Pozwolę sobie złamać zasadę typowej budowy recenzji i nie będę trzymać w tajemnicy mojej oceny aż do samego końca tekstu. Absolutnie nie żałuję swojej decyzji. Gerritsen zmroziła mi krew w żyłach, spowodowała dreszcze przerażenia i wciągnęła na dwa wieczory. Już teraz, po pierwszym tomie, wiem, że przeczytam nie dwie, nie trzy powieści, ale prawdopodobnie całą serię o duecie Rizzoli i Isles. Bo tak dobrze przy książce, która w pewnych momentach przerażała nie gorzej niż rasowy horror, dawno się nie bawiłam.

Boston został sparaliżowany przez bezwzględnego mordercę, który poluje na kobiety. Okalecza je w wyjątkowo brutalny sposób, wycinając im macicę. Bez znieczulenia, poddaje je niewyobrażalnemu cierpieniu. Dzięki temu media szybko obwołują go Chirurgiem. Niemal identyczna seria morderstw miała miejsce dwa lata temu. Wtedy jednak sprawca został zastrzelony przez swoją niedoszłą ofiarę Catherine Cordell. Teraz lekarka ponownie znajdzie się na celowniku mordercy. Sprawą zajmą się Thomas Moore i Jane Rizzoli, para detektywów tak różnych, że aż ciężko uwierzyć, że jeszcze dają radę ze sobą wytrzymać.

Tess Gerritsen napisała naprawdę świetną, wręcz doskonałą pierwszą część cyklu. Bawiłam się wyśmienicie, o ile oczywiście można tak powiedzieć, gdy czyta się o takich okropieństwach. Bohaterowie byli na tyle dobrze i prawdziwie wykreowani, że w jednym momencie pałałam do nich najszczerszą sympatią, by za 10 stron irytowali mnie swoimi ludzkimi niedoskonałościami. O nie, tu nie uświadczycie rycerzy w lśniących zbrojach i detektywów, którzy kolejne poszlaki wyczarują z kapelusza. Oto ludzie z krwi i kości, których ponoszą emocje i którzy popełniają błędy.

Nadal czekam na drugą połowę tego duetu, czyli na Isles, ale z czystym sumieniem mogę polecić wam „Chirurga”. Jeśli szukacie kryminału, który nie da wam nawet jednej strony na odetchnięcie, to Gerritsen będzie najlepszym wyborem. Zwłaszcza że idzie jesień, a nie ma lepszej aury na czytanie takich powieści. Tylko upewnijcie się, że zamknęliście drzwi. Najlepiej dwa razy.

Kinga Kolenda