-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
Pierwszy pełnokrwisty Pan Samochodzik, a to z tego powodu, że wreszcie posiada swój samochodzik ;). Można powiedzieć - samochodzik z rodowodem, bo historia spadku po wujku Gromille przedstawiona została z najdrobniejszymi szczegółami i wyjątkową pieczołowitością. Są też harcerze: Wilhelm Tell, Wiewiórka i Sokole Oko - wszystko tak jak być powinno. No ale do największych "przebojów" Nienackiego, tej książce jeszcze sporo brakuje.
Wplecione w opowieść wątki "jedynego słusznego ustroju" z pewnością nie przeszkadzały w lekturze 40 lat temu, teraz jednak rażą. Dziedzic uciekający przez "wyzwolicielami" z Armii Czerwonej mógł nie budzić większych wątpliwości w 1973. Inaczej jest w 2013. Kto wie czy "banda" Barabasza była w istocie bandą, czy żołnierzami podziemia? Tym ciekawsze to pytanie, że przeszłość Nienackiego wydaje się dość ponura a jego związki ze służbami jawnymi i tajnymi dość ścisłe.
Warto rzucić okiem na ekranizację powieści wyreżyserowaną w 1965 roku przez Stanisława Jędrykę. W roli Pana Samochodzika wystąpił Jan Machulski, role szwarccharakterów przypadły w udziale Ryszardowi Pietruskiemu i Mieczysławowi Pawlikowskiemu. "Zaliczkę" zagrała Joanna Jędryka.
Pierwszy pełnokrwisty Pan Samochodzik, a to z tego powodu, że wreszcie posiada swój samochodzik ;). Można powiedzieć - samochodzik z rodowodem, bo historia spadku po wujku Gromille przedstawiona została z najdrobniejszymi szczegółami i wyjątkową pieczołowitością. Są też harcerze: Wilhelm Tell, Wiewiórka i Sokole Oko - wszystko tak jak być powinno. No ale do największych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Na początku myślałem, że nie przebrnę!!! Toć to "produkcyjniak" a rebours. Zamiast 300% procent normy w fabryce, ekologiczne stąpanie po mchu i chuchanie-dmuchanie na wątłe paprotki. Oczywiście wszystko w grobowej ciszy, tak by nie wystraszyć sympatycznej rodziny żuków.
Neoficka gorliwość Nienackiego (który chyba niedawno wyniósł się z miasta i zamieszkał nad jeziorami) jest wręcz niesmaczna - nie lubię tego typu gwałtownych "nawróceń".
Ale nic to - ostatecznie jakoś się przyzwyczaiłem i przeczytałem książkę - nawet z pewną przyjemnością. Ten indiański sztafaż z początku troszkę śmieszył i odstraszał, w sumie dodał jednak całości nieco uroku...
Na początku myślałem, że nie przebrnę!!! Toć to "produkcyjniak" a rebours. Zamiast 300% procent normy w fabryce, ekologiczne stąpanie po mchu i chuchanie-dmuchanie na wątłe paprotki. Oczywiście wszystko w grobowej ciszy, tak by nie wystraszyć sympatycznej rodziny żuków.
Neoficka gorliwość Nienackiego (który chyba niedawno wyniósł się z miasta i zamieszkał nad jeziorami)...
Całkiem niezła przygoda Pana Samochodzika - poziom mniej więcej "Fantomasa", "Nemo" czy "Fromborka". Z harcerzy niestety tylko "Baśka" i jego nieco irytujące relacje z pobytu w Bieszczadach. Wspominam o tym, bo dla odmiany pansamochodzikowy opis Pragi bardzo udany. Ciekawa zagadka (ikony/alchemicy), sympatyczna czeska rodzinka no i sam dyrektor Marczak w akcji. Złowrogiego Waldemara Batury nie stwierdzono.
Całkiem niezła przygoda Pana Samochodzika - poziom mniej więcej "Fantomasa", "Nemo" czy "Fromborka". Z harcerzy niestety tylko "Baśka" i jego nieco irytujące relacje z pobytu w Bieszczadach. Wspominam o tym, bo dla odmiany pansamochodzikowy opis Pragi bardzo udany. Ciekawa zagadka (ikony/alchemicy), sympatyczna czeska rodzinka no i sam dyrektor Marczak w akcji. Złowrogiego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pierwotnie napisana i wydana jako "Uroczysko", z czasem trafiła do serii "Pan Samochodzik..." - w tym wypadku jako "... i święty relikwiarz". Jednak sporo brakuje do klimatu właściwych "Panów Samochodzików". Zresztą o jakich "samochodzikach" mówimy skoro Pan Tomasz nie otrzymał jeszcze spadku po wujku Gromille a jedyny samochodzik, który jeździ na kartach powieści to wschodnioniemiecka IFA? (Tak na marginesie: ta IFA to tak naprawdę DKW - dekawka - zaprojektowana jeszcze za Hitlera).
Co ciekawe, Nienacki swoim "Uroczyskiem" zasłużył na ciepłe słowa Pawła Jasienicy (patrz jeden z esejów w jego "Tylko o historii"), który mocno promował wówczas wartościowe książki popularyzujące historię, w szczególności te związane z archeologią.
Pierwotnie napisana i wydana jako "Uroczysko", z czasem trafiła do serii "Pan Samochodzik..." - w tym wypadku jako "... i święty relikwiarz". Jednak sporo brakuje do klimatu właściwych "Panów Samochodzików". Zresztą o jakich "samochodzikach" mówimy skoro Pan Tomasz nie otrzymał jeszcze spadku po wujku Gromille a jedyny samochodzik, który jeździ na kartach powieści to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
A to się nam Pan Tomasz rozhulał!!! Jeździ po świecie bez opamiętania, nie omijając nawet złowrogiego NRF-u. (Jest rok 1977 przypominam, a więc czas gdy dla co lepiej sytuowanych tubylców bratnia Bułgaria była Florydą :). No ale widać Pan Tomasz (alter ego autora) ma odpowiednie "wejścia" - o co zresztą zawsze Nienackiego podejrzewałem.
Niezbyt ciekawa część przygód Pana Samochodzika, rozgrywająca się w międzynarodowym światku przestępczym "łowców antyków". Pojawiają się bohaterowie poprzedniej książki ("i... Winnetou") ze swoimi dziwnymi obyczajami i swoim dziwnym językiem. Jest też złowrogi Batura - może nie tak złowrogi jak NRF, ale jednak.
Obserwuję Pana Tomasza od poprzedniej książki i widzę, że w tym zatwardziałym kawalerze zaczynają buzować hormony. Nie wiem co będzie dalej, ale już w tym odcinku Pan Tomasz zaprosił pewną pannę do swojego mieszkania na herbatę "Earl Grey" [*]. Robi się gorąco...
[*] jak sam pisze - herbatę "UDAŁO MU SIĘ ZDOBYĆ" - wielkie brawa za socjalistyczną zaradność :).
A to się nam Pan Tomasz rozhulał!!! Jeździ po świecie bez opamiętania, nie omijając nawet złowrogiego NRF-u. (Jest rok 1977 przypominam, a więc czas gdy dla co lepiej sytuowanych tubylców bratnia Bułgaria była Florydą :). No ale widać Pan Tomasz (alter ego autora) ma odpowiednie "wejścia" - o co zresztą zawsze Nienackiego podejrzewałem.
Niezbyt ciekawa część przygód Pana...
Sentyment do tej książki posiadam "podwójny". Raz, gdy wspominam ją jako pacholęcą lekturę własną. Dwa, gdy przypominam sobie jak czytałem ją swoim kilkuletnim dzieciom, a one zamiast zasypiać - siadały w łóżeczkach próbując przeniknąć tożsamość Kapitana Nemo.
Jednak obiektywnie rzecz biorąc, książka raczej słaba. W zasadzie brak istotnej "zagadki historycznej". Brak również najfajniejszych harcerzy - owszem, Baśka obecny, ale umówmy się: druh Krogulec nie jest w stanie zastąpić Wiewiórki czy Sokolego Oka.
Razi tania dydaktyka i moralizatorstwo mające na dobrą drogę sprowadzić Czarnego Franka. Swoją drogą, potulnych rzezimieszków mieliśmy za komunistów. (Wyobraźcie sobie współczesnego "byczka", którego można by "nawrócić" obietnicą pracy w rybołówstwie ;).
Plotkując i ujawniając tajemnice alkowy warto zauważyć, że Nienacki o całe dziesięciolecia wyprzedził słynnego Kazimierza 'Kaza' Marcinkiewicza, bowiem Marta "w realu" to odpowiednik współczesnej Isabell, dla której Pan Samochodzik porzucił rodzinę.
Z sentymentu 7 gwiazdek...
Sentyment do tej książki posiadam "podwójny". Raz, gdy wspominam ją jako pacholęcą lekturę własną. Dwa, gdy przypominam sobie jak czytałem ją swoim kilkuletnim dzieciom, a one zamiast zasypiać - siadały w łóżeczkach próbując przeniknąć tożsamość Kapitana Nemo.
Jednak obiektywnie rzecz biorąc, książka raczej słaba. W zasadzie brak istotnej "zagadki historycznej". Brak...
Pomimo braku harcerzy (widać nie dostali paszportów ;) - jedna z fajniejszych przygód Pana Samochodzika. Harcerzy zastępuje dwójka sympatycznych francuskich dzieciaków, a uroku całości dodaje ciotka "caramba porca miseria". Metodyka kradzieży dzieł sztuki z zamków nad Loarą też całkiem interesująca...
U Nienackiego historia zawsze była obecna, ale w wypadku tej książki obudził się w nim prawdziwy dydaktyk, starający się przekazać maksimum informacji o dawnych dziejach Francji. Chyba troszkę za dużo. Ciekaw jestem odbioru takiego przekazu u współczesnej młodzieży - o ile rzecz jasna da się ona oderwać od kompów i zechce zerknąć na słowo pisane (nie będące streszczeniem).
Chronologicznie, w serii, "Fantomas" znajduje w odpowiednim miejscu - zaraz przed "Fromborkiem". Świadczy o tym początkowy fragment "Fromborka", w którym Pan Samochodzik wspomina swoje francuskie przygody. A jednak obie książki pisane były w odwrotnej kolejności (najpierw "Frombork" w 72 a później "Fantomas w 73 roku). W międzyczasie musiała ulec zmianie także koncepcja "Fantomasa" - pierwotnie, tajemnice zamków nad Loarą Pan Tomasz miał rozwiązywać w duecie z Karen Petersen...
Pomimo braku harcerzy (widać nie dostali paszportów ;) - jedna z fajniejszych przygód Pana Samochodzika. Harcerzy zastępuje dwójka sympatycznych francuskich dzieciaków, a uroku całości dodaje ciotka "caramba porca miseria". Metodyka kradzieży dzieł sztuki z zamków nad Loarą też całkiem interesująca...
U Nienackiego historia zawsze była obecna, ale w wypadku tej książki...
Poziom podobny do "Nemo" i "Fantomasa". Może ciut niższy - jeżeli tamtym dałem 7 gwiazdek (w skali Nienackiego) to "Zagadki Fromborka" zasługują na 6 i pół. Jak dla mnie cały efekt psuje to mechatroniczne urządzenie "niewiadomopoco" wprowadzone do fabuły. Ten magik z białymi myszkami i zaskrońcem - też odrobinę "nadmiarowy" - ale jeszcze do zniesienia. Zagadka historyczna w miarę ciekawa, a sztuczka Pana Tomasza z ostatnią skrytką pułkownika Koeniga całkiem sprytna. Do tego wszystkiego jeden harcerz (Baśka) no i "złowrogi" Waldemar Batura.
Poziom podobny do "Nemo" i "Fantomasa". Może ciut niższy - jeżeli tamtym dałem 7 gwiazdek (w skali Nienackiego) to "Zagadki Fromborka" zasługują na 6 i pół. Jak dla mnie cały efekt psuje to mechatroniczne urządzenie "niewiadomopoco" wprowadzone do fabuły. Ten magik z białymi myszkami i zaskrońcem - też odrobinę "nadmiarowy" - ale jeszcze do zniesienia. Zagadka historyczna w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to