Książkowe postacie, które istniały w rzeczywistości
Wielu pisarzy twierdzi, że największą inspirację stanowi dla nich codzienność – niezwykłe momenty, zasłyszane historie, przeżyte wzloty i upadki czy też napotykani na ich drodze ludzie. Zobaczcie, jakie prawdziwe osoby zainspirowały autorów do stworzenia tych znanych i lubianych literackich postaci.
Alicja w Krainie Czarów
Czteroletnią Alice Liddell i jej dwie siostry dwudziestoczteroletni Charles Dodgson (który zyska później sławę jako Lewis Carroll) poznał w kwietniu 1856 roku. Mężczyzna miał w planach spacer po parku i fotografowanie katedry w Oksfordzie, uznał jednak, że warto zmienić swe zamiary – i za zgodą matki dziewczynek, którą poznał już wcześniej na przyjęciu, urządził im sesję fotograficzną. Carroll wiedział, że tę relację należy podtrzymywać, państwo Liddell stali się bowiem w mieście wpływową parą i warto było zaskarbić sobie ich względy.
Znajomość się zatem rozwijała, Carroll chętnie spędzał czas z dziewczynkami, obsypując je prezentami, robiąc im kolejne zdjęcia i opowiadając wymyślone historie. Mała Alice szybko wyrosła na pupilkę mężczyzny i dlatego to właśnie jej imię nadał bohaterce opowieści, którą zaczął snuć w słoneczne lipcowe popołudnie 1862 roku, podczas rejsu łodzią po Tamizie. Panny Liddell były zachwycone, a Alice poprosiła, by Carroll uwiecznił tę historię na papierze. On oczywiście spełnił jej życzenie. Książka trafiła do księgarni trzy lata później i dziś należy do klasyki dziecięcej literatury. Jak potoczyły się dalej losy prawdziwej Alice? Niedługo po tym, jak pisarz zabrał panny Liddell na wycieczkę łodzią, ich matka zakończyła tę bliską znajomość. Nie wiadomo dlaczego – zapiski z dziennika pisarza dotyczące tego okresu zostały zniszczone, taki sam los spotkał listy Alice do pisarza. Być może matka uznała, że ta relacja staje się zbyt zażyła (później wybuchnie afera związana z wykonanymi przez pisarza zdjęciami roznegliżowanych dziewczynek), a może niezamożny Carroll, wykładowca uniwersytecki, na męża dla jej córki się po prostu nie nadawał. Później pisarz i jego muza spotkali się jeszcze kilka razy, ale ich przyjaźń stała się przeszłością.
Kubuś Puchatek
Pluszowego misia, którego otrzymał na swoje pierwsze urodziny (sierpień 1921 roku), mały Christopher Milne najpierw nazwał Edwardem, a potem przechrzcił na Winnie (u nas w tłumaczeniu Ireny Tuwim: Kubuś), bo tak samo miała na imię niedźwiedzica, którą oglądał wraz z ojcem w londyńskim ogrodzie zoologicznym. Gdy Christopher miał pięć lat, jego rodzice zaczęli coraz więcej czasu spędzać na farmie w East Sussex – a piękne, zalesione tereny stały się dla A.A. Milne’a niesłabnącą inspiracją. Wkrótce zaczął on spisywać historie, w których umieścił swojego syna i jego pluszaki – Puchatka, Prosiaczka, Kłapouchego, Kangurzycę z Maleństwem i Tygryska (zabawkowe wersje Sowy i Królika nie istniały). „Kubuś Puchatek” został wydany w 1926 roku, dwa lata później ukazała się „Chatka Puchatka”.
Początkowa radość Christophera, że ojciec wreszcie zwrócił na niego uwagę i uczynił „bohaterem książki”, szybko zgasła – w szkole stał się obiektem żartów, zainteresowanie innych mu ciążyło i nie chciał być postrzegany jedynie przez pryzmat powieści. Jak sam wspominał, z książkowym Krzysiem łączyła go relacja pełna miłości i nienawiści – i tak po prawdzie więcej w niej było tego drugiego uczucia, doprawionego gorzką nutą zawodu. Uważał bowiem, że ojciec go wykorzystał dla sławy, a on musi ponosić tego nieprzyjemne konsekwencje. Ostatecznie zrzekł się tantiem za twórczość rodzica, zaś o swoim dzieciństwie napisał w książce „Zaczarowane miejsca”. Miało to być jego swoiste rozliczenie się ze stworzonym przez A.A. Milne’a mitem.
Opowieści z Narnii
Książkę „Lew, czarownica i stara szafa”, w której jedną z głównych bohaterek jest Łucja (Lucy) Pevensie, C.S. Lewis zadedykował swojej chrześniaczce, Lucy Barfield. Dziewczynka, która użyczyła swojego imienia przyszłej królowej Narnii, była adoptowaną córką Owena Barfielda, bliskiego przyjaciela Lewisa. Lucy dorastała w inteligenckiej i artystycznej rodzinie – sama pisała wiersze, grała na fortepianie, malowała i tańczyła w zespole baletowym. Była żywiołowa, jasnowłosa i niezwykle pogodna, tak samo jak jej literacka imienniczka. Niestety gdy miała dwadzieścia osiem lat, zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane. I chociaż lekarze sądzili, że Lucy nie opuści już łóżka, młoda kobieta nie zamierzała się poddać – walczyła z chorobą niestrudzenie, wciąż tańczyła, uczyła dzieci muzyki i wyszła szczęśliwie za mąż. Dopiero w 1990 roku, po śmierci ukochanego, znów trafiła do szpitala, w którym spędziła następne trzynaście lat, aż do swojej śmierci. W tym czasie częstym gościem był u niej młodszy brat Geoffrey, który czytał siostrze na głos jej ulubioną lekturę – „Opowieści z Narnii”.
Według innej teorii postać Lucy zainspirowała June Flewett, dziewczynka, która wraz z siostrami została podczas wojny ewakuowana z Londynu i zamieszkała w domu Lewisa. Swojego opiekuna wspominała bardzo ciepło i nazywała najmilszym i najcierpliwszym mężczyzną na świecie. Po zakończeniu wojny June zdała do szkoły aktorskiej i odnosiła sukcesy na scenie. Wyszła też szczęśliwie za mąż (za wnuka Zygmunta Freuda), ma pięcioro dzieci i mnóstwo wnuków. Dziś jest już na emeryturze.
Piotruś Pan
W 1987 roku James Barrie, spacerując ze swoim psem po Kensington Gardens, poznał trzech chłopców – George’a, Jacka i Petera, którzy bawili się pod opieką niani. Nawiązał z nimi kontakt (niedługo potem poznał ich matkę Sylvię), zabawiał żartami, a potem raczył fantastycznymi opowieściami. W jednej z nich pojawił się Piotruś, potrafiący latać chłopiec nazwany na cześć najmłodszego z braci, wówczas jeszcze niemowlęcia. Historia ewoluowała i w 1902 roku Barrie wydał „The Little White Bird”. Dwa lata później wystawiono sztukę opowiadającą o przygodach Piotrusia Pana, a w 1911 roku światło dzienne ujrzała znana nam dziś powieść o chłopcu, który nie chciał dorosnąć.
Chociaż najprawdopodobniej pięciu braci Llewelyn Davies (trzy lata po narodzinach Petera na świat przyszedł Michael, a po kolejnych trzech latach Nicholas) posłużyło pisarzowi za inspirację do stworzenia głównego bohatera oraz Zagubionych Chłopców – ze względu na imię to właśnie Peter uważany był za „prawdziwego” Piotrusia Pana. I, podobnie jak w przypadku Christophera Milne’a, stało się to dla niego przekleństwem.
Ojciec chłopców zmarł w 1907 roku. Trzy lata później ich matka również przegrała walkę z chorobą nowotworową – zgodnie z testamentem Barrie stał się jednym z opiekunów chłopców. Ich dalsze losy były jednak nader smutne. Najstarszy George zginął w wieku dwudziestu jeden lat w trakcie wojny. Dwudziestoletni Michael utonął wraz ze swoim przyjacielem – nie wiadomo, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy samobójstwo. A Peter, chorujący na rozedmę płuc i zmagający się z chorobą alkoholową, w wieku sześćdziesięciu trzech lat rzucił się pod pociąg.
Artykuł po raz pierwszy ukazał się w 2022 roku.
komentarze [22]
Te książkowe postacie nie istniały w rzeczywistości, tylko miały swój rzeczywisty pierwowzór, będący źródłem inspiracji do ich stworzenia.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamJest taka książka Aleksandra Minkowskiego, czytałam ją kilkadziesiąt lat temu i nie pamiętam tytułu ale występuje tam postać Basiora której pierwowzorem był Władysław Hasior. Może ktoś z czytelników pomoże mi z tytułem 😊
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spama to nie będą przypadkiem Szaleństwa Majki Skowron - tak mi się wydaje
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamZ tego co pamiętam to Sherlock Holmes był wzorowany na postaci doktora Josepha Bella, który podobno potrafił na podstawie krótkiego oglądu ocenić gdzie ktoś był trzy miesiące temu, co jadł i na co chorował.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamPetroniusz z "Quo Vadis" - jedna z moich ulubionych postaci :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
A propos Petroniusza, to całkiem fajna - i ciut niedoceniona - była
Niepewna godzina
Warto też wspomnieć o wielkiej miłości Dantego Beatrice Portinari, którą poeta uwiecznił w "Boskiej komedii", aby zaprezentowała mu piękno raju. Miłość Dantego była platoniczna i trwała nawet po śmierci Beatrice (dziewczyna była żoną Simona Bardi, zmarła mając niewiele ponad 20 lat). Podobno na wieść o jej śmierci Dante zemdlał i odzyskał przytomność dopiero po 9. dniach....
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcejA dlaczego warto wspomnieć o miłości Partinari? Z jakiego powodu warto?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Warto o tym wspomnieć, gdyż ta historia wpisuje się w tematykę artykułu. Rzeczywista Beatrice Partinari - wielka miłość poety- była równocześnie bohaterką literacką największego dzieła Dantego. Stała się pierwowzorem dla przewodniczki o tym samym imieniu, która oprowadza głównego bohatera po raju we wspomnianym utworze.
A czy Ty chcesz podzielić się z nami jakąś historią...
"Podzielić z nami"? Niezłe! :-)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamFaktycznie, niezłe. Też chętnie taką historię poznam.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
@Dziadoszan "Podzielić się z nami?"
Wygląda na to, że cierpisz na zaburzenie nazywane echolalią. Zadbaj o siebie. Bo warto.
"Z jakiego powodu warto?" , "Niezłe! :-)"
Coś jeszcze zechcesz powtórzyć i "twórczo" skomentować? Czekam niecierpliwie.
"Z jakiego powodu czekasz niecierpliwie?" , "Niezłe! :-)" ...
Z tego co ja wiem, to Lewis inspirował się bł. Łucją z Narni (Lucia Brocadelli) - włoską tercjarką dominikańską.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamPostacie w powieściach rzadko są wzorowane tylko na jednej osobie. Czytałam w zeszłym roku na temat pierwowzorów "Małego Księcia" i to były co najmniej cztery osoby, łącznie z sentymentalnym wspomnieniem samego siebie autora.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam"Dziewczynka, która użyczyła swojego imienia przyszłej królowej Narnii..." - spoiler alert xd
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamZnany i (nie)lubiany doktor Hannibal Lecter z "Milczenia owiec" w dużym stopniu wywodził się z osoby meksykańskiego killera imieniem Alfredo Trevino.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamLolita podobno miała swój pierwowzór, podobnie jak Edmund z powieści Dumasa.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam