-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020-01-09
2018-10-17
Bardzo prosty i przystępny opis funkcjonowania tłumów ludzkich, co to jest tłum, jakie są rodzaje, jego przywódcy i cała reszta. Wszystkie wnioski są tak przedstawione że zdają się oczywiste, choć wcale nie są. Ponadto ciekawa interpretacja wydarzeń historycznych, która zapewne ma swoją przyczynę w tym, że autor jest dość obiektywny. Fakt, socjalizmem pogardza, ale nie szczędzi krytyki innym z szeregu. Le Bon opisuje zjawiska, często wykazuje antypatię względem przedmiotu badań, lecz sprawnie unika wydawania sądów normatywnych.
Ogólnie książka pozostawia dobre wrażenia, jest lekka i przyjemna (być może dlatego, że nie można jej za bardzo czytać jako tłum). Obiło mi się o uszy że właśnie wiedzą z tej książki posłużył się Lenin aby wywołać rewolucję bolszewicką(dlatego się nią w ogóle zainteresowałem). Po lekturze, uważam jestem w stanie dać wiarę tej informacji. Polecam.
Bardzo prosty i przystępny opis funkcjonowania tłumów ludzkich, co to jest tłum, jakie są rodzaje, jego przywódcy i cała reszta. Wszystkie wnioski są tak przedstawione że zdają się oczywiste, choć wcale nie są. Ponadto ciekawa interpretacja wydarzeń historycznych, która zapewne ma swoją przyczynę w tym, że autor jest dość obiektywny. Fakt, socjalizmem pogardza, ale nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-09-23
Pomimo początkowego wahania, stwierdzam że ten plagiat C.S Lewisa (ujęty w znaczeniu pozytywnym, Lewis bowiem chciał takich plagiatów), jest godzien aby wystawić mu taką samą ocenę jak pierwowzorowi.
Moje wahanie wypłynęło z tego, że pan Piotr Kreft rozkłada to co w jego dziełach błyskotliwe i pouczające, bardzo nierówno, w przeciwieństwie do Lewisa którego "Listy Starego Diabła do Młodego" są raczej, każdy każdemu równy. Ponadto na korzyść "Listów jadowitego węża" przemawia również to, że jestem z tego rodzaju literaturą już dobrze zapoznany, a jak wiadomo pierwsze zauroczenie czuje się tylko raz, więc nie mogłem oczekiwać tego samego wrażenia co na początku.
Co do samej treści, różni się ona od wspomnianego pierwowzoru przede wszystkim uaktualnieniem, oraz tym że autor odnosi się głównie do Stanów Zjednoczonych, tak samo jak Lewis odnosił się do Anglii.
Kolejną różnicą jest to, że jest to książka nie tyle pro-chrześcijańska, lecz pro-katolicka, staje się ona przez to bardziej właściwa właśnie dla katolików niż dla innych odłamów (jak kto woli: "herezji"). O ile Lewis przynależał do kościoła anglikańskiego, to jest poczytny wśród większości wyznań chrześcijańskich, choć wielu twierdziło że gdyby żył dłużej, nawróciłby się na katolicyzm. Lecz jak sam autor mówił, chciał pozostać na pierwszej linii frontu. Pan Kreft, jest w pewnym sensie bliżej tej linii poprzez poruszenie tematów aborcji czy czystości, lecz jego dzieła trafią raczej do nieco węższej grupy.
Ostatecznie znalazłem tu głęboką znajomość ludzkiej duszy i psychiki, ujętej z perspektywy złośliwego demona.
Lektura godna polecenia wielbicielom gatunku.
Pomimo początkowego wahania, stwierdzam że ten plagiat C.S Lewisa (ujęty w znaczeniu pozytywnym, Lewis bowiem chciał takich plagiatów), jest godzien aby wystawić mu taką samą ocenę jak pierwowzorowi.
Moje wahanie wypłynęło z tego, że pan Piotr Kreft rozkłada to co w jego dziełach błyskotliwe i pouczające, bardzo nierówno, w przeciwieństwie do Lewisa którego "Listy Starego...
2017-06-29
Trudno zaprzeczyć, autor rzeczywiście jest postacią wybitną, jednakowoż nie tyle z racji doskonałej prezentacji własnych poglądów, lecz krytyki cudzych.
Choć "Heretycy" zawierają również i wartość pozytywną, albowiem uwagi na temat rodziny są nad wyraz błyskotliwe, no a zdecydowanym zaskoczeniem jest podejście autora do alkoholu. Jego uwagi w związku z tym trunkiem zapamiętam na długo. Lecz bynajmniej nie o alkohol tu chodzi, chodzi o dowiedzenie tego że pewne rzeczy irracjonalne, są rozsądne, podczas gdy inne, z gruntu racjonalne, stoją w jaskrawej sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem. Teolodzy wskazują na Trójcę Świętą, na niepokalane poczęcie, na cuda. Podczas gdy przykłady irracjonalnego rozsądku można znaleźć w zachowaniu każdego człowieka, i każdego narodu, po przez obserwację najbliższego otoczenia. Czemu Chesterton daje wyraz przy omawianiu trzech cnót: Miłości, Nadziei, Wiary.
Krytyki wobec tych z którymi się nie zgadzamy, nie powinniśmy prowadzić na poziomie niebios, granic galaktyki czy krawędzi kosmosu, lecz na poziomie stołu przy którym siedzimy, bo z nawet najprostszych rzeczy możemy wyciągnąć fundamentalne wnioski. Zanim zaczniemy udowadniać ile wynosi wynik dodawania wszystkich nocy i wszystkich dni świata, powinniśmy nadmienić że 2+2=4.
Błyskotliwość polemiki, oraz zdolność autora do dyskredytowania poglądów przeciwnika, przy jednoczesnym zachowaniu do niego szacunku, jest doprawdy godna podziwu. Zwłaszcza kiedy podejmuję się próby "przetłumaczenia" sloganów przeciwnika np:
"Cała nadzieja leży nie w religii ani w moralności, lecz w edukacji" tłumaczy na
"Nie umiemy rozstrzygnąć, co jest dobre, ale dajmy to naszym dzieciom"
Wielka szkoda że ludzie nie tylko nie wierzą, ale wręcz uważają za nierozsądne, czy raczej niemiłe, kiedy jedna osoba mówi do drugiej z pozycji ortodoksi (przeświadczona że to ona ma rację), traktując drugą osobę jako heretyka (czyli kogoś kto się definitywnie myli).
Tragedią dzisiejszego świata jest to, że jest on pełen ludzi, którym brakuje fundamentalnej gorliwości w głoszeniu swoich poglądów, niezależnie od tego czy są one błędne czy prawdziwe. Albowiem człowiekowi który uważa kłamstwo za prawdę, można przemówić do rozsądku, natomiast trudno objawić wartość prawdy człowiekowi, który nawet nie wierzy że obiektywna prawda istnieje.
Trudno zaprzeczyć, autor rzeczywiście jest postacią wybitną, jednakowoż nie tyle z racji doskonałej prezentacji własnych poglądów, lecz krytyki cudzych.
Choć "Heretycy" zawierają również i wartość pozytywną, albowiem uwagi na temat rodziny są nad wyraz błyskotliwe, no a zdecydowanym zaskoczeniem jest podejście autora do alkoholu. Jego uwagi w związku z tym trunkiem...
Trzyma poziom najsławniejszej książki głównego autora - "Wywieranie wpływu na ludzi: teoria i praktyka", ale tym razem mamy do czynienia z czymś bardziej specjalistycznym. Główne dla osób zarządzających innymi ludźmi, ale znajdzie się również coś dla każdego.
Kilka ciekawych pojęć, oraz kilka bardzo ciekawych anegdot, których znajomość, jest cenniejsza, niż znajomość zwykłych kawałów na poprawę humoru.
Czyta się szybko i przyjemnie, ale najlepiej jeśli robi się to ze świadomością, że sytuacje w których zrobimy użytek z nabytej wiedzy, pojawią się w niedalekiej perspektywie.
Serdecznie polecam. Głównie dlatego, że w przeciwieństwie do wielu niezadowolonych lekturą, znalazłem się w sytuacji w której porady ukazane w książce okazały się rzeczywiście użyteczne.
Spamiętanie ich wszystkich jest raczej niewykonalne, ale zawsze można do nich wrócić.
Ja jestem pewien że to kiedyś zrobię.
Trzyma poziom najsławniejszej książki głównego autora - "Wywieranie wpływu na ludzi: teoria i praktyka", ale tym razem mamy do czynienia z czymś bardziej specjalistycznym. Główne dla osób zarządzających innymi ludźmi, ale znajdzie się również coś dla każdego.
Kilka ciekawych pojęć, oraz kilka bardzo ciekawych anegdot, których znajomość, jest cenniejsza, niż znajomość...
2017-06-18
Proste, lekkie, objaśnione w formie listów. A co najważniejsze, tej samej ligi co "Listy starego diabła do młodego", z tym że czytając listy anielskie nikt nieobeznany nie będzie na ciebie patrzył jak na wariata, gdyż tytuł najsławniejszego dzieła C.S Lewisa brzmi nieomal jak "Instrukcje Szatana dla młodego satanisty". Tutaj nie musimy się bać dziwnych pytań ze strony otaczających nas ludzi.
Jedyną rzeczą do jakiej mógłbym się przyczepić, jest długość, ale że autor napisał drugą część, czuję się niemal zobowiązany aby bliżej zapoznać się z jego twórczością.
Polecam.
Proste, lekkie, objaśnione w formie listów. A co najważniejsze, tej samej ligi co "Listy starego diabła do młodego", z tym że czytając listy anielskie nikt nieobeznany nie będzie na ciebie patrzył jak na wariata, gdyż tytuł najsławniejszego dzieła C.S Lewisa brzmi nieomal jak "Instrukcje Szatana dla młodego satanisty". Tutaj nie musimy się bać dziwnych pytań ze strony...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-17
Zdecydowanie najlepsza książka Lewisa jaką kiedykolwiek czytałem.
Co świadczy najlepiej o uznaniu czytelnika dla danej pozycji? Odpowiedz jest prosta: ten który prawdziwie podziwia kunszt pisarski danego autora, nie zawaha się podarować danego działa drugiemu człowiekowi.
Ja, dzień po przeczytaniu, dziękowałem Bogu za to że w pobliskiej księgarni znajdowały się dwa egzemplarze. Natychmiast tam pobiegłem i bez wahania wybrałem ją na prezent dla pewnej, godnej go, osoby.
Dlaczego akurat to, dzieło Lewisa jest tak dobre? Ponieważ jest najbardziej uniwersalne, nie trzeba być teologiem, filozofem a nawet chrześcijaninem (to bardzo ważne - autor tylko raz wspomina że jest chrześcijaninem). Czytałem kilka arcydzieł, ale każde w pewnej mierze odnosi się do tej czy innej tematyki, bardziej lub mniej odpowiedniej dla poszczególnych ludzi. Ale "Koniec Człowieczeństwa" polecam wszystkim bez wyjątku.
Pierwsza część "Ludzie bez torsów", oraz druga "Droga", są bardzo dobre, ale to wykład trzeci zatytułowany "Koniec Człowieczeństwa" jest zdecydowanie najlepszy i najważniejszy, wykraczający poza wszystko z czym się zetknąłem. "Rok 1984", "Nowy Wspaniały Świat", "Atlas Zbuntowany", a nawet sama historia, do tego co się dzieje w tym nie doskonałym świecie, w naszych wyobrażeniach i naszej rzeczywistości, odnosi się ta książka. Jak próbowano i próbuje się zniszczyć człowieka? Jak? Dlaczego? I czym jest tajemnicze Tao? Uniwersalne prawo, obiektywne prawo, bez którego nie jesteśmy ludźmi.
Bez czegoś obiektywnego, wiecznego co było zawsze przed nami i będzie zawsze po nas, nie możemy rościć sobie pretensji do tytułu człowieka.
To wszystko to prawdziwa esencja konserwatyzmu (nie chcę nikogo zniechęcać tym słowem, jeśli tak jest to radzę zweryfikować co ono naprawdę oznacza), bo to właśnie bardziej niż do chrześcijaństwa, książka prowadzi właśnie do przekonania o istnieniu Drogi, Tao, Prawa Naturalnego.
Niezwykle przejrzysty wywód, jeśli osiągnie swój cel, nie pozostawi człowieka obojętnym.
O tym jak wiele wiary pokładam w tym dziele, niech świadczy to że osoba którą nim obdarowałem, identyfikowała się jako agnostyk.
Nie jest to książka łatwa, możliwe ze będzie wymagać ponownego przeczytania. Ale jest to książka krótka. I na pewno warta wysiłku.
Polecam!
Zdecydowanie najlepsza książka Lewisa jaką kiedykolwiek czytałem.
Co świadczy najlepiej o uznaniu czytelnika dla danej pozycji? Odpowiedz jest prosta: ten który prawdziwie podziwia kunszt pisarski danego autora, nie zawaha się podarować danego działa drugiemu człowiekowi.
Ja, dzień po przeczytaniu, dziękowałem Bogu za to że w pobliskiej księgarni znajdowały się dwa...
2017-05-07
Główną kwestią jaką należy poruszyć i najważniejszym pytaniem na które należy odpowiedzieć, jest to czy "Felietony diabelskie" dorównują pierwowzorowi Lewisa.
W mojej opinii nie.
Choć pierwsze rozdziały były obiecujące, a i kilka bardzo trafnych spostrzeżeń się znajdzie, to jednak nie jest to. Faktycznie, między felietonem a listem jest różnica, w felietonie nie ma fabuły (która ma dla mnie znaczenie), są to raczej kilkustronicowe wypowiedzi odnośnie jednej kwestii.
Objętość każdego z felietonów jest taka sama - trzy strony (warto nadmienić że jest i 88).
Fakt lektura jest raczej łatwa, ale ogólnie rzecz biorąc, całość pozostaje daleko w tyle za "Listami starego diabła do młodego" w których mogliśmy co prawda znaleźć odniesienia do Wielkiej Brytanii, ale nie przeszkadzały one zbytnio. Natomiast tutaj, mnóstwo odniesień do Polski, polaków i polskiego episkopatu - to raczej satyryczna krytyka takiego a takiego postępowania, niż traktat o moralności ujęty w formę pouczeń skierowanych do tego kto ma ją niszczyć.
Ostatecznie, jako coś do poczytania, polecam, ale nie jest to "coś co każdy rozsądny człowiek powinien przeczytać".
Główną kwestią jaką należy poruszyć i najważniejszym pytaniem na które należy odpowiedzieć, jest to czy "Felietony diabelskie" dorównują pierwowzorowi Lewisa.
W mojej opinii nie.
Choć pierwsze rozdziały były obiecujące, a i kilka bardzo trafnych spostrzeżeń się znajdzie, to jednak nie jest to. Faktycznie, między felietonem a listem jest różnica, w felietonie nie ma fabuły...
2017-03-29
Książka zdecydowanie inna niż wszystkie jakie przeczytałem. Gdyż jest to jedyny poradnik, który bardziej przypomina wspomnienia autora, które po prostu mogą się nam przydać. Raz czytamy rozmowę Kevina Duttona z tak zwanym przez niego "dobrym psychopatą" czyli Andym McNabem. Innym razem autor nieco odbiega od rozmowy i objaśnia to co przeczytaliśmy bardziej naukowym językiem, by chwilę po tym wrócić do rozmowy. W której napotkamy: kilka szczegółów z życia SAS czyli najbardziej elitarnej jednostki sił zbrojnych w Wielkiej Brytanii, kilka badań naukowych oraz kilkanaście żartów i anegdot drugiej, a nawet pierwszej kategorii. Co ostatecznie czyni całość bardzo przystępną w odbiorze.
Trudno mi określić, czy gdyby ta książka była pisana w "normalnym" stylu, to czy mogłaby być krótsza, ale jako że cena jest taka sama jak cena poprzedniczki ("Mądrość Psychopatów"), przymknę na to oko.
Co do samej treści, to porady bardziej nadają się dla introwertyka który zastanawia się dlaczego jego życie jest szare jak papier toaletowy. Coś mi mówi że użyteczność tej książki dla danego człowieka jest odwrotnie proporcjonalna do prawdopodobieństwa że ją kupi, jeśli ma w ogromnym stopniu odmienić czyjeś życie, to tym kimś jest raczej ktoś kto częściej rozważa samobójstwo niż próbę jakiejkolwiek zmiany tego życia.
Dla mnie wartość tej książki była nie zbyt wielka, no cóż, w testach na obecność danej cechy psychopatycznej (które znajdują się na końcu każdego rozdziału), miałem dosyć wysokie wyniki. Ale ostatecznie nie waham się dać 8/10, bo dobrze pamiętam kim byłem cztery lata temu, a wtedy najpewniej nazwałbym tą pozycje arcydziełem, gdyż doszedłbym do wielu wniosków które zmieniły moje życie dużo wcześniej. Zaświadczam o tym jako ktoś kto w gimnazjum był niemową o przeciętnych zdolnościach, bez pasji i ambicji. A w technikum stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych i aktywnych osób w klasie, dodatkowo z najlepszą średnią (choć muszę przyznać konkurencja w technikum była na zdecydowanie niższym poziomie, ale bądź co bądź średnia od tamtego czasu podskoczyła o minimum 0.5).
Innymi słowy, przydatna lekcja o perswazji i samodyscyplinie. Użyteczne i praktyczne.
Polecam.
Książka zdecydowanie inna niż wszystkie jakie przeczytałem. Gdyż jest to jedyny poradnik, który bardziej przypomina wspomnienia autora, które po prostu mogą się nam przydać. Raz czytamy rozmowę Kevina Duttona z tak zwanym przez niego "dobrym psychopatą" czyli Andym McNabem. Innym razem autor nieco odbiega od rozmowy i objaśnia to co przeczytaliśmy bardziej naukowym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-04
Muszę przyznać, bardzo ciekawe studium nad ludzkim umysłem, a konkretnie umysłem psychopatycznym. Najważniejszym atutem książki, jest to że naprawia ona pojęcie "psychopata". Dzięki niej nie postrzegamy tej grupy ludzi jako najniebezpieczniejszych z ludzi, lecz jako osoby których emocjonalne "suwaki" są nieco inaczej ustawione niż nasze.
Cechy psychopatyczne występują nie tylko u seryjnych morderców, ale również u maklerów giełdowych, neurochirurgów, sportowców. Bardzo istotne jest to że tych dobrych psychopatów wyróżnia to że są w stanie samodzielnie kontrolować swoje "ustawienia", a jeszcze istotniejsze jest to że istnieje możliwość aby osobę bez tych cech w nie wyposażyć.
Odwaga, nieustraszoność etc. są użyteczne dla każdego z nas i ogólnie rzecz biorąc trudno wskazać na osobę która nigdy nie żałowała, a to że nie była dość śmiała, nie podjęła dostatecznie szybko decyzji czy dała się ponieść emocją.
Co niektórzy, twierdzą że psychopaci są następnym ogniwem ewolucji. Jestem skłonny się z tym zgodzić, ale czytając książkę czułem się jak jakiś arystokrata jadący bryczką, czytający gazetę w której prorokuje się wielkie zmiany jakie spowodują samochody. Niewiele tu praktycznych porad, ale jesteśmy wprost bombardowani wiedzą, którą łatwo się przyswaja. Sporą gratkę dla niektórych stanowić mogą zamieszczone w książce, rozmowy z ciekawymi psychopatami, w tym seryjnymi mordercami. Tak czy owak, polecam.
Muszę przyznać, bardzo ciekawe studium nad ludzkim umysłem, a konkretnie umysłem psychopatycznym. Najważniejszym atutem książki, jest to że naprawia ona pojęcie "psychopata". Dzięki niej nie postrzegamy tej grupy ludzi jako najniebezpieczniejszych z ludzi, lecz jako osoby których emocjonalne "suwaki" są nieco inaczej ustawione niż nasze.
Cechy psychopatyczne występują nie...
2016-07-31
"Atlas Zbuntowany" Ayn rand w niczym nie odbiega od "Źródła" (które nawiasem mówiąc również polecam), ale nawet ośmielę się stwierdzić że jest lepszy, choć obydwu powieścią przyznaję zaszczytne miejsce arcydzieł literatury na mojej półce.
Wielu może zwrócić uwagę że postacie dobre i złe można odróżnić już na podstawie opisu wyglądu, to fakt, ale w tej książce nie liczą się postacie, ich osobowości, historie. Lecz ich przesłanie. Jeśli mielibyśmy ją do czegoś porównać to trafnym wyborem byłaby mitologia grecka, herosi są bowiem nieskazitelni, w ogóle bez grzechu, uosabiają coś, nie są ani teraz, ani kiedyś indziej ale są zawsze. Podczas gdy na przykład w Biblii są prawdziwe postacie które kiedyś żyły i ich przesłanie jest nieco inne, Mojżesz zwątpił, Dawid wysłał przyjaciela na śmierć aby posiąść jego żonę, Salomon popadł w bałwochwalstwo. Nie trzeba wiele myśleć aby dojść do wniosku które postacie podobają się bardziej szeroko rozumianemu ogółowi. Nikt raczej nie jest silny jak Herkules ani odporny na ciosy jak Achilles, dlatego nigdy nie zapatrujemy się w nich jako idoli ponieważ większość z nas pali most prowadzący do tego celu, zanim zacznie świadomie myśleć. Ale bądź co bądź postacie mitologiczne mogą nas czegoś nauczyć. I to jest celem pani Alicji. Bohaterowie pozytywni powieści to tytani intelektualni i chyba tylko głupiec myślałby aby naprawdę starać się być jak oni (nawiązując do chrześcijaństwa: "Tylko Chrystus i Maria byli bez grzechu i nawet najwięksi święci mieli w sobie jego pierwiastek). Jeżeli potraktujemy ich jako idoli dojdziemy do wniosku że tak naprawdę nikt nigdy nie zasłużył obiektywnie na zbawienie (ewentualnie coś tam innego zależnie w co wierzysz) bo NIKT nie jest absolutnie idealny. Jeśli sobie tego nie uświadomimy i nie spojrzymy na książkę tak jak należy, możemy dojść do wniosku że autorka zdaje się żądać od nas doskonałości, co jest niedorzeczne. To tyle w celu wyjaśnienia najczęściej wysuwanego pod adresem powieści zarzutu.
Co do samej treści. Zmagania bohaterów z rozrastającym się aparatem przymusu skonstruowanym przez grabieżców są bardzo ciekawe przez całe tysiąc sto stron, a jedynym momentem kiedy poczułem monotonie był rozdział "Mówi John Galt" który zawiera zdecydowanie najdłuższą wypowiedź jaką kiedykolwiek przeczytałem (Sam mówca w dalszej części książki objaśnia nam że mówił trzy godziny!), podczas której czułem jakbym natknął się na książkę w książce.
Akcja toczy się raczej szybko choć warto nadmienić że czas jej trwania rozciąga się na kilka lat.
Wśród zasług książki należy wymienić: Zaoranie komunizmu, Rehabilitacja pieniądza, co nieco o seksie.
Oraz zdecydowanie najważniejszą za którą autorce powinno się wręczyć diamentowy medal, a mianowicie za najdoskonalsze ukazania piekła na Ziemi. Najważniejszym elementem doktryny piekła jest to że ludzie pomimo ze cierpią najbardziej na świecie, nie chcą opuszczać piekła, albowiem pragną nienawidzić, nigdy nie wybiorą miejsca gdzie nie można nienawidzić. Czy to jednak znaczy że skoro do piekła nie pójdą ludzie którzy wolą iść do nieba, to czy samo to aby nie chcieć się tam znaleźć wystarczy? Otóż nie. Najważniejszym elementem Fabryki Samochodów Dwudziestego Wieku (tak się nazywa alegoria piekła w powieści), jest to że zmienia ono ludzi w takie właśnie potwory. Nikt kto tego nie dozna na własnej skórze nie zrozumie. Aby wizja była kompletna brakuje tego aby fabryki nie dało się opuścić, ale nie to jest istotą rzeczy. To każdy może sobie dodać.
Ten element książki znajdujący się w moim wydaniu na stronach 678-687, jest dla mnie bezkompromisowo najbardziej wartościowy. Bardziej niż całe książki. Dlatego zachęcam wszystkich, równo chrześcijan jak i ateistów aby przeczytali ten fragment. "Atlas Zbuntowany" jest całkiem popularny, był nawet w takiej mieścinie jak Łowicz, w Empiku, więc szansa że się go znajdzie w najbliższym salonie jest całkiem duża. Dlatego jeśli uważasz że nie chcesz zagłębiać się w ponad tysiąc stronicową cegłę, to weź ją do ręki i przeczytaj tą jedną wypowiedź ( zaczyna się od słów "Głosowaliśmy na walnym zebraniu..."). Naprawdę warto.
To bez wątpienia najważniejsza powieść w moim życiu. Gorąco polecam!
"Atlas Zbuntowany" Ayn rand w niczym nie odbiega od "Źródła" (które nawiasem mówiąc również polecam), ale nawet ośmielę się stwierdzić że jest lepszy, choć obydwu powieścią przyznaję zaszczytne miejsce arcydzieł literatury na mojej półce.
Wielu może zwrócić uwagę że postacie dobre i złe można odróżnić już na podstawie opisu wyglądu, to fakt, ale w tej książce nie liczą...
2016-05-25
Książka z pewnością nie zasługuję na złą sławę jaką się cieszy obecnie. A "makiawelistyczny egoizm" nie jest wcale taki zły jakim go malują.
Spostrzeżenia autora są niekiedy niezwykle błyskotliwe, zdecydowanie bardziej niż byśmy się tego spodziewali po kimś kto żył kilkaset lat temu. Tak czy inaczej skoncentrowana dawka analizy socjologicznej społeczeństwa dobrej jakości.
Czy jest to arcydzieło, wątpię, ale lektura była nad wyraz przyjemna i co ciekawe język jakim jest napisane niezwykle mnie momentami rozbawił, czego się w zupełności nie spodziewałem.
"Dowódcy sił najemnych są znakomici - lub nie; jeżeli są, to nie możesz im zaufać (...) Jeśli jednak dowódca nie jest kompetentny, to jesteś zwyczajnie zrujnowany".
Książka z pewnością nie zasługuję na złą sławę jaką się cieszy obecnie. A "makiawelistyczny egoizm" nie jest wcale taki zły jakim go malują.
Spostrzeżenia autora są niekiedy niezwykle błyskotliwe, zdecydowanie bardziej niż byśmy się tego spodziewali po kimś kto żył kilkaset lat temu. Tak czy inaczej skoncentrowana dawka analizy socjologicznej społeczeństwa dobrej...
2013-07-26
Od razu uprzedzam że ta pozycja raczej nie da wam tego czego ja od niej chciałem. A czego chciałem? No cóż, tytuł wystarczy za odpowiedź.
Informacje zawarte w książce są przekazane w prosty i przystępny sposób. Nic dalszego od prawdy że czytając czujemy się jak podczas rozmowy z przyjacielem, skąd. Lekturę określiłbym jako słuchanie najlepszego wykładu jaki miałem przyjemność przeczytać. Podział na rozdziały, podrozdziały, dodatki w postaci listów, zdjęcia ułatwiające zapamiętanie, wszystko to czyni książkę najlepiej wykonaną jaką kiedykolwiek miałem okazję czytać. Rozmiar, czcionka, cała struktura powinna być wzorem do naśladowania dla wszystkich książek tego typu. Nawet jeśli treść jest wartościowa, to po jakimś czasie następuje zmęczenie, ale tu tak nie jest, przeczytanie stu stron dziennie nie sprawia najmniejszej trudności.
Co do samej treści to porady, wskazówki itp. będą miały użytek prawdopodobnie tylko dla przywódcy politycznego, menadżera, dyrektora firmy, generała i być może kapłana. Ale jeśli nie jesteś(lub nie zamierzasz być) jednym z wymienionych, to szansa na wykorzystanie zdobytej wiedzy w praktyce jest niezwykle mała.
Aczkolwiek "Wywieranie wpływu na ludzi" poleciłbym każdemu. Jeśli nie wykorzystasz tego czego się dowiedziałeś w sposób w jaki jest opisany, to nie ma powodu do zmartwień, po przeczytaniu czerpiemy dwie główne korzyści:
1. Znajomość sytuacji przedstawionych jest równie, o ile nie bardziej użyteczna niż znajomość jakiejś śmiesznej anegdoty czy żartu. Posiadając taką wiedzę możemy z łatwością zaimponować innym(na przykład dlaczego w pewnej niewielkiej mieścinie ponad dziewięćset osób zdecydowało się popełnić zbiorowe samobójstwo przez wypicie śmiertelnej trucizny o smaku truskawkowym).
2. Bardziej niż pozwalać nam manipulować innymi, Cialdini uczy nas jak dostrzegać kiedy ktoś(lub coś np: reklama) próbuje nas zmanipulować. Dzięki poradą i zapisanym na papieże doświadczeniom innych będziemy mogli szybciej i łatwiej dostrzec kiedy jesteśmy, jak by to określił chrześcijanin "kuszeni przez pokusy świata".
Wierzę że przekaz jaki niesie ze sobą książka może pomóc czytelnikowi zaoszczędzić więcej pieniędzy niż wydał na jej zakup.
Od razu uprzedzam że ta pozycja raczej nie da wam tego czego ja od niej chciałem. A czego chciałem? No cóż, tytuł wystarczy za odpowiedź.
Informacje zawarte w książce są przekazane w prosty i przystępny sposób. Nic dalszego od prawdy że czytając czujemy się jak podczas rozmowy z przyjacielem, skąd. Lekturę określiłbym jako słuchanie najlepszego wykładu jaki miałem...
Przeczytałem dzięki wylewowi krytyki na Empik, za to że pozwolił na to by w jego ofercie książkowej znalazło się coś tak obrazoburczego jak ta pozycja.
Ocena zawyżona, bo podejrzewam że wielu ludzi wstawiło 1/10 bez przeczytania, tylko po postu ze złości.
Co do samej treści to zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, gdyż traktuje nie tyle o homoseksualizmie, ale o niedojrzałości której homoseksualizm jest skutkiem. Bardziej niż na tym dlaczego nie być homoseksualistom, książka skupia się na tym dlaczego powinno się być heteroseksualistom. Zaś rzeczy takie jak pornografia, masturbacja czy choćby erotyczne fantazjowanie, powinny być uważane za patologie niezależnie od tego z jakimi osobami mamy do czynienia.
Określenia pejoratywne są, ale niewiele i nie są szczególnie mocne.
Jednak nie jest to książka dla każdego homoseksualisty, ponieważ autor ewidentnie wierzy w Boga, i to nie nieokreśloną siłę kosmiczną. Krótko mówiąc, jest katolikiem i tego nie ukrywa. Choć nie pisze o mocach nadprzyrodzonych., to stwierdzenia o skuteczności modlitwy działają na niewierzących czytelników jak płachta na byka. Choć nawet jeśli trudno o naukowy dowód na jej nadprzyrodzone działanie, to jest ona na pewno przynajmniej pewną formom autosugestii,. Jednak dostrzeżenie tego wymaga podejścia racjonalnego a nie emocjonalnego.
Co do krytyki to martwi mnie to, że nie zauważa się dwóch rzeczy:
1. Autor ani razu nie nawołuje do przymusowego zamykania osób z popędami homoseksualnymi w ośrodkach w którym ma się ich podać trapi
2. Trudno zaprzeczyć że są ludzie, którzy stosując się do rad autora osiągnęli to czego chcieli. I wiodą życie bez pornografii, masturbacji i fantazjowania, i że są z tego powodu szczęśliwsi.
3. Autor nie obiecuje cudów, lecz ciężką i długotrwałą pracę, być może trwającą lata. Oraz zdaje sobie sprawę, że pewni ludzie jednak wracają do stanu z przed terapii. Całkowite wyzwolenie od dawnych skłonności stwierdziło tylko od 10 do 15%, 30% rezygnuje po kilku miesiącach, a wielu będzie się zapewne zmagać przez całe życie.
Na koniec, brak zgodności z powszechnymi standardami "naukowymi" znaczy o wiele mniej, kiedy za tą "nauką" stoją siły polityczne, gotowe płacić za potwierdzenie głoszonych przez siebie tez.
A że pan Aardweg jest osobą mówiącą, aby pozwolono działać takim jak on, bez wspomagania ich przymusem państwowym, stojącą na przeciw tych, którzy gotowi są na poparcie reform wprowadzających nieomal totalitarną indoktrynację i kontrolę w placówkach publicznych. Krytykowanie go za brak zgodności z takim tłumem znowu traci na sile.
Sytuacja tutaj przypomina to, co się stało na blogu popularnonaukowym "to tylko teoria", kiedy jego twórca spotkał się z bardzo negatywnymi reakcjami, kiedy jasno stwierdził że ludzie fundamentalnie różnią się od zwierząt, a nazywanie hodowli kurczaków, moralnie równemu holocaustem, jest bzdurom.
Ideologia szkodzi nauce, każda. Obawiam się, że najlepszym sposobem na bezstronność, jest obniżenie zaangażowania państwa w naukę. Problem w tym, że tak nauka, jak i religia, zawsze były, i zawsze będą skutecznymi narzędziami do zdobywania władzy.
Ostatecznie, polecam przede wszystkim homoseksualistom wierzącym w Boga i nieakceptującym swoich skłonności. Oraz tym wytrwałym psychicznie (nie sugeruję, że tan kto się nie zgadza z autorem, jest słaby psychicznie, to, że poglądy z którymi się nie zgadzamy powodują dyskomfort psychiczny jest całkiem normalne, brak tego dyskomfortu jest większym problemem niż jego przerost).
Przeczytałem dzięki wylewowi krytyki na Empik, za to że pozwolił na to by w jego ofercie książkowej znalazło się coś tak obrazoburczego jak ta pozycja.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOcena zawyżona, bo podejrzewam że wielu ludzi wstawiło 1/10 bez przeczytania, tylko po postu ze złości.
Co do samej treści to zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, gdyż traktuje nie tyle o homoseksualizmie, ale o...