Paula Lichtarowicz: Babcia pamiętała, że sprzedała suknię ślubną za cebulę. Życie budują szczegóły

Anna Sierant Anna Sierant
04.03.2024

Paula Lichtarowicz jest wnuczką Polki, która została zesłana na Syberię. Jak mówi w wywiadzie, babcia nie pamiętała daty swojego aresztowania, za to doskonale pamiętała konkretne małe wydarzenia, które pomogły jej przeżyć. „Ludzie z kości” to powieść inspirowana właśnie historią babci Pauli Lichtarowicz. Autorka odpowiedziała nam na pytania dotyczące tej powieści. Zapraszamy do lektury!

Paula Lichtarowicz: Babcia pamiętała, że sprzedała suknię ślubną za cebulę. Życie budują szczegóły Materiały wydawnictwa Insignis

[Opis: Wydawnictwo Insignis] Nastoletnia Lena zaplanowała już całe swoje życie. Podczas gdy jej siostra marzy o wyjściu za mąż i fascynuje się cygańskimi wróżbami, których wysłuchuje w taborze nad Sanem, Lena uczy się całymi dniami, by spełnić swój życiowy cel – zamierza studiować medycynę w Krakowie i zostać lekarką. Jest pewna, że nie dopuści, by stereotypy zrujnowały jej wizję własnej przyszłości. Los ma jednak dla niej inny plan.

Niespodziewane małżeństwo, macierzyństwo, oderwanie od rodziny, wybuch drugiej wojny światowej i wygnanie na Syberię – to wszystko sprawia, że Lena na nowo musi zdefiniować swoje pragnienia i sens życia Nie może pozwolić sobie na słabość. Zdeterminowana, by walczyć o przetrwanie swoje i swojej córki, jest gotowa na wszystko. Na wszystko oprócz miłości. A przynajmniej tak się jej wydaje. Ludzie z kości to inspirowana rodzinną historią autorki brutalna, szczera i pełna pasji opowieść o dokonywaniu niemożliwych wyborów, a także o niezwykłej umiejętności podtrzymywania płomienia nadziei w najmroczniejszych chwilach. To również opowieść o trudnej polskiej historii, w której splatają się losy Polaków i Ukraińców, wojna zbiera najokrutniejsze żniwo, a emigracja zamiast wyborem staje się koniecznością.

Wywiad z Paulą Lichtarowicz, autorką „Ludzi z kości”

Anna Sierant: Na początek chciałabym zapytać o tytuł pani książki – po angielsku brzmi on „Snow Hare”, czyli w dosłownym tłumaczeniu „Zając śnieżny”, jednak po polsku możemy czytać „Ludzi z kości”. Dlaczego zdecydowała się pani na taki angielski tytuł i jak się pani podoba jego polski odpowiednik?

Paula Lichtarowicz: Co ciekawe, to moja agentka zasugerowała tytuł „Zając śnieżny”. Ja sama natomiast zaproponowałam „Istoty z kości” i gdyby tylko wcześniej w języku angielskim nie ukazała się już książka „Ludzie z kości”, to właśnie taki nadałabym jej tytuł! Jednak wspomniana agentka stwierdziła, że „Istoty z kości” nie będą sprzedawać się tak dobrze jak „Zając śnieżny”, stanęło więc na tym ostatnim, co również bardzo mi się podoba. Jednak „Istoty z kości” przemawiają do mnie pod tym względem, że podkreślają, jak ważna, niezwykle silna jest ludzka umiejętność przetrwania, mówią o rdzeniu, sercu mojej opowieści. Bardzo więc ucieszyłam się, gdy usłyszałam, że polski tytuł książki będzie brzmiał właśnie „Ludzie z kości” – to było jak powrót do domu.

Czytelnicy i czytelniczki naszego serwisu, jeśli wcześniej nie spotkali się z pani twórczością, zapewne po poznaniu pani nazwiska pomyślą, że jest pani Polką. A jak pani sama by się określiła: jako Polkę, jako Brytyjkę polskiego pochodzenia, po prostu Brytyjkę? I czy te etykiety związane z pochodzeniem mają dla pani znaczenie?

To bardzo ciekawe pytanie. Określiłabym się jako brytyjską mieszankę – mam jeszcze dziadka z Grecji i babcię ze Szkocji. Kiedy dorastałam, w soboty chodziłam do polskiej szkoły, wpajano mi polskie tradycje, więc pochodzenie było dla mnie ważne od zawsze. Swoją drogą to bardzo ciekawe, jak nazwisko cię definiuje – moje zawsze wyróżniało mnie w szkole i wyróżnia do dzisiaj – zarówno w życiu towarzyskim, jak i zawodowym. Za każdym razem, gdy je wymawiam lub dyktuję, zapada cisza. I za każdym razem dużą przyjemność sprawia mi wyjaśnianie, jak to się stało, że wylądowałam w tym, a nie innym miejscu naszej planety. Nie mam więc pewności co do etykiet, ale jeśli chodzi o moje dziedzictwo, historię mojej rodziny – są dla mnie bardzo ważne.

To właśnie rodzinna historia zainspirowała pani książkę. Czy mogłaby pani zdradzić, w jakim stopniu? Co zostało zaczerpnięte z życia, a które wątki stanowią w 100 procentach wytwór pani wyobraźni? No i jaki wpływ na powstanie książki miała pani babcia?

Historia mojej babci stanowi oś, wokół której zbudowałam całą historię. Bohaterka „Ludzi z kości”, Lena, nie jest jednak moją babcią, ale jej podróż odzwierciedla tę, którą babcia przebyła w latach 40. XX wieku. A wszystko zaczęło się dwadzieścia lat temu, gdy postanowiłam, że to czas, by usiąść i porozmawiać z babcią, póki jeszcze siebie mamy. Pracowałam wtedy jako dokumentalistka i bardzo zależało mi na utrwaleniu rodzinnej historii zanim będzie za późno. Przez długi czas nic z tymi taśmami – bo nasze rozmowy nagrałam – nie robiłam. Dopiero 10 lat temu, gdy byłam w ciąży z córką, wróciłam do słuchania tych taśm. Pewnie głównie z ciekawości, chęci powrotu do więzi, które łączyły mnie z babcią. Smutek i odwaga, których pełna była jej historia, na nowo mnie uderzyły. Chciałam zapisać te wspomnienia dla utrwalenia jej pamięci. Miałam już nawet kilka szkiców biografii, ale to nie było to, w tych tekstach nie było życia, więc zwróciłam się ku fikcji. A to dało mi wolność tworzenia i sposób na zawarcie w tekście tych emocjonalnych prawd, na których unaocznieniu mi zależało.

W jednym ze swoich tekstów dostępnych online wspominała pani opowieść babci, w której nie było dat, miejsc, bo nie na tym się ona skupiała, rozmawiając z panią. W książce, choć opisuje ona wydarzenia rozgrywające się w konkretnym momencie historii, tych konkretnych dat i miejsc też nie ma, za to jest dużo skupienia na szczegółach, np. na życiu w obozie pracy na Syberii. To rozwiązanie fabularne również zainspirowane pani babcią?

Dzięki temu, że w książce nie było dat, faktów, mogłam w lepszy sposób opisać ludzkie doświadczenie, a ono przejawia się przede wszystkim w pamięci, odczuwaniu, emocjach, więziach, które łączą nas z innymi. Najważniejszymi podróżami są te, które odbywamy wewnątrz, a nie te, w trakcie których poznajemy nowe miejsca czy fakty. Jednym z najpiękniejszych darów, jakie daje czytanie fikcji, jest możliwość wejścia do głowy bohatera czy bohaterki, i moim celem było postawienie właśnie tego doświadczenia czytelniczego na pierwszym miejscu. Często zdarza się przecież, że nie pamiętamy daty, kiedy stało się coś dla nas bardzo ważnego, ale doskonale wiemy, jak się wtedy czuliśmy. Babcia nie pamiętała, kiedy ją aresztowano, ale pamiętała, że musiała sprzedać swoją suknię ślubną za cebulę. Życie przejawia się w szczegółach.

W poprzednim pytaniu wspomniałam o Syberii, jednak zanim główna bohaterka, Lena, się tam znajdzie, poznajemy ją jako nastolatkę, która bardzo dobrze wie, czego oczekuje od życia. W przeciwieństwie do swojej siostry, Ali, nie marzy o wyjściu za mąż za oficera, a o studiowaniu medycyny w Krakowie. Czy może pani opowiedzieć o tych właśnie bohaterkach? Czy rzeczywiście siostry mają charaktery, cele tak różne, jak wydaje się na pierwszy rzut oka?

Dynamika relacji w rodzinie jest dla mnie fascynująca, a rodzeństwa mają akurat tak, że lubią się definiować w opozycji do brata czy siostry. Może to właśnie dlatego Lena tak buntuje się przeciwko konwencjonalnym oczekiwaniom swojej siostry? Te dwie bohaterki rzeczywiście pokazują zupełne inne rozumienie kobiecości, miejsca kobiety w społeczeństwie w XX wieku, ale to nie podkreślenie różnic stanowiło mój główny cel. Zależało mi na tym, by pokazać Alę i Lenę jako bohaterki poznające siebie nawzajem, ale przede wszystkim – siebie same poprzez nieszczęście, którego doświadczają. Myślę, że gdyby ich życie potoczyło się inaczej, każda z nich zobaczyłaby później w tej drugiej swoją własną odwagę, dobre serce.

Ważną kwestią poruszaną przez panią w książce jest też ta związana z kobiecym dążeniem do realizacji własnych planów, a nie spełnianiem oczekiwań społeczeństwa czy rodziny. Lena żyje jednak w czasach, gdy od niej samej zależy mniej niż zależałoby dzisiaj. Czasem trzeba się pogodzić z tym, że nie wszystko idzie po naszej myśli, ale może i w tym alternatywnym scenariuszu, napisanym przez życie, można czasem znaleźć szczęście?

Czy akceptacja to najlepsze wyjście? Cały czas się nad tym zastanawiam. Pisanie zawsze przypomina rozwiązywanie bardzo zawiłego problemu, a ta powieść została zainspirowana przecież czymś bardzo mi bliskim, czyli historią mojej przodkini, co wcale niczego nie ułatwia. Kiedy słuchałam opowieści babci, byłam w szoku, że w pewnym momencie swojego życia nie miała nad nim niemal żadnej kontroli – prawie nic nie zależało od niej. Czy to podczas wojny, czy to na skutek społecznych ograniczeń. Dlatego też bardzo doceniam, że sama mogę decydować o swoim życiu i podczas pisania byłam zmuszona skonfrontować tę moją wolność, ale i potrzebę sprawowania kontroli, z utratą władzy nad własnym życiem, jakiego doświadczyła moja babcia. Bo czy życie jest czymś, czym sam/-a kierujesz, czy czymś, co się tobie zdarza? A może to tylko kwestia perspektywy? Nie wiem, jak na te pytania odpowiedzieć. Ale myślę, że akceptacja czyni rzeczy łatwiejszymi. Prawdopodobnie.

Zapytałam o bohaterki, zapytam też o bohaterów – Lena miała piękną relację ze swoim ojcem i bardzo skomplikowaną ze swoim mężem, którego w pewnym momencie nazywa w książce „dobrym człowiekiem”. Czy zdaniem autorki to też mężczyzna dobry, ale i nieszczęśliwy?

Tak! Nie mogę nie kochać postaci, o której piszę. Znajduję coś bardzo poruszającego w sile Antoniego, w jego poświęceniu dla Leny, zwłaszcza w ich „życiu po” w Wielkiej Brytanii. „Dobroć” to interesujące określenie, nieprawdaż? Często używamy go, by opisać charakter ludzi, a przecież nikt z nas nie prezentuje sobą idealnego wcielenia tejże dobroci. Antoni przynajmniej próbuje, stara się najlepiej, jak umie. Choć przyznaję, że powinien był przyjąć, że dostał kosza, i ożenić się z kimś innym.

Pozostając jeszcze przy Lenie i jej mężu: lepiej kochać bez wzajemności czy być kochaną, samej nie kochając?

No właśnie: sama poproszę o odpowiedź na to pytanie!

Lena, Ala, ich ojciec, Antoni, mąż Leny – to tylko część bohaterów, o których czytamy w książce. Niektórzy z nich wkraczają na scenę, gdy rodzina trafia na Syberię – i tam, w tych strasznych warunkach, pojawia się światło w tunelu. Może to zabrzmi pompatycznie, ale nawet w najbardziej skrajnych sytuacjach warto mieć nadzieję? Czy lepiej się jej pozbyć, by potem nie przeżyć ogromnego rozczarowania?

Nadzieja kontra rzeczywistość – to kolejny problem, przez który chciałam w książce przebrnąć. Czasem byłam przerażona, gdy wyobrażałam sobie, jak moja babcia przybywa do obozu, nie wiedząc, czy kiedykolwiek uda się jej stamtąd wyjść żywą. Cyniczna część mojej natury czasem się odzywa, mówiąc: trzeba po prostu stawiać czoła rzeczywistości, jakakolwiek by ona nie była, ale uważam też, że nadzieja ma dla ludzkości, zwłaszcza jednostek przeżywających najgorsze momenty, ogromne znaczenie. Nadzieja to połączenie naszej wyjątkowej kruchości z wyobraźnią, która wymaga ogromnego wysiłku. Bo nadzieję trudno utrzymać, ale to wspomniane w pytaniu światło nie jest czymś, co należałoby porzucić. Potrzeba odwagi, by mieć nadzieję.

„Ludzie z kości” to też książka o tym, jak wielki wpływ na nasze życie mogą mieć niektóre podjęte przez nas decyzje. Najczęściej przez lata, a czasem i całe życie myślimy o tych decyzjach, które – gdybyśmy mogli cofnąć czas – byśmy zmienili. Ja chciałabym jednak zapytać, czy podjęła pani kiedyś ryzykowną lub niełatwą decyzję, która okazała się mieć (nadspodziewanie) pozytywny wpływ na pani życie?

Ha, muszę przyznać, że mam, że tak powiem, skłonność do lubienia ryzykownych decyzji! Bo życie jest jednocześnie zbyt cenne i zbyt krótkie. Dlatego nie mogłabym sobie poradzić z niewiedzą, jaka by mnie gnębiła, gdybym daną sprawę pozostawiła na etapie „co jeśli”. Jednocześnie nie polecam jednak skydivingu! (śmiech) Ryzykowną decyzją, która wywarła na moje życie największy wpływ, było zrezygnowanie z kariery dokumentalistki i skupienie się na pisaniu. Myślę, że wszystkie te trudne wybory czegoś nas uczą, a w tym przypadku nauczyłam się po prostu, jak ważne jest, by podążać za swoimi marzeniami, nawet gdy wiąże się to z możliwymi mniejszymi zarobkami. Nie widzę sensu w życiu bez marzeń – w końcu w jakim innym życiu moglibyśmy je spełnić?

Choć „Ludzie z kości” mogą wywoływać w czytelniku – we mnie wywołały! – wiele emocji, także tych trudnych, na koniec chciałabym zapytać o kwestię lżejszego kalibru, czyli o jedzenie. Pani babcia, jak również pani wspominała, uwielbiała karmić – i ludzi, i zwierzęta. Czy ma pani jakieś swoje ulubione polskie dania, no i oczywiście: czy lubi pani pierogi?

Tak, zdecydowanie! Głęboko smażone na maśle i te z ziemniakami i cebulą w środku. Albo z serem, jakimkolwiek. Czy to mnie czyni honorową czystej krwi Polką?

O autorce

Paula Lichtarowicz urodziła się w Wielkiej Brytanii. Studiowała literaturę angielską i psychologię. Pracowała w różnych zawodach, by w końcu odkryć, że jej powołaniem jest pisanie. „Ludzie z kości” to jej trzecia powieść.

Punktem wyjścia „Ludzi z kości” jest historia babki autorki, Polki, która wraz z rodziną została wysiedlona na Syberię w latach czterdziestych XX wieku. Akcja książki rozgrywa się w przedwojennym Przemyślu, w syberyjskim obozie oraz powojennej Wielkiej Brytanii.

Przeczytaj fragment powieści „Ludzie z kości”:

Chcesz kupić tę książę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [7]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
awatar
konto usunięte
08.03.2024 15:02
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Agnieszka Żelazna - awatar
Agnieszka Żelazna 08.03.2024 09:14
Czytelniczka

Ciekawy wywiad, który zachęcił mnie do sięgnięcia w przyszłości po tę książkę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
domekzkart  - awatar
domekzkart 07.03.2024 19:27
Czytelniczka

Temat dla mnie bardzo ciekawy, na pewno z chęcią sięgnę po ten tytuł

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Szadow  - awatar
Szadow 06.03.2024 08:33
Czytelniczka

Już kupiłam ebooka 😀

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Szadow  - awatar
Szadow 08.03.2024 07:59
Czytelniczka

Po przeczytaniu wywiadu zakupiłam i już ją kończę.Ciekawa historia pokazuje jak plany i marzenia weryfikuje zycie.Bohaterka musi zmierzyć się z nową bardzo inna rzeczywistością,zmieniaja się jej priorytety,dojrzewa emocjonalnie,musi przetrwać,  dla siebie i rodziny.Polecam

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Jolanta  - awatar
Jolanta 04.03.2024 17:17
Czytelniczka

Książkę już zamówiłam i z niecierpliwością oczekuję na lekturę 😀

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 04.03.2024 15:30
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post