Nie lubię, gdy się ze mnie śmieją”.

Na początku tej recenzji poczynię kilka zastrzeżeń. Uważam, że trudno się recenzuje książki dla najmłodszych dzieci, gdzie cała nieskomplikowana historia mieści się na zaledwie kilku stronach. Z drugiej zaś strony na rynku wydawniczym lawinowo wzrasta ilość tego typu pozycji, toteż rodzice mogą mieć prawdziwy ból głowy. Co wybrać? Jaką książkę kupić, aby niosła wartościowe treści?

Dlatego też z zaciekawieniem wziąłem do ręki książeczkę pod tytułem „Dzień, w którym Leopold czuł… wstyd”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Frajda. Jej autorką jest Dina Gellert. Wydawca informuje nas, że jest to „bestsellerowa seria duńskich książek dla przedszkolaków”. Jej tematem przewodnim mają być „proste historie o wielkich emocjach”. Widzimy więc, że cykl o Leopoldzie wpisuje się w tak teraz modny nurt książek poświęconych uczuciom. Wszystko to brzmi obiecująco.

Wypada też powiedzieć coś o szacie graficznej. Doceniam twardą oprawę, która nadaje książeczce solidność. Z drugiej zaś strony zapewne ma wpływ na cenę. Nie oszukujmy się – cena okładkowa jest dość wysoka jak na tak cienką bajkę.

Głównym bohaterem jest Leopold, który jest małą świnką chodzącą do szkoły. Pewnego dnia podczas lekcji pisania nauczyciel wywołał go do tablicy. Niestety Leopold zrobił coś, co bardzo go zawstydziło. Nie był w stanie wykonać polecenia nauczyciela, myślał tylko o tym, że wszyscy się z niego śmieją. Co takiego zrobił nasz bohater? Okazuje się, że puścił bąka. Przyznam szczerze, że od tego momentu historia przestała mi się podobać. Odniosłem bowiem wrażenie, że zamiast o wstydzie i radzeniu sobie z tym uczuciem, czytamy o puszczaniu bąków. Nie przekonuje mnie także pomysł mamy Leopolda na poradzenie sobie z całą tą sytuacją. Trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że „bąki są ZAWSZE zabawne”. Jest wiele sytuacji, w których jest to po prostu niestosowne. Wydaje mi się, że dzieci także trzeba o tym uczyć.

Reasumując, duńska książka o Leopoldzie, który poczuł wstyd, niezbyt przypadła mi do gustu. Znacznie bardziej podobają mi się przygody naszej rodzimej bohaterki, których również powstała cała seria. Kto wie, może kolejne historie z Leopoldem będą bardziej udane?

Wojciech Sobański