O Jezu. Do ciężkiej cholery

Sylwia Sekret Sylwia Sekret
13.05.2015
Okładka książki Sweetland Michael Crummey Logo Patronat
Średnia ocen:
7,5 / 10
521 ocen
Czytelnicy: 1874 Opinie: 83

Michael Crummey mógłby być fantastycznym malarzem. Zarówno krajobrazy, jak i ludzkie charaktery tworzy w sposób tak niesamowity, plastyczny i wiarygodny, że wszystko o czym pisze, czytelnik widzi jak na dłoni. Na szczęście jednak dla nas Crummey jest pisarzem, a wydawnictwo Wiatr Od Morza wydało właśnie w Polsce jego kolejną powieść. „Sweetland” różni się od „Pobojowiska” tak, jak „Pobojowisko” różniło się od „Dostatku”. Cały czas czuć, że to ten sam pisarz, a jednak historia jest tak inna od poprzedniej, że aż dziw, iż emocje, które wzbudza, w swojej intensywności są tak podobne do tych, do których Nowofundlandczyk już nas przyzwyczaił.

Tajemnicza i urokliwa nazwa „Sweetland” odnosi się zarówno do wyspy, na której dziać się będzie większość wydarzeń, jak i do głównego bohatera. I wydawać by się mogło, że nie ma w tym zjawisku krzty przypadku, ponieważ Moses Sweetland jest tak samo uparty i surowy, jak ziemia, którą od dziecka zamieszkuje. Niewielka wysepka – jak to u Crummeya często z żywiołami bywa – rządzi się swoimi prawami. Niełatwo się na niej mieszka, ale równie trudno, po tylu latach, wyobrazić sobie życie gdzie indziej. Niestety po upadku nowofundlandzkiego rybołówstwa ludziom na Sweetland coraz trudniej wiązać koniec z końcem, nie wspominając o jakichkolwiek perspektywach na przyszłość. Kiedy więc rząd proponuje mieszkańcom maleńkiej osady Chance Cove, na niewiele większej wyspie Sweetland, sowitą pieniężną rekompensatę za całkowite opuszczenie podupadającego miejsca – nikt się nie waha. No, prawie nikt! Pozostaje przecież nasz uparciuch Moses Sweetland, który gdzieś (a to gdzieś znajduje się bardzo, bardzo głęboko) ma zarówno pieniądze, jak i lamenty mieszkańców osady.

Trwający w swoim postanowieniu siedemdziesięciolatek nie zamierza ustąpić nawet, kiedy znajduje pogróżki, które z dnia na dzień wydają się być coraz bardziej niebezpieczne. Sweetland to jego dom, jedyne miejsce, w którym czuje się bezpiecznie, jedyne – choć sam się do tego nie przyzna – w którym czuję się jeszcze jako tako potrzebny. Podczas więc, gdy pozostali mieszkańcy powoli szykują się do wyjazdu, Sweetland poluje na króliki, łowi ryby, warzy swoje własne piwo… czyli robi wszystko to, do czego przez ostatnie kilkadziesiąt lat się przyzwyczaił. Problem polega jednak na tym, że aby pieniądze zostały przyznane mieszkańcom – cała osada musi zostać przesiedlona. Każdy bez wyjątku musi więc podpisać umowę i szybko staje się jasne, że jedyną czarną owcą osady jest właśnie Sweetland – a nic ani nikt nie jest go w stanie przekonać do zmiany decyzji.

Powieść Crummeya jest tak wielopłaszczyznowa, że nie sposób jej streścić czy podsumować krótko problematyki, którą porusza. Tylko pozornie „Sweetland” jest opowieścią o bezinteresownej (dosłownie!) miłości człowieka do ziemi, na której się urodził. Z tej miłości bowiem wyrastają niekiedy wzruszające, niekiedy wstrząsające historie, które tam – na niewielkiej, zapomnianej prawie wysepce - zdają się mieć podwójne dno, ukryte przed resztą świata znaczenie. Poza tym, na Sweetland historie te wybrzmiewają echem jeszcze na długo po tym, jak zostaną opowiedziane. Żyją w niebezpiecznych skałach, kapryśnych przypływach i mroźnym wietrze, a dzięki temu wydają się mieć historię dużo starszą od najstarszych żyjących tam ludzi.

Tragedia przeplata się u autora „Dostatku” z niezwykle ciętym, momentami bardzo dosadnym językiem. Moses Sweetland jest bohaterem oryginalnym, żywym i przez to na długo zapadającym w pamięć. Bohaterowie to zresztą kolejna siła Crummeya. Tworzy on swoje postaci tak, że nie tylko nie sposób przejść obok nich obojętnie, ale także łatwo zapomnieć, że są to postaci fikcyjne – tak mocno bowiem tętnią życiem, że spod warstw papieru niemal widać pulsujące żyły, można niemal dotknąć zimnej od wiatru skóry. I choć Nowa Fundlandia, którą opisuje pisarz, wydaje się chłodna, surowa i niedostępna – to po opowiadanych przez niego historiach ma się ochotę wyruszyć w podróż do tej nieprzychylnej współczesnemu człowiekowi krainy na przekór wszystkiemu. Na własnej skórze poczuć magię tego miejsca, przekonać się, czy – jak można odnieść wrażenie, czytając „Sweetland” – odczuwa się tam życie podwójnie – mocniej i intensywniej.

Michael Crummey pokłada ogromną wiarę w swojego czytelnika, a jednym z dowodów na to, są liczne retrospekcje, które w powieści niejednokrotnie nie są w żaden sposób zaznaczane. Czytelnik nie jest uprzedzany o tym, że oto zawędrował 30, 40 lat wstecz i widzi głównego bohatera przeżywającego swoje pierwsze seksualne doświadczenia. „Sweetland” wydawać się może z powodu takich zabiegów chaotyczna, jednak pisarzowi przychodzi snucie historii w różnych planach czasowych tak naturalnie, że niemal widzimy naszego staruszka, który przymykając oczy, odpływa do czasów, w których całe jego życie mogło potoczyć się inaczej.

„Sweetland” Crummeya to niesamowita opowieść o przywiązaniu, upartej miłości, zmarnowanych szansach, których nie sposób już wykorzystać, starości, więzach rodzinnych i winie, która nieupilnowana potrafi rozrosnąć się w człowieku do rozmiarów baobabu i jego ciężarem osiąść na piersi. Fantastyczna mądrość, jaką nosi w sobie niewykształcony tak naprawdę Moses, robi na nas wrażenie tym większe, że miesza się z niewyobrażalną dumą i uporem – zarówno w aspekcie fizycznym, jak i psychicznym. A Crummey potrafi tak tkać swoją historię, z takim wdziękiem i uderzeniami realności, że niektóre momenty, niektóre sceny siedzą w mojej głowie do teraz – jako obrazy przejmujące i odmalowane z taką sprawnością, że niesłychany wydaje się fakt, iż jest to pisarz, którego powieści dopiero niedawno pojawiły się w Polsce.

Na tle wielu nijakich, nudnych i wtórnych powieści, przewidywalnych do bólu, choć niekiedy dobrych, „Sweetland” rozbłyska (niczym światło z latarni morskiej pośród wzburzonych fal) jako literatura przede wszystkim ambitna i wciągająca. Świat i ludzie, których tam spotkamy to z jednej strony coś egzotycznego i nierealnego, a z drugiej tak prawdziwego, że tylko cienka kartka papieru dzieli nas od zamieszkania w nim. Tylko i niestety aż. Odkładając lekturę, z żalem, że to już koniec i jednocześnie jakąś masochistyczą satysfakcją z ciężaru emocjonalnego, jaki w nas zostawia,  chce się powtórzyć za starym uparciuchem: O Jezu. Do ciężkiej cholery.

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja