Do ciotusieńki dobrodziejki
- Kategoria:
- religia
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
- Data wydania:
- 2019-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2007-01-22
- Liczba stron:
- 193
- Czas czytania
- 3 godz. 13 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788373549159
- Tagi:
- Potencjana Zaliwaczanka
Pannie Potencjanie (później Adelchedzie) Zaliwaczance tyle tylko wiadomo, co z jej własnych listów. Nie będziemy więc tego we wstępie powtarzać, niech mówi sama. Powiedzmy jedynie, że była benedyktynką w Nieświeżu, skąd jeszcze jako nowicjuszkę posłano ją na fundację do Orszy.
Jej język, nie pozbawiony zresztą cech kresowych, tu i tam wymaga już dziś objaśnień, podobnie jak realia miejsca i czasu, a zwłaszcza dramatis personae. Oboczności form, jak „jeno/jedno”, „tylo/tylko” i wiele innych, są typowe dla ówczesnej kresowej polszczyzny. Łaciny, na szczęście dla dzisiejszego czytelnika, znała panna Potencjana tyle tylko, ile potrzebowała do brewiarza, i mało kiedy używa jej w listach do czego innego niż do dat, które najczęściej są u niej nazwami świąt liturgicznych.
Listy obejmują lata 1640–1682. Są między nimi długie luki i nie zawsze wiadomo, czy są to przerwy w korespondencji, czy też skutek zaginięcia listów. Ogólnie biorąc, korespondencja wydaje się częstsza w okresach różnorakich kłopotów, rzadsza w czasach spokojnych. W długim okresie wojennym ustaje oczywiście zupełnie.
Tło historyczne tej korespondencji to najpierw ostatnie lata okresu stabilizacji politycznej i wzmożonej akcji fundowania nowych klasztorów; z samego tylko nieświeskiego klasztoru benedyktynek wyszło aż pięć fundacji, z których orszańska była ostatnia. Następnie są to lata wojny i tułaczki; potem trudne lata powojenne. Na problemy bytowe i prawne nakładają się ówczesne kontrowersje o tekst Reguły dla benedyktynek; było w siedemnastowiecznej Polsce aż sześć różnych jej opracowań, a spory bywały zażarte.
Tekst listów podany jest w dzisiejszej ortografii; skróty rozwiązano; interpunkcja i podział na akapity pochodzą od wydawcy; wszelkie potknięcia stylistyczne zachowano starannie. Nadto w wydaniu dodano pod osobną (rzymską) numeracją kilkanaście tekstów pochodzących od innych osób, z tego samego czasu i środowiska, które mogą rzucić światło na opisywane wypadki.
W Bodze wielebna panno Radoszowska, umiłowana moja ciotusieńko
Już po odjachaniu jegomości pana Kintowta, który zabrał pierwsze nasze listy, przyjachał do nas z Orszej jegomość pan Żuk, panny Katarzyny naszej rodzony, co go księżna jejmość panna ksieni użyła do sprawienia tej fundacjej, i gdy go panna starsza nasza pytała, jeśli już na nasz przyjazd wszytko gotowo, odrzekł z wielkim animuszem, że i gotowo wszytko, i kościół blisko. Zdumielichmy się nie pomału, wszytkie będąc w sieni, gdy z nim panna starsza mówiła, i pytała dalej, jako blisko. Odrzekł, że jeno stąpić, na drugiej ulicy, fara. Tum ja dopiero wspomniała, że w Orszej i takiego fundatora nie masz, jako w Mińsku był, zgoła nikogo, jedno co księżna jejmość panna ksieni z posagów naszych sumę pewną nazbierała, za to dom kupilim. Aż i ten, co kupował, ile świecki i klasztornych potrzeb nieświadom, niewiele widać słuchał, co mu panna ksieni powiadała, jedno tak kupił, jako mu było nałacniej. Przydał i to, że prowizja nasza jest u pana sędziego na Jarmoliczach, a żniwa tego roku wczesne, już się kończą, tedy pan sędzia we dwie niedziele pośle zboże podwodami do Witebska, stamtąd płytami do Rygi, i jako tylko flisy wrócą, będzie mógł płacić.
Tu panna starsza nasza w desperacji pisze do księżnej jejmości panny ksieni o wsparcie, bo to i mieszkać będziem jako wileńskie kletki, i żyć nie ma za co, dopiero aż flisy, da Bóg, wrócą. Ja zaś ciebie, moja namilsza ciotusieńko, pokornie proszę: racz dojść, czyby się nie dało użyć księżny jejmości panny ksieni, iżby mnie pozwoliła nazad do Nieświeża wrócić się i tam się profesować. Ty wiesz, moja ciotusiu, że nie ubóstwa mi strach, bo i sama nie z wielkiego dworu ani z imbiru i muszkateli do klasztora przyszłam; jeno żem rozumiała, że miał być klasztor prawdziwy, a ot, jako wyszło. Strony posagu będzie obojętność, bo moja uboga sumka już na Orszą poszła, toć i mnie za nią trzeba by iść; ale wiesz, moja ciotusieńko, że się pracy nie lękam, choć konwierszką być, jedno żeby prawdziwy klasztor był i z prawdziwym zamknięciem, jako Kościół stanowi, porządnie. Jutro jedziem, bo jechać musim, ani tu czekać, ani zawracać nie sposób; ale tam w Orszej czekać będę listu waszmości jako zbawienia. A tak zostaję jako serdecznie kochająca, waszmości, moja ciotusieńko, siostrzyczka i Bogomodlca
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 9
- 3
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
I patrz waszmość, moja ciotusieńko, jak dziwne sądy Boże. Dwadzieścia i pięć lat tułali my się, aż teraz przydzie wrócić na stare śmieci i tam zakonkludować. Z dziewiąci, com wtedy wyjechali, pięć nas już tylko ostało; a z tych dziesiąci, com lat temu już pod czterdzieści jachali na orszańską fundacją, już tylko ja jedna. Nie wiedzieć już, gdzie naszych grobów nie masz. Proszę ...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Piękny staropolski, kresowy język. Jeśli ktoś lubi Sienkiewicza, to tu jeszcze lepsze smaczki językowe znajdzie! Ciekawa fabuła opisująca losy drobnej grupki benedyktynek w XVII wieku (autentyczne postacie i prawdziwe nazwiska kobiet-zakonnic z tamtego okresu, co pięknie przywołuje je do pamięci ludzkiej),przed i po potopie Szwedzkim i ruchach tatarskich na kresach. Na końcu książki jest mapka, pokazująca zresztą ogrom ziem ówczesnej Polski. Bardzo ciekawie podane troski życia i dylematy, od drobnych spraw codziennych typu siennik czy myszy, po poważniejsze sprawy utrzymania dachu nad głową czy pozwów z sąsiadami, po rozważania dotyczące reguły benedyktyńskiej - wszystko podane w rewelacyjnie bezpośredni sposób listów do dobrodziejki ksieni zwanej ciotuchną.
Piękny staropolski, kresowy język. Jeśli ktoś lubi Sienkiewicza, to tu jeszcze lepsze smaczki językowe znajdzie! Ciekawa fabuła opisująca losy drobnej grupki benedyktynek w XVII wieku (autentyczne postacie i prawdziwe nazwiska kobiet-zakonnic z tamtego okresu, co pięknie przywołuje je do pamięci ludzkiej),przed i po potopie Szwedzkim i ruchach tatarskich na kresach. Na...
więcej Pokaż mimo to