„Pisanie z wiarą w samego siebie”: wywiad z Satoshim Yagisawą

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
04.04.2023

Takako jest kobietą zamkniętą w sobie, trzyma ludzi na dystans i nie przepada za książkami. Oczywiście do czasu – kiedy podejmuje pracę w antykwariacie, nie tylko odkrywa, jak wspaniała może być literatura, ale też powoli zmienia podejście do świata i innych. „Moje dni w antykwariacie Morisaki” zaliczane są do tzw. comfort book, czyli książek, które poprawiają czytelnikowi nastrój i dają nadzieję. Z autorem powieści, Satoshim Yagisawą, rozmawiamy nie tylko o samej Takako, ale i o pisarskich bolączkach, japońskiej dzielnicy antykwariatów – a także o tym, czego warto doświadczyć podczas pobytu w Kraju Kwitnącej Wiśni.

„Pisanie z wiarą w samego siebie”: wywiad z Satoshim Yagisawą Materiały Wydawnictwa

Czy da się przeżyć życie, nie angażując się w sprawy innych i nie mówiąc o tym, co się naprawdę czuje? I nie czytając książek? Takako prawie by się to udało…

[Opis – Kwiaty Orientu] Po zerwaniu z superprzystojnym Hideakim, z którym łączyła nadzieje na przyszłość, rzuciła pracę i zamierzała przespać resztę życia. Nie pozwolił jej na to wujek Satoru – przyjaciel z jej lat dziecięcych, który teraz jawi się jej jako nieudacznik. No bo kim może być porzucony przez żonę właściciel zatęchłego antykwariatu? Okazuje się jednak, że wujek ma wielu przyjaciół (równie wścibskich jak on),a jego sklep jest ceniony przez znawców literatury. Czy dzielnica pełna książek i jego mieszkańcy odmienią życie Takako? I czy Takako znajdzie w sobie siłę, aby pomóc innym?

Powieść „Moje dni w antykwariacie Morisaki” aż się skrzy od dowcipu, a przy tym dotyka najgłębszych potrzeb człowieka – bycia kochanym i rozumianym.

Wywiad z Satoshim Yagisawą, autorem książki „Moje dni w antykwariacie Morisaki”

Sonia Miniewicz: Ludzie często sądzą, że nie warto mówić o uczuciach, tłumią w sobie emocje, cierpią w milczeniu – boją się lub wstydzą podzielić swoimi problemami z innymi. Twoja bohaterka Takako błądzi, trzyma się na uboczu, uważając, że nie warto okazywać słabości i angażować się w sprawy innych. Z czasem jednak kompletnie zmienia sposób bycia, otwiera się na ludzi. To twoje przesłanie dla czytelników?

Satoshi Yagisawa: Chciałem przekazać, że człowiek w każdym wieku może zmienić się na lepsze. Szczególnie w momentach, gdy doświadczyło się czegoś ciężkiego lub bolesnego, ma się okazję do przyjrzenia się sobie samemu aż do tej chwili i zmiany. Sam nauczyłem się tego w swoim życiu.

Takako to kobieta, która do tej pory prawie nie przypatrywała się samej sobie, żyła tak po prostu. Nie była pewna samej siebie i sądziła, że nie jest człowiekiem, który miałby cokolwiek do opowiedzenia – to było przyczyną, dla której nie potrafiła przekazać innym ludziom, co czuje. (Myślę, że jest to cecha charakterystyczna wielu Japończyków, mnie nie wyłączając).

Myślę, że można powiedzieć, iż Takako miała szczęście, że zyskała okazję do zmiany własnego życia. W rzeczy samej nie jest tak częste szczęście spotkania innego człowieka, który wyciągnie do nas pomocną dłoń.

W „Moich dniach w antykwariacie Morisaki” narratorką uczyniłeś młodą, charakterną kobietę, której chyba nie da się nie polubić. Łatwo ci było wejść w kobiecą perspektywę? Czy istnieje osoba, która posłużyła ci za inspirację do stworzenia Takako?

Ponieważ pisanie powieści zasadniczo oznacza dopasowywanie samego siebie do jej bohaterów, gdy dogłębnie zrozumie się Takako, nie jest aż tak trudno spojrzeć na świat z jej perspektywy.

Tak jak mówisz, Takako nie da się nie polubić – myślę, że na tym polega jej największy urok. Nie było to jednak moim pierwotnym zamiarem – zrozumiałem to, gdy zacząłem ją coraz lepiej poznawać. Oczywiście jest to postać daleka ode mnie samego. O mnie często ludzie mówią, że jestem raczej sztywny. (śmiech)
W recenzjach „Moje dni w antykwariacie Morisaki” często określa się jako comfort book, czyli książkę, która podnosi na duchu, poprawia humor, sprawia przyjemność po trudnym dniu, daje nadzieję, że wiele problemów można łatwo pokonać. Czy taki właśnie cel ci przyświecał, kiedy usiadłeś do pisania?

We mnie samym mieszkam ja-optymista i ja-pesymista. Kiedy więc piszę, w naturalny sposób zaczynam od tragedii, aby zmierzać ku pogodniejszemu zakończeniu. Nie jest moim zamiarem pisać o nadziei, ale być może czułbym się źle, gdybym nie podążył w tym kierunku.

W 2010 roku twoja książka doczekała się ekranizacji – za reżyserię „Morisaki shoten no hibi” odpowiadała Asako Hyuga. Czy byłeś w jakiś sposób zaangażowany w tę produkcję? Film spełnił twoje oczekiwania, tak właśnie wyobrażałeś sobie swoich bohaterów?

Wszystko – również kwestie obsady – powierzyłem reżyserce. Trudno powiedzieć, czy spełnił, czy nie spełnił, ponieważ uważam, że film jest innym dziełem, w którym płynie ta sama krew.

Przypomniało mi się, że podczas kręcenia w pewnym miejscu w Jinbochō zbudowano na potrzeby zdjęć prawdziwy antykwariat (ja sam wystąpiłem jako statysta grający „klienta A”). Słyszałem, że podczas zdjęć wchodzili doń prawdziwi klienci, biorąc ten filmowy antykwariat za prawdziwy.

Ponadto nie byłem przy tym, ale wiem, że kręcono również przy prawdziwym stoisku podczas święta Kanda Furuhon Matsuri (dosł. Święto Starych Książek Kanda). Bardzo lubię tę scenę.

Kiedy poznajemy Takako, twoją bohaterkę, dowiadujemy się, że nie lubi czytać – piękno książek odkrywa dopiero jako dorosła kobieta, kiedy zaczyna pracę w antykwariacie. A jak wygląda twoja relacja z literaturą?

Lubiłem czytać od dziecka. Lubię opowieści, w których czuje się nadzieję i łagodność. Lubię to uczucie, że coś, co jest zatopione w nas samych, zostaje obmyte i wydobyte na powierzchnię poprzez lekturę dzieł, których podstawową tonację stanowią raczej dobre niż złe intencje ludzi. Lubiłem czytać takie książki.

Jestem zatem w stu procentach miłośnikiem czytania. Kiedy więc pisałem początek, w którym Takako nie interesują książki, bardzo mnie ona irytowała (śmiech).

Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem? Co sprawiło, że któregoś dnia zacząłeś tworzyć literaturę i zapragnąłeś podzielić się nią ze światem?

Na uniwersytecie studiowałem produkcję filmową. Bardzo chciałem coś stworzyć, nie pasowałem jednak do pracy w zespole, szybko więc zrezygnowałem z tego kierunku. I wtedy pomyślałem, żeby spróbować napisać powieść – co można zrobić samemu. Bardzo przecież lubiłem i czytanie, i fantazjowanie, kiedy byłem mały.

Kiedy zacząłem pisać, szło mi lepiej, niż się spodziewałem, więc bez jakichś szczególnych oczekiwań zostałem pisarzem.

Jak w Japonii wygląda droga do debiutu? Jakie największe trudności może napotkać na swej drodze nie tylko początkujący autor?

Mogę powiedzieć, że debiut pisarski był ostatecznie początkiem długiego, naprawdę długiego wysiłku. (śmiech) Wielokrotnie myślałem, że byłbym szczęśliwszy, gdybym pisarzem nie został. Tym bardziej że jako introwertyk nie jestem dobry w byciu przedmiotem uwagi innych ludzi. Ale kiedy się to już robi, do pewnego stopnia można się do tego przyzwyczaić. W tej kwestii sam dziwię się swojemu rozwojowi.

Jako zawodowemu pisarzowi najtrudniej jest mi pogodzić się z tym, że nie można wrócić do pisania tak, jak się podoba, niedbającego o oczy innych. Różni ludzie zaczynają wypowiadać swoje opinie i dawać rady, żeby napisać coś tak lub inaczej.

Są oczywiście wśród nich i takie, które się przydają, najczęściej jednak są one dalekie od tego, co ja czuję. Na początku bardzo boleśnie odczuwałem trudność niepoddawania się takim zewnętrznym głosom i pisania z wiarą w samego siebie.

Akcja powieści toczy się w Tokio, a konkretniej w dzielnicy Jinbochō, będącej chyba wymarzonym miejscem każdego zapalonego czytelnika, pełnym sklepów z książkami i ludzi pasjonujących się literaturą. Takich miejsc na świecie jest niestety coraz mniej, w Polsce raporty na temat czytelnictwa nie napawają optymizmem. Wierzysz, że ta sytuacja może się zmienić, że ludzie odkryją jeszcze na nowo przyjemność, jaką daje czytanie?

W rzeczywistości liczba antykwariatów w „dzielnicy antykwariatów” Jinbochō zmniejsza się – to bardzo smutne. Ale czasami, kiedy tam idę, nagle widzę nowy antykwariat, a kiedy go znajduję, bardzo się cieszę.

Myślę, że z pewnością w naszych czasach trudno jest pokazać urok czytania książek. Ponieważ zalety książek dostrzega się powoli, w świecie pełnym natychmiastowego efektu, na przykład w internecie, znajdują się one, chcąc nie chcąc, w trudnej pozycji.

Chciałbym, aby „Moje dni w antykwariacie Morisaki” choć w pewnym stopniu pokazały, jak cudownym doświadczeniem jest czytanie.

Po przeczytaniu „Moich dni w antykwariacie Morisaki” zapewne niejeden czytelnik zapragnie wyruszyć do Kraju Kwitnącej Wiśni. Jakie miałbyś rady dla Europejczyków, którzy Japonię znają głównie z książek i filmów? Co najbardziej ich zaskoczy? Czy są jakieś miejsca, o których przewodniki milczą, a grzechem byłoby ich nie zobaczyć?

Jeżeli pielgrzymowalibyście po antykwariatach w Jinbochō, chciałbym, abyście zajrzeli do licznych kawiarni. Każdy lokal ma swój specyficzny styl i – nie wiem dlaczego – budzi nostalgię. Proszę spróbować w nich napolitan (japońskiej wariacji spaghetti napolitana) oraz puddingu à la mode. Ciekawy jestem, jakie wrażenie wywrze na was, pochodzących z obszaru „kultury kawy”, japońska kawiarnia.

Po jakie książki sam sięgasz najchętniej? Masz jakiś ulubiony gatunek, a może ulubionego autora? Co czytasz obecnie?

Pojawiający się na kartach „Moich dni w antykwariacie Morisaki” pisarze (Ozaki Kazuo, Satō Haruo, Murō Saisei, Fukunaga Takehiko i tak dalej) to autorzy moich ulubionych powieści z młodości. Lubię utwory, które malują obraz zwykłej codzienności. Szczególnie lubię klasyczne dzieła, w przypadku których można równocześnie cieszyć się poczuciem zanurzenia się w przeszłości.

Niemal nie czytam współczesnej literatury japońskiej. Często moimi lekturami są dzieła zagranicznych pisarzy. Ostatnio wciąż czytam książki szwedzkiego pisarza Fredrika Backmana. Myślę, że lektura książek to również cenne doświadczenie pozwalające na poznanie innej kultury.

Kwiaty Orientu to wydawnictwo promujące kulturę koreańską w Polsce. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ.

Książka „Moje dni w antykwariacie Morisaki” jest dostępna w sprzedaży.

--

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Krzysztof Gromadzki - awatar
Krzysztof Gromadzki 12.10.2023 11:27
Czytelnik

Współczesną Japonię trzeba chyba rozumieć na dwóch wymiarach. Pierwszy z nich to tchnący nowoczesnością rozmach gospodarczej potęgi, jaki stał się udziałem tego kraju po II wojnie światowej. Drugi to intymny w międzyludzkich relacjach, oparty na szacunku do siebie nawzajem, kulturowy kod wielowiekowej narodowej tradycji, która zawsze, choć bazuje na własnych dokonianiach,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Sonia  Miniewicz - awatar
Sonia 04.04.2023 11:30
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post