Avengers: Wieczni Avengers

„Avengers: Wieczni Avengers” to szósty tom serii o największej drużynie superbohaterów z uniwersum Marvela, o ile w przypadku poprzedniego tomu niewiele miałem do powiedzenia, to o omawianej pozycji trochę napisze… W szóstej części cyklu ponownie wracamy do do tematu inkursji światów. – motywu przewodniego cyklu „New Avengers” – Naprawdę chciałbym móc z ręką na sercu napisać, że album „Avengers: Wieczni Avengers” to bardzo dobre, albo nawet wybitne dzieło… Niestety tak powiedzieć nie mogę, szczególnie jeśli wezmę pod uwagę, to co się wydarzyło w poprzednich częściach, i to, co ma się dziać w serii „Avengers Czas się kończy”. Już na samym początku lektury chwyciłem się za głowę. Nie mogłem uwierzyć, że Kapitan Ameryka ot tak odzyskał pamięć – może w jakimś innym albumie to wyjaśniają – i od razu postanawia wymierzyć „sprawiedliwość”. Ten powrót wspomnień u Kapitan bierze się tak znikąd, że aż zęby zgrzytają… Twórca scenariusza coś tam próbuje nam zasugerować, a dokładnie to, to że Kapitan miał od wymazania mu pamięci koszmary, które sugerowały mu takie zdarzenie… Jeśli nawet to ma być jakieś wyjaśnienie, to czemu akurat w tym momencie sobie przypomniał, a nie podczas trwania wojny z Budowniczymi… No ale przejdźmy dalej, w omawianym albumie dzieje się tyle i występuje tyle postaci, że to jak Steven Rogers odzyskał pamięć przestaje mieć znaczenie. No ale ogólnie mówiąc, by unikając spoilerów wszystkie przedstawione omawianym dzielę strasznie mi rozmiękczają (tak to ujmę) wydarzenia z serii „Avengers Czas się kończy”, widzimy bowiem przyszłość zarówno bliższą, jak i bardzo odległą… Jakby tego było mało to jeszcze niektóre postacie mówią nam wprost, że to, co się dzieje (w naszej teraźniejszość),dzieje się, po to by m.in. istniała przyszłość, która obserwujemy i przez którą podróżuje Steven Rogers. Sugerowane jest nam, więc wprost, że wydarzenia przedstawione m.in. W serii „Avengers: Czas się kończy” nie będą ostatecznym końcem uniwersum. – co jednoznacznie od razu obniża stawkę wspomnianej hisotrii – W omawiany albumie jest dodatkowo sporo pseudonaukowego i filozoficznego bełkotu, – postacie wypowiadają kwestie dotyczące natury czasoprzestrzeni itp. w taki zawiły sposób, że brzmi mądrze, ale nie wydaje się mieć to wszystko jakiś logiczny sens – który ma podnieść (w sztuczny sposób) epickość historii.

Czy warto sięgnąć poomawiany album? Myślę, że zagorzali i wielcy fani Marvela mogą po niego sięgnąć, bo jest w nim parę smaczków. Druga kwestią jest to, że pewnie ludzie czytający komiksy Marvela jakieś 30 lat są już przyzwyczajeni do różnych głupotek i niespójności. Jeśli chodzi natomiast o pozostałych czytelników, to moim zdaniem można sobie odpuścić wspomniany tom, no chyba że ktoś chce koniecznie znać całą historie przedstawiona w cyklach „Avengers:…”, „New Avengers” czy „Avengers: Czas się kończy”. Dla mnie osobiście wspomniany album niewiele wyjaśnia i niewiele wnosi, wyjaśnia parę kwestii, ale gdybym nie pozyskał tych informacji niewiele bym stracił.

„Avengers: Wieczni Avengers” to szósty tom serii o największej drużynie superbohaterów z uniwersum Marvela, o ile w przypadku poprzedniego tomu niewiele miałem do powiedzenia, to o omawianej pozycji trochę napisze… W szóstej części cyklu ponownie wracamy do do tematu inkursji światów. – motywu przewodniego cyklu „New Avengers” – Naprawdę chciałbym móc z ręką na sercu...

Ta i więcej recenzji komiksów na GeekLife.pl
Zapraszam :)

Nareszcie! Nareszcie Avengers Hickmana da się czytać i nie bolą przy tym oczy, a zęby nie zgrzytają. Dwa ostatnie tomy to już ciekawa, angażująca historia i naprawdę nie mogłem się doczekać kontynuacji. Oto jest – recenzja Avengers Tom 6: Wieczni Avengers.

Podczas próby ochrony Ziemi przed zderzeniem z alternatywnym światem Illumianti zebrali dzierżone przez siebie Kamienie Nieskończoności, a Kapitan Ameryka skompletował Rękawicę Nieskończoności i powstrzymał katastrofę. Pięć Kamieni uległo zniszczeniu, ale szósty – Kamień Czasu zniknął bez śladu. Aż do teraz. Kamień powraca i wydaje się być nierozerwalnie połączony z Kapitanem Ameryką. Przed nami spektakularna podróż w czasie!

To jednak nie wszystko! Fabuła szóstego tomu korzysta z Grzechu Pierworodnego. Po zabójstwie Watchera, każdy kto znalazł się w pobliżu dzierżonego przez Orba oka Uatu, poznał tajemnice skrywane przez bliskie im osoby. Nie inaczej było z Capem. Steve przypomniał sobie, że Illuminaci wyrzucili go z kręgu wtajemniczonych, a Doktor Strange pozbawił go pamięci. Dla Kapitana staje się jasne, że plan Illuminatów przeczy wszystkiemu o co walczyli Avengers i postanawia ich powstrzymać. Kolejna Wojna Domowa wisi na włosku.

Wieczni Avengers kontynuują dobrą passę Hickmana, który po Nieskończoności złapał wiatr w żagle. Podczas tego albumu mamy konfrontację mega wkurzonego Capa ze Starkiem, która mocno nakręca na wydarzenia z najświeższej serii – Czas się kończy. Jednak głównym wątkiem jest tutaj podróż w czasie. Uszkodzony Kamień Czasu zabiera Kapitana i jego najbardziej zaufanych ludzi w przyszłość. Avengers przeskakują o 50, potem 5000, a nawet 50 000 lat w przyszłość! Bohaterowie dostają szansę zobaczyć świat przyszłości, dosłownie Świat Avengers, jak i dowiedzieć się, co stanie się z nimi samymi. I mimo, że Hickman jak zwykle zamotał wszystko po swojemu to i tak wyszło niezwykle interesująco.

Avengers Tom 6: Wieczni Avengers to bardzo udany album. Fabuła skupiająca się na podróży w czasie, a jednocześnie podejmująca wątki Grzechu Pierworodnego zdecydowanie zdaje egzamin i naprawdę solidnie nakręca na komiksy łączące fabułę Avengers i New Avengers, czyli Avengers: Czas się kończy.

Ta i więcej recenzji komiksów na GeekLife.pl
Zapraszam :)

Nareszcie! Nareszcie Avengers Hickmana da się czytać i nie bolą przy tym oczy, a zęby nie zgrzytają. Dwa ostatnie tomy to już ciekawa, angażująca historia i naprawdę nie mogłem się doczekać kontynuacji. Oto jest – recenzja Avengers Tom 6: Wieczni Avengers.

Podczas próby ochrony Ziemi przed zderzeniem z...

Przed początkiem końca
Kiedy Hickman przejął w roku 2013 pisanie serii Avengers i New Avengers, z miejsca rozpoczął snucie monumentalnej fabuły skupionej na zagrożeniu, które tym razem nie groziło tylko Ziemi, a wszystkim wszechświatom całego uniwersum. Kulminacją tych wydarzeń wydawał się być event Nieskończoność, ale był on tylko jednym ze starć, prowadzących do jeszcze bardziej dramatycznych wydarzeń. Te nadciągają wielkimi krokami, ale na początek Mścicieli Marvela czeka walka między… nimi samymi.

Całość mojej recenzji na portalu Planeta Marvel: http://planetamarvel.net/avengers-wieczni-avengers-recenzja/

Przed początkiem końca
Kiedy Hickman przejął w roku 2013 pisanie serii Avengers i New Avengers, z miejsca rozpoczął snucie monumentalnej fabuły skupionej na zagrożeniu, które tym razem nie groziło tylko Ziemi, a wszystkim wszechświatom całego uniwersum. Kulminacją tych wydarzeń wydawał się być event Nieskończoność, ale był on tylko jednym ze starć, prowadzących do jeszcze...

na grubo ;)

na grubo ;)

Całe te podróże w czasie schematyczne i mało ekscytujące, ale to jak tu są napisani Tony, Cap i cały konflikt między nimi to poezja.

Całe te podróże w czasie schematyczne i mało ekscytujące, ale to jak tu są napisani Tony, Cap i cały konflikt między nimi to poezja.

Z każdym kolejnym tomem "Avengers" Hickmana zyskują coraz więcej sensu i stają się coraz bardziej angażującą lekturą. Świetna podbudówka pod zbliżający się konflikt

Z każdym kolejnym tomem "Avengers" Hickmana zyskują coraz więcej sensu i stają się coraz bardziej angażującą lekturą. Świetna podbudówka pod zbliżający się konflikt