Pozytywne wrażenia psuje paskudna oprawa graficzna. Ta kreska, te nieumiejętnie nałożone gradienty, te wklejone w tło zdjęcia... Okropność! Fabularnie za to jest naprawdę poprawnie, nie jest to kolejna bezsensowna naparzanka; za całością stoi jakaś myśl. Superhero w świecie rodem z najmroczniejszych wizji Orwella? Pomysł super. Szkoda tylko, że wykonanie takie mierne. Ocena dla wszystkich czterech zeszytów serii.

Więcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture

Pozytywne wrażenia psuje paskudna oprawa graficzna. Ta kreska, te nieumiejętnie nałożone gradienty, te wklejone w tło zdjęcia... Okropność! Fabularnie za to jest naprawdę poprawnie, nie jest to kolejna bezsensowna naparzanka; za całością stoi jakaś myśl. Superhero w świecie rodem z najmroczniejszych wizji Orwella? Pomysł super. Szkoda tylko, że wykonanie takie mierne. Ocena...

Pomysł stary jak świat, pomysł genialnie wykorzystany lata temu przez Millera w "DKR", nieskończenie już wykorzystywany. A jednak w tej historii coś jest. Poznajcie Petera jako staruszka, zgorzkniałego, zgryźliwego faceta, któremu nic w życiu nie wychodzi, a który tylko krzykiem potrafi coś osiągnąć. Włóżcie go teraz do państwa totalitarnego, gdzie nie może być superbohaterów. I skonfrontujcie go z tym. Efekt? Reign.

Świetnie napisany, ciekawie, bo choć niechlujnie, to przyjemnie narysowany. Scenariusza nie powstydziłby się J.M. DeMatteis, rysunki przypominają połączenie młodego Millera (bez cieni i czerni) z Chrisem Bachalo, ale nie tym dawnym, szczegółowym, a tym, jaki pokazał się w "UXM" czy" AMS".

Konkluzja? Bez zbędnego rozpisywania się - polecam Waszej uwadze. Warto.

Pomysł stary jak świat, pomysł genialnie wykorzystany lata temu przez Millera w "DKR", nieskończenie już wykorzystywany. A jednak w tej historii coś jest. Poznajcie Petera jako staruszka, zgorzkniałego, zgryźliwego faceta, któremu nic w życiu nie wychodzi, a który tylko krzykiem potrafi coś osiągnąć. Włóżcie go teraz do państwa totalitarnego, gdzie nie może być...