji jakimś motywem i poświęca mu zdecydowanie za dużo uwagi. Bywa też tak, że jakiś wątek znika na długo. Inny zaś pojawia się dość przypadkowo, chyba tylko po to, że wypadało o nim przypomnieć.
To, niestety, są pułapki przyjętej metody pisarskiej – opisu równoległego różnych historii. Znaleźć sposób na to, aby przechodzić od jednej do drugiej w sposób naturalny i umotywowany to prawdziwe mistrzostwo świata. Martinowi nie zawsze się to udaje.
Reasumując – mam wrażenie, że autor trochę pogubił się w świecie przez siebie przedstawionym. Za bardzo sagę skomplikował i dlatego z takim trudem przychodzi mu pisanie nowych tomów.
Duży plus należy mu się za skonstruowanie naprawdę fascynującego świata i wykreowanie kilku intrygujących postaci, których losy nie są obojętne czytelnikowi.
Minus za przyjętą metodę pisarską, ciągłe rozmydlanie akcji i chaos opowieści. Negatywnie należy też ocenić poświęcanie zbyt dużo miejsca „drewnianym” postaciom jak choćby Jon, a może raczej brak pomysłu na to, aby uczynić ją bardziej atrakcyjną.
Gdyby sagę skrócić, przeredagować, popracować nad dialogami i w sposób bardziej przejrzysty powiązać poszczególne wątki byłaby to opowieść, która mogłaby rywalizować z Władcą pierścieni.
Powieść Tolkiena czytałem pewnie z 10 razy. Sagi Marina z pewnością drugi raz nie przeczytam.

Pieśń Ognia i lodu G.RR Martina

Zwabiony popularnością Gry o Tron sięgnąłem po cykl powieści, które przerobiono na scenariusz tego serialu. Ocena dzieła amerykańskiego autora nie jest wcale taka prosta.
Bez żadnych wątpliwości trzeba docenić wielką pracę Martina, jaką włożył w wykreowanie powieściowej rzeczywistości. Jego wizja świata przedstawionego jest spójna i często...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pieśń Ognia i lodu G.RR Martina

Zwabiony popularnością Gry o Tron sięgnąłem po cykl powieści, które przerobiono na scenariusz tego serialu. Ocena dzieła amerykańskiego autora nie jest wcale taka prosta.
Bez żadnych wątpliwości trzeba docenić wielką pracę Martina, jaką włożył w wykreowanie powieściowej rzeczywistości. Jego wizja świata przedstawionego jest spójna i często intrygująca.
Dbałość o szczegóły naprawdę budzi podziw. Historię tego świata niewątpliwie pragnie się poznać.
Również część wykreowanych przez niego postaci budzi zainteresowanie, naturalną sympatię lub antypatię. Powiem szczerze, w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że czytam powieść przede wszystkim z powodu Tyriona.
To są niewątpliwie plusy tej sagi.
Są niestety też minusy. Moje największe wątpliwości budzi konstrukcja tej sagi, przede wszystkim wielowątkowość. Ciągłe skoki od wątku do wątku, od jednej grupy postaci do drugiej powodują, że czytanie wymaga bardzo dużej koncentracji. Nie jest to naturalne chłonięcie emocji, zaprzyjaźnianie się bohaterami, lecz ciężka praca umysłowa – przypominanie sobie kim u diabła są pojawiające się kolejne postacie i o co chodzi w danym wątku.
Trzeba jednak przyznać, że jest to specyficzna literatura, ja ją nazywam powieścią fanowską, która skierowana jest do czytelnika, który nie traktuje jej jako rozrywki lekkiej łatwej i przyjemnej (jak np. ja traktuję literaturę), lecz w jakiś sposób utożsamia się z nią i czuje się niemal uczestnikiem fabuły – niczym gracz w grze komputerowej. Dygresje i szczegóły wątków pobocznych mogą być dla nich, w przeciwieństwie do mnie, bardzo atrakcyjne.
Zbyt duża liczba wątków sprawia, że obok fascynujących bohaterów pojawiają się postacie, które nie budzą zainteresowania, nie ma w nich tajemnicy, która sprawia, że chcemy śledzić ich losy. A może inaczej – zbyt duże nagromadzenie opisów niewiele wnoszących do akcji neutralizuje ich atrakcyjność. Dla mnie irytującym wątkiem było snucie się Briana z Hodorem oraz smętne dylematy Jona. Moim zdaniem autorowi zabrakło tutaj pomysłów.
I wreszcie dochodzę do największej według mnie słabości tej sagi – zbyt wiele w niej dłużyzn. Sporo akapitów można śmiało pominąć w czytaniu bez żadnej szkody dla zrozumienia dzieła.
Wydaje się, że autor bardzo często ulega fascynacji jakimś motywem i poświęca mu zdecydowanie za dużo uwagi. Bywa też tak, że jakiś wątek znika na długo. Inny zaś pojawia się dość przypadkowo, chyba tylko po to, że wypadało o nim przypomnieć.
To, niestety, są pułapki przyjętej metody pisarskiej – opisu równoległego różnych historii. Znaleźć sposób na to, aby przechodzić od jednej do drugiej w sposób naturalny i umotywowany to prawdziwe mistrzostwo świata. Martinowi nie zawsze się to udaje.
Reasumując – mam wrażenie, że autor trochę pogubił się w świecie przez siebie przedstawionym. Za bardzo sagę skomplikował i dlatego z takim trudem przychodzi mu pisanie nowych tomów.
Duży plus należy mu się za skonstruowanie naprawdę fascynującego świata i wykreowanie kilku intrygujących postaci, których losy nie są obojętne czytelnikowi.
Minus za przyjętą metodę pisarską, ciągłe rozmydlanie akcji i chaos opowieści. Negatywnie należy też ocenić poświęcanie zbyt dużo miejsca „drewnianym” postaciom jak choćby Jon, a może raczej brak pomysłu na to, aby uczynić ją bardziej atrakcyjną.
Gdyby sagę skrócić, przeredagować, popracować nad dialogami i w sposób bardziej przejrzysty powiązać poszczególne wątki byłaby to opowieść, która mogłaby rywalizować z Władcą pierścieni.
Powieść Tolkiena czytałem pewnie z 10 razy. Sagi Marina z pewnością drugi raz nie przeczytam.

Pieśń Ognia i lodu G.RR Martina

Zwabiony popularnością Gry o Tron sięgnąłem po cykl powieści, które przerobiono na scenariusz tego serialu. Ocena dzieła amerykańskiego autora nie jest wcale taka prosta.
Bez żadnych wątpliwości trzeba docenić wielką pracę Martina, jaką włożył w wykreowanie powieściowej rzeczywistości. Jego wizja świata przedstawionego jest spójna i często...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zwabiony popularnością Gry o Tron sięgnąłem po cykl powieści, które przerobiono na scenariusz tego serialu. Ocena dzieła amerykańskiego autora nie jest wcale taka prosta.
Bez żadnych wątpliwości trzeba docenić wielką pracę Martina, jaką włożył w wykreowanie powieściowej rzeczywistości. Jego wizja świata przedstawionego jest spójna i często intrygująca.
Dbałość o szczegóły naprawdę budzi podziw. Historię tego świata niewątpliwie pragnie się poznać.
Również część wykreowanych przez niego postaci budzi zainteresowanie, naturalną sympatię lub antypatię. Powiem szczerze, w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że czytam powieść przede wszystkim z powodu Tyriona.
To są niewątpliwie plusy tej sagi.
Są niestety też minusy. Moje największe wątpliwości budzi konstrukcja tej sagi, przede wszystkim wielowątkowość. Ciągłe skoki od wątku do wątku, od jednej grupy postaci do drugiej powodują, że czytanie wymaga bardzo dużej koncentracji. Nie jest to naturalne chłonięcie emocji, zaprzyjaźnianie się bohaterami, lecz ciężka praca umysłowa – przypominanie sobie kim u diabła są pojawiające się kolejne postacie i o co chodzi w danym wątku.
Trzeba jednak przyznać, że jest to specyficzna literatura, ja ją nazywam powieścią fanowską, która skierowana jest do czytelnika, który nie traktuje jej jako rozrywki lekkiej łatwej i przyjemnej (jak np. ja traktuję literaturę), lecz w jakiś sposób utożsamia się z nią i czuje się niemal uczestnikiem fabuły – niczym gracz w grze komputerowej. Dygresje i szczegóły wątków pobocznych mogą być dla nich, w przeciwieństwie do mnie, bardzo atrakcyjne.
Zbyt duża liczba wątków sprawia, że obok fascynujących bohaterów pojawiają się postacie, które nie budzą zainteresowania, nie ma w nich tajemnicy, która sprawia, że chcemy śledzić ich losy. A może inaczej – zbyt duże nagromadzenie opisów niewiele wnoszących do akcji neutralizuje ich atrakcyjność. Dla mnie irytującym wątkiem było snucie się Briana z Hodorem oraz smętne dylematy Jona. Moim zdaniem autorowi zabrakło tutaj pomysłów.
I wreszcie dochodzę do największej według mnie słabości tej sagi – zbyt wiele w niej dłużyzn. Sporo akapitów można śmiało pominąć w czytaniu bez żadnej szkody dla zrozumienia dzieła.
Wydaje się, że autor bardzo często ulega fascynacji jakimś motywem i poświęca mu zdecydowanie za dużo uwagi. Bywa też tak, że jakiś wątek znika na długo. Inny zaś pojawia się dość przypadkowo, chyba tylko po to, że wypadało o nim przypomnieć.
To, niestety, są pułapki przyjętej metody pisarskiej – opisu równoległego różnych historii. Znaleźć sposób na to, aby przechodzić od jednej do drugiej w sposób naturalny i umotywowany to prawdziwe mistrzostwo świata. Martinowi nie zawsze się to udaje.
Reasumując – mam wrażenie, że autor trochę pogubił się w świecie przez siebie przedstawionym. Za bardzo sagę skomplikował i dlatego z takim trudem przychodzi mu pisanie nowych tomów.
Duży plus należy mu się za skonstruowanie naprawdę fascynującego świata i wykreowanie kilku intrygujących postaci, których losy nie są obojętne czytelnikowi.
Minus za przyjętą metodę pisarską, ciągłe rozmydlanie akcji i chaos opowieści. Negatywnie należy też ocenić poświęcanie zbyt dużo miejsca „drewnianym” postaciom jak choćby Jon, a może raczej brak pomysłu na to, aby uczynić ją bardziej atrakcyjną.
Gdyby sagę skrócić, przeredagować, popracować nad dialogami i w sposób bardziej przejrzysty powiązać poszczególne wątki byłaby to opowieść, która mogłaby rywalizować z Władcą pierścieni.
Powieść Tolkiena czytałem pewnie z 10 razy. Sagi Marina z pewnością drugi raz nie przeczytam.

Zwabiony popularnością Gry o Tron sięgnąłem po cykl powieści, które przerobiono na scenariusz tego serialu. Ocena dzieła amerykańskiego autora nie jest wcale taka prosta.
Bez żadnych wątpliwości trzeba docenić wielką pracę Martina, jaką włożył w wykreowanie powieściowej rzeczywistości. Jego wizja świata przedstawionego jest spójna i często intrygująca.
Dbałość o...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Grubcio

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [5]

Stephen King
Ocena książek:
7,0 / 10
169 książek
14 cykli
15924 fanów
George R.R. Martin
Ocena książek:
7,2 / 10
96 książek
14 cykli
Pisze książki z:
5853 fanów
Jonathan Carroll
Ocena książek:
6,7 / 10
27 książek
4 cykle
1290 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
17
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
19
razy
W sumie
wystawione
17
ocen ze średnią 8,4

Spędzone
na czytaniu
105
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]