Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książkę przeczytałam tuż po studiach biotechnologicznych, kiedy byłam zdecydowana robić karierę naukową, zatem publikacja bazująca na latach badań autorki i innych wydała mi się niezmiernie ciekawa. Byłam już wtedy również wystarczająco rozczarowana idealizowanym, "uduchowionym" stosunkiem do rzeczywistości, żeby naukowe - antropologiczne - podejście do tematu miłości i związków przyjąć z pewną dozą cynicznej satysfakcji ;) Zgadzać się ze wszystkimi przedstawionymi w książce teoriami nikt nie każe, w końcu to tylko teorie, myślę natomiast, że warto otworzyć się na różnorodne przedstawione w książce dane i poddać swoje przekonania krytycznej refleksji. Albo po prostu przeczytać z czystej ciekawości świata.

Książkę przeczytałam tuż po studiach biotechnologicznych, kiedy byłam zdecydowana robić karierę naukową, zatem publikacja bazująca na latach badań autorki i innych wydała mi się niezmiernie ciekawa. Byłam już wtedy również wystarczająco rozczarowana idealizowanym, "uduchowionym" stosunkiem do rzeczywistości, żeby naukowe - antropologiczne - podejście do tematu miłości i...

Myślę, że to jedna z tych rzeczy w moim życiu, dzięki której kilkanaście lat po zapoznaniu się z nią robię to, co robię, czyli doktorat z biologii molekularnej roślin. Umocniła moją fascynację tymi organizmami. Ponadto pomogła mi przetrwać bardzo trudny okres w moim życiu i jako taka na zawsze utkwiła w mojej pamięci :')

Myślę, że to jedna z tych rzeczy w moim życiu, dzięki której kilkanaście lat po zapoznaniu się z nią robię to, co robię, czyli doktorat z biologii molekularnej roślin. Umocniła moją fascynację tymi organizmami. Ponadto pomogła mi przetrwać bardzo trudny okres w moim życiu i jako taka na zawsze utkwiła w mojej pamięci :')

O ile pamiętam książka pod względem technicznym nie ma sobie nic do zarzucenia, ale w moim odczuciu - przynajmniej wówczas, gdy ją czytałam, mając około dwudziestu lat - "szału nie było, du*y nie urywało" (jak mawiała moja ówczesna koleżanka) :P

O ile pamiętam książka pod względem technicznym nie ma sobie nic do zarzucenia, ale w moim odczuciu - przynajmniej wówczas, gdy ją czytałam, mając około dwudziestu lat - "szału nie było, du*y nie urywało" (jak mawiała moja ówczesna koleżanka) :P