Tylko co począć, jak naprawdę Nic Się Nie Dzieje? Wtedy możliwości są dwie – wykreować informację lub odgrzać jakiegoś kotleta i dodać nowy szczegół. Wiadomo, co jest bardziej interesujące – tak więc media doszukują się drugiego dna, rozmawiają z kompletnie przypadkowymi osobami, organizują debaty z ekspertami od wszystkiego i śledzą kogo/co tylko mogą. I właśnie w podobnej sytuacji znalazł się mało komu znany malarz Scott Burroughs – główny bohater „Przed katastrofą”.

23 sierpnia 2015 roku dochodzi do katastrofy lotniczej – prywatny odrzutowiec spada do oceanu. Ginie dziewięć osób, w tym między innymi znany producent telewizyjny oraz milioner objęty federalnym śledztwem. Wypadek udaje się przeżyć jedynie wspomnianemu wyżej malarzowi, a także czteroletniemu JJ-owi. Rzecz jasna rozpoczyna się badanie przyczyn nieszczęścia, drążenie w mediach, kim są szczęśliwcy oraz ofiary, a także, jakim cudem mężczyzna w średnim wieku uratował siebie i dziecko płynąc całą noc w zimnej wodzie. Nie każdy wierzy w wersję przekazaną przez Scotta. Tylko jak dojść do prawdy?

Książka Hawley’a aż się prosi o ekranizację. Ale nic w tym dziwnego. Autor jest niezwykle popularnym scenarzystą („Legion” i serialowe „Fargo”). Jego „filmowy” sposób myślenia sprawia, że książka jest niezwykle absorbująca i niejednokrotnie będziecie zaskoczeni celnością uwag. Ponadto nie tylko poznajemy wydarzenia z perspektywy głównego bohatera, ale i innych uczestników katastrofy. Tym samym rozdział po rozdziale układamy skrawki informacji w spójną całość. Hawley umiejętnie rzuca tropy, pokazuje, że nie ma łatwych odpowiedzi, a niektórzy posuną się do wszystkiego, byle tylko słupki się zgadzały.

Jednocześnie Hawley – jak przystało na wnikliwego obserwatora – przybliża nam nie tylko, jak doszło do tragicznego w skutkach wydarzenia, ale także opisuje skutki psychologiczne i społeczne śmierci tylu prominentnych osób. Każdy skrywał jakąś tajemnicę, każdy zostawił po sobie pewne niedopowiedzenia. Hawley między wierszami przemyca wiele ciętych uwagach o współczesnych mediach, bogaczach, samotności, podejściu ludzi do życia. Prowadzi to do tego, że „Przed katastrofą” to prawdziwa mieszanka gatunkowa. Z jednej strony dostajemy satyrę na współczesną Amerykę, a z drugiej wszystko to jest podszyte sensacją i kryminałem. Przy tym wszystkim autor nie zapomina o tym, co jest najważniejsze, czyli co tak naprawdę wydarzyło się na pokładzie prywatnego odrzutowca.

Przemówiła do mnie książka Hawley’a. Nie uważam czasu spędzonego z lekturą za stracony. Wręcz przeciwnie. Ten prawdziwy wielogłos pozwolił wybrzmieć opisywanym postaciom, dzięki czemu mogłem zanurzyć się w licznych dygresjach o kondycji współczesnego świata. I chociaż jest to pozycja rozrywkowa, to nie mogę odmówić jej ambicji, aby być czymś więcej. Tak więc zachęcam i przygotujcie się na naprawdę dobrą powieść.

Michał Wnuk