Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki To wszystko wina twoich rodziców? Co nie gra w naszych związkach i jak to naprawić Bernie Katz, Philip Van Munching
Ocena 7,1
To wszystko wi... Bernie Katz, Philip...

Na półkach:

Nigdy nie myślałam, że tyle dobrego wyciągnę z książki kupionej za grosze w zapomnianym dziale taniej księgarni. To poradnik inny niż wszystkie: jego podstawową prawdą jest to, że mówi, że jedyną osobą, która jest odpowiedzialna za swoje życie i związki, jesteś TY! Nie ma łatwych, bezrefleksyjnych rozwiązań, wiele rzeczy trzeba zwyczajnie przepracować - banalne, ale wiele osób trafiając do terapeuty wydaje się być nieprzygotowana na taki wysiłek. Książka zrzuca ciężar (ale nie odpowiedzialność) z rodziców na nas samych: owszem, dzieciństwo, rodzina i proces socjalizacyjny nas ukształtowały, ale nie predestynują do bycia takimi, jakimi są nasi rodzice, ze wszystkimi ich zaletami i wadami.
Polecam, prawda czasem jest tak oczywista i napisana prostym językiem, że trudno się nadziwić :)

Nigdy nie myślałam, że tyle dobrego wyciągnę z książki kupionej za grosze w zapomnianym dziale taniej księgarni. To poradnik inny niż wszystkie: jego podstawową prawdą jest to, że mówi, że jedyną osobą, która jest odpowiedzialna za swoje życie i związki, jesteś TY! Nie ma łatwych, bezrefleksyjnych rozwiązań, wiele rzeczy trzeba zwyczajnie przepracować - banalne, ale wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozycja obowiązkowa dla fanów Gaimana.

Pozycja obowiązkowa dla fanów Gaimana.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedno z większych rozczarowań, jakie mnie spotkały. Książka nie do przebrnięcia, w mojej ocenie bardziej nadaje się na scenariusz niż powieść fabularną. Płytka, nudna i bez pointy.

Jedno z większych rozczarowań, jakie mnie spotkały. Książka nie do przebrnięcia, w mojej ocenie bardziej nadaje się na scenariusz niż powieść fabularną. Płytka, nudna i bez pointy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Klatka to zbiór luźnych opowiadań "z pogranicza": znakomita większość ma za bohatera jednostkę wybitną (krakowskiego inteligenta, wrażliwca itp), który przez środowisko albo swoje życiowe wybory ulega psychofizycznej degradacji. Jest przemoc, seks, anarchia. Miejsce na obrazoburczość i introspekcję.
Autor przyznaje się do inspiracji Ellisem, Bukowskim, Cobainem, co już samo w sobie niejako ''ustawia'' książkę w pewnym świetle.
Polecam miłośnikom Kornagi, Sieniewicza oraz Masłowskiej (żeby udowodnić, że da się umiejętnie pisać o Polsce dresiarsko-menelskiej)

Klatka to zbiór luźnych opowiadań "z pogranicza": znakomita większość ma za bohatera jednostkę wybitną (krakowskiego inteligenta, wrażliwca itp), który przez środowisko albo swoje życiowe wybory ulega psychofizycznej degradacji. Jest przemoc, seks, anarchia. Miejsce na obrazoburczość i introspekcję.
Autor przyznaje się do inspiracji Ellisem, Bukowskim, Cobainem, co już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy tom przeczytałam... nie, pochłonęłam w mgnieniu oka, zachwycona.
Drugi tom pożegnałam z mniej entuzjastyczną reakcją.
Trzeci tom jest najbardziej rozczarowujący, jestem obecnie w połowie i postanowiłam podzielić się niektórymi refleksjami.

Uwolnienie 50 odcieni przypomina 138408748535 odcinek Mody na Sukces: schematy obecne w pierwszych dwóch częściach niesamowicie kłują w oczy. Sztampowe zachowanie, gesty i powiedzenia. Ciągle ten sam schemat stosunków. Fabularnie nie dzieje się absolutnie nic nowego, a powtórzona zostaje konwencja pierwszej i drugiej części: dokończony zostaje portret psychologiczny Greya, a w tle czai się wielkie zagrożenie dla ich miłości, które starają się pokonać.

Ana w żadnym wypadku nie jest jeszcze kobietą, ciągle ma dylematy niestabilnej emocjonalnie nastolatki i brak doświadczenia życiowo-związkowego jest już po trzecim tomie bardzo frustrujący. Jej brak asertywności, nieumiejętność postawienia się Christianowi, tłumaczenie wszystkiego ''zrobię to, bo go kocham'', brak własnej przestrzeni w związku, ich wzajemna hermetyczność posunięta do granic możliwości (bańka, w której ja osobiście bym się zwyczajnie udusiła).
Nawet gdy udaje jej się przeciwstawić Christianowi, zgadnijcie, co się stanie... tak, Ana się rozpłacze albo w środku rozmowy pójdą do łóżka i tym oto zyskają sławne equilibrium.
Christian w dalszym ciągu działa w dwóch trybach: kontrola-seks. Kontrola-seks, co jest doprowadzone do granic absurdu. Jego żona, dwudziestojednoletnia dziewczyna, nie może iść na drinka z przyjaciółką (i obowiązkową obstawą), bo momentalnie jest to notowane jako nieposłuszeństwo? Ile Ana by mu nie dała (ciało, serce, umysł, małżeństwo), jemu i tak jest mało. Przymiotnik ''moja'' jest w tej częsci odmieniany przez wszystkie możliwe przypadki.
Christian na każdą sytuację stresującą reaguje dobrze sprawdzonymi mechanizmami i to zafiksowanie na sobie również jest minusem książki.
Gdy dochodzi do konfrontacji - a standardowo dzieje się ona podczas seksu - okazuje się, że Miss Braku Asertywności obawia się w Christianie post-sadysty.
Zdarza mi się ominąć większe partie tekstu (miałam napisać: seksu, o ironio) opisujące coitus albo ich kłótnie,aby dowiedzieć się, co dalej.
Jedyne, co pozostaje bezbłędne, to wymiana emaili :)
----
Hmm. Skończyłam czytać. Jestem gdzieś wewnątrz swojej głowy, rozmarzona - i chcę więcej, chcę Christiana i tej historii. Mam ochotę znów sięgnąć do pierwszego tomu i napawać się tym, co w tej książce dobre :)

Gdzieś w którejś z recenzji przeczytałam, że ta książka pokazuje Ci, jak bardzo jesteś uzależniony od czytania: wiesz, że to źle napisany materiał, ale samo czytanie sprawia Ci przyjemność i nie możesz przestać :)

Pierwszy tom przeczytałam... nie, pochłonęłam w mgnieniu oka, zachwycona.
Drugi tom pożegnałam z mniej entuzjastyczną reakcją.
Trzeci tom jest najbardziej rozczarowujący, jestem obecnie w połowie i postanowiłam podzielić się niektórymi refleksjami.

Uwolnienie 50 odcieni przypomina 138408748535 odcinek Mody na Sukces: schematy obecne w pierwszych dwóch częściach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugi tom nieco bardziej rozczarowuje, przede wszystkim dlatego, że powtarza wszystkie błędy pierwszej części:
powtórzenia, uproszczenia, infantylne powiedzonka w stylu holy cow, przez pół książki przewija się zmuszanie do jedzenia. Czasami z tego powodu zwyczajnie omijałam kilka linijek, aby oszczędzić sobie czasu.

Jest tu dużo więcej kalek ze Zmierzchu: wiara, że ich miłość wszystko przetrwa, zaborczość w stosunku do przyjaciela, który się kocha w Anie, wreszcie: zagrożenie z zewnątrz, przed którym chroni nadopiekuńczy boyfriend. Czytając, kiwałam głową nad naiwnością i nielogicznością bohaterki. I związkiem, który trwa kilka tygodni, opierającym się na seksie czy niedojrzałości bohaterów do partnerstwa, a który kończy się obietnicą małżeństwa.
Wyidealizowani kochankowie są ZAWSZE gotowi na seks, ZAWSZE dochodzą razem, Ana ZAWSZE ma orgazm. Sceny łóżkowe są raczej przewidywalne z tego powodu.

Boję się społecznego echa tej książki w dwóch aspektach: w stosunku do mężczyzn i BDSM.
Po pierwsze, część kobiet zacznie fantazjować o bad boyu, złym chłopcu z problemami, który pokocha je takimi, jakie są, a nawet zechce się zmienić (sic!) pod wpływem ich miłości. Źli chłopcy ranią, łamią serca i cholernie rzadko się zmieniają.
Po drugie, BDSM to nie zabawa z pierwszym lepszym człowiekiem, a o dochodzeniu szybko i łatwo pod wpływem kilku klapsów można zapomnieć. Zastanawiam się, jak wiele kobiet rozczaruje się tym, że ich własna wersja sado-maso w ogóle nie daje im przyjemności, a wręcz boli.

Trzecia rzecz - nie wiem, czy ktokolwiek zauważył, że Christian nosi nazwisko innego dominującego szefa, mianowicie Mr Grey'a z Sekretarki. Pewne punkty wspólne z tym filmem nie dają się zignorować.

Wreszcie: metamorfoza Greya, która jest najbardziej interesująca w książce, wydaje się być zbyt szybka i trochę zbyt waniliowa. Zgadzam się z opinią, że jak na kilkutygodniowy związek, wszystko dzieje się zbyt szybko...

Mimo tych wszystkich wątpliwości, drugi tom pochłonęłam jak pierwszy,w dwa dni. I idę czytać trzeci :)

Drugi tom nieco bardziej rozczarowuje, przede wszystkim dlatego, że powtarza wszystkie błędy pierwszej części:
powtórzenia, uproszczenia, infantylne powiedzonka w stylu holy cow, przez pół książki przewija się zmuszanie do jedzenia. Czasami z tego powodu zwyczajnie omijałam kilka linijek, aby oszczędzić sobie czasu.

Jest tu dużo więcej kalek ze Zmierzchu: wiara, że ich...

więcej Pokaż mimo to